cze 302016
 

  20 komentarzy do “Ranking żołnierzy niezłomnych Leszka Żebrowskiego”

  1. Wywiad… a szczegolnie odpowiedzi pana Zebrowskiego… doskonale… tego sie slucha jednym tchem!

    Wielka szkoda, ze taki krotki ten wywiad… nie dziwie sie, ze mlodzi ludzie sa tak zafascynowani
    Inka, rotmisrzem Pileckim, Lupaszka czy innymi… PRAWDZIWYMI bohaterami Polski.

    Jestem przekonana, ze to dopiero poczatek wielkiej lekcji historii najnowszej wojennej i powojennej
    Polski w wykonaniu szanownego prelegenta.

  2. Leszek Zebrowski to jest taran. Prelekcja przeszlo dwie godziny, pytania publicznosci kolejne 20 minut. Trzeba bylo przerwac, bo z projekcja filmu Grzegorza Brauna bylibysmy sie spoznili. Pol godziny podpisywania ksiazek i potem jeszcze 20 minut wywiadu.
    Zaczal o 14.00 skonczyl grubo po 17.00. Tylko o wodzie. Idziemy na obiad do restauracji, ktora byla na obiekcie, a tu zamkniete. Pani wlascicielka biznesmenka uznala, ze juz jest zarobiona i nie musi do 20 miec otwarte. Po telefonach i prosbach laskawie wrocila i otworzyla drzwi, ale myslym juz w tym czasie podjechali autem do bytomskiego rynku i zjedlismy w „Wagonie” u Pyzalskiego.
    Mnie to bylo na reke, bo mialem swoja prywatna godzine z Leszkiem Zebrowskim. Takie chwile robia sens calego wysilku wlozonego w impreze. Nieprzeliczalne na zadna walute.
    Leszek Zebrowski zyje tym bardzo gleboko. Fakty, daty, nazwiska… to nie jest wyuczone po to, zeby zrobic prelekcje. To jest zycie i refleksja na jego temat. Do tego dochodzi umiejetnsc syntezy, widzenia faktow rownolegle w roznych obszarach i widzenie zdarzen w ciaglosci. Wulkan energii i niesamowite jej wydatkowanie. To robi niesamowite wrazenie.

  3. Zazdroszcze, ze choc godzinke byles „tête-à-tête”.

    To czuc i widac, ze Pan Zebrowski to klasa sama w sobie… to czuc, ze On posiada ogromna wiedze o tych sprawach, czuc to zaangazowanie… czuc, ze On ta historia jest przesiakniety, On nia zyje… i chyba z tego wszystkiego, z tej prawdziwej, olbrzymiej wiedzy i ogromnego szacunku, podziwu dla tych mlodych ludzi, korych juz nie ma wsrod nas o tak niezlomnych, bezkompromisowych postawach zyciowych… wynika ta Jego postawa… taka wyjatkowa.

    Ja ciagle jestem „pod wrazeniem” tej 2-godzinnej prelekcji „na stojaco”… bravo…
    i jeszcze raz bravo…

    … i chyba nawet o ile dobrze sobie przypominam… to Pan Zebrowski wzglednie
    szybko odpowiedzial na Twoje zaproszenie do udzialu w TB… i szybko potwierdzil je.

    I to sie nazywa czlowiek i klasa czlowieka!

  4. Z tego co słyszałem, a szczególnie o prof. Ewie Łętowskiej i jak ją zdemaskował Leszek Żebrowski można wysnuć, że pracując w Urzędzie do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych traktował swoją pracę wybitnie rzetelnie i tą rzetelność widać i dzisiaj.

