lip 112023
 

Gdyby praca pisarza wyglądała tak, jak pokazują to w filmach i opisują w pretensjonalnych książkach, siedziałbym przez całe lato w miejscu, w którym teraz jestem i zachowywał się w modelowy, opisany i pokazany w tych produkcjach sposób. Ona jednak tak nie wygląda, wygląda inaczej, ale o tym człowiek mający jakieś plany związane z książkami dowiaduje się na końcu. Tak jak na samym końcu dowiaduje do filozofującego młodzieńca dociera, że pojęcie arche oznacza również, a może i przede wszystkim władzę. Nie władzę, jako sprawczość natury kosmicznej i metafizycznej, jak mi napisał na coryllus.pl jakiś obłąkaniec, ale o władzę polityczną. Ta zaś nie może być sprawowana należycie bez ukrycia swoich rzeczywistych intencji. Jawnie bowiem można sprawować jedynie władzę kapłańską. Z niezrozumienia tej zależności, w sumie prostej, biorą się wszystkie nasze kłopoty. Władza polityczna nie zawsze jednak chce i może współgrać z władzą kapłańską. Powodów jest dość i nie ma potrzeby ich wymieniać. Celem istotnym władzy jest kontrola obiegu pieniądza i pozyskiwania kruszcu. Reszta, łącznie z organizacją produkcji, to są sprawy wtórne, które można załatwić outsourcingiem. Dla przykładu – produkcją tarcz dla hoplitów, zajmował się w Atenach ojciec Lizjasza, metojk i przybłęda, który musiał płacić za pobyt w mieście, ale był wygodny dla lokalnej władzy i nie sprawiał kłopotów. Oczywiście dorobił się, ale dla prawdziwej władzy pieniądze nie mają znaczenia. I o tym mówili filozofowie. Pieniądze szczęścia nie dają i temu podobne formuły, poparte przykładami osobistego, „skromnego” życia nie były nauką dla maluczkich, bo też oni mieli je w nosie, ale dla grup aspirujących do władzy, które przybyły z zewnątrz. Zadaniem zaś pisarza było i formuła ta utrzymała się w czasach nowożytnych, ukrycie początku i istotnych mechanizmów władzy znajdującej się poza religią. Zwykle autorzy poważni, a to znaczy sponsorowani przez poważne organizacje, czynili to odwołując się do grup docelowych przeżywających najsilniejsze emocje, Czyli do młodych kobiet i młodych mężczyzn. Oni też bowiem z natury byli i są nadal najbardziej skłonni do różnych dociekań. Pacyfikuje się ich jednak stosunkowo łatwo poprzez budowanie lojalności wobec grupy, która gromadzi się wokół jakichś treści lub autora. Tak było w starożytnych Atenach i tak jest dzisiaj, kiedy gromada wariatów, nie młodych co prawda, ale silnie aspirujących, czyta na zamku w Ścinawce, na głos w dodatku, wyimki z książki Tokarczukowej zatytułowanej „Empuzjon”, która jest wprost powtórzeniem schematu „Czarodziejskiej góry”, o czym się mówi otwarcie. Nie jest to jednak zarzut, ale walor – proszę o to pani Olga jest nowym Tomaszem Mannem. Po co i do czego potrzebny był Niemcom Tomasz Mann, można się pewnie długo zastanawiać, ale ja obchodziłem zawsze jego książki szerokim łukiem i cieszę się z tego do dziś. Nie wiem więc co tam jest w środku.

Wiem za to co jest w książkach znanego wszystkim i przez wielu podziwianego autora amerykańskiego znanego jako Jack London. Są tam, po większej części, same kłamstwa. Są nawet tacy ludzie, którzy posuwają się do głoszenia, że London nigdy nie był nad rzeką Yukon, a jego marynarskie przygody są wyssane z palca.

Skupmy się jednak na tym, co u Londona jest najważniejsze czyli na pracy. On jest wielkim piewcą pracy, która może być zarówno upokarzająca, jak i wzniosła. Szydziliśmy tu już kiedyś z opisów zawartych w powieści „Martin Eden”. Jest tam bowiem opis życia bohatera, który po całotygodniowej harówce w pralni hotelowej, siada na rower i pędzie 180 km, by zobaczyć się z ukochaną.

Mimo tych oczywistych, łatwo dających się weryfikować bzdur, London był autorem popularnym, szczególnie w krajach komunistycznych, podobnie jak Hemingway, który otwarcie niemal współpracował z KGB. To nie zmieniało jednak nic w ocenie jego twórczości. Kiedy dziś po nią sięgamy, zauważamy jak jest słaba i fatalna. Ile tam jest niepotrzebnej napinki, jakby powiedziała młodzież, i ile zwyczajnych bredni. I najważniejsze – nie mamy pojęcia, jaki jest dziś stosunek zajmujących się literaturą Amerykanów do tych dwóch ancymonów, jawnych komunistów. Podejrzewam, że oni po prostu nie istnieją. Zostali wykreowani na potrzebę chwili, z udziałem jakichś „perskich” agentów i po wykonaniu swojej misji, zostali zapomniani. Ich cienie zaś przez długi czas włóczyły się gdzieś na granicy Tartaru wyjąc wniebogłosy. W końcu znikły.

Postawa dzisiejszych pisarzy polega na naśladowaniu tych autorów, którzy byli niegdyś sponsorowani i wykreowani przez władzę niejawną. I w zasadzie na niczym więcej. Mogą pisać co chcą, nawet jakieś skończone bzdury. To nie ma znaczenia, o ile będą się wywiązywać ze swojego zadania istotnego. To zaś oznacza – z ukrywania zamiarów tej władzy. Na tym polega pisarstwo Twardocha, że próbuje on nam, na zlecenie Niemców, narzucić pewną optykę, całkiem dla nas obcą. To znaczy próbował, bo co robi teraz nie wiemy i nikogo to nie interesuje.

Teraz ważne pytanie – czy władza kapłańska potrzebuje pisarzy? Nie, albowiem ona ma kontakt z Bogiem, lub z bóstwami, jak to było w starożytnej Grecji. Władza kapłańska jest władzą bezpośrednią, która nie potrzebuje uzasadnień, ale hołdów. I władza ta nigdy nie powie – pieniądze szczęścia nie dają. Ona może powiedzieć, że pieniądze nie zapewnią nikomu zbawienia, nie uleczą nikogo i nie zabezpieczą przed śmiercią. O szczęściu nie ma tam w ogóle mowy. Co tydzień, w niedzielę wrzucamy jakiś grosz na tacę, żeby zabezpieczyć potrzeby doczesne Kościoła, które są bardzo realne. Podobnie jak potrzeby wszystkich innych ziemskich instytucji i pojedynczych osób. Postępowanie to, jak inne zabiegi czynione przez kapłanów w związku z pozyskaniem aktywów, były zwykle określane przez pisarzy jako hipokryzja. Istotnym bowiem działaniem pisarzy było demaskowanie i dezawuowanie władzy kapłańskiej. Nie tylko za komuny, ale także w czasach współczesnych. I to jest sprawa poważna, albowiem dotyka arche. Choć przecież owe antykpałańskie wyczyny autorów były zwykle utrzymane w tonie humorystycznym. Podobnie jak wystąpienia niektórych filozofów, takich jak Demokryt, zwany śmiejącym się filozofem.

Podsumujmy więc teraz wszystko i powiedzmy do czego służy pisarz? Do rozprawy z władzą kapłańską i utrzymania w tajemnicy władzy antykapłańskiej, zwanej czasem demokratyczną lub oligarchiczną. Innych funkcji on nie ma, ale ten fakt musi być ukryty, albowiem inaczej nie będzie można werbować autorów. Żeby to nastąpiło i było przeprowadzone z sensem potrzebne jest też tło, czyli cała masa wariatów, takich jak ja, którzy uważali, że można sobie coś tam pisać i z tego żyć, w dodatku nieźle. I tacy ludzie funkcjonują, nie mają oni jednak żadnego znaczenia, nawet jeśli zdobędą jakąś tam popularność. Kto może mi zwrócić uwagę na niekonsekwencje i wskazać, że przecież tamci – wynajęci przez władzę – także nie mają znaczenia. To prawda, zużywają się niesłychanie szybko. Ich cienie jednak są ciągle potrzebne, choćby po to, by uwiarygodnić Tokarczuk.

Czy to się kiedyś skończy? Nie sądzę, albowiem książki istnieją od tysięcy lat i będą istnieć nadal. Są bowiem parawanem za którym kryje się najstarszy konflikt świata – pomiędzy kapłanami gromadzącymi złoto, a politykami, którzy je rozpraszają. I popatrzcie teraz jak dziwnie po takim podsumowaniu wyglądać będzie historia Aleksandra, jednej z najbardziej rozpoznawalnych postaci w dziejach.

Na tym kończę, nie jestem przecież filozofem, a jedynie jednym za autorów stanowiących tło i uzasadnienie dla pisarzy naprawdę wielkich, takich jak Olga Tokarczuk czy Remigiusz Mróz.

Przypominam, że w dniach 5-6 sierpnia odbędzie się w Krakowie, w hotelu Polonia Kiermasz Książki i Sztuki. Na miejscu będzie dwoje artystów z Krakowa – Irena Czusz i Tomasz Bereźnicki, a także pracownia Sztuka Cięcia z Częstochowy. No i wydawnictwo Klinika Języka oczywiście.

  20 komentarzy do “Słów kilka o pracy pisarza”

  1. Filozoficzne pojęcie ”arche” powstało przez antropomorfizację, bo przed filozofią najważniejszych urzędników nazywano archontami. Chodziło o to est istotą rzeczywistości i źródłem  praw, którym podlega, czyli co  RZĄDZI wszechświatem, czyli bytem, tym, co est. I taka ”władza” nie ma nic wspólnego z polityką, chyba że mówilibyśmy o ”polityce” powietrza, wody, apeironu itd.

    Pojęcia filozoficzne i naukowe skądś musiały się wziąć, skądś musiały zostać zapożyczone, bo wcześniej ich nie było. W językach barbarzyńskich wzięto je z greki i łaciny. Ale Grecy nie mieli takiego luksusu gotowych pojęć i musieli je przysposobić z tego, co mieli. Jak można tego nie rozumieć?

    Element władzy – sprawczości w pojęciu ”arche” przeszedł do filozofii podobnie jak element nieba przeszedł do niebieskiej koszuli, ale to nie znaczy, że w koszuli est niebo. Niebieska koszula nie ma nic wspólnego z niebem, poza podobnym kolorem, tak jak filozoficzne pojęcie arche nie ma nic wspólnego z władzą polityczną, poza sprawczością w ogóle.

    Mówię o filozofii, nie o ideologiach politycznych w filozoficznych postaciach, które służą do zarządzania ludźmi w następstwie  zużytych herezji i sekt.

    Prawdziwa filozofia podlega wyłącznie kryterium prawdy. Gdyby było inaczej w ogóle nie potrafilibyśmy niczego zrozumieć i niemożliwe byłoby jakiekolwiek porozumienie między ludźmi. No i tu mamy kazanie numer 3, które stanowi świetne kompendium na temat różnych koncepcji prawdy.

    https://www.youtube.com/watch?v=eMxzkMzTllY

  2. Przerywnik muzyczny a propos:

    https://youtu.be/mmVVXlYGR1g

    Symbolika cienia – „Mogłam być cieniem w upalne południe”:

    https://youtu.be/qZ6udPPsMss

    zadowolony Kserkses wykonuje to tak:

    https://youtu.be/2GXcmFEdBSw

  3. Porozumienie z panem jest całkowicie i absolutnie niemożliwe, ze względu na takie wpisy właśnie

  4. Dzień dobry. Zasadniczo słusznie, choć ja bym nie popadał w jakichś pesymizm. Swoją własną sytuacje podsumował Pan poprawnie, jednak nie znaczy to, że jest ona obarczona jakimś ryzykiem. To znaczy – nie większym niż inne. Analogią niech będzie historia starożytnej Grecji – tak przez nas lubiana. Powiedzmy sobie szczerze – nie było żadnych powodów dla jej istnienia, poza wypełnieniem szczeliny która utworzyła się na styku trzech potęg; Persji, Fenicji i Scytii. Każdy z graczy miał dla Greków jakieś zlecenia, żaden nie chciał wydać aż tyle, żeby ich ścigać po tych skalistych nic nie wartych wysepkach. Więc sobie żyli, świadcząc rozmaite usługi każdemu, kto płacił i – bogacili się. A kruszec – dobrze ukryty – jak wiadomo pozwala przetrwać każdą dziejową burzę, czego i Panu serdecznie życzę. Jakoż i sobie…

  5. Lucia Popp (Slowaczka z niemieckimi korzeniami) i Peter Seiffert prywatnie byli malzenstwem (trzecie malzenstwo Lucii z 15 lat mlodszym tenorem – info dla czytelniczek bloga).

    Greckie imie Xérxēs jest tlumaczeniem ze staroperskiego, zawiera sylabe podobna do „arch”, a lacinskie Rex jest odwroceniem pierwszych liter slowa greckiego – info dla filozofa.

  6. Bardzo dziękuję, wzajemnie…bardzo by mi się kruszec przydał

  7. Ja tez tak bym opisal Grecje jako wcisnieta pomiedzy plyty tektoniczne innych poteg, cos jak pieninskie pasmo skalkowe – fenomen geologiczny w Karpatach ciagnacy sie na przestrzeni wielu setek kilometrow, ale bardzo waski.

    Nie wszystkie wysepki byly „gowno warte”, a zwlaszcza nie polwyspy. Na przyklad takie miasta, jak Tarent i Sybaris byly bardzo bogate, zanim Grecy zalozyli tam kolonie. Drobna uwaga: „zalozyc miasto” oznaczalo wyrznac tubylcow i zaprowadzic wlasny porzadek.

  8. pisarz jako moralista , dawno to czytałam, ale chyba kanwa powieści była taka …

    Tomasz Mann, -Buddenbrokowie- , chyba to Antosia Buddenbrok była ofiarą takiej intryżki , że wierzyciele młodego nieogarniętego finansowo człowieka , dla odzyskania pieniędzy od tegoż  dłużnika, zarekomendowali hulakę staremu Buddenbrokowi na zięcia. Wychwalano młodzieńca pod niebiosa.

    Po ślubie stary Buddenbrok, chyba długi zięcia zapłacił, jesli dobrze pamiętam, to nawet zapytał swoich towarzyszy,  kupców dlaczego wpakowali go w taki przewrotny numer i zdaje się że odpowiedź była zwyczajna -musieliśmy odzyskać pieniądze-

  9. Raczej naturalistyczne ujecie z neutralnej perspektywy „poza dobrem i zlem” z odcieniem dekadencji, a nie moralizatorstwo. Jakies refleksje moralizatorskie w literaturze pojawily sie w Niemczech dopiero po 1918 roku, szczegolnie od ukazania sie „Mein Kampf”, bo trudno mowic o moralnosci w warunkach zafajdanej Republiki Weimarskiej.

  10. pewnie jest tak jak napisałeś, pamiętam, że druga połowa XIX wieku to  na terenie Niemiec miało miejsce czerpanie korzyści z odszkodowań wojennych od Francji, napływ gotówki na rynek niemiecki, powstawanie szwindelgruppen, matactwa, błyskotliwe interesy i dramatyczne plajty , stąd w takiej atmosferze mogły się zdarzyć naganne transakcje choćby takie jak kreowanie takich małżeństw jak w przypadku Antosi B.

  11. Ale czy „Tony” cos na tym stracila?… Frajerem okazal sie ojciec.

  12. Francja w I WS chciala odzyskac od Niemiec utracone pieniadze, ale w jej imieniu kase odzyskaly Stany Zjednoczone. Francja byla wystawiona tylko jako wabik. Kilka milionow ludzi niepotrzebnie zginelo.

    Pinski opowiada, jak to Polacy zrujnowani w czasie powstania listopadowego chcieli sie odegrac i walczyli w wojnie sukcesyjnej w Hiszpanii w XIX w. tak naprawde na rzecz Rotszyldow.

    W czyim interesie inwestujemy dzisiaj w Dzikie Pola? – kto to moze wiedziec… Okaze sie po czasie, kto szczul i co bylo grane.

    https://youtu.be/abOsWONFgcc

  13. Wyglada na to, ze splacamy czyjes dlugi.

     

    W telewizji pokazali wczoraj kości chudych dzieciZastrzelonych pod Nairobi pokazali świeże grobyŚwieże groby zawsze wzruszą niezależnie gdzie kopaneJak porosną wyjdzie na jaw kto szczuł i co było graneUsia siusia Cepeliada w ogródeczku panna ManiaChmurka się przejęzyczyła jaja nie do wytrzymania!!…

     

    https://youtu.be/4j_o-F9Mv7Q

  14. no wie Pan, wtedy etykieta wymagała aby młoda kobieta miała aktywnego męża, a tak to Antosią miała dziwny status, bo zdaje się kupiec zięcia przegonił. a może tylko się na chwilę rozzłościł. nie pamiętam.

    z tych Buddenbroków utkwiło mi w pamięci, że kupcy posunęli się do oszukania szefa, skrzywdzenia Antosi, jedynie    aby odzyskać kasę….

  15. Taki duch czasow byl – mrok i dekadencja. Struktura dziel literackich Manna byla podobna do dziel Wagnera (powtarzajace sie motywy i symbole)

    https://youtu.be/nkOiKy6sXfM

    A dzisiaj z tego kozackiego afektu tez nic nie bedzie, tylko utracone (wielokrotnie) dziewictwo i smiech pokolen. Mowi sie, ze im czlowiek starszy, tym glupszy.

    https://youtu.be/u9XN7yGWF1U

  16. Zgodnie z wynikami ankiety najbardziej nienawidzą imigracji z Ukrainy młode Polki w wieku 24-29 lat, a najbardziej „za” są dziadki około 70-tki.

    Ja się plasuję gdzieś pośrodku z moimi poglądami w tej sprawie.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.