Życie jest nieprzewidywalne. Zrezygnowałem z targów katolickich, które zaczynają się 30 marca i trwają do 2 kwietnia, bo stoisko było za drogie. Zapytałem jednak, czy nie sprzedadzą mi pustej powierzchni, po czym zupełnie o tym zapomniałem. No i dziś przyszła faktura opiewająca na bardzo rozsądną kwotę, wygląda więc na to, że będziemy tej wiosny na pewno na dwóch imprezach, pierwsza rozpocznie się 30 marca i skończy 2 kwietnia, a druga trwać będzie w dniach 8-9 kwietnia i będą to targi książki prawicowej. Wszystkich serdecznie zapraszam. Nie mogę obiecać, że będzie nowa Baśń, bo zostało mi jeszcze kilka rozdziałów do napisania, a Tomek produkuje ilustracje, ale postaram się o jakąś nowość korespondującą z Baśnią socjalistyczną. To może być spora niespodzianka. W każdym razie Baśń będzie zaraz później. Nie wiem co będzie z targami majowymi, bo się nie zgłosiłem, ale może dostanę jeszcze jakąś propozycję. Zobaczymy. Tyle tytułem ogłoszeń.
Wczoraj zmarł Wojciech Młynarski, człowiek obdarzony autentycznym talentem i słuchem muzycznym. Człowiek pod wieloma względami niezwykły, o którym pisano właściwie wszędzie. Była to jednak śmierć prezentowana dziwnie, w porównaniu na przykład ze śmiercią takiego Baumana. Informacja o śmierci Wojciecha Młynarskiego, któremu wszyscy zawdzięczamy o całe niebo więcej niż takiemu Baumanowi wisiała na WP raptem godzinę, a potem się zmniejszyła do rozmiarów znaczka pocztowego, by wreszcie zniknąć całkowicie. Na jej miejscu pojawiło się zdjęcie Ziemkiewicza i tekst informujący, że znów się coś prawicy nie podoba w związku z Młynarskim, który był wielkim człowiekiem. Zajrzałem tam i okazało się, że Ziemkiewicz napisał piękną bardzo laurkę na cześć Wojciecha Młynarskiego, prawdziwego geniusza, ale pod spodem jakieś trolle zaczęły szaleć. I to z wpisów tych trolli, dzielni dziennikarze portalu WP zrobili news zastępujący żałobę po świętej pamięci Wojciechu Młynarskim. I to jest proszę Państwa wyższa szkoła ześwinienia, w której nie każdy może dostać piątkę, a żeby być tam prymusem to chyba trzeba regularnie zabierać rentę sparaliżowanej matce i przepijać ją pod mostem z Tomaszem Lisem. Nie widzę innego wyjścia. Wysłuchałem wczoraj kilku piosenek Wojciecha Młynarskiego i oczywiście się wzruszyłem i przypomniały mi się dawne czasy, a także jedyny koncert Młynarskiego, na jakim byłem, a było to w domu kultury w Pruszkowie. I tak tu siedząc i myśląc, a także słuchając, doszedłem do wniosku, że Wojciech Młynarski musiał być człowiekiem zupełnie innym niż osoba prezentująca się przez publicznością na scenie i śpiewająca piosenki. Czy był dużo gorszy? Wczoraj wysłuchałem jego gawędy o Kalinie Jędrusik, jaka była wspaniała i jak wspaniały był dom, który prowadziła z Dygatem. Potem zaś przypomniał mi się opis tego domu, który zostawił chyba Marek Hłasko ale pewności nie mam, w każdym razie jakiś bezkompromisowy młodzieniec idealista. Zestawienie tych dwóch relacji mówi właściwie wszystko. Młodzieniec był bowiem w domu, gdzie gospodarz paranoik udaje, że prowadzi życie towarzyskie, a tymczasem gapi się w telewizor z innymi jakimiś świrami, którzy spijają słowa z jego ust, on zaś nie bardzo wie co powiedzieć, żeby utrzymać poziom, ale się stara, choć najchętniej pozbył by się ich wszystkich. Nie może jednak, bo jego żona Kalina, które od dwóch godzin leży w łóżku z Gąsowskim, goła zupełnie, wstała właśnie i kręci się bez gaci po kuchni. Według Młynarskiego zaś dom Dygatów to była jakaś przestrzeń magiczna, w której królowała ta niezwykła osoba – Kalina Jędrusik. Jak widzimy miał Wojciech Młynarski wiele zrozumienia dla świata, a pewnie i dla siebie i skłonny był wybaczać bliźnim wiele, w odróżnieniu od młodych idealistów. To go zaprowadziło na manowce. Całe życie bowiem występował w swoich pieśniach w obronie wrażliwości zwykłego człowieka przeciwko chamstwu władzy i różnych ciemnych sił. Zapominał tylko czasem, że sam stoi po stronie tego chamstwa, a wynajęli go właśnie po to, by wymyślał atrakcyjne zasłony dla ich brutalności i świństw. Czy my mamy o to do Pana Wojciecha Młynarskiego pretensję? W żadnym wypadku. My go kochamy, tak samo jak kochaliśmy go 20 i 30 lat temu. Tak samo dziś oddajemy mu hołd, bo geniusz pozostaje geniuszem, bez względu na to jakiej sprawie służy. I nie ma żadnego znaczenia, że Wojciech Młynarski bronił Tuska i głosował na Komorowskiego. To są paprochy…podobnie jak nie ma dziś znaczenia fakt, że Kalina Jędrusik puszczała się w przytomności męża i jego przyjaciół, a wszyscy udawali, że to taki artystowski folklor. Ważne są tylko te piosenki i nic więcej. Myślę także, że tak jak na scenie Wojciech Młynarski nie był do końca sobą, tak samo nie był sobą w ostatnich latach życia, kiedy to deklamował przed kamerą te nieszczęsne kuplety na cześć Tuska i odwracał czasem głowę, jakby chciał sprawdzić czy ten co siedzi za nim jest zadowolony. Myślę też, że miał sto powodów, żeby się zachowywać w taki właśnie sposób, ale to już nie ma znaczenia. Odszedł wielki artysta, a przede wszystkim odszedł człowiek rozumiejący melodię języka polskiego i mający do tego języka zupełnie niezwykły słuch i przekonanie. I to był chyba ostatni mistrz obdarzony takimi umiejętnościami. Nikogo już więcej nie mamy. Czeka nas więc prawdziwa bieda. A zaraz Wam powiem dlaczego. Trwają oto targi książki w Londynie i tam znajduje się stoisko polskie, na nim zaś cała ta czereda małp i wydr z Tokarczukową i Bondą na czele. To są ludzie, którzy zajmują się zawodowo opisywactwem i budowaniem napięcia w tekstach. A ja sądzę, że taki Miłoszewski, gdyby trafił do domu Dygatów i zobaczył gołą Jędrusik, jak czegoś szuka w lodówce to by zemdlał po prostu. I wcale nie miałby mocy, żeby opisać w sposób poetyczny to niezwykłe miejsce. Tokarczukowa pisze, że jak ktoś połknie kawałek papieru, to on mu namaka śliną w przełyku. Taki ktoś zaś nie charczy i nie kaszle, ale popada w zamyślenie nad tysiącami lat historii żydowskiej, bo to jest taka głębia. O tym jak pisze i co pisze Bonda, szkoda nawet gadać. I to oni właśnie reprezentują nas – Polskę całą – na targach książki w Londynie. To jest upokorzenie i upadek gorszy niż to co musiał znosić w swoim własnym domu Stanisław Dygat. Żeby chociaż jedna z drugą cycki pokazały, ale nie….one muszą pisać…a Kalina Jędrusik się nie ochrzaniała przecież, a i tak wszyscy uważali, że jest niezwykłą, wrażliwą, piękną i wartą każdego poświęcenia kobietą. Mam nadzieję, że widzicie i rozumiecie różnicę. To jednak nie jest najgorsze. Oto toyah przesłał mi ostatnio taki link http://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114528,21494638,ove-l-gmansb-debiutant-z-wysp-owczych-nie-istnieje-te-kryminaly.html
Macie tu pisarza, rocznik 1987, który z pisania rozumie tyle, że powinno być ono podobne do tego co się sprzedaje na rynkach obcych. Wymyślił więc, że napisze kryminał w stylu norweskiego grafomana Nesbo i ukryje to przed wydawcami. Tak nam tę gawędę sprzedaje. Nie wierzcie w to. To jest oszust, który wie, podobnie jak jego wydawcy, że Polacy nie będą czytać jego książek. Mam na myśli tych Polaków, którym już jest bliżej niż dalej do śmierci. A tylko oni mają pieniądze przecież. Usiłuje się więc jakoś ratować i ratować wydawców i wymyśla serię powieści kryminalnych, których akcja rozgrywa się na Wyspach Owczych. Chodzi o to, mniemam, by zrobić oszczędną okładkę w trzech kolorach. O nic więcej. Żeby był śnieg, krew i czarne narzędzie zbrodni, jak na okładkach sławnych kryminałów Nesbo. Już pisaliśmy do czego służą kryminały, ale jeszcze powtórzmy – do ładowania w mózgi propagandy antywolnościowej. Chodzi o gloryfikowanie policji i dewastowanie małych społeczności, które nie chcą przyjmować emigrantów. Ten sposób musiał wymyślić jakiś znany socjolog, może Bauman, a może ktoś odeń gorszy. I teraz nasz pisarz – Remigiusz Mróz – który nie jest w stanie zrozumieć ani jednego kontekstu, ani jednej frazy z piosenek Młynarskiego, bo jego wrażliwość jest wrażliwością cepa, postanowił dać światu polskiej naśladownictwo tego gówna. I jeszcze zacząć od kłamstwa przy tym. Nie istnieje taki gadżet jak wysyłanie rękopisów do wydawcy. Żeby coś takiego zrobić wydawca musi znać autora i pozostawać z nim w bardzo zażyłych stosunkach, w takich przynajmniej jak swego czasu Jędrusik z Gąsowskim. Nie ma mowy, żeby ktoś wieczorem czytał rękopisy jakiegoś faceta z Wysp Owczych, co opowiada, że jego matka była Polską. To jest odegrane. Numer ten przeprowadzono, po to, żeby wzbudzić zainteresowanie czytelnika, który dzięki działalności Miłoszewskiego, Tokarczuk i Bondy, przyjmuje już wyłącznie końskie dawki emocji. Nic więcej. Do tego dziś służy literatura – do stępiania wrażliwości i dewastowania mózgu. Ktoś powie, że zawsze tak było. Nie zawsze. Wojciech Młynarski jest na to dowodem, całe jego życie i cała jego twórczość. Prawdziwa wielkość istnieje, nie łudźcie się, bo zaprzeczając jej, możecie wpaść w straszną pułapkę i drogo za to zapłacić. Duch bowiem wieje kędy chce. A ja mam całkowitą pewność, że ten cały Remigiusz Mróz, człowiek o wyglądzie małego kotka, porzuconego na klatce schodowej przez złą pańcię, niebawem się o tym przekona. Przekonają się o tym także wydawcy. Oby jak najszybciej cała ta pulpa trafiła do papierni w Konstancinie. Wszyscy powinniśmy się o to modlić. Bo jak ci ludzie zaczną organizować wieczorki i pogadanki o jakości, o języku polskim, o jego używaniu, to po nas. I po Młynarskim przy okazji, bo roczniki poniżej Mroza, już nic z niego nie zrozumieją. O tym, by przejąć się opisem domu Dygatów, jaki zostawił Młynarski, nie będzie już mowy. Z tego zakresu będzie już można liczyć tylko na to, że pisarze przejdą do porównywania sobie genitaliów, nas stawem, pod wierzbą rosochatą, żeby zwrócić uwagę czytelnika i wywołać przy tym nastrój patriotyczny. Co zrobią pisarki, nawet nie chcę myśleć. Póki co jednak posłuchajmy sobie piosenki o leszczynie.
Odchodzą jedyne skarby jakie mieliśmy na serio. Marek Grechuta…
Przepraszam za off top ale tak mi się przypomniało. Kogoś takiego jak on już ten chlew nie wyda nigdy.
Nie wyda to mało, nikt nie będzie wiedział jak to zinterpretować na scenie.
oferta targów w Londynie jest nakierowana na tych, którzy wyjechali „za chlebem” i są głodni polskiego słowa. Co akurat nie wiem czy się sprawdzi, gdyż dzisiaj można swobodnie podróżować na trasie Albion – Polska i znam Polaków, którzy wpadając do kraju, kupują tutaj książki, bądź dokonują takich zakupów przez internet. Mogą zaspokajać głód polskiego słowa w sposób łatwy, lekki i przyjemny.
Ci zaś, którzy aktywnie nie szukają lektury, nie kupią żadnych książek ani tu, ani w Londynie, ani gdziekolwiek indziej, bo mają nawyk inwestowania w coś innego.
Zatem te „londyńskie targi” to najpewniej pretekst po to, aby trochę zarobili sobie organizatorzy tej chutzpah.
Niewykluczone, że to początek objazdowego cyku, i „impreza” zostanie powtórzona, np. w Rymie, Madrycie, Brukseli, Oslo czy Chicago.
Chociaż co do Chicago mam wątpliwości (z uwagi na koszty przelotu).
Młynarski i Jego teksty sa poza zasięgiem percepcji pokolenia już nawet dzisiejszych wczesnych 40-latków.
A po co zaraz Młynarski.
Uzyłem takiej oto frazy w rozmowie ze wspomnianymi … latkami:
„Jaś nie dociekał” (chodziło o zagadnienie audytorskie i sens dociekania jakichś tam okoliczności związanych z wydatkami na zakupy inwestycyjne). Nie zrozumieli, zatem podpowiedziałem, że to analog od „Jaś nie doczekał”. Nadal nie zrozumieli.
Zaproponowałem, żeby poszukali w guglu. Jeden znalazł i mówi , że to ponoć jakaś Konopnicka.
A za 10 lat będą szukać w guglu i znajda „jakiegoś Młynarskiego”.
Barbari ante portas
Ale Mróz, Miłoszewski i Bonda będą cały czas na tapecie…
W Canale+ Discovery będzie leciał serial dokumentalny pod tytułem Pokolenie miszczów. W pierwszym odcinku będzie mowa o Katarzynie Bondzie, a w drugim o Wilhelmie Sasnalu.
Chyba przesada. Nie ma tak, że dobrze to już było – kiedyś. A Świat idzie na zmarnowanie. Pewnie poetyki Młynarskiego nie będzie łatwo zrozumieć dzisiejszym nastolatkom, ale jak śpiewał Mistrz w załączonej piosence, piosenki również się starzeją – teksty też. Nam dał dużo radości, ale trudno wymagać od młodzieży zrozumienia dla „Niedzieli na Głównym”. Może łatwiej im przyjdzie złapać „Jasność w temacie Marioli”.
Nie wierzę….pokolenie mistrzów…matko. Młynarski umarł, a ta z metra cięta gwiazda będzie robić za pokolenie mistrzów…
Wiele rzeczy z wykonań samego pana Wojciecha, ale także w wykonań innych piosenkarzy weszło do naszego języka.
Nie zapomnę zaskoczenia, kiedy w obronie melodyjności naszego języka śpiewał kozama urena krechę, a potem dla objaśnienia o czym śpiewa to zrobił to z właściwą dla polskiego języka prozodią i wszystko stało się jasne.
> Do tego dziś służy literatura – do stępiania wrażliwości i dewastowania mózgu.
Literatura, telewizja, kino, teatr, filmy rysunkowe dla dzieci. Coś pominąłem? Na pewno tak. W każdym razie w ten sposób to właśnie wygląda. Tępią wrażliwość na potęgę i bez znieczulenia.
Kiedyś były jeszcze takie wierszyki: krakręmija, kretmaryja, omińtentor, tulismanorę
Nie wszyscy patrzą na Londyn, nawet, jak jest on za rogiem. Ja mam stale pod ręką to:
http://moje.polskieradio.pl/station/11/Najpiekniejsze-polskie-piosenki
a w telefonie, na tablecie i w komputerach darmową aplikację tunein
http://tunein.com
gdzie tę stację i wiele innych polskich można słuchać i zawsze jestem w domu
Bonda to ta, co trzema elementami „daje po oczach”: balejaż na głowie, grube rysy twarzy, i nachalnie, żeby nie powiedzieć wyzywająco na czerwono pomalowane usta ?
Autorki wysłane do Londynu to jakieś takie nie ten teges. Na szczęście nie ma brzydkich kobiet, tylko wina czasem brak.
Młynarskiego zabawy z językiem polskim, zawsze sobie przypominam kiedy słucham PuciaPucia (Jesteśmy na wczasach):
„orkiestra przygryfa sykocznego beginauł, to nie tfoja winauł, sze podryfam cięuł”
Żyjemy w świecie nowoczesnej propagandy…na czym ona polega może zacytuje…” We are in an era where the Elites (Fascist International) are Discordians who believe in chaos magic. Magic is no longer confined to dark candlelit rooms performed in robes and chanting. Chaos magic rejects all pretensions of magical tradition, and instead any location, situation or device can be used for magical purposes. Like the Internet. The purpose of Discordianism follows the Jungian archetype of the „Trickster” who mocks and shocks in order to jolt people out of their confining mental constructs, to aid them in accepting the supposed truth that there is no truth. It’s postmodernism, or „suspension in the belief of the metanarrative.” The point is not to make you believe in one ideology or another, but to lead you to become so confused that you’ll finally give up in believing in anything.”
Cóż można więcej powiedzieć…. Trzeba chronić naszą Lleszczynę 🙂
to jest knajacko – praski sposób akcentowania i wypowiadania się. Kiedyś osłupiałam jak wzburzony pracownik naukowy „wyszedł z nerw”, porzucił polską mowę, której używał na wykładzie i zaczął dyscyplinować studentów mową swojej młodości czyli tym knajacko – praskim slangiem. Młodzież ( na wykładzie z całej Polski) nie rozumiała co on mówi i dlaczego tak dziwnie, co się dzieje.
Młynarski miał niezwykły słuch, wyłapywał to cudnie, a teksty – perełeczka.
Ja postrzegam pana Młynarskiego jako twórcę systemowego hołubionego przez PRL i PRLbis, bywało, że i jego funkcjonariusza. Pisać potrafił, śpiewać nie, a mimo to miał tupet współdecydować w komisjach weryfikacyjnych (zapewne odpłatnie, z publicznych pieniędzy), który z przesłuchiwanych artystów to amator, a który „prawdziwy” (czyli w konsekwencji kto może wziąć za koncert 500zł czy 700). Jakiś czas temu oglądałem wywiad z byłym wokalistą Turbo, Grzegorzem Kupczykiem, który opowiadał o swoich przebojach z takimi komisjami. W jego przypadku „sędziami” byli Bardini, Janowska i właśnie Młynarski (w tym wywiadzie uderzyło mnie, że po raz pierwszy miałem okazje usłyszeć konkretne nazwiska osób działających w tej patologicznej instytucji patologicznego ustroju). Dla mnie najbardziej reprezentatywną laurką dla ś.p. pana Młynarskiego jest postawa jego córek, i tyle.. Propagandowa, koncesjonowana prlowska rozrywka, tak jak Kaczmarski, Szpotański, czterej pancerni i inni. Po prostu out.
Rozumiem sentymenty itd, ale ja staram się być konsekwentnym. Większość artystów, których słuchałem „wyrzuciłem”, bo po latach okazali się obamaoistami, platfuskami, tchórzami co kraczą między wrony, byle utrzymać się w oficjalnych kanałach promocji i dystrybucji. Stan schizofrenii jest zły :).
swoją drogą piękna piosenka
ps. wiadomości targowe super!
Bingo. Potwierdzam ze diagnoza trafna. To jest glod polskiego slowa, kazdy kogo znam wracajac do PL na chwile kupuje ksiazki. W UK istnieja bodajze 4 internetowe ksiegarnie. Ludzie biora to, co jest w sklepie i co jest reklamowane w internecie. Podaz rodzi popyt.
mój wpis o 10, 25 był do KWA ZULU (przepraszam za brak adresu)
A ten wokalista Turbo to co zaśpiewał, może pan zaprezentować? Ja bardzo przepraszam, ale jak ktoś ma pretensje do Młynarskiego, może niech sam coś pokaże. Ja pamiętam zespół Turbo z jaruzelskiej, obmierzłej, stanowowojennej telewizyjnej listy przebojów. To, że oni tam występowali nie przeszkadzało panu?
„Dorosłe dzieci mają żal, że ktoś im tyle z życia skradł…”
Dzień dobry
Żona Grechuty zorganizowała w zeszłym roku festiwal (?) interpretacji jego piosenek. To czasami była masakra. Do odszukania na fejsie.
I jeszcze słowo o wielkości Młynarskiego. On pisał teksty w warunkach despotycznej władzy UKPPiW (cenzury) i tu ujawniał się w pełni jego geniusz i wyczucie języka. Jak powiedzieć to co chce się powiedzieć a czego nie wolno powiedzieć to jest prawdziwy geniusz. No i wrzask ta żelazna zasada, która dziś rozwala każdy przekaz w przestrzeni publicznej – wrzask u Młynarskiego nie występuje. Jego przekaz zawsze jest 'sit modus in rebus’.
I to jest ten rym, tak? Żal i skradł…? Wie pan, gdybym chciał sie obnosić ze swoimi żalami do ludzi i świata, bo też bym pisał takie teksty, ale my z kolegami właśnie jesteśmy zajęci szukaniem spadkobierców ważnych, polskich książek, które z różnych przyczyn nie mogą być wydane i to mnie oraz innych pochłania całkowicie…pan wybaczy….
Część tekstu mi wcięło – dale było:
Młynarski na Kupczyku się nie poznał, a Komorowski – tak. W 2012 przyznał mu Złoty Krzyż Zasługi za wybitny wkład w kulturę narodową.
Nie jest aż tak źle. Moje dzieci (31, 23) słuchają Grechuty.
Wie pan na czym polega dramat? Że Komorowski odznacza państwowym medalem Młynarskiego, a Duda Wencla i Piekarczyka…oraz na tym, że pan nadal nie rozumie o co chodzi.
Ponad 10 lat temu, kiedy jeszcze słuchałam różnych stacji radiowych, pewien redaktor prowadzący opowiedział słuchaczom taką historię:
„Wczoraj moja dziesięciolecia córka westchnąła ciężko, i oznajmiła:
– Wy to jednak mieliście dobrze.
– Pod jakim względem? O co ci chodzi?
Na co ona wzdychajac jeszcze bardziej, odpowiedziała:
– Bo wy mieliście Młynarskiego.”
Ja nie jestem aż taką pesymistka, jeśli chodzi o odbiór literatury i sztuki. Teraz jest straszne ciśnienie wszelkiego badziewia, więc ludzie głupieja, zwłaszcza młodzież, bo nie ma jeszcze z czym porównywać, ale kiedy się ktoś w końcu otrząśnie, to zabiera się za odrabianie strat z gorliwoscia neofity, czując gniew do tych, którzy przed nim skarby ukrywali.
Piosenki Młynarskiego czy Grechuty są odszukiwane, a to co teraz tworzą, fuuu…, przeminie, jak brzydki zapach, pozostawiając tylko nieprzyjemne wspomnienie.
Tak że, wspomniani tu powyżej, pisarze i pisarki, przykro mi, ale z g…a bata nie ukrecisz i wasze „dzieła” skończą tam gdzie ich miejsce. A teraz cieszcie się Bondy, Twardochy, póki wam płacą.
Chyba mam dzisiaj gorszy dzień – po pierwsze – z mojej strony to była ironia, po drugie – Komorowski dał medal temu od Turbo.
Przepraszam, już znikam.
To ja przepraszam, to ja mam gorszy dzień, za dużo obowiązków na głowie…niech pan nie znika….
„jak ktoś ma pretensje do Młynarskiego, może niech sam coś pokaże.” –
Słuszna racja! więc per analogiam:
„jak ktoś ma pretensje do Szpotańskiego, może niech sam coś pokaże.”
„jak ktoś ma pretensje do Kaczmarskiego, może niech sam coś pokaże.”
etc. etc……
Naprawdę dał medal temu od Turbo? To kto jeszcze nie dostał medalu? Borysewicz ma pewnie ze trzy….
Teksty mieli fatalne, nie sposób zaprzeczyć :), ale w muzyce nie one są najważniejsze. Po koncercie z Iron Maiden w 1984 Bruce Dickinson powiedział Kupczykowi, że powinien śpiewać w Deep Purple, a nie w jakimś Turbo. Myślę, ze rekomendacja jak ta lala, bardziej miarodajna niż osąd np. bohaterów „Wojny domowej” (tu nawiązuję do Kazimierza Rudzkiego, który sępiąc w takiej komisji, bo inaczej nie mogę tego nazwać, uznał Niemena za amatora, w konsekwencji ten przez ładnych parę lat grał za amatorskie stawki, więc Pan rozumie..). Efemerycznych występów w TVP za komuny nie potępiam, ludzie radzili sobie w takich warunkach, do jakich zostali przypisani, innych możliwości nie było, doskonale to rozumiem. Są jednak pewne granice kompromisu dla porządnych ludzi, wie Pan to doskonale choćby po sobie.
W stanie wojennym miałem 6-7 lat i fakt, wtedy byłem mniej krytyczny. Pozdrawiam.
„Nikogo już więcej nie mamy.”
————————————————————————
Wierzę, że będę „wyrazicielem”, jeśli powiem, że przemawia przez Pana oczywista w tym miejscu skromność. Tak to widzę.
„Czeka nas więc prawdziwa bieda.”
————————————————————————-
To całkiem możliwe. Ale „będziemy walczyli w cieniu”.
Oraz, zgadnijcie, mili Państwo, czyje to jest:
wiatr to po prostu zwykła tajemnicagdy chłopiec zerka na sukienkę obokjuż podmuch mąci czerwcowe koloryszarzeje w szafie biały tiulu obłokzwyczajnie tak dziewczęta pozmieniał nam w żony. . . . wiatr wiatr wiatr. . . . jakbyś zgadłwiatr to po prostu zwykła obietnicagdy chłopiec patrzy tak jak patrzą chłopcyrozchyla bluzkę tak bliski zagadkijak dziecko piersi. chłopiec dalej obcyzwyczajnie tak dziewczęta zmieniają się w matki. . . . wiatr wiatr wiatr. . . . nam je skradłwiatr to po prostu zwykła nawałnicaodbierze oddech drzwi zatrzaśnie tylkootuli szczelnie w płaszcz czarny deszczowypozmiata liście z nieba i lastrykozwyczajnie tak dziewczęta ubiera jak wdowy. . . . wiatr wiatr wiatr
Darek twierdzi, że Komorowski dał medal temu z Turbo, a on wziął. Co pan na to?
To jest Julek, który niestety jest głupi jak paczka gwoździ i nie ma żadnych szans, żeby zmądrzał. Niech pan na niego nie liczy….ani na jego piosenki. Gdyby to był i słuchał co do niego mówię już byśmy dawno mieli za sobą wydanie pierwszej płyty z jego piosenkami, ale on wolał myśleć poważnie o życiu. Nie wiem co dzisiaj robi i nie interesuje mnie to
Naprawdę – Turbo pochodzi z Poznania, ja też, było głośno. Borysewicz nie dostał nic, a sam pupilek Komorowskiego Hołdys, tylko zasłużonego kulturze Gloria Artis i tylko srebrny.
Łaska pańska, itd….
Nazwanie burdelu „przestrzenia magiczna” prowadzi do choroby dwubiegunowej, co stalo sie udzialem Mlynarskiego. Tolerancja, a zwlaszcza tolerancja koopy wszechobecnej, to wyboista i kreta droga od piekla. Zaden talent, zaden geniusz nie pomoze, bo na kretej drodze, jak sie czlowiek ogladnie za siebie, to nie widac jej poczatku, a to powoduje, ze nie zna sie kierunku w jakim sie podaza. Kompas geniusz Mlynarskiego odrzucil, bo moze pomyslal, ze jest tak genialny, ze mu go nie potrzeba. Tacy geniusze jak Mlynarski, to hipnotyzuja innych, mniej utalentowanych i ciagna na manowce, nie majac nawet specjalnie wbudowanej misji, zeby swiadomie to robic.
Moj stosunek do Mlynarskiego jest co najwyzej obojetny. Wole juz kompletne beztalencia, ludzi niepismiennych z zerowa tolerancja dla szajsu, niz wysublimowane, artystyczne frazowania i zabawy z jezykiem, ktore maja burdel za magiczna przestrzen. No, ale ja naleze do populacji prostych chlopow, do ktorych poezja nie przemawia, musi miec wylozone jak krowa na zagonie. Chlop co nic nie umie zagrac, zaspiewac, nie mowiac juz o napisaniu jakiegos wiersza.
Dokładnie tak było. Jak był protest żeby nie występować w TV to „wyprodukowali” nowości. Wtedy właśnie między innymi „wyprodukowali” Bajm
Tak, znam to. To jest Kamiuszek. Ale mnie interesuje co On robi i jak mu się wiedzie. Kiepsko niestety.
Ja też wiersza nie napiszę, ale tu nie o to chodzi. Pan Bóg przemawiał już nie przez takich jak Młynarski, dlatego powściągnij swoją przyrodzoną surowość.
Julek miał zawsze predylekcję do oszustów. Im większy kanciarz tym głębsze zaufanie on w nim pokładał…
Przeciez kryminaly z Wysp Owczych sa juz od lat i nawet filmy kreca. A tu Remigiusz Mroz moiw, ze nikt nie pisze kryminalow o Færøyene. Zwykly klamca liczacy na lenistwo czytelnikow do szukania informacji
Ubolewam :). Dlatego, jak wspomniałem wcześniej, wyrzuciłem sporo płyt i będę musiał, jak widać wyrzucać kolejne.
Ja nikogo nie lansuję ani twierdzę, że komuś coś się należy. Przypominam tylko taki fakt z historii najnowszej. Za komuny istniały takie komisje weryfikacyjne, których „komisarze” decydowali, kto w konsekwencji może zarobić i ile, a kto nie (oczywiście pozytywną opinię można było sobie jakoś załatwić, jak to się udało np. Małgorzacie Ostrowskiej). Jeśli uczestnictwo w takiej instytucji nie było małoduszną kolaboracyjką z systemem, to co nią było? Dlatego nie szanuję jakoś przesadnie osób, które w takich komisjach dorabiały, ale okay, mogę się pomodlić za zmarłych.
Dzięki. To mój ulubiony „Młynarski”. A jaki liryczny: https://www.youtube.com/watch?v=KYnH9w1DqJE
Co do Kupczyka byłem kiedyś na weselu w Poznaniu gdzie grał i śpiewał ze swoim zespołem weselnym do kotleta 🙂
Dobrze, że nie do pędraka…:-)
Nie wiem dlaczego, ale ten fragment mi się fatalnie zmultiplikował, a usunąć go nie potrafię. Przepraszam wszystkich.
Gabriel, weź no wyrzuć to, a ja wstawię go ponownie, tyle że tylko odpowiedni fragment.
Śp. Młynarski to ciekawy przypadek. Jego stryjeczny dziadek to Emil Młynarski, który założył Filharmonię Warszawską czyli najwyższa półka muzyczna. A ciocia Aniela wyszła za mąż za Artura Rubinsteina czyli też wyżyny muzyki poważnej.
Natomiast Wojciech Młynarski miał mega talent poetycki ale niepoważny. I zostawił parę mega-hitów PRL . Pisał teksty na Festiwal w Opolu i one były nieprzeciętne:Kalina Jędrusik zaśpiewała „Z kim ci będzie tak źle jak ze mną”. I to jest coś ekstra. Wiesław Gołas: „W Polskę idziemy drodzy panowie”. Współpracował z Kabaretem Starszych Panów jako student polonistyki. Niewykluczone, że to oni go „wykryli” z tym jego cienkim dowcipem. Moim najulubieńszym hitem jest oczywiście „Jesteśmy na wczasach”. Oto kawałeczek dla uczczenia pamięci.: „…Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego
Od sympatycznego oczywiście niewątpliwie pana Waldka „Mucho Mucho”.
Jesteśmy na wczasach,
W tych góralskich lasach,
W promieniach słonecznych
Opalamy się.
Orkiestra przygrywa
Skocznego begina,
To nie twoja wina,
Że podrywam cię…”. Takie to były czasy:)))
Jego życie to losy PRL i III RP w pigułce. Razem z Kaliną Jędrusik i całą resztą. Wielki wysiłek aby udawać, że jest normalnie i wesoło a potem coraz ciężej i tragiczniej. Niech mu ziemia lekką będzie.
Proszę bardzo
Cała przewrotność komuny polegała na tym, że przejmowała ludzi uzdolnionych, by nie, nie biciem i szykanami zmuszać ich do współpracy, lecz przekupstwem i przywilejami. Oczywiście, kto się wyłamał, temu w łeb. Ci więc zdolni i rozumiejący mądrość etapu oraz istotne znaczenie niektórych przysłów polskich tworzyli roztropną sztukę z poszanowaniem reguły stanowiącej, że kłamstwo należy dawkować jak przyprawę. I że elegancja formy potrafi oszukać niewprawne oko, gdyż niechciany i trefny towar łatwiej schodzi w ładnym opakowaniu. A chodziło nie tyle o wpojenie narodowi komunistycznych urojeń, ile o oswojenie go z obcą opresją oraz odebranie nadziei tym, którzy potrafili przejrzeć wskroś żartobliwą elegancję i starannie kontrolowane pokpiwanie z przywar i słabostek władzy. Tacy ludzie jak Młynarski, dzięki swym niezaprzeczalnym talentom i giętkości karku, zakładali maskę Kubusia Puchatka na szpetną mordę sowieckiego niedźwiedzia, w zamian otrzymując awans do elity dla siebie i swej pozbawionej iskry Bożej progenitury. To dzięki nim byliśmy najweselszym barakiem w socjalistycznym obozie pracy. Ma to tę zaletę, że dzięki temu i nam dawało się jakoś przeżyć i nie zwariować, oraz niestety tę wadę, że ówczesne koncesje nadal obowiązują.
Będę strzelał – Kamiuszek
Nie wiem o co Panu chodzi, w ogóle? Czyżby w tej komisji decydowano na podstawie wytycznych politycznych? Bo po składzie zakładam, że chodziło o kryteria artystyczne, a polityką zaimowano się gdzie indziej.
No, ale to nic, bo Pan Bóg iskrę zgasił i gdzie ją zapali ponownie tego nikt nie wie…a koncesje są ważne o tyle, o ile jest koniunktura. Co z tego, że ktoś ma wyrobioną koncesję na pozyskanie czerwca polskiego, jak ten czerwiec jest już niepotrzebny….I tak jest z córkami pana Wojciecha
@coryllus
„Już pisaliśmy do czego służą kryminały, ale jeszcze powtórzmy – do ładowania w mózgi propagandy antywolnościowej. Chodzi o gloryfikowanie policji i dewastowanie małych społeczności, które nie chcą przyjmować emigrantów”
I o zeszmacenie białego mężczyzny plus rozwałkę tradycyjnego modelu rodziny (skandynawska fala kryminału jest zlewaczona do szpiku).
Za to, jeśli chodzi o Chandlera…nie mam zastrzeżeń.
No i pan Mróz, który wygląda jak mały kotek właśnie się do tego nurtu włączył
Kryminały z Wysp Owczych dla baranów.
A tu jeszcze śp. Wojciech Młynarski, zamiast mojego komentarza do niektórych komentarzy pod wczorajszym tekstem Coryllusa:
https://www.youtube.com/watch?v=srwEFsoKBm8
oraz (ze względów procesowych zastrzegam, że to nie jest podżeganie do zbrodni): https://www.youtube.com/watch?v=30_kr5zCQ78
I jeszcze mały łącznik między wczorajszą, a dzisiejszą notką:
https://www.youtube.com/watch?v=3b-qJEQQrFQ
Ale ja lubię Wrony. Całe. Bardzo mądry tekst.
Mróz to manufaktura, poszczególne cykle spod klawiatury `Mistrza` mają różne style. Legenda PRowa dla młodego, zdolnego z wielkiego miasta, który wrócił na prowincję i voila. Dodawanie książczyn do gazet i tym podobne zabiegi. Kręci się, gorsza książka wypiera lepszą, będę w poniedziałek w łódzkiej ODK, zobaczę co jest z KJ 🙂
„Tacy ludzie jak Młynarski, dzięki swym niezaprzeczalnym talentom i giętkości karku, zakładali maskę Kubusia Puchatka na szpetną mordę sowieckiego niedźwiedzia, w zamian otrzymując awans do elity dla siebie i swej pozbawionej iskry Bożej progenitury. To dzięki nim byliśmy najweselszym barakiem w socjalistycznym obozie pracy. Ma to tę zaletę, że dzięki temu i nam dawało się jakoś przeżyć i nie zwariować, oraz niestety tę wadę, że ówczesne koncesje nadal obowiązują.” –
Wężykiem!!!
Maska Kubusia Puchatka na mordzie sowieckiego niedźwiedzia – genialne!
Przeczytałam o tym Mrozie. On mówi, że ma kilkadziesiąt /K I L K A D Z I E S I Ą T!!!/ książek w szufladzie.
Uciekajmy!!!!!!!!!!!!!!
Otóż to. Inny przykład, z innej dziedziny – wspaniałe dzieła malarza i zakonnika Fra Filippo Lippiego. Najpierw trzeba obejrzeć obrazy, a potem przeczytać jego biografię. Bóg i przez takich przemawia… Gdyby przyjąć punkt widzenia Valsera, należałoby potępić 3/4 sztuki, co ja mówię – z 7/8 albo i więcej
Jeszcze jest syn, Jan Młynarski.
http://www.plotek.pl/plotek/7,154063,21504428,jan-mlynarski-w-ostatnim-wywiadzie-przed-smiercia-ojca-nie.html
To jest oszust, który nie rozumie o co chodzi. To tak, jakby wyszedł na plac w XVII wiecznym japońskim mieście i machając mieczem kupionym gdzieś u żyda opowiadał ilu wrogów położył trupem. To nie pojedzie…mowy nie ma….
Na koniec jeszcze coś, co można uznać za testament pana Wojciecha, zanim zgłupiał po upadku komunizmu. Rozpisany na kilka utworów:
https://www.youtube.com/watch?v=gY9o4K9OysM (sfera polityki)
https://www.youtube.com/watch?v=OLDyhDP2TVM (kultura)
https://www.youtube.com/watch?v=eKUoFJqPZGE (społeczeństwo, czyli życie)
https://www.youtube.com/watch?v=USzy1rTqB1o (coś dla realistów)
Przepraszam Gospodarza, Rozalię, której chleb dziś odbieram, oraz resztę miłych gości. Niniejszym kończę panichidę.
Ale nóżki wdzięczznie podstawiają do kucia.
Remigiusz Mróz o sobie:
Kim jestem? Zwyczajnym facetem, który dziennie musi napisać 10-15 stron i tygodniowo wybiegać jakieś 50km, by czuć się komfortowo.
Jaki mam modus operandi? Wstaję rano, robię yerbę, a potem czytam wszystko to, co napisałem zeszłego dnia (i staram się poprawić, by miało ręce i nogi). Po tej codziennej katordze zasiadam do pisania, wchodzę do innego świata i wynurzam się z niego po kilku godzinach. Po tym, oczyszczam umysł biegając po lesie i słuchając mocnych brzmień. Pizza z orkiszu na obiad, po czym powrót do pisania. Kończę zazwyczaj o 23:30, by zasiąść wygodnie w fotelu z dobrą książką i się zrelaksować.
Próbka prozy p. Remigiusza:
https://bookeriada.pl/czytelnia-ove-logmansbo-enklawa/
Joe Alex to on nie jest…
No a mnie pan Wojciech, przez długie lata, jedynie ze wspomnieniami pani ArGutowej kojarzył się – Rodzina Leśniewskich i takie tam. Ale jak to w życiu bywa zmieniło się i skojarzenia wiążą się z zespołem Raz, dwa trzy i piosenkami -> Idź swoją drogą i Jesteśmy na wczasach. Wczoraj zaś dostałem SMS-a, z dowcipem, o ładnie ubranym i grzecznym panu z Warszawy co to jak otworzył usta to był ambaras. Ale to oczywiście dlatego, że sytuacja była stresująca.
Aha, czyli on chce coś reklamować w swoich książkach i te wywiady służą jako zapytania ofertowe…
To jest standard: Zdzisław obudził się przed świtem, w ustach poczuł smak goryczy. Oni nigdy tego nie przeskoczą. To jest tak zwana prezentacja bohatera….
Hallbjørn Olsen spojrzał na wyświetlacz na desce rozdzielczej. Trzy stopnie, jak zwykle. Miał wrażenie, że temperatura ustaliła się na najbliższe cztery miesiące. Dopiero w kwietniu drgnie o dwie, może trzy kreski, aby w szczycie sezonu turystycznego dojść do trzynastu. Liczba pechowa, ale nie tutaj – bo tutaj oznaczało to, że przyjezdni będą zadowoleni. Być może nawet pojawi się ich trochę więcej i Hallbjørn dostanie zastrzyk gotówki.
Tak, Wojciech Mlynarski to byl naprawde utalentowany czlowiek. Niech mu swiatlosc wiekuista swieci na wieki wiekow.
Dobry Bog nas obdarzyl calym peczkiem wspanialych artystow: aktorow, piosenkarzy, pisarzy, zeby nam jakos oslodzic ten siermiezny i beznadziejny PRL.
Kra krę mija,
Lis ma norę,
Dół omija.
Mozna przyjac rewolucyjny punkt widzenia, ze „dzielo artysty zyje wlasnym zyciem” i wtedy od razu mamy J-J Rousseau, ktory napisal traktat owychowaniu „Emil”, a rownoczesnie kilkoro swoich dzieci polecil oddac do przytulku, nie ogladajac ich na oczy. Bez tzw. tworczosci Jean-Jacques’a Rousseau tow. Robespierre nie mialby ideologicznego paliwa. Zycie arystyczne bez watkow i klimatow burdelowych polaczonych z przyjmowaniem duzych ilosci alkoholu i substancji odurzajacych jest jakies takie ubogie. No, jak sie raz w ten kanal wleci, to ulica jest wlasciwie jednokierunkowa. Trzeba stalowej woli i konsekwentnej dyscypliny, zeby wyjsc na prosta. Wiekszosc artystow jest tych elementow pozbawiona. Robi sie wtedy miejsce dla tworczosci, ktora ma te ewidentne niedostatki przykryc i usprawiedliwic. I tak wyglada wiekszosc utalentowanej tworczosci. Jest jeszcze inny watek – dusza krwawi i powstaja rzeczy wielkie bedace wyrazem rozdarcia i rozpaczy. To moge jeszcze milosiernie przyjac.
Mnie uksztaltowal sport, gdzie systematyczny, zorganizowany, konsekwentny trening zamienia sie na wyniki, a zasady gry fair sa integralna czescia. Zycie pisze rozne scenariusze i stosowanie zasad wymaga – o czym bylo wyzej – woli, dyscypliny i konsekwencji w dzialaniu. To nie jest proste, bo wygibasy roznych magikow, oszustow, pieknoduchow, celebrytow, entuzjastow, pomocnikow co to zawsze chca dobrze, potrafia wylozyc na lopatki najwiekszego tytana. Jednak nazywanie rzeczy po imieniu, spojnosc tego co sie mysli, mowi i robi jest wartoscia, ktorej nie jestem w stanie zadnymi argumentami zakwestionowac.
No i kompas – bez tego cala ta wola i dyscyplina jest po nic. Adolf Hitler tez byl szczery do bolu – to co myslal, mowil i robil bylo bardzo spojne.
Remigiusz Mróz?
Kolejny aspirujacy, tak jak ta pani Fox z Katowic. Ciekawe ze te miernoty maja jedna wspolna ceche: ciagle sie podszywaja pod kogos czy pod cos: jakies nazwiska, pseudonimy, cos czy kogos nasladuja.
Czy taki Niziurski, Grechuta czy Mlynarski podszywali sie czy podczepiali pod kogos?
Nie, oni uprawiali te swoje dzialki ktore im Pan Bog przeznaczyl i wydzielil. I robili to znakomicie.
„jak ktoś ma pretensje do” Masy, „może niech sam coś pokaże.”
Artyści też muszą sobie narzucić dyscyplinę, nie zapominaj o tym, a na sumieniu każdy coś ma…
Jeśli to było do mnie, to chyba pan pomylił adres. Ja tu codziennie coś pokazuję….
Wersja węgierska jest najlepszy (wymawiać nosowo i z przydechem):
Keeefir łykosz, kaable motosz, nic nie godosz.
Ja tam rozliczac Mlynarskiego nie mam zamiaru. Pan Bog go rozliczy, jak kazdego zreszta. Do mnie Mlynarski nigdy nie przemawial. Gdzies tam w czarno-bialym telewizorze migal pan Mlynarski w garniturze, ale nie przyciagalo to mojej uwagi i nie potrafilem docenic. Moi rodzice nie mieli gramofonu i kolekcji plyt jak Ziemkiewicz, a potem jak juz bylem starszy – i tak jest do teraz – jestem na tego typu tworczosc swiadomie zamkniety.
Porównajmy:
http://mobini.pl/upload/files/130/650/498/372/462/533_Alex_Joe_-_Powiem_Wam_Jak_Zginal.pdf
I o autorze:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Maciej_S%C5%82omczy%C5%84ski
Perspektywa, że „dzieło żyje własnym życiem” nie jest rewolucyjna, jest jedyną możliwą do przyjęcia, jeśli chcemy ocalić dzieła. Możemy potępić artystę za to jak się prowadził, ale to niewiele zmienia w ocenie obrazu. Tak to już jakoś jest na świecie, że to nie dzieła sportowców wiszą w Luwrze i kościołach, tylko – jakże często – pogubionych, pokręconych, czasem zdegenerowanych dusz. A co z artystami, których biografii nie znamy, co ze sztuką starożytną? Twoja linia nie jest do obrony, przykład Hitlera – żaden. On nie był artystą, bo nie poszedł drogą sztuki, tylko polityki. Prawdziwy artysta zawsze wybiera twórczość. Mógł mieć inklinacje artystyczne, ale widać zło, które w nim tkwilo wzięło gorę. I nie mówimy o kategoriach szczerości w sztuce, ale o prawdziwym talencie.
To pare utworow jeszcze wczesniejszych.
Tak po babsku, polgebkiem powiem jeszcze, ze – kiedy wiekszosc mezczyzn byla jakby przydeptana- Mlynarski zawsze „sie prezentowal”., jako pan posuniety w latach – rowniez. No ale to zasluga genow moze.
https://www.youtube.com/watch?v=TdnD8sARz94
To tez ladne
https://www.youtube.com/watch?v=YagylX_9Fss
powtórzę się
artysta, autryt kobylinski, z tvprl komisji, razem z takim co ma/miał zajecza warge (chyba), do amatora artysty, całkiem dobrego malarza:
maluj dalej kochany, tylko nie próbuj tego sprzedawać
czy to się zmieniło? chyba nie!
żadna przesada
w dobie informacji cyfrowej kod międzypokoleniowy ulega coraz to szybszej anihilacji.
gdy ja uczyłem się w szkole podstawowej i średniej „kanon” programowy trwał bez znaczniejszych zmian ze 25 lat (6 pełnych programów 4-letnich liceów). Czyli nie istniał jakiś zasadniczy dysonans w kodzie pojęciowym pomiędzy 20 – latkiem a 45 – latkiem.
Tak właśnie – PRL w pigułce…
I już wiemy, że target to 12-latki.
Dzięki. To ja się jeszcze zrewanżuję trzy lata młodszym szlagierem, z którego pochodzi ten cytat: Burberry, taki prochowiec Pekaowski
https://www.youtube.com/watch?v=AfzYAujQq8g
I już naprawdę uciekam, zanim mnie Gospodarz wyrzuci.
Ajanostrę…
Wszystko wrzucasz do jednego wora.
Takie duże uproszczenie to już chyba kwalifikuje się jako prostactwo opinii.
Młynarski nie był pieśniarzem operowym i miał repertuar dostosowany do swojej skali głosu. Dlatego melodeklamacje i poezja śpiewana były jego głównym repertuarem.
Mówiac obrazowo, taki np. Wiesław Ochman nie wykonywałby podobnego repertuaru, gdyż miał warunki głosowe predestynujące go do innego rodzaju wykonań. Czy z tej racji wnosisz jakieś pretensje ?
Młynarski pisał dla każdego. Stąd znany. Na mnie wielkiego wrażenia nie robiły te teksty. Pewnie, że niektóre fajne i w ucho wpadają łatwo ale od razu, że taaaki tekściarz (poeta)?! Eee, przesada. A może to o gusta chodzi? Dla mnie takim „bożyszczem” mógłby być – wspomniany powyżej – Marek Grechuta. Przynajmniej … pobożny.
Przypadek Młynarskiego, którego osobiście widziałem tylko raz na korytarzu UW kiedy odbywał się egzamin na studia na polonistykę, jest świetnym przykładem roli zagospodarowania emocji w rządzeniu. Na dole trup ściele się gęsto i wszystko wali, a na górze miły dla oka puder. „Dudek”, „Kabaret Starszych Panów”, plejada artystów sceny, festiwale, koncerty. Tam nikt nie był przypadkowy. Ale mieli talent i dlatego puder był miły dla oka. Mieli talent i byli pracowici. Dostawali szansę na zaistnienie w odbiorze publicznym jako jedyni. Takim łatwiej robić karierę i przebijać się ze swoim talentem. Pieczęć na wyłączność w publicznych mediach robi swoje. Tylko czasami te małe demaskacje: „W Polskę idziemy mości panowie” zdradzają cel tego pudru. Przykrywanie strupów, jakże jednak urocze.
Pozdrawiam
To co, napisałeś stanowi próbkę erystycznej zabawy w puste terminy.
Zatem moja kontynuacja:
Rzeczywistość oraz ludzie w niej żyjący są w każdej opresji behawioralnej , znacznie bardziej skomplikowani w zakresie swoich motywacji, celów i środków realizacji tychże.
No dobrze, dlaczego dziś władza nie docenia talentów? Dlaczego nagradza ewidentne beztalencia takie jak Piekarczyk
On kpi
Jesteś pewien?
Ale może niechże Pan nie czyni cnoty z konieczności .
Albo może i z przypadku.
które to są – „dzisiejsze talenty”? pytam szczerze.
czy uważasz, ze lepiej by się stało , aby ci wybrańcy mający talent w ramach , no nie wiem czego, dali się np. wygnać za młodu kraju, bo wówczas Twoje poczucie bezkompromisowości nie doznało by dysonansu poznawczego?
Czyli na samym początku informuje Czytelnika o swojej opinii o nim, to znaczy, że uważa go za idiotę. Bohater odniósł wrażenie, że temperatura ustaliła się na najbliższe cztery miesiące, bo odczytał trzy stopnie z wyświetlacza na desce rozdzielczej.
zakładam, że to już funkcjonuje jako spółdzielnia podnajętych ghost-writerów.
On tylko składa puzzle i wymyśla tytuły.
Mierny bierny ale wierny i do scenografii pasuje
Jest ponad i czytelnika i reszty podludzi bo to jest …
Żyjąc w prlu byliśmy na prl skazani i de facto żelaznego ostracyzmu nie było bo nie mogło być co mieliśmy zrobić z koleżeństwem ze szkół co do pzpru się zapisywało toż żeśmy razem klasówki i kolokwia pisywali a Młynarski jak Młynarski do flaszki pasował doskonale
Nie ma innych? (autopytanie)
Niestety masz rację ale za źycie takie jakie prowadzimy wg wybranego kompasu płacimy i ten kto dotknął osobiście ceny jaką to kosztuje wie o czym debatujemy
Życie w prawdzie jest bezcenne.
Wielokrotnie juz bylo tu o tym, ze dawac przyklad, albo lepiej – swiadectwo, to jest jedyny akceptowalny sposob nauczania i wychowania. Dlatego jak mi ktos cisnie jakies, „metody”, albo „koncepcje wychowawcze”, ktore uroily sie jago dzielo geniusza, a swoje dzieci oddaje do przytulku, to ja spuszczam psy z lancucha, a jego ksiazki uzywam do rozpalki w kominku.
Moze to w Polsce jest tak, ze na Hitlera spoglada sie przez pryzmat obozow koncentracyjnych, masowych mordow i nic ponadto. To jest bardzo plaskie i powierzchowne. Sam Hitler mial o sobie zupelnie inne zdanie i czym innym sie zajmowal. Projektowal i nadzorowal budowe calych miast, od koncepcji calosci do poszczegolnych budynkow. Oczywiscie od rozpracowania technicznego byl Speer, ale proba zredukowania go tylko do polityka, ideologa, wojennego stratega czy ludobojcy to jest pominiecie spraw ktorymi Hitler sie zajmowal, a ktorymi – tak mysle – zaden europejski polityk pokroju Junckera, Merkel, Hollande’a, nie wspominajac o polskich pozal sie Boze politycznych wizjonerach, po prostu sie nie ma na to ani zainteresowan, ani potencjalu. Pomijam fakt, ze busola Adolfa byla zepsuta, albo wcale jej nie bylo. Nie zmienia to faktu, ze on sie mial przede wszystkim za artyste i kreatora wielkich rzeczy. Jak samo o sobie napisal – „zostal politykiem wbrew swojej woli”.
Pare lat temu trafilem na ta ksiazke: https://www.amazon.com/Hitler-Power-Aesthetics-Frederic-Spotts/dp/1585673455
… dlaczego wladza nie docenia talentow? ……. Nie tylko wladza – NIKT. Bylem wczoraj na wystawie jachtow. Przemawiali oficjele i prezesi zwiazkow. Wszystko starsi panowie zasiadajacy na stanowiskach od dekad. Juz na schody im trudno wejsc – yachtsmanom. Popatrzmy na jakas nauke – jakis instytut, np lotnictwa. To samo. Te same nazwiska od dziesiecioleci. A samolotu zadnego nie zbudowali. Kazdy moze podac dziesiatki przykladow ze swego otoczenia. Wiec niedocenione talenty emigruja. Drogi do docenienia zablokowane. A jak profesor promowal swego studenta przed wojna ? Moze ktos slyszal ?
Zycie pisze rozne scenariusze, ktore nawet tych, ktorz maja jakies dalekosiezne plany, niosa w zupelnie w miejsca, ktore z punktow w ktorych ludzie chwlowo sie znajduja, wygladaja zupelnie absurdalnie. Jeden z moich klientow, kiedy rozmawialismy o planowaniu, rozwoju firmy podzielil sie ze mna swoim spostrzezeniem, ktore roboczo nazwe „perspektywe pieciu lat”. Dziele sie z nia teraz: prosze wyobrazic sobie przez chwile siebie – piec lat wczesniej, w poczatku roku 2012, jakie wtedy byly plany, zapatrywania, myslenie o tym co sie chce zrobic w przestrzeni pieciu lat i zestawic z tym gdzie sie jest teraz. Jak ktos by mi powiedzial jeszcze trzy lata temu, ze teraz bede na koncowce przygotowan do drugiej edycji targow ksiazki, ktore na dodatek bede robil w Polsce, mieszkajac w Szwajcarii, to zakrecilbym butelke i schowal do szranku, uznajac, ze klient ma juz wystarczajaco w czubie.
Dlatego gadanie o przypadku czy tez koniecznosci jako cnocie, jest troche obok tematu. tym bardziej – to juz chyba tutaj tez zesmy ustalili – ze literatura jest funkcja propagandy, i bez znaczenia jest to, jak ona piekna sie wydaje. Im piekniejsza tym bardziej podejrzana. A jak juz ktos ma jakis kabareton w telewizji, to znaczy, ze ktos go tam wczesniej zrekrutowal, sprofilowal i wstawil. Jedyne co trzeba ustalic, to jest szczegol, jaka linie literatura w konkretnym przypadku realizuje. Tu akurat sprawa jest prosta, bo sam Mlynarski nam streczyl konkretna ekipe przed wyborami.
Tak właśnie, na cztery miesiące. Człowiek żyje w środku kontynentu, zasypia przy księżyca blasku a budzi się w ulewę, a ten na Wyspach Owczych, kiedy wiatr przegania chmury jak te barany i raz leje, raz pada śnieg, a raz świeci słońce twierdzi, że temperatura się na 4 miesiące ustaliła. Pisarz realista po prostu
Są, choćby schmaletz.
„Jedyne co trzeba ustalic, to jest szczegol, jaka linie literatura w konkretnym przypadku realizuje. Tu akurat sprawa jest prosta, bo sam Mlynarski nam streczyl konkretna ekipe przed wyborami.”
Był taki diament co nikogo nikomu nie stręczył. Zostanie w mojej pamięci do końca życia.
Marek Grechuta
ps. Ja też wyrzuciłem na śmietnik wiele płyt z młodości. Z litości nie będę wymieniał jakich. Katalog się rozszerza.
Piotrek, ale ona mówi nie o tym. Jeśli odejmiesz dziełu byt samodzielny to możesz je równie dobrze zniszczyć, bo staje się doraźną propagandą, raz wykorzystaną. I to zrobią muzułmanie ze sztuką chrześcijańską. Ono musi mieć szansę, musi być albo emanacją Boga samego albo emanacją talentu i powinno zostać, Rousseau nie ma tu nic do rzecyz
To, jakie Hitler miał zdanie o sobie, zupełnie mnie nie interesuje. Bo to, że ktoś się uważa za Michała Anioła ani o centymetr nie pogłębia jego sztuki, wystarczy spojrzeć na te jego szkice i akwarelki przechowywane w KGB czy w (sic!) Getty’m. Są tandetne, takie mieszczańsko-austriackie. A jego wizje miast zrzynane były wprost z koncepcji Imperium Romanum, tylko Speer przerabiał je na nieco bardziej współczesne wersje, redukował detal, zmieniał proporcje.
Nie kupuję teorii, że gdyby on został artystą, to nie byłoby II wojny światowej. Prędzej kupię teorię, że on jednak upozorował samobójstwo i zwiał do Ameryki. Wyciąganie tego zbrodniarza jako argumentu w dyskusji o Młynarskim, który tak a nie inaczej wyraził się o domu Dygata, to jakaś gruba przesada.
„..twoja kamienica moja ulica..” to nie przejdzie chociaż jest prawdą.
Prawda?
Ja tam nie mam uwag do „tłumu” za jego Żywioły… i nie mam problemu ze zgubieniem się w tłumie (nawiązując do wczorajszej dyskusji/pretensji kilku osób).
Nie lubiłem Młynarskiego, ale wiem jak ważne było ujawnienie się (sterowane czy nie guzik mnie to obchodzi) jego talentu… Tak jak Kaczmarskiego czy Szpotańskiego, którzy pozostawili po sobie WŁASNYM dorobkiem taką poprzeczkę, że choćby przyszło tysiąc Bond i pokazały wszystko co mają pochowane tu i ówdzie, to NIGDY nie zajmą ich miejsca… Zrobili swoje
Wojciech Młynarski – Róbmy Swoje
I za tę jedną piosenkę (i za jeszcze jedną) ma u mnie szacunek i pamięć w modlitwach. Niech mu Pan Bóg poczyta ostatnie lata życia w ciężkiej chorobie za pokutę.
bo choć nie ma Młynarskiego
mówić będą teksty jego
(jak leszczyny prosty szum)
baśń Cogito ergo sum
Żeby się nie naprzykrzać więcej nikomu pozostaję z szacunkiem dla gospodarza i jego pracy (bez pomijania nikogo kto mu w tym pomaga).
Młynarski także wyżej d.. nie podskoczył, czyli nie porzucił swojego matecznika środowiskowo-towarzyskiego.
Nie można wszystkiego( i wszystkich) oceniać przez pryzmat ostatnich wyborów polityczno-ideowych, w końcu Młynarski to kilkadziesiąt lat działalności.
Ale efekt nędzny 🙁