  5. Na poczatku to bylo ciezko. Zero odpowiedzi od kogokolwiek. Dopiero przy drugim, trzecim kontakcie zaczal sie odzew. Sytuacja nie byla optymalna. Panowie prelegenci dostaje dziennie dziesiatki maili i moj byl z gatunku dziwnych.
    Ale fakt jest taki, ze potwierdzenie jak juz przyszlo to bylo na 100 procent. Nastepna impreza juz nie bedzie robiona z powietrza, tylko z historia, z zapleczem.
    W prelekcji Leszka Zebrowskiego jest kilka momentow mocnych i waznych – pod koniec, jak porownywal rodzine Rodowiczow i „Anody” z rodzina Michnika i Smolarow… wlasciwie wszystko bylo po tym jasne. Fakty mowia same za siebie. To zestawienie bylo tak dobitne, ze trudno o lepsze podsumowanie.

  6. To byl tez cenny moment. Tym bardziej, ze ostatnio ja wydlubali z emerytury i puszczali w telewizorni, jak slyszalem, i w gazetach, zeby bronila Trybunalu Konstytucyjnego i demokracji.

  7. Byc moze „potencjalni” prelegenci uznawali, ze albo jest jeszcze duzo czasu
    albo cos innego… ale dzis o jest naprawde nieistone… pierwsze lody zostaly przelamane… i teraz moze byc tylko lepiej…

    … ale mysle, ze teraz pojawil sie problem zupelnie innej natury… ci slawetni
    „sabotazysci”… i amatorzy latwych i szybkich pieniedzy. Czekam na kolejne
    Twoje wpisy troszke odslaniajace „kulisy” organizacyjne takich imprez, bo
    to jest mysle, ze nie tylko dla mnie – arcyciekawe… jak w „praktyce” to wyglada.

    Na ten przyklad – po wpisach Pana Gabriela dotyczacych „mechanizmow”
    na tak szumnie zwanym rynku ksiazki… te promocje, dystrybucja… to nie
    spodziewalam sie, ze to sa sprawy tak ciekawe… po wpisach Pana Gabriela
    widac jak na dloni… jak cala gospodarka zostala celowo zniszczona wprost
    zdewastowana… i jak wprowadza sie socjalizm, biurwokracje i wszelkiej masci
    darmozjadow na panstwowy garnuszek… i jak z premedytacja w ciagu 26 lat wepchnieto nas… w „czarna dziure” albo „z deszczu pod rynne”!

  8. Wrocław

    Tandem z historii – Józef Piłsudski i adiutant jego por. Ignacy Sołtan i nam bardziej współczesny – Lech Wałęsa i kapciowy Mieczysław Wachowski; tworzona fałszywa legenda wymaga ochrony, ale także zapewne bezpośredniego sterowania. To chyba popularnie nazywają „historia lubi się powtarzać”, a brutalniej powinno się mówić, że sprawdzone mechanizmy nigdy nie rdzewieją, bo zawsze są w użyciu.

  9. Może krótka relacja z Targów, którą zamieściłem na jajach bzdyklaczy, a jest ona kompilacją tego co tu napisałem + słowo wiążące.
    Byłem na Targach Ksiązki tylko w sobotę, bo Michalkiewicza znam, Chodakiewicza też więc decyzja, że tylko sobota, bo będą wszystkie książki do kupienia i zależało mi na opacie z Wąchocka. Pisuje on czasami w księgarni pod pseudo mniszysko. Ponoć Chodakiewicz wypadł wyśmienicie, no ale decyzja to decyzja z wszystkimi jej konsekwencjami.

    Pogoda świetna, ciepło, ale nie za bardzo. Mały spacer od dworca do BCK (Bytomskie Centrum Kultury).
    Miasto. Sporo pięknych kamienic pobudowanych na przełomie XIX i XX wieku wg indywidualnych, czyli niepowtarzalnych projektów. Wiele z nich niedawno odremontowano, trafiają się i zapuszczone, a nawet opuszczone

    Po przyjściu, ometkowaniu ręki, odebraniu biletów szybko idę na salę wystawową. Stoiska rozmieszczone pod ścianami. Gnam do stoiska Kliniki Języka. Wybieram książki i przeganiam Koryłę po francuskiego eSeNa do samochodu. W drodze uniesienia sytuacją kupuję pierwszego Osiejuka. Po zakupach z książkami w fimowej reklamówce rozglądam się po Sali, ale pozostaję przy stoisku i mam okazję zamienić kilka słów z PINK PANTERem. Twierdzi, że jest człowiekiem z lekka anarchizującym i stąd owa różowa pantera jako znak rozpoznawczy największej anarchistki wśród rysunkowych zwierząt. Obok Osiejuka siedział Sauelios, ale nie zagadaliśmy do siebie, bo przy stoisku był spory ruch mimo, że było to zaledwie pół godziny po otwarciu targów. PINK PANTHER bardzo pochlebnie wypowiadał się o SAUELIOSie i jego komentarzach.
    Budujące, bo okazało się że to młody człowiek.

    Wracając do PP to zastosowałem akcję w stylu izraelskich komandosów, bo widząc, że pani na stoisku rozmawia dość familiarnie z Koryło to wistuję (kłamię bo Eskę znam z prelekcji o kapliczkach i cyctersach), że pani to zapewne Eska. Osiejuk się żachnął, a pani powiedziała, że nie. Na to Koryło rzucił dość niewyraźnie, bo jednak jego gardło nadal skrzypiało, że to PP. Myślałem, że się przesłyszałem, więc lekko zbaraniały pytam – PP??? Korylus potwierdza. Kilka duserów i wygibasów z mojej strony i właściwie stwierdzam, że rozumiem iż tę niegroźną demaskację mam zapewne zatrzymać dla siebie, na co PP przytakuje. Jednak Koryło wróg kamuflażu już w poniedziałek po Targach puścił wici, że PP to kobieta, czym zaskoczył wielu czytających.
    Poleciałem na salę by być na mniszysku.
    Trzeba zaznaczyć, że do ogólnego świętowania książki doszlusował przedstawiciel prezydenta miasta i w bardzo zgrabnych słowach uhonorował organizatorów i ciepło przywitał targowiczan, licząc na recydywę z obu stron.

    Podzielenie dnia dość ciasno przez 3 prelekcje powodowało, że czasy na rozmowy było mało, no chyba iż ktoś chciał odpuścić sobie prelekcję. Postulowałem w księgarni Koryły, by w środku dnia zrobić dwie, a może trzy godziny wolne od prelekcji, aby nie nerwowo zapoznać się z ofertą, no i porozmawiać. Niezależnie PP poszedł dalej  i zaproponował  tylko dwie prelekcje w ciągu dnia.

    Mniszysko, jako osoba najbardziej kompetentna podzielił się historią cystersów, a właściwie opisem próby zamknięcia historii raz na zawsze. Wstrząsające jest to, że pierwsze role w tym haniebnym postępku grały tak podręcznikowe postacie jak Stanisław Staszic. Dla mnie kompletnym zaskoczeniem jest postawiona przez Ojca teza, bo zwykle zrzucamy odpowiedzialność na zaborców, czy okupantów, a tu nasi prominentni działacze bardzo się starali by kasaty dokonać. Podejrzewam, że prelekcja miała chyba nam uzmysłowić, że teraz coś podobnego dzieje się w Polsce; utwierdza mnie w przekonaniu teza, że do kasaty doszłoby i nawet gdyby Polska nie by ła pod zaborami. Tu wspomniał o haniebnej roli Kostki Napierskiego i Kostki Potockiego.
    Przy pytaniach podzielił się informacją, że w chwili obecnej jest u nich po ślubach wieczystych dwudziestu cystersów, a z klerykami jest ich 27.

    Tu także należą się podziękowania Gospodarzowi, bo zapraszając Ojca pokazał, że nie tylko znane osoby jak Leszek Żebrowski, czy Grzegorz Braun mogą nam mówić o naszej historii, bo są inni, tacy jak Ojciec, którzy mogą nam powiedzieć kim jesteśmy. To cieszy, że krąg osób mających nam coś ważnego do przekazania nie jest zamknięty i można go rozszerzać i za to podziękowania Opatrzności Bożej, że zechciała postawić Was obu na tej samej drodze.

    Żebrowski opisał sposoby i skutki podmiany elit, a sprawę podsumował porównaniem rodzin elit dawnych i obecnych. Dawnym elitom wyciąga się wyssane z palca zarzuty, a nowym zapomina się rzeczy paskudne. Tu padło wiele przykładów, na czele z Baumanem i Kołakowskim Wśród tych pierwszych śmierć okresu wojennego i powojennego zbierała krwawy plon. W rodzinie Jana Rodowicza Anody na 13 członków rodziny zginęło siedmiu. Podał też sposób na odstawienie od źródeł finansowania tych nowych elit, a mianowicie bojkot ich książek, działalności teatralnej czy filmowej, bo to są zwykłe pasożyty, które odstawione od państwowego cyca giną. Pomóżmy im w tym właśnie.
    Okazało się, że Żebrowski czyta Jaja, bo powiedział, że wielu promuje się i trafia do nowych elit przez zrobienie sobie zdjęcia z Qquńkiem.

    Żebrowsli dostał krótką owację na stojąco.

    Jeszcze jedno. Starym zwyczajem zawsze rozglądam się po widowni i często na takich imprezach o naszej historii, ekonomii czy innych mniej popularnych rzeczy należę do tych młodszych, bo z reguły jest przewaga osób dysponujących czasem, czyli emerytów i to takich koło siedemdziesiątki, albo ponadto. W Bytomiu było sporo ludzi w średnim wieku i sporo młodzieży w wieku licealnym czy studenckim.
    Przede mną siedział facet gdzieś koło czterdziestki z obiema łapami wytatuowanymi po pachy. Rozglądał się co chwila po sali i ukułem sobie w myślach, że jest tu służbowo. Doszlusował do niego trochę młodszy gość, przywitali się i ten dochodzący zapytał co tu robi, a ten po pachy, że to samo co pytający. – Ale nie wiedziałem, że ciebie takie rzeczy interesują – powiedział. Po jakimś czasie przyszedł młodziak z dziewczyną i serdecznie przywitał się z tym po pachy. Może syn lub jakiś pociotek. Od tamtego momentu przestał lustrować salę i grzecznie siedział na wszystkich prelekcjach.

    A na to, że wygląd to nie wszystko to może o profesor Łętowskiej, rzeczniku praw obywatelskich i wielkiej miłośniczce opery. Leszek Żebrowski powiedział, że kiedy pracował w Urzędzie ds Kombatantów i Osób Represjonowanych dostał pismo podpisane przez Łętowską z umotywowaniem dlaczego nie należą się komuś świadczenia. Była tam wykładnia prawna z cytowaniami przepisów prawnych. Postanowił je sprawdzić, bo wiedział, że znajomość mniej popularnych aktów prawnych jest wśród sędziów znikoma. Rzecznik Łętowska przytoczyła we wzmiankowanej odmowie jakiś stary zapis wyjęty z PKWNu, który dotyczył obrotu papierem. Bezczelne babsko w swym zadufaniu liczyło, że nikt tego nie sprawdzi.

    Był jeszcze Braun, znany nam dość dobrze z czwartą częścią filmu „Od Lenina do Putina”. Między innymi powiedział, chyba nie pomyliłem z Żebrowskim, że robi mu się niedobrze jak ogląda zdjęcie ministra dziewictwa narodowego, Glińskiego, który robi sobie zdjęcie w skradzionym pałacu, a na ścianie wisi portret piekłoszczyka Kostki Potockiego.

    To tyle relacji.

    tadman 07.06.2016 18:54:19

  10. Swietny tekst. Wrzucilbym to chetnie na strone Rozetta, jesli sie zgodzisz.

  11. Nie wiem czy to dobry pomysl. W superlatywach nie wypada, a w sumie nie mozna inaczej. Jeden zgrzyt notuje po swojej stronie – nie przewidzialem, ze obrobka filmow to bedzie dlugi proces, jeden czlowiek wiecej w ekipie zalatwilby sprawe.
    Mam ochote pojechac z banda pseudopatriotow i falszywych przyjaciol jak z dzika swinia. Ale tej chwili chodzi o kolejna edycje imprezy. Musze uchwycic jeszcze pare przyczolkow.

  12. jawi się zagadnienie: jak dyskontować na co dzień skutki odsłaniania kulis i realiów w wykonaniu zaproszonych gości; inaczej: jakie wnioski do życia w obecnej i realnej Polsce? o ile Michalkiewicz, Braun mają swoje stałe elementy i nie koniecznie ten sposob formulowania tez/wniosków na długi dystans jest twórczy/skuteczny, o tyle Żebrowski, Opat i treści wydawanych książek mają zupełnie inną dynamikę oddziaływania; a idzie o odpoweidź na proste pytanie: co robić i jak żyć aby przeżyć w tak zdiagnozowanym otoczeniu.

  13. może to jeszcze nie ten moment; i lepiej aby pisanie było jak do tej pory: wstrzemięźliwie i z okazaniem, że wszelkie działania muszą być odnoszone do rynku i dystrybucji; np. 'jak zorganizowałem targi w Bytomiu’ i co z tego wynika dla zainteresowanych rozwojem projektu

  14. Valserze, dobra. Podczyszczę tekst w weekend i podrzucę na info@rozetta.pl w możliwie schludnej postaci, abyś nie tracił czasu na korektę..

  15. Tak, coś w tym jest. Leszek Żebrowski – takie można odnieść wrażenie – oddycha tym tematem, żyje tymi sprawami. Ma dar przekazywania swojej wiedzy. Słucha się Go jednym tchem.

  16. Lepiej, zebym sie trzymal z daleka od komentowania, jsli chodzi o impreze. Znam swoje ograniczenia. Jestem na to za slaby. Generalnie mam „krotki lont” i jak sie na cos umawiam, a ktos celowo mi robi pod gorke to faza negocjacji sie szybko zamyka i zaczynaja sie turbulencje. Przyjaciol sie przez to nie zyskuje, ale ja mam obsesje na temat dopuszczania do tego, zeby ktos chodzil po mojej glowie. Predzej po moim trupie.
    W dwoch momentach musialem wystapic na imprezie, bo trzeba bylo facjate pokazac dla porzadku, za drugim razem moje wystapienie skonczylo sie na jednym zdaniu.
    Ogolnie uwazam, ze trzeba sprawy skomentowac. Pytanie tylko z kim, gdzie, w jakiej formie?
    Pisanie z polskimi znakami jest w mojej sytuacji trudne i czasochlonne. Musze sobie to odpuscic. Nie wrzuce takiego tekstu na oficjalna strone, bo za 100 minut bedzie 5 komentow, ze mi klawiatura nie odbija. Tutaj pisze i mi nikt nie brzeczy. Tutaj sa ludzie zainteresowani. Ale komentowac tutaj impreze, ktora zrobilem?? Mysle, ze nie bardzo wypada…

  17. Swoją drogą, całkiem niedawno ukazała się książka autorstwa Mirosława Suleja o Marianie Bernaciaku „Orliku”. Książkę rekomenduje właśnie Leszek Żebrowski.

    http://owvolumen.pl/sklep-2/o-wolnosc-i-niepodleglosc/miroslaw-sulej-marian-bernaciak-orlik-biografia/

  18. Jedno mnie dziwi, że ten wydawca jeszcze do mnie nie zadzwonił i nie zapytał na jakich warunkach chcę to dystrybuować.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.