paź 062023
 

Wczoraj dowiedziałem się, że na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu istnieje coś takiego, jak Pracownia Pytań Granicznych, a w tej pracowni urzęduje prof. Monika Bobako. Pani ta zajmuje się zagadnieniami islamu, w tym życiem intymnym w islamie oraz w krajach zachodu. Występuje przy tym publicznie i daje różne pokazy.

Prócz tego zastanawia się pani profesor Monika Bobako nad tym czy polska szlachta była islamofobiczna i dochodzi do wniosku, że jednak nie, bo przecież moda w Polsce była orientalna, a Radziwiłł – to już moje przypomnienie – Panie Kochanku utrzymywał orkiestrę janczarów. O, tu macie linki

https://amu.edu.pl/wiadomosci/aktualnosci/pracownicy/dr-monika-bobako-z-nagroda-w-konkursie-im.-jana-dlugosza

https://www.youtube.com/watch?v=4IHvf8Qmdhc&t=955s

https://www.youtube.com/watch?v=nLnnMRS-8ZY&t=3126s

Jak wszyscy widzą, pani profesor została nagrodzona za książkę pod tytułem „Islamofobia jako technologia władzy”. W krótkiej zaś recenzji zamieszczonej pod jednym z linków, prof. Nycz z Poznania, używa nieznanego nam wyrazu „żmut”. Nie wiem czy celowo, czy naturalnie mu to wyszło, ale nagle litewskie słowo, zostało użyte w Poznaniu dla określenia elukubracji wskazujących, że uprzedzenia wobec islamu stosowane są jako narzędzia władzy. To jest niezły żmut tak w ogóle, ale idźmy po kolei.

Co to są te pytania graniczne? Jako autor żartobliwej i całkiem niepoważnej książki o filozofach, powiem tak: pytania graniczne to sposób przejęcia doktryny i używania jej do własnych celów. Czyni się to zwykle za pomocą podstawionych autorów, którzy z radością kretyna, co znalazł na ulicy batonik, opisują zjawiska całkowicie ich przerastające. Zwykle czynią to znając jedynie ich fragmenty. A są przy tym zasugerowani, albo opłaceni. To tej grupy autorów możemy zaliczyć większość pisarzy rzymskich wskazujących, na głębokie połączenia greckiej filozofii, kultury i religii z filozofią, kulturą i religią rzymską. Autorzy ci traktowani są dziś, jako źródła, choć w zasadzie nic w ich metodologii nie przybliża nas do poznania prawdy. Wręcz wszystko oddala. Jeśli do tego dodamy znaną nam już i parę razy opisywaną technikę deprecjonowania i lekceważenia źródeł najstarszych, jako niewiarygodnych, mamy w zasadzie gotową definicję tych całych pytań granicznych. Zredukujmy ją do dwóch słów. Co to są te pytania graniczne? To jest mydlenie oczu. Teraz raz jeszcze tę definicję rozwińmy – chodzi o to, by od badanych zjawisk oderwać wątki polityczne, ekonomiczne i hierarchiczne, w rozumieniu hierarchii gangów, a pozostawić to, czym fascynować się mogą wariatki z prowincji, czyli seks i religię. Po takiej operacji można już żmucić ile wlezie. Dobrze napisałem, prawda? Skoro jest wyraz „żmut” i to jest rzeczownik, to można utworzyć od niego czasownik żmucić. Do tego dodać można operację osłonową w postaci krytyki teorii spiskowych. Tymi zaś będą wszystkie wtrącenia nie nadające się do dyskusji w zaproponowanym schemacie.

Widzimy, że w propozycjach jakie światu, bo nie nam przecież, składa pani profesor Monika Bobako, nie ma miejsca na takie grubiaństwa jak sojusz francusko-turecki i jego wpływ na politykę wobec Rzeczpospolitej. Nie ma w tym miejsca na żadną polityczną analizę, a są jedynie bardzo prostackie spostrzeżenia dotyczące udziału muzułmanów w bitwie wiedeńskiej, po stronie sprzymierzonych i całkiem chrześcijańskich, choć kalwińskich Węgrów, po stronie tureckiej. Pani profesor, kwituje te fakty, wdzięcznym – ŁOŁ! Co ma wskazywać jasno, jak nieoczywiste są sprawy, którymi postanowiła się zajmować w życiu. My zaś biedne żuczki, możemy co najwyżej wpatrywać się w zachwycie w głębię jej przełyku kiedy otwiera usta, by oznajmić nam kolejne rewelacje. Najlepsze są te kawałki o ortodoksji i rozwiązłości. Bo w islamie najważniejszy jest ten właśnie rozdźwięk. I nic ponadto. Zastanawia się pani profesor dlaczego ortodoksyjny islam pojawił się dziś na tych terenach, które wcześniej były prozachodnie? Podpowiadam – może trzeba sprawdzić kto płacił za te wszystkie rewolucje? Wtedy problem rozwiązłości i cały związany z nią żmut zostanie rozwiązany? Może trzeba napisać inną książkę? O tym, jak życie intymne było w dziejach wykorzystywane do sprawowania władzy? To by dopiero nagród Monika Bobako nazbierała! Można by zacząć od Biblii, potem pojechać po filozofach, a potem już zacząć się zastanawiać, dlaczego Kościół próbował wylewać oliwę na te wzburzone fale. No, ale na razie chyba nie czas po temu. Mamy rozrywany niepokojami wewnętrznymi islam, który jest przez zachód wykorzystywany do utrzymania władzy nad społeczeństwami. Te zaś mają wierzyć, że islam jest groźny i reagować jak psy Pawłowa. A to przecież nieprawda, bo rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana. No i trzeba stawiać te pytania graniczne.

Jak wszyscy wiemy islam nie jest organizacją bezbronnych i pogubionych istot, a da się to zauważyć także dzisiaj, nie tylko w dawniejszej historii. Można oczywiście zaprzeczać powołując się na istnienie różnych organizacji, które tym islamem manipulują i płacą ortodoksom, żeby używali swojej ortodoksji do dyscyplinowania dużych grup, które następnie zaopatruje się w broń. Nie znaczy to jednak, że należy usprawiedliwiać muzułmanów ze wszystkiego i czynić z nich narzędzie w rękach polityków zachodu.

Dla wszystkich jest oczywiście jasne, że to co proponuje w swojej książce Monika Bobako nie rozwiąże żadnych problemów na styku islamu i zachodniej polityki. Może jedynie posłużyć do budowania w Europie, w Polsce konkretnie, jakichś islamskich przyczółków, które będą rozwalać lokalną doktrynę. Zaczyna się to, jak zwykle, od mianowania autorytetów, specjalistów pochodzących z hierarchii, do której dostęp człowiek ma dopiero po skończeniu szeregu obłąkanych kursów zwanych studiami humanistycznymi. Kiedy już przez to przebrnie, zostaje oficjalnie uznany za głosiciela jakichś nowin, bynajmniej nie dobrych. Podstawą zaś jego misji jest – co zaznaczono w laudacji dla laureatki – głęboki humanizm. O powiązaniu tego humanizmu, u samego zarania, z propagandą i polityką turecką nikt oczywiście się nawet nie zająknie. Bo to są przecież teorie spiskowe, całkiem bez pokrycia. Bo i komu by się chciało jeździć do Turcji i badać tamtejsze archiwa? No i kto by się tam uczył tureckiego? I teraz ważna kwestia – czy ludzie stawiający pytania graniczne korzystają z tekstów źródłowych? Oczywiście, z takich samych, jak badacze filozofii antycznej, czyli z preparatów zestawiających, całkiem arbitralnie i bez sensu, jedne postawy z drugimi – na przykład nie istniejąca, ale wielokrotnie przywoływana książką „Pisarze o tym samym imieniu”. Bo są powierzchownie podobne lub mają się wydawać podobne czytelnikom i słuchaczom. Tak właśnie wygląda najstarszy sposób robienia propagandy, który powraca dziś w pracach tych rzekomych humanistów.

Wiecie co jest w tym najlepsze? Powiem Wam. Żeby dowiedzieć się wszystkiego o funkcjonowaniu imperium islamskiego, czyli Turcji od XV do XX wieku wystarczy znać rosyjski. Nie trzeba się uczyć tureckiego. Starczy tej lektury na całe życie. Oczywiście pozostaną pytania, na które odpowiedzi się nie znajdzie, na przykład – komu rzeczywiście służył Kantemir Murza „Krwawy Miecz”. No, ale to nie wchodzi w zakres zagadnień, którymi zajmuje się Pracownia Pytań Granicznych. Tam stawia się inne kwestie – czy zbytnie zbliżenie do zachodu w krajach islamskich zawsze wywołuje reakcję ortodoksów? Jak się im dobrze zapłaci, zapewne tak.

Na dziś to tyle.

  12 komentarzy do “Pytania graniczne”

  1. Najlepiej żmucić … w mętnej wodzie 😉

  2. pytanie graniczne to takie zadawane w różnych telewizjach , wpierw znasz odpowiedź a potem zadajesz pytanie i wku… sie jak pada nie ta odpowiedź

  3. no właśnie jest książka pt Żmut, ale jakoś tam ten tytuł jest wytłumaczony, że jest to narośl na zewnętrznej części dna łodzi, takie tam wodorosty, jakieś ślimaki

    może źle pamiętam, dopiero wieczorem będę w domu to zajrzę do książki i zacytuję

  4. Ze zdjecia niezbyt przyjemna (malo atrakcyjna) troche chlopowata!

  5. Troche chlopowata!

  6. znajomy coś tam pisze na temat islamizmu z jakiegoś tam punktu widzenia, nie interesuje mnie to, ale powtarza jedną zasadę obowiązującą w islamie – Allach obdarza swoich wiernych dobrem na ziemi w ten sposób, że jeśli muzułmanin spotka na swej drodze coś co mu się bardzo podoba, jest mu potrzebne itp to znaczy że Allach go tym obdarował i to już jest własność muzułmanina. Może coś przekręcam, ale tak zrozumiałam wyjaśnienia tego znajomego.

    Stąd te krwawe sprawy, których jesteśmy świadkami np w sprawie kobiet, gdzie kobieta wybrana przez muzułmanina, nie może się jego wyborowi sprzeciwić, bo to Allach obdarował muzułmanina tą kobietą, no bo  przecież  postawił ją na jego drodze.

  7. @coryllus

    trochę po za tematem , polityka francusko-turecka i francusko-szwecka w stosunku do Rzeczpospolitej w XVI była w zasadzie dla Francji samobójcza .Upadek Rzeczpospolitej to wzrost potęgi Rosji i Prus osłabienie Turcji oczywisty wzrost Anglii i docelowo zmarginalizowanie Francji ,to gdzie w tej polityce Francji była logika?

  8. chyba Richelieu coś źle wykalkulował albo nie zakładał szybkiego tempa dominacji Prus, Rosji no i Anglia zaczęła swoje rządy na morzach aż chyba na 150 lat co najmniej … czegoś kardynał nie przewidział

  9. żmut – bezładnie poplątane, tasiemki, sznurki itp (str 7 pdf „Żmut” Rymkiewicza)

    czyli prawie się nie myliłam w moim wcześniejszym wpisie,  bo jest coś na kształt – kłębowiska

  10. Czekam na Swiaty Islami-Chodakiewicz to po pierwsze, po drugie pani prof. to straszny bazyl . Nawet allah tego nie zmieni. Pozdrawiam.

  11. polityka Francji o od Rewolucji francuskiej to polityka banków a nie Francuzów

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.