kw. 212024
 

Od kilku lat sprzedajemy z jakimś tam powodzeniem, krótką, publicystyczną biografię Jana Kapistrana. Można by rzec nawet, że jest to biografia polemiczna, albowiem autor był pastorem z Wrocławia i w związku z Kapistranem, którego wielkości nie potrafi i nie chce zakwestionować, przeżywa różne rozterki. Ponieważ niebawem mam mówić, na zamkniętym spotkaniu, o Janie Kapistranie, między innymi, postanowiłem sobie tę książeczkę przypomnieć. Mocno się zdziwiłem. Zanim przejdę do konkretów chciałbym, żebyśmy zrobili krótkie podsumowanie wczorajszych i dawniejszych naszych przemyśleń. Oto nachalnie kolportowana propaganda patriotyczna nasila się w chwilach autentycznego kryzysu, który może być przezwyciężony, ale wtedy propaganda ta idzie w kąt i zwycięzcy rozpoczynają równie nachalną konsumpcję. Bo tamte formaty nie są im już potrzebne. Tak było z PiSem, który wygrał wybory dzięki nasileniu tej propagandy produkowanej za darmo w sieci, przez blogerów. Potem politycy z trzeciego i dalszych szeregów uznali, że to dzięki ich wymowie i wyglądowi przyszedł ten sukces. Stan ten trwał przez osiem lat i zakończył się klęską, a teraz ci sami politycy oraz inni, którzy nie chcą, by partia była za mocno krytykowana zwalają winę na trendy występujące w demokracji. Że rzadko, która partia utrzymuje się przez trzy kadencje u władzy. To nie są żadne trendy tylko zaniechania. I śmierdzące lenistwo, a także pycha. Każdy niedrobieniec może się tłumaczyć trendami. I nie o demokrację chodzi, ale o to, czy Polska będzie rządzona przez nas, czy przez agentów poprzebieranych w ludzi kultury, analityków i bankowców. Można – za Janem Olszewskim – rzec – czyja będzie Polska. To niby kogoś interesuje, ale ja sądzę, że w istocie nikogo. Jak bardzo mam rację, okaże się wkrótce. Nachalan patriotyczna propaganda jest prawie zawsze podłączona pod rozmaite akcje prowokacyjne. Szczególnie ta, która nawołuje do czynu zbrojnego, ale bez broni. Zrezygnujmy więc z nachalnej patriotycznej propagandy, która służy do wpychania naiwnego tłumu wprost pod lufy karabinów i armat, albo wprost do obozów pracy i popatrzmy na różne zagadkowe momenty z życia Jana Kapistrana. Bo dotyczą one także historii naszego kraju. Kiedy przeczytałem w tej mini biografii, napisanej przez protestanta, który krytykuje świętego za rzekomo fałszywe cuda, że nakłonił on Kazimierza Jagiellończyka do kontynuowania wojny z Krzyżakami, o mało nie zleciałem ze stołka.

Nie ma tam słowa o tym, jakim budżetem dysponował Jan Kapistran, ale jakimś musiał dysponować skoro poprowadził armię, niewielką, ale jednak, pod oblężony przez Turków Belgrad. Nie wiem czy w jakiejś książce, poza moją, zatytułowaną „Żydowscy fechmistrze”, którą jak raz już sprzedałem, ktokolwiek łączy te dwie kwestie – Wojnę Trzynastoletnią i oblężenie oraz upadek Konstantynopola. Mam wrażenie, że nikt. Poza Kapistranem i jego wrocławskim biografem rzecz jasna, który nie może przeżyć, że święty tak kochał jego miasto i tak chętnie w nim przebywał, a jednak był sługą papieża. Powtórzę – Jan Kapistran namówił Kazimierza Jagiellończyka do kontynuowania wojny z Krzyżakami. Wcześniej zaś powitał Kazimierza i Elżbietę Rakuszankę we Wrocławiu, a następnie ruszył z nimi do Krakowa i tam udzielił królewskiej parze ślubu. Czasem w sieci pojawiają się hagady na temat Kazimierza Jagiellończyka, jakim to był wybitnym władcą. Nie podzielam tych opinii. Nie ma w nich jednak słowa o Kapitstranie, najważniejszym kaznodziei wysłanym przez Rzym do Europy Wschodniej, który wcześniej prowadził misję wśród posądzanych o herezję fraticellich na Sycylii i występował przeciwko Żydom. Jak występował? Tego nie wie nikt. Nasz pastor pisze, że z jego inspiracji książęta śląscy aresztowali kilka setek Żydów, ściągnęli ich do Wrocławia i tu po krótki procesie Żydzi zostali wymordowani. Gdzieniegdzie można trafić na informację, że to są jednak fałszerstwa i poza nawoływaniem do odseparowania się od Żydów, nie leczenia się u nich, nie jedzenia z nimi wspólnie przy jednym stole, nie wchodzenia w żadne relacje, Kapistran nie ma nic na sumieniu. Jest on jednak świętym w pewien sposób zakazanym. Nie mówi się o nim za dużo, a jak pamiętamy, jego listy, w mocno okrojonym pakiecie zostały wydane przez KUL, ale po angielsku jedynie. Żeby sobie polski czytelnik za bardzo w głowie nie namieszał.

