wrz 222018
 

Miasto Grodzisk Mazowiecki zaczyna, ku mojemu nieopisanemu zaskoczeniu, przypominać Nowy Jork z opisu znanego męskiej części publiczności zaczytującej się w powieści „Nocny kowboj”. Nie ze względu na ilość wieżowców bynajmniej, czy banków albo kancelarii adwokackich. Mam na myśli zupełnie co innego. Mianowicie ilość wydekoltowanych blondynek w mini spacerujących trotuarami w towarzystwie jednego, dwóch, a często trzech mały piesków. Ja to obserwuję z okien samochodu i widok ten jest na tyle zaskakujący, że o nim wspominam. Po co – zapytacie – skoro w tytule jest Thorgal…Wczoraj pan Tau, a dziś Nocny kowboj, czy ja znów montuję jakiś podstęp, albo nie daj Boże manewr? Nie, nic z tego. Po prostu przeczytałem przysłany mi przez Huberta wywiad z Grzegorzem Rosińskim, który był specjalnym gościem festiwalu komiksów w Łodzi. Nie pojechałem na ten festiwal, bo i po co…Hubert tam był i dziś mi opowiadał, że impreza zdycha. Ja zaś w tym wywiadzie, którym Wam tu zaraz zalinkuję doszedłem do momentu, w którym Pacewicz prowadzący wywiad z ramienia redakcji OKO Press, mówi, że jego podwładni, czy też współpracownicy nauczyli się z Thorgala wielu rzeczy, tego na przykład, żeby brzydzić się kłamstwem, albo tego, że zawsze jest ktoś kogo warto bronić. No i rzecz najważniejsza – Thorgal, który był wzorem dla dziennikarzy z OKO Press reprezentuje typ wojownika, który jest przez okoliczności przymuszony do walki, a chce żyć w spokoju. Zupełnie jak Pacewicz z kolegami, którego do walki zmusza postawa rządu PiS i samego prezesa Kaczyńskiego. Przeczytałem to i pomyślałem – co za nędza. Dwóch starych dziadów, pomagając sobie kilkoma młodszymi dziadami epatuje czytelnika takimi głodnymi kawałkami…To jest aż nieprawdopodobne, wyjechałem na miasto w środku dnia, a właściwie tak bardziej z rana, patrzę a tu te dziewczyny z pieskami na chodnikach…Nocny kowboj – myślę – sceneria jak z filmu. Czy taki Pacewicz by to zauważył? O Rosińskim nawet szkoda gadać, jak ktoś przez pół wieku rysuje jednego, do porzygania przewidywalnego bohatera, to czego można się po nim spodziewać.

Pogadaliśmy z Hubertem o tych komiksach i wyszło nam, że strategia rynku jest następująca – trzeba utrzymywać na stałym poziomie frustracje, bo inaczej cała nisza zdechnie. No, ale gdyby oni chcieli rzeczywiście utrzymywać te frustracje i cały ten festiwal niespełnień, jakim jest komiks pornograficzny i półpornograficzny, to zleciliby narysowanie komiksu według „Nocnego kowboja”, a tego nie czynią. Oznacza to, że w ogóle nie wiedzą co czynią i trudno mieć dla nich jakieś współczucie.

Pojawiły się głosy, że nasz komiks „Noc św. Bartłomieja” jest niezrozumiały. To jest łgarstwo wynikające wprost z zadufania, opętania i pychy ludzi, którzy kręcą rynkiem komiksowym w Polsce. Oni nie wierzą, że można narysować dobry, komunikatywny komiks historyczny z przesłaniem politycznym. A można. Hubert przećwiczył to w warunkach skrajnych. Był na Słowacji i tam wręczył album miejscowemu animatorowi kultury, Słowakowi jak najbardziej, który po polsku czytał o tyle, o ile. On był tym komiksem zachwycony, a nie dość tego pokazał go jeszcze najstarszym z sześciorga swoich dzieci. I te przeczytawszy nasz komiks poszły do komputera śledzić życiorysy występujących w nim postaci. Okazuje się, że ludzie, którzy nie dźwigają na plecach bagażu Thorgala i nie mają fiksacji na punkcie tak zwanych wielkich twórców i ich dzieł, odczytują normalnie tę treść i nic tam nie jest dla nich trudne. Czynią to w dodatku bez całkowitego zrozumienia języka, w którym dzieło zostało stworzone.

Wracajmy jednak do Rosińskiego. Siedząc na tym festiwalu pan Rosiński, legenda polskiego komiksu zbierał do puszki pieniądze. Nigdy nie zgadniecie na co. Na wsparcie wolnych mediów, czyli samego Pacewicza i jego ferajny. I to jest uważam niezwykłe. Nie zbierał co łaska, ale wprost po pięć dych. I byli tacy co płacili. Potem zaś urządził proszoną kolację w tej samej intencji i za tę kolację trzeba było płacić już pięć stów od osoby. Uwaga, uwaga – pięć stów, żeby zjeść kolację z Rosińskim, który opowiada o tym, że Thorgal jest wzorem do naśladowania dla młodych dziennikarzy, próbujących walczyć z reżimem kaczystowskim. Istnienie tego reżimu spędza Rosińskiemu sen z powiek, albowiem uważa on, że Kaczyński podobnie jak generał Franco zdelegalizuje w Polsce komiksy i będzie można rysować już tylko plakaty o treści politycznej. I on to mówi w chwili kiedy tak zwani wielbiciele komiksu w Polsce dzielą się na zwolenników samego Rosińskiego i na zwolenników Papcia Chmiela. Trzecią zaś kategorię stanowią miłośnicy gołych bab z kosmosu. Główną zaś troską animatorów rynku jest to, by rynek ten nigdy nie osiągnął głębokości rynku francuskiego czy hiszpańskiego, to zaś w praktyce oznacza, że nie mogą się na nim pojawić nowe gwiazdy. To by wprawiło w niezły ambaras ludzi, którzy nie znając się na niczym i nie mając o niczym pojęcia próbują orzekać na wszystkie możliwe tematy w zakresie komiksu i rysowania w ogóle. Tak być nie może. Mamy więc dwóch rysowników w Polsce – Rosiński i Papcio Chmiel i to wystarczy wszystkim, do momentu, w którym rynek nie zdechnie. Potem zacznie się lament, że komiks w Polsce nikogo nie interesował i nie było nowych, młodszych twórców. Co, jak mniemam, stanie się niebawem. Wracajmy jednak do pieniędzy – 50 zł od łba na ratowanie Pacewicza i 500 stówek za godzinną kolację z mistrzem…To ja zatrzymałem starania o zorganizowanie płatnego spotkania z Szymonem Stalagmitem, choć ani razu nie przyszło mi do głowy, żeby pobierać za nie 50 zł od osoby. Zatrzymałem, bo zobaczyłem kilka nieprzychylnych tej idei komentarzy. To ja siedzę tu cały w strachu, czy uda się zorganizować konferencję i cały LUL, bo wpłaty spływają jak krew z nosa i cała impreza może się po prostu rypnąć, a tam bez żenady pobierają 500 stów za kolację z Rosińskim?! Ja zaproponowałem połowę tego za cały dzień słuchania ciekawych wykładów, które wygłaszać będą fachowcy, pasjonaci z prawdziwego zdarzenia, ludzie z krwi i kości, którzy przy tym całym Thorgalu zasnęliby jak dzieci, zwyczajnie z nudów. Połowę tego za cały dzień wykładów, ciepły, wykwintny obiad, kawę i ciastka. To jest przepraszam dużo? Może jeszcze mam się z tego tłumaczyć, co? Albo porównywać moich gości z Rosińskim i jego nudziarstwami, tak? Niedoczekanie, już prędzej LUL nie dojdzie do skutku. Nie chcecie, to nie. Pójdziemy w inną stronę. Mamy jeszcze trochę czasu i liczę, że wszystko się uda, ale nie mogę uwierzyć w to, że ktoś zapłacił 500 zł za kolację z Rosińskim. A tu proszę, macie cały wywiad.

https://oko.press/mistrz-komiksu-fantasy-grzegorz-rosinski-zbiera-na-oko-press-bo-jak-thorgal-ma-alergie-na-klamstwo/

  22 komentarze do “Thorgal i Pacewicz przeciwko Kaczyńskiemu”

  1. Jeszcze sp. Szarlota Pawel, Tadeusz Baranowski i paru innych. Rosiński tylko rysuje. Czyli opisuje rysunkiem scenariusz, który jak wiadomo nigdy nie będzie ciekawszy od  prawdy.
    Komiksy typu Thorgal w czasach naszej młodości wypełniały miejsce, które teraz zajmują pełne efektów specjalnych filmy. Komiksy o Tytusie, Kleksie, czy Nerwosolku, to zupełnie inny podgatunek, spójny jedynie luźną formą.

  2. za ten endecko-imperialistyczny spęd to powinniście 250 tysiecy wpłacić na  stowarzyszenie przeciwko homofobii i ksenofobii jako pokuta Maciejewski będziecie odpowiadać za swoje propagowanie faszyzmu i dmowskizmu

  3. Komiks „Noc św. Bartłomieja” to dzieło sztuki!!!

    A co do niezrozumienia. Przecież wszystko jest podane jak na tacy. Nie wiem, czego można nie rozumieć.

  4. Tak się zdziwiłam, tym poziomem trudności tego komiksu, aż sięgnęłam na pólkę i ponownie przeczytałam – jest to dzieło sztuki.

    Bardzo bym chciała być na takim wykładzie LUL, ale nie mam szans na wyjazd dalej niż na przykład: Sanniki, Arkadia,  Żelazowa Wola czy Radziejowice. No i poczekam na spotkanie dziejące się w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Pierwszy wykład LUL jest dla mnie bardzo ważny, ale ta proza życia z transportem minimalizuje zapał.

  5. Niech pan nie  przestaje  zachęcać do LUL . Wieści dopiero zaczynają się instalować w główkach odwiedzających blog . Poza tym pisanie  o tym raczej nie  wystarczy . Kiedy obejrzy się pogadankę o książce ,to nie  można  się oprzeć myśleniu o niej . To tak bije po świadomości ,że  człowiek i tak ją kupi i tak . Czego oczy nie  zobaczą tego sercu nie żal . Może więc wykorzystać ten prosty bezpośredni pomysł i nagrać jakieś pogadanki inspirujące do udziału w  wydarzeniu . Pan to potrafi zrobić w sposób daleki o lata świetlne od łopatologii . Do imprezy i jej sukcesu jeszcze  daleko ,można  sporo nadziałać .

    Rosiński i ta cała hałastra to jakiś duperel z siermięgi komunistycznej . Dziś rzeczywiście brakuje prawdziwie oddanych promotorów literatury trafiającej w sedno . Promuje się pismaków i robi z nich gwiazdorów a  pozycje  ważne  mówiące  prawdę jak jest  zwyczajnie się zamilcza . Powtórki z Rosińskiego to badziew . Pamiętam jak w „Chuliganie  literackim” prowadzonym z Mateuszem Matyszkowiczem na  TWP (w tylewizji/WSI)sporo mówiono o kryminałach i nawet  sama Katarzyna Bonda (bomba  profilerka) się tam produkowała i paru innych lytreratów a mało komu do głowy przyszedł Chesterton a właściwie tylko coś o nim wspomniano . Program nieraz pokazuje  postaci jakby na siłę i słabo związane  z literaturą ,tą ważną z przesłaniem dla nas tu i teraz . Można  odnieść wrażenie  ,że  człowiek zmarnował czas na  oglądanie  idiotów i że  byli potrzebni tam jak piąte koło u wozu .Żadnego związku z życiem , żadnego wyjaśnienia co to ma wspólnego ze mną tylko jakaś rozmemłana  gadanina byle nie  uderzyć w sedno rzeczy . To jakbym słuchał Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego o historii Polaków  i Ukraińców ,jak to zostali prawosławni przez nas zaniedbani . Albo Marcina Rolę na spędzie młodzieży szkolnej jak to jesteśmy niepatriotycznie rządzeni i takie tam bzdedy z flugami w tle .

    Akurat  PGR ,SN i ten blog choć częściowo wypełnia  niszę ale za to mądrze  i fachowo . Nie wiem jak trzeba  być niegramotnym żeby tego nie  dostrzegać .

    Ten LUL musi się udać i basta . Kto nie  poprze ten idiota z chorągiewką i opasaką narodowca krzyczącego niech żyje  Józef Piłsudski . Brak wiedzy to kompletny brak wyczucia dla wagi i pewnych wydarzeń . Działalność tego wydawnictwa to jedno  z nielicznych przedsięwzięć ,które  nie budzi podejrzeń o jakieś wyłażące nici z afer WSIowych .Czemu ludzie się czepiają jakby nie  mieli tramwaja pod ręką, to nie rozumiem . Płatne  spotkanie  to ważna  sprawa ,bo przynajmniej pojawią się ludzie potrafiący pracować czyli realna siła ,znająca szacunek do możliwości jakie stwarza wysiłek . Dziś mówi się ,że do kościoła  chodzą tylko starsze  babcie , bo stosunek do spraw ostatecznych się zmienia z wiekiem . Przecież kiedyś tam dominowali mężczyźni i to dość młodzi by podejmować ważne decyzje  i mieć siłę na realizacje zamiarów .

    Idea płatnego spotkania  z autorami do których należy zachować dystans i szacunek jest moim zdaniem trafiona  . Prawda jest taka ,że każdy chętny do udziału ma odpowiednie środki na spotkanie  . Inna sprawą jest kwestia mentalności ,że  wszystkie ważne  komunikaty są jak rozdawane  ulotki . Tylko że tego typu spotkanie nie  jest ulotką z wielu merytorycznych względów  . Oczekiwanie na  wiedzę darmową jest  jak 500 plus dla leni ,którym ktoś narobi dzieci , przygarnie do przedszkola i jeszcze zapłaci do tego , bo tak nas przyzwyczajono . Nie kupimy ,nie zapłacimy tylko dostaniemy jak paczki zakładowe na święta . Głupio jest ciągle  oczekiwać ,że będziemy dostawać wszystko bez wysiłku skierowanego w kierunku danej sprawy . Wielką szkodą byłoby podejście ,że  słynny bloger przyjedzie i opowie kilku osobom na  emeryturze o tym jak tam drzewiej bywało i co to było a oni se posłuchają i oko przymkną i bedzie dobrze .  Pozycje tego wydawnictwa to nie  jakieś tam książki chowane  po komórkach bo niemodne a w ogóle książek się już nie trzyma w domu . Nie trzyma się bo są wydawane śmieci jednorazowego użytku a nie modne  bo żaden z tych szrotów nie nadaje się do czytania  . Inaczej z Kliniką Języka i jej autorami .

    Panie  Gabrielu ,niech pan się nie przejmuje powolnymi wpływami na konto przedsięwzięcia , to pierwsze kroki w tego typu wydarzeniu ,przecież to nie  grozi bankructwem . Pomysł jest  bardzo dobry ,bo trafi w ludzi energicznych , przedsiębiorczych i odważnie  myślących .

  6. 250 pln to nie jest dużo. ale do 5 listopada jest jeszcze trochę czasu. Zresztą LUL musi się odbyć! już zamówiłem garnitur i jestem na etapie zakupu samochodu, który mnie tam, daj Boże, zawiezie. Poagituję jeszcze trochę w moich kręgach.

    A rosiński z van (c)hamem mieli u mnie duże poważanie za Thorgala, za dzieciaka to czytałem. Thorgal jest niesamowita postacią, która w sytuacji pokonania wroga zawsze puszcza go wolno, nie dobija. Zawsze mi to imponowało, taka nieżyciowa postawa. Teraz zastanawiam się czy nie był to tylko wybieg, aby zapewnić sobie kolejne „przygody” do narysowania. Wszystko to jednak stracili przez sznikela czy jak to coś się zwie. Odradzam szanownemu Państwu.

  7. Rosiński już całkiem zwariował na antychrześcijańskim tle.W ostatnim odcinku Thorgala (który ma dziać się w mniej więcej VII albo VIII wieku )wciska krwiożerczych krzyżowców rozlewających krew niewinną tubylców na Bliskim Wschodzie.

  8. przedstawiłeś sprawy modne – rozważne – romantyczne i ekologiczne.

    (ta ekologia to miłość do psów)

  9. Nie ze względu na ilość wieżowców bynajmniej, czy banków albo kancelarii adwokackich.  Mam na myśli zupełnie co innego. Mianowicie ilość wydekoltowanych blondynek w mini spacerujących trotuarami w towarzystwie jednego, dwóch, a często trzech mały piesków

    Granty, fundacje, uczelnie….podatnicy…

  10. Ciekawe co by mówił Janusz Christa świętej pamięci

  11. Nie tylko tam – Skandynawia też jest obiektem podboju przez cesarza Magnusa, który ogniem i mieczem próbuje wprowadzić kult boga Jahvusa (czy tu nie chodzi aby o Boga Jahve ? – no to mamy antysemityzm jak się patrzy). A wikingowie to tacy kochający pokój demokraci – niby jest król, ale wybierany przez parlament Althing.

  12. Romantyczność i ekologia

    Paryżanki są z definicji romantyczne, ale potrzebują do tego romantyzmu duże pieniądze na bezpłciowych projektantów mody, a zwłaszcza fryzjerów. W Polsce romantyczne dziewczyny najłatwiej zobaczyć w wielkich SUV-ach. Wiem coś o tym, bo spędzam więcej czasu w samochodzie na parkingach niż Coryllus podczