Jeden z komentatorów zwrócił wczoraj, trochę żartem, uwagę, na to, że nasze czepianie się Brytyjczyków nie ma sensu, bo przecież na wyspie powstały wszystkie ważne wynalazki, z maszyną parową włącznie. Ja mam skrajnie różne zdanie na temat wynalazków, a im głębiej się nimi zajmuje i im mocniej autorzy specjalistycznych książek chcą mnie przekonać, że jednak tak, że Wyspa była wylęgarnią technicznych talentów, tym więcej mam wątpliwości.
Jeśli chodzi o kwestie dotyczące tkanin mitem założycielskim, żeby nie powiedzieć zbrodnią założycielską jest tytułowy przypadek Antona Moellera. Omówili go Marks z Engelsem w swoich pracach i przez to właśnie, przez badaczy historii tkanin, Anton traktowany był niepoważnie. Tak to już bowiem jest, że prace autorów, którzy zmieniają świat na lepsze, są traktowane lekce przez poważnych badaczy zagadnień szczegółowych. Tak więc długi czas nikt w Antona Moellera nie wierzył. Okazało się jednak, że on istniał, a jego tragiczne życie oczekuje na uwiecznienie. Anton mieszkał w Gdańsku i zajmował się dziewiarstwem. Nie było to łatwe, zważywszy na fakt, że miastem rządził gangsterski patrycjat, podzielony na tajne organizacje, który dzielił się władzą z nie mniej gangstersko usposobionymi cechami. W tym nieprzyjaznym świecie kontroli pracy i pieniądza Anton Moeller wynalazł maszynę do robienia wstążek. Była to ponoć pierwsza taka maszyna na świecie. Pewnie w rzeczywistości było inaczej, ale ponieważ Marks ustalił, że przed Antonem ludzie produkowali wstążki wyłącznie ręcznie, badacze, kiedy już uwierzyli w istnienie Antona, trzymają się tej wersji. No więc wynalazł Anton swoją maszynę, która tkała od 4 do 6 wstążek jedwabnych naraz. Musiał ją poruszać pracownik, bo była to maszyna ręcznie napędzana, ale postęp był widoczny. Od 4 do 6 wstążek długich, że hej…troszkę późniejsze maszyny tkały te wstążki na długość prawie 400 metrów. Było co sprzedawać. Nawet jeśli Anton produkował troszkę krótsze to i tak wprowadził spore zamieszanie na rynku. Kiedy, na swoje nieszczęście, Moeller ujawnił ten wynalazek, jego los został przypieczętowany. Patrycjat i cech pasamoników zwanych także szmuklerami wydał na niego wyrok. Producenci dodatków do odzieży, potężna mafia rządząca dużymi obszarami rynku zdecydowała, że Anton musi umrzeć. No i po kilku tygodniach znaleziono go w Motławie w nożem w sercu. Ta wielce romantyczna historia przekonuje nas, że próby zmechanizowania produkcji włókienniczej były zarodkami rewolucji. Cóż innego bowiem robił Anton jeśli nie rewolucjonizował branżę? Niby tak, ale spójrzmy na to inaczej. Oto świat zachodni pełen jest ośrodków produkujących dodatki do ubrań i same ubrania. Warsztaty znajdują się przy dworach, w miastach, w dobrach biskupich i w ogóle wszędzie, gdzie komuś zachciało się inwestować w tkactwo. Oczywiście produkcja ma swoje ograniczenia, rządzą cechy, ale przecież jest też konkurencja, jeśli miasta francuskie chcą położyć produkcję niemiecką i zalać rynek Rzeszy tańszymi wyrobami, udają się z petycją do króla albo jego ministra, który zezwala na używanie maszyny do robienia wstążek, zwanej młynem do robienia wstążek i jest – jak mawia detektyw Rutkowski – pozamiatane. Wkrótce bowiem po tym jak zmarł Anton Moeller Francuzi mieli już swoją maszynę do wstążek, a jeszcze wcześniej mieli ją Holendrzy i Szwajcarzy i na ich produkcję patrycjat miasta Gdańska nie miał wcale wpływu. Gdyby zaś próbował ten wpływ wywrzeć mogłoby się okazać, że szlachetni patrycjusze i starsi cechu pasamoników sami powpadaliby do Motławy wbijając sobie wcześniej noże w serca.
W końcu stulecia XVI i na początku XVII produkcja maszynowa dodatków do ubrań kwitła. Zakazy królewskie, książęce i miejskie nic nie pomagały, maszyny pracowały aż furczało. W Niemczech palono je na stosach, wrzucano do rzek, ale nie zmieniało to faktu, że produkcja maszynowa dodatków święciła triumf.
W tym samym czasie kiedy w Motławie znaleziono martwego Antona, na Wyspie pastor Wiliam Lee wynalazł inną maszynę – maszynę dziewiarską, która wykonywała od 400 do 600 oczek na minutę, podczas gdy dziewiarka pracująca ręcznie mogła w tym czasie wykonać jedynie od 100 do 150 oczek. Maszyna wielebnego Lee była ponoć zjawiskiem niezwykłym. Poruszana była ręcznie, ale niczego to nie zmieniało, bo cała produkcja tkanin bazowała na ręcznej produkcji i nikt się temu nie dziwił. Chodziło zawsze o to, by zorganizować tę produkcję w sposób zapewniający maksymalną wydajność. Już o tym pisałem, ale jeszcze powtórzę – do tego celu służyły właśnie herezje. Do usadzenia mas ludzi przy krosnach i nakłonienia ich do pracy za darmo w ponadnormatywnym wymiarze godzin przy wtórze monotonnych pieśni. Z chwilą kiedy zaczęły powstawać maszyny sens istnienia lokalnych herezji został nieco podważony. Nie to co herezje państwowe, te trzymały się mocno i one – jak pokazał czas – wyszły zwycięsko z wyścigu gospodarczego.
Stoimy teraz przed wielką pokusą, przed stwierdzeniem, że XVII wieczny boom maszyn dziewiarskich we Francji był możliwy dzięki temu, że Francja pozostała jednak katolicka. W protestanckich Niemczech maszyny zwalczano. Jeszcze Fryderyk Wielki protektor przemysłu ograniczał użycie maszyn dziewiarskich i maszyn do dodatków na terenie swoje państwa. No, ale Francuzi nie ograniczali. Kłopot mamy jednak w tym, że – pisze o tym Irena Turnau w pracy „Moda i technika włókiennicza w Europie od XVI do XVIII wieku – we Włoszech i w Hiszpanii maszyny nie przyjmowały się tak łatwo. No, ale może się to wiązać z faktem, że produkcja francuska zalewała tamtejsze rynki i miejscowi nie mogli z nią konkurować. Na wszelki wypadek unikajmy jednak pokus i uproszczeń. Pozostają jeszcze bowiem heretyckie Niderlandy i Szwajcaria, gdzie produkcja dzianiny i dodatków była wprost oszałamiająca.
Postawmy inne pytanie: czy po wynalezieniu maszyny dziewiarskiej przez pastora Lee, co stało się w roku 1589, przemysł dziewiarski na Wyspie ruszył z kopyta? A skąd. Stanął w miejscu. Nazwisko pastora zostało zapomniane, jego pomysł skopiowali najpierw Holendrzy, potem Francuzi, na końcu Szwajcarzy i wszyscy zaczęli produkować jedwabne pończochy. Londyn spał. Nikogo nie interesowała produkcja, nikogo nie ciekawił postęp, maszyna pana Lee była bardziej popularna w Niemczech niż w Anglii. Niszczono ją, tak jak młyny do wstążek, ale zawsze gdzieś pracowało przynajmniej kilka sztuk, wiele bowiem wpływowych osób miało za nic zakazy władców i miejskich gangów.
No więc skąd się wzięła owa wiara w postęp, którego źródłem jest Wyspa ? Myślę, że z faktu, że na Wyspie najpierw złamano wpływy cechów, a stało się to – jak sądzę – po wielkim pożarze Londynu w roku 1666. Decyzje zarządców poszczególnych branż nie były traktowane poważnie przez kompanie i dwór, gospodarka stała się gospodarką narodową, gospodarką korony. Potem zaś, jak pamiętamy Francuzi wynaleźli maszynę parową. Dokładnie zaś zrobił to pan Cugnot. Brytyjczycy skopiowali ten pomysł, podobnie jak inne pomysły i napisali swoją historię świata, historię, w której są najważniejsi, najwspanialsi i wszystko wymyślają pierwsi. To nie jest prawda. Nie wymyślili nawet zestandaryzowanych uniformów wojskowych. Wskutek masowego używania maszyn dziewiarskich, budowanych na wzór tej, co ją w roku 1589 wynalazł pastor Lee, a ukradli Holendrzy, armia francuska już w roku 1672 wyruszyła w pole w standardowych, jednakowych uniformach określonej barwy. Wszyscy inni byli naśladowcami tego pomysłu. My o tym nie wiemy i wiedzieć nie chcemy, bo nieważne jest tak naprawdę kto pierwszy wymyślił maszynę dziewiarską, nawet jeśli był to Anglik, ważne kto pierwszy opisał jej historię. No, ale o wielebnym Lee, podobnie jak o Antonie Moellerze nadal głucho w tak zwanym dyskursie publicznym. Wszyscy wierzą, że postęp zaczął się w XVIII wieku, od wynalezienia maszyny parowej przez Watta, wcześniej ludzie siedzieli na drzewach…gdyby nie dobrzy Anglicy tkwili by tam nadal…nicht war…?
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy gdzie można kupić nasze książki i komiksy.
Tomek rozpoczął pracę nad ilustracjami do nowej edycji I tomu Baśni jak niedźwiedź, która ukaże się wiosną. Narysował już pierwszą planszę, którą można obejrzeć w jednej z krakowskich galerii oraz pod tym linkiem . Zapraszam. Zaplanowałem, że takich ilustracji będzie dziesięć. Ciekawe czy się to Wam spodoba. http://www.artpower.pl/tomasz-bereznicki/galeria/143/8/
Ważne kto pierwszy opisze i pierwszy opublikuje 😉
Nie, ważne kto zrobi to z odpowienią intensywnością.
to ma nawet fachową nazwę w wiadomym języku: impact factor
Odnosnie propagandy Brytyjskiej ktora czasami jest tak deta ze az przeczy sama sobie to polecam „zelazne muzeum” w Ironbridge w hrabstwie Shropshire. Jest to sobie muzeum zbudowane na dosyc starej hucie I jest wedlug anglikow „kolebka kelebek” przemyslu przez duze „P”.
Jest tam sporo ciekawych rzeczy do ogladania ale jak juz sie poczyta opisy tlumaczace lemingom zwiedzajacym co jest do czego I jakie stare to rece opadaja – wedlug nich przemysl i odlewnictwo na wieksza skale na calym Bozym swiecie wymyslila sobie rodzina Darby na poczatku XVIIIw (naprawde takie bzdury opowiadaja). No niby przed magicznymi Darby’imi to cos tam ludzkosc wytapiala ale to byla epoka jakiegos brazu czy inne wieki ciemne. No ale wracajac do proznosci propagandy ktora sama sie osmiesza na terenie tego muzeum(ktory jest wlasnoscia „Trustu” rodzinny Darbich) wykopali nie tak dawno ogromny piec do wytapiania stali 100 czy 150 lat starszy(nie pamietam dokladnie) od historii powypisywanych wenwatrz muzeum na temat „rewolucji z poczatku XVIIIw”. Niby ten piec jest tak magiczny ze az go ladnie zadaszyli paskudna szklana piramida podobna do potworka z Luwru ino tanszego. Tak wiec mamy propaganda rewolucja przemyslowa I przemysl hutniczy poczatek XVIIIw I jednoczesnie duzo starsze wykopalisko ktore temu przeczy I to w tym samym miejscu.. Mysle ze wiecej komentarzy tutaj nie trzeba tutaj nie trzeba.
A w muzeum narodowym w Warszawie leżą dwie XVI wieczne żeliwne płyty, normalnie mają numery katalogowe i są w magazynie, ale nikt ich nie pokazuje, bo po co. Wszak my się interesujemy sztuką. Pochodzą one z Opola.
Joseph M.W. Turner namalował jakoś na przełomie XVIII i XIX wieku ogromny obraz Maszyna parowa , czy lokomotywa … nie pamiętam dokładnie tytułu … Robi wrażenie niesamowite .
Jednocześnie ten ,,malarz żywiołów ” namalował tez pożar Rzymu .
Reklama dźwignią handlu , czy jakos tak .
Ważniejsze od maszyny do wstążek z jedwabiu jest sam jedwab. W Europie prawie monopol mieli Francuzi i nic dziwnego, że przejmowali (i konstruowali) maszyny i wynalazki. Ich szczyt to krosna żakardowe.
Chciałbym polecić Ci, Coryllusie, serial telewizyjny, choć wiem, że to tutaj brzmi jak herezja. To serial nadawany przez Canal Plus „Peaky Blinders” . Rzecz toczy się w slumsach Birmingham, po I wojnie. Tymi irlandzkimi slumsami rządzą: IRA, komuniści i rodzinny gang Peaky Blinders. Do miasta przysyła super glinę z Belfastu sam minister Winston Churchill. Jeśli tyle o tym czytamy ostatnio u Ciebie to naprawdę warto to jeszcze zobaczyć. Polecam.
Zestandaryzowane umundurowanie, uzbrojenie i wyposażenie wojska wymyślił król Stefan Batory. Przygotowując I wyprawę, oglądał i oceniał sprawność żołnierzy, z którymi miał iść na wyprawę , no i przyglądając się tej różnorodności jaka stanęła w ordynku przed jego majestatem, postanowił to towarzystwo jednakowo ubrać i jednakowo uzbroić. Ubrać jednakowo żeby po ubraniu przy ataku na wroga można było odróżnić swojego żołnierza od wroga i uzbroić jednakowo żeby wiedzieć jakich jednakowych osiągów można się realnie spodziewać przy danym uzbrojeniu. Czy się mylę?.
ciekawe czy zaiwanili też ruskim urządzenie znane jako tzw. ruski półautomat? jak to działa? bardzo prosto, do góry trzeba podnieść, na dół samo opada.
budowa statków, to też była ongiś bardzo duża część „budżetu” korony brytyjskiej, choć pierwszą fabrykę statków zrobili ponoć wenecjanie:
Ships were the first items to be manufactured in a factory, several hundred years before the Industrial Revolution, in the Venice Arsenal, Venice, Italy. The Arsenal apparently mass-produced nearly one ship every day using pre-manufactured parts, and assembly lines and, at its height, employed 16,000 people.
Nie, nie mylisz się, ale żywot formacji był za krótki, żeby się mierzyć z późniejszą standardyzacją.
Tylko piechota wybraniecka 😉
Czy prawidlowo to interpretuje ? wlasnie uzyl Pan angielskiego wynalazku -czarnego humoru.
Jeśli tak, to zrobiłem to bezwiednie…:-) Mam swoje ograniczenia.
Lepiej z brytyjczyków oka nie spuszczać. Wczoraj na najpoczytniejszym portalu propagandowym dla gimazjalistów wykop.pl rozpętała się burza o muzułmanów szukających wiernych na ulicach Warszawy. Nazywa się to misja Diwah. Po wyszukaniu, otrzymujemy nr. organizjacji charytatywnej tej misji, i okazuje się, że posiada ona 4 osoby w zarządzie, 50 wolontariuszy, a jej cały budżet to marne 4 mln złotych (800 tyd. funtów z wolnych datków). Zarejestrowana w Wielkiej Brytanii. Z czterech zarządzających połowa jak na rodowitych muzułmanów przystało nosi nazwiska Timothy Chambers i Anthony Waclaw Green, z tym, że Timothy dla braci nazywa się Yusuf Chambers. Straszni muzułmanie mają dziwne meloniki, i płynnie mówią po angielsku 😉
Ciekawy temat, ale go nikt nie poruszy, łatwiej się obrażać na islam, niż na wyspę.
http://apps.charitycommission.gov.uk/Showcharity/RegisterOfCharities/ContactAndTrustees.aspx?RegisteredCharityNumber=1134566&SubsidiaryNumber=0&TID=11269542
Ja mam calkiem krytyczny stosunek do wielu rzeczy w swiecie tzw.”anglosaskim”. To prawda ze najpierw z imperium jest tak: sila, podstep, czesto zlodziejstwo a potem dopiero propaganda ktora odpowiednio dozowana zamydla wszystko.
Przypomnialem sobie ostatnio serial „Wichry wojny” wyprodukowany jeszcze w latach 80-ych.
Tam jest taki fragment jak Roosevelt dyskutuje ze swoimi doradcami sytuacje w koncu wrzesnia 1939r. i pyta o Polske: „Jak mogli sie poddac tak szybko? Mieli 2 miliony ludzi pod bronia”.
Lgarstwo straszne ale to idzie w swiat bo takie filmy docieraja do mas.
A jeden ma na imię Waclaw? Musi być Czechem z pochodzenia, a niech to…
Co roku w Afryce ok. 6 mln muzułmanów przechodzi na chrześcijaństwo. Radykalny islam może unieszkodliwić wyłącznie religia monoteistyczna;
http://www.wpolityce.pl/polityka/152753-co-roku-w-afryce-ok-6-mln-muzulmanow-przechodzi-na-chrzescijanstwo-radykalny-islam-moze-unieszkodliwic-wylacznie-religia-monoteistyczna
100 lat wcześniej, a raczej w poprzednim wieku był akt uzurpacji. Henryk VIII ogłosił się głową kościoła na wyspie. Dlatego co było przed należało do okresu błędów i wypaczeń. Zastanawiam się tylko co znaczy rewolucja XVII, bo chyba raczej nie przemysłowa, chyba że chcą się podawać za prekursorów XIX wiecznej rewolucji przemysłowej. W pierwszej połowie XVII w. Anglicy mieli pierwsze i ostatnią rewolucję własną, wojnę domową rozpętaną przez Cromwella i Purytanów, politycznych Kalwinistów angielskich, którzy królestwo boże chcieli sprowadzać przez przewrót parlamentarny, królobójstwa (akt dosłownie świętokradczy) i wojnę bratobójczą. Pierwsze liberało-komucho-nazisty. Ciekawe po której stronie byli Darby (d’Arby? pochodzenie francuskie?). Czytałem coś niecoś o propagandzie kalwińskiej, całkiem jak czerwoni politrucy, tylko zamiast Lenina używali Starego Testamentu, że niby Stuart to nowy Faraon to hajże na Stuarta. Ale znam tylko stronę ideową tego ruchu i historię osadnictwa purytańskiego w Ameryce, natomiast od strony finansowej, gospodarczej wiem tylko tyle, że Kalwini w całej Europie, tak jak Luteranie to głównie klasa średnia, kupcy, rzemieślnicy, zamożni rolnicy, którzy od 13 w. od Wycliffa pną się ku władzy, a tu Kościół ciągle trzyma z arystokracją i się z niej wywodzi. Jacyś arystokraci też tam byli. Cromwell też miał takich popleczników, ale podejrzewam, że takich jak książę Bogusław, dla którego wielce pocieszającym była dobra nowina o predestynacji, że niby będzie zbawiony niezależnie od czynów, na mocy boskiego wyroku, bo godziła doskonale jego zainteresowania płcią nadobną, tudzież inne łajdactwa, z nadzieją zbawienia. Dlatego proszę o komentarz wiedzących coś na temat kalwińskich interesów.
Tak, bo gdyby Anglik wziął sobie to imię, to w innej formie, mianowicie jako Venceslaus, Wienczysław, good king Vencelasu z angielksiej kolędy.
centrum Davah …. jest na niezalezna.pl filmik ich reklamowy …. pod Zamkiem mają stoisko z ulotkami itp
Nie o wstążkach ale o rynku bawełny:
„Wdrażanie wynalazków zależy najwidoczniej od działania rynku (…) w przypadku wewnętrznego rynku angielskiego średnia wartość rocznego zużycia bawełny za lata 1737 – 1740 wynosi 1.700 000 funtów; w latach 1741 – 1749 – 2.100.000 funtów; w latach 1751 – 1760 – 2.800.000 funtów, a w latach 1761 – 1770 – 3.000.000.” zwiększająca się „konsumpcja” bawełny wymaga usprawnień technicznych Mamy tu do czynienia z ilościami niedużymi bo w latach 1800 -1810 surowa bawełna przetwarzana w Anglii przekracza wagę 50 milionów funtów. W latach trzydziestych XVIII tkactwo zostaje wsparte wynalazkiem czółenko Kaya , ale to czółenko szybkobieżne, wejdzie w życie dopiero za 30 lat. Przez cały XVII wiek wystarczała praca warsztatów tkackich gdzie pracowało 7-8 prządek.” Fernand Braudel „Kultura materialna, gospodarka i kapitalizm” s 529 – 530
A coś o dochodach i źródłach dochodów u Puratynów?
Ubawiłem się widokiem nocników w barze piwnym, to taki wynalazek porównywalny z maszyną parową.
Co z nich za muzułmanie? Prawdziwi tak sie nie zachowują. Tatarki w Bohonikach, normalnie rozmawiają np. o przepisie na pierogi, i ani słowa o Allahu.
Braudel pisze chaotycznie i nic o purytanach, ale taka oto ciekawostka: „W Paryżu w latach 1647,1648,1649 pieniądz jest tak rzadki w handlu, że płacąc dawano tylko ćwierć sumy w gotówce, a trzy czwarte w banknotach lub wekslach, na których podpis oznaczał żyro, a nie zobowiązanie bezpośrednie. Ten tekst wymaga komentarza, że oto gdy brak gotówki natychmiast z pomocą przychodzi kredyt. To właśnie doradza William Petty w „Parę słów o pieniądzach” -Jeśli mamy za mało pieniędzy, należy utworzyć bank, czyli aparat do wytwarzania kredytu, dla zwiększenia wydajności istniejących pieniędzy.”
s. 394 -395 t.I.
masz wyżej : angielsko czescy …. 🙂
Ilustracje Tomka w Baśniach to fantastyczny pomysł – to jest powrót do pięknie wydanych książek z ilustracjami, ubogacającymi treść. Co więcej – można pokazać rzeczy, których nie ma na fotografiach. No a Tomek prezentuje taki poziom, że to na pewno będzie sukces! Pierwsza plansza prezentuje się przemiodnie.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.