Ciekawe są opisy kazań Jana Kapistrana, wielogodzinnych mów wygłaszanych w języku łacińskim i gromadzących tysiące ludzi. We Wrocławiu Kapistran przemawiał na Placu Solnym. Tłum gęstniał i słuchał, aż do chwili, kiedy na podwyższeniu gdzie stał kaznodzieja, nie pojawili się tłumacze, przekładający jego słowa na czeski i niemiecki. Wtedy ludzie opuszczali plac i szli do domu, choć przecież tłumaczy wzywano po to, by ułatwić im zrozumienie kazania. Nie tego oczekiwali. I to jest przyczynek do teorii komunikacji. Pioter pisał ostatnio o Apoloniuszu z Tiany, który wędrując po obcych miastach uczył się języka w ten sposób, że siadywał na agorze i patrzył, jak ludzie rozmawiają. I ja jestem przekonany, że to jest możliwe, a w dodatku sposób ten jest szybszy niż wypracowana w czasach nowożytnych metodologia. Dlaczego go więc nie stosujemy? Bo ludzie ze sobą nie rozmawiają publicznie, a jeśli rozmawiają to niechlujnie, źle i na tematy, które nie obchodzą zbiorowości, są jakimiś nieistotnymi fragmentami ich osobistego życia. Z Kapistranem było inaczej, on mówił o tym, co interesuje wszystkich czyli o konieczności wyzbycia się grzechu i drodze prowadzącej do zbawienia. I to wystarczyło, żeby mieszkańcy Wrocławia, a także innych miast na Śląsku, bo w wielu Jan Kapistran głosił swoje kazania, słuchali go z uwagą przez wiele godzin, nie rozumiejąc w dosłownym znaczeniu treści kazania. Każdy jednak rozumiał tę treść w sposób istotny i każdy ją przeżywał dokładnie tak, jak to sobie Kapistran zaplanował. Ktoś może powiedzieć, że może święty był w jakiś sposób atrakcyjny i ludzie lubili nań patrzeć? Wręcz przeciwnie. Był stary, łysy, chudy i bezzębny, ledwo go było widać, z ostatnich rzędów, ale miał donośny głos.

Dziś wobec pomieszania pojęć, albo wypchnięcia niektórych poza sferę zainteresowania badaczy i amatorów historii, nie jesteśmy w stanie wyjaśnić sobie fenomenu Kapistrana i możemy jedynie rzucać nań podejrzenia, że czynił fałszywe cuda, albo że się od ich czynienia odżegnywał, co ma nie świadczyć o nim za dobrze. Nikt nie analizuje okoliczności życia świętego tak, by dociec prawdy, ale tak, by rzucać nań jakieś oskarżenia lub mieć do niego pretensję, że w czterysta lat po swojej śmierci nie spełnia oczekiwań wiernych i hierarchii.

Przypomnijmy, Kapistran został wysłany do Czech, by tam nawracać husytów. Poniósł klęskę, albowiem król Czech, Władysław Pogrobowiec potrzebował ich tak samo, jak książęta Austrii. Do czego? Do walki z Turkami, którzy właśnie chcieli zdobyć Konstantynopol i istniało duże prawdopodobieństwo, a nawet pewność, że ruszą dalej na północ. I tak się stało, w roku 1456 stanęli pod Belgradem. Habsburgowie zostali zmuszeni do zaakceptowania umiarkowanego skrzydła husytów, a Jana Kapistrana powściągnęli w jego misjonarskich zapędach. Jan z Rokycan, heretycki biskup Pragi był im bardziej potrzebny. Na ile był on  potrzebny Turkom pozostaje kwestią otwartą. Kapistran, na osłodę dostał Śląsk z Wrocławiem, gdzie prowadził swoją misję, a potem wyruszył do Krakowa. Tam założył pierwszy kościół franciszkański pod wezwaniem św. Bernardyna i wskazał królowi wroga – Krzyżaków. To dość zaskakujące. Katolicki misjonarz, franciszkanin żebrzący, który zaciekle zwalczał swoich konwentualnych braci w Italii, „odpuszcza” sobie heretyckich husytów i namawia króla Polski, któremu udzielił ślubu z austriacką księżniczką, do walki z Zakonem Najświętszej Marii Panny. Dlaczego? Bo prawdopodobnie wie coś, czego my nie wiemy. Zagrożenie tureckie jest olbrzymie, pada Konstantynopol, ale Turcy ani myślą się zatrzymać. Ich agentami w Europie są Żydzi i to jest powód dla którego Kapistran nakazuje, by nie wchodzić z nimi w kontakty. W chwili kiedy Turcy zajęliby Belgrad i całą Dalmację zagrożona byłaby Italia, północ za to musiały chcąc nie chcąc przyjść papieżowi z pomocą. Północ czyli cesarz, król Czech i jego poddani, w tym husyci. Nie Krzyżacy, którzy w tej skomplikowanej układance są najwyraźniej postrzegani jako sojusznicy sułtana nie mający zamiaru słuchać cesarza. Już to tym wspominaliśmy, ale najwyraźniej zbyt okazjonalnie. W roku 1456 Jan Hunyady i Jan Kapistran bronią Belgradu. Węgierski magnat, który przekroczył siedemdziesiątkę i włoski mnich zbliżający się do tego wieku. Turcy ustępują, sułtan Mehmed zdobywca zostaje ranny w zaciekłym starciu wręcz, ewakuują go z pola bitwy. Determinacja chrześcijan jest straszliwa, ale walka toczy się o wszystko. Siedemdziesiąt lat później, kiedy sułtan Sulejman znów przypuści atak na Węgry nie popełni błędów Mehmeda. Zacznie od zdeprawowania króla poprzez spadkobierców krzyżaków i ich sojuszników, czyli przez Albrechta i Georga Hohenzollernów oraz Fryderyka z Legnicy. Tej samej Legnicy, z której Kapistran wypędził Żydów. Za  pomocą tej samej metody sułtan zdewastuje gospodarkę królestwa. Zadba, by nikt nie przyszedł Węgrom na pomoc, a przede wszystkim by nie uczyniła tego czeska piechota. Rzym zaś oczadziały od nowych humanistycznych prądów nie wyśle na Węgry żadnego kaznodziei, a jedynie pieniądze, których zawsze jest za mało. Turcy zaś wkroczą w granice królestwa św. Stefana dopiero wtedy kiedy będą mieć całkowitą pewność, że nic im nie grozi.

Mamy jeszcze trochę tych Kapistranów

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/jan-kapistran-biografia/

Teraz ogłoszenie: Tomek jest dziś na targach dizajnu w hali Cracovii, od 10 do 18, stoisko 72 w środku hali.

Ja zaś w przyszły piątek mam taki wykład we Wrocławiu

Po uporczywych poszukiwaniach lokalu, którego wynajęcie nie zrujnowałoby nikogo, dzięki pomocy Beaty, trafiłem na zamek w Łęczycy. Rozmawiałem z panią dyrektor, która udostępni nam salę bez opłat, ale musimy zrobić imprezę otwartą dla miejscowych. Oczywiście zgodziłem się, ale i tak zrobimy listę osób uczestniczących, bo statystyki to ważna rzecz. Tak więc na czym stoimy? Spotykamy się 24 maja na zamku w Łęczycy, pomiędzy Łodzią a Kutnem. Odbędzie się tam drugie spotkanie w katakumbach, którego gościem będzie kapitan Tomasz Badowski. Tematem spotkania będzie wojna na Ukrainie. Tytuł – „Czy powinniśmy bać się wojny?”. Wieczór będzie wyglądał tak, jak ten poprzedni w Ojrzanowie. Będę miał już ze sobą dwie nowe książki. Wstęp jak powiadam jest wolny więc nie będzie żadnego „co łaska”. Zaczynamy o 18.00. Łęczyca to, jak wszyscy pamiętają, miasto, w którym rządził niegdyś diabeł Boruta. Jest tam przepiękny rynek, zamek, w którym mieści się muzeum, dwa kościoły, w tym barokowy klasztor i największa atrakcja ziemi łęczyckiej, romańska kolegiata w Tumie. Czasu na zapisy nie ma wiele, ale wierzę, że Państwo zdecyduje się wziąć udział w wydarzeniu. Zapraszam.

  32 komentarze do “Tajemnice Jana Kapistrana”

  1. Jest ulica św. Jana Kapistrana we Wrocławiu, Był na nią nieudany „zamach” w 2022 roku: Albright za Kapistrana!

    https://wroclife.pl/amp/artykul/192/albright-bedzie-patronka-ulicy-w-centrum-wroclawia-dzialaczki-chcialby-zeby-zastapila-katolickiego-swietego

  2. „Jest on jednak świętym w pewien sposób zakazanym. Kapistran nie ma nic na sumieniu poza nawoływaniem do odseparowania się od Żydów, nie leczenia się u nich, nie jedzenia z nimi wspólnie przy jednym stole, nie wchodzenia w żadne relacje.”
    I tyle wystarczy dla chanukowców w czasach gaszenia chanukowych świec 😉

  3. Podział Europy został przypieczętowany pod Lepanto. Rzeczpospolita przejęła interesy weneckie w dorzeczu Wisły i Dniepru, Wenecja miała cały czas turecki nóż na gardle, z czego skwapliwie korzystał Rzym, ale jednak ogólnie Turcy byli za ciency. Krzyżacy stali się bezrobotni (arbeitslos). Najpierw przenieśli się do ośrodka dla trwale bezrobotnych w Mergentheim (fajne makiety polskich zamków krzyżackich na ekspozycji), skąd dopiero Napoleon wyp***ł ich do Wiednia.

  4. Hahaha…! W Niemczech zmienili ulicę Schillera na Hannah-Arendt- Straße. Mają rozmach.

  5. Ja tylko przypomnę o istniejących opiniach, dość dobrze uzasadnionych, że tych zamków Krzyżacy nie byli w stanie wybudować. Za „ciency” na to byli. Jak tu któraś z Pań (sorry za brak imienia/nicku) napisała w ślad po moim wpisie, „te warownie były tam „od zawsze”.

  6. Kapistran chyba rozumiał, że projekt wenecko-krzyżacki kończy się i obstawił projekt rzymsko-polski. Ostatecznie nowy podział między supermocarstwami dokonał się pod Lepanto.

     

    My żyjemy już w jeszcze innym układzie żydowsko -amerykańskim, a polskie ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego organizuje wystawy o Krzyżakach w Gdańsku i zaprasza wielkich mistrzów z Wiednia, żeby upamiętnić i powspominać stare, dobre czasy, jak to było fajnie.

    Nasza propaganda patriotyczna opiera się nadal na starym układzie rzymsko-polskim sprzed rewolucji francuskiej i Napoleona, niemiecka na Krzyżakach, rosyjska na Piastach i prasłowianach, amerykańska na Starym Testamencie.

    https://radiogdansk.pl/audycje/kawalek-swiata-i-herbata/2016/10/27/zakon-krzyzacki-jeszcze-istnieje-nasz-reporter-rozmawia-z-wielkim-mistrzem/

     

    Zygfryd von Feuchtwangen to jest mój ziomek, więc ja powinienem być teoretycznie za Krzyżakami, ale to jest już verältet, to se ne vrati.

    https://images.app.goo.gl/QnGLKxRZdgmygXw97

  7. Żeby skasować te konkurencyjne kulty, to powinniśmy wrócić do tradycji aryjskich albo przynajmniej perskich, ale Iran ma właśnie nie lada kłopoty.

     

    Nie sądzę, że uratuje nas Meloni wespół z Bergoglio. Nie mamy kadr, nie mamy koncepcji, doktryny ani tożsamości.

    Duże i żywe zainteresowanie historią bierze się z chęci poszukiwania tożsamości oraz z powodu sprzeciwu wobec narzucania nam obcej tożsamości i przerabiania nas najpierw na niewolników ducha, a potem na nieboszczyków.

  8. Taki kardynał Ryś, wiadomo, po której stronie jest – specjalista od Starego Testamentu.

  9. odwracamy dusze nasze na ścieżki pokoju i zgody

    Nie będę polemizował z tą tezą, tylko skomentuję:

    https://youtu.be/_qqf0U29MDk?si=Oh_AHgzQLJuwQl8_

  10. Można by opracować jakiś nowy, generalny plan dla Europy wschodniej i Bałkanów, ale trzeba by zacząć od tego, o czym mówił Kapistran, więc jak mówią Francuzi: marnè szansè.

  11. Jak zwiedzałem zamek krzyżacki w Bad Mergentheim, to wycieczka jednogłośnie wskazała na mnie, żebym założył zabytkowy hełm, żeby mogli sobie ze mną robić zdjęcia.

    Ostatnio na firmowej kolacji młodzi Austriacy z Karyntii utyskiwali, że te wszystkie małe narody wokół Austrii są takie skrajnie nacjonalistyczne, rozpuszczone. Tylko oni i ewentualnie jakiś cesarz mieliby słuszny światopogląd, uniwersalny.

    Pomysły są, ale nie ma środków.

  12. Padło stwierdzenie zupełnie serio i na luzie, że Czesi mieli dobre piwo dzięki kajzerowi.

  13. Największe budowle kubaturowe, nie inżynieryjne, wznoszą chyba Arabowie począwszy od pierwszego tysiąclecia aż do dzisiaj. Katedra w Sewilli zbudowana na podwalinach meczetu jest największa w Europie, a może nawet na świecie, ale podejrzewam, że nikt nie widział Araba spoconego od roboty.

  14. Ja widziałem 2 Arabów mokrych od roboty. Jeden to był instruktor aqua-aerobicu a drugi nurkowania (zresztą nieźle mówił po polsku).

  15. No właśnie.

    Wracając do tematu, to państwo krzyżackie upadło nie tylko z powodu nadmiernego fiskalizmu, ale również dlatego, że księgowi zauważyli, że bardziej opłaca się trzymać zboże w spichrzach przy drogach wodnych, niż w zamkach na lądzie. Kmieć, który za dostarczenie worka zboża dostawał batem przez plecy i kopniaka metalowym butem, a w innym ustroju dostawał za zboże kwit, którym mógł pohandlować, wiedział, kogo ma popierać.

    Zboże nie może zgnić, zapalić się, nie może zostać zjedzone przez szczury, które następnie rozniosą zarazę. Specjaliści od spichlerzy przejęli kontrolę nad państwem. Postęp w historii ludzkości polega na udoskonalaniu systemu niewolnictwa.

    Wiadomo też, że trwałość ustroju wynika z technologii przechowywania żywności (na potrzeby własnej ludności i wojska na froncie).

    Jeżeli chodzi o nawiązania do współczesności, to mieliśmy ostatnio krwawą wojnę spichlerzową  z Ukrainą, natomiast pragnieniem każdego ciężko pracującego Niemca jest uczestniczenie na emeryturze w  morskich wyprawach krzyżowych do ciepłych krajów, tzw. Kreuzfahrten.

  16. Gazeta gorlicka pisze wprost o tym, że wyprawy krzyżowe na wschodni Bałtyk były początkiem dzisiejszych biur podróży i wycieczek statkami, jak również pisze o związkach Görlitz z Ziemią Świętą.

    https://www.goerlitzer-anzeiger.de/goerlitz/kultur/16761_von-den-kreuzfahrern-zur-kreuzfahrt.html

  17. Generalnie Polacy za granicą zachowują się, jak Hunowie, co zawsze skwapliwie wychwyci Gazeta Wyborcza i Onet, natomiast każdy Niemiec na zagranicznym wyjeździe poczuwa się do obowiązku pomocy innym turystom, pielgrzymom, jak joannici czy maltańczycy, o czym wielokrotnie się przekonałem. Tubylcy również lepiej traktują gości używających języka niemieckiego, co ma swoje historyczne uzasadnienie.

  18. A meczet nie był czasem zbudowany na podwalinach katedry chrześcijańskiej ?W Hiszpanii to chyba była norma …

  19. Ha! Ha!  Niemcy pomagający innym turystom za granicą ??? Gdzie Pan to widział ?Niemcy nienawidzą dzieci przy basenach i na plażach .Syczą i przeganiają je bo im przeszkadzają się prażyć jak foki na słońcu .Niemieccy turyści to chyba tylko wtedy pomagają innym jak są na plaży nudystów .Przy Francuzach i Anglikach mówią szeptem .To taka ciekawostka.Polacy są różni ,ale i tak daleko nam do Anglików czy naćpanych Holendrów .

  20. Napisałem, że Zygfryd von Feuchtwangen jest moim ziomkiem, ponieważ Feuchtwangen leży na styku Frankonii, Szwabii i Bawarii, na skrzyżowaniu autostrad. Gdyby żył dzisiaj, to mógłbym się z nim zabrać blablacarem na trasie z Malborka przez Legnicę do Feuchtwangen, skąd miałem już niedaleko do roboty.

    Prawdopodobnie nie odpowiadał za rzeź Gdańska w 1308 r., bo wrócił z południa Niemiec do Prus dopiero w 1309 r. po wielu latach nieobecności. Mógł być też zdolnym dyplomatą i organizatorem, bądź miał jakieś inne talenty i udało mu się stworzyć wokół siebie mit „przyzwoitego narodowego socjalisty”, skoro zasłużył sobie na pomnik w Malborku w wolnej Polsce.

    https://images.app.goo.gl/6J3xSAqAU9TXPuvz7

  21. Widziałem dzisiaj spoconego Araba – w saunie.

  22. Tak, podwaliny mogły być – jakaś kupa kamieni.

  23. Ja, ja Die Straße frei den braunen Bataillonen. Idz pan, panie Hemut stąd! 

  24. Tu jest wyraźnie napisane, że przeciw ulicy św. Jana Kapistrana wystąpili wrocławscy żydzi :

    http://sudety.edu.pl/2014/03/10/ksiega-sudeckich-demonow-141/

  25. Niemcy Pani pomogą – bez względu na to, czy Pani tego chce, czy nie:

    https://wpolityce.pl/polityka/688994-bezczelny-wpis-szefa-bundeswehry-chodzi-o-wschodnia-flanke

     

    Niemcy pomagają też żydom:

    https://kresy.pl/wydarzenia/ambasador-niemiec-napisal-o-zniszczeniu-zydowskiego-zycia-w-polsce-podczas-wojny-nie-wspomnial-o-sprawcach/

     

    Mnie akurat Pani nie musi posądzać o narodowo – socjalistyczny entuzjazm. Jeszcze nie wiadomo, jakie piosenki Pani będzie śpiewała i komu rzucała bukiety kwiatów pod gąsienice, tylko proszę nie mdleć z ekstazy podczas tych uniesień.

    Jak poinformował rząd w Warszawie, nad Polską ma być rozpostarta żelazna kopuła na wzór izraelskiej, czy coś takiego. Armia niemiecka przejmie kontrolę nad bezpieczeństwem wschodniej flanki NATO.

    https://youtu.be/8KRqVn7XWug?si=Crx9IJTWWycuFPhY

  26. Plany dla Polski:

    https://youtu.be/V7Yyb3i-ZWg?si=3qK-jOzVz-IOXDQ5

     

    Tymczasem za Odrą:

    https://youtu.be/exNGoszPoCE?si=RgDuZ34zheuAYKh7

     

    Proszę znaleźć w google i obejrzeć sobie mapę Europy w 2035 roku. Pozdrawiam!

  27. Bardzo się gdzieś zasłużył ten cały Zygfryd. Patrz pan, że prawą rękę mu ucięli. Jak by on taki w porządku był, to by nie ucinali… Może sięgał po nie swoje i tak się doigrał, a jego pomnik powstał jako przestroga, jak się traktuje wroga 😉

  28. Słabizna panie Helmut ta odpowiedź. Starczy że Niemcy pomagają panu na plaży, nudystów zapewne. I proszę sobie wygóglować co znaczy adinoćka.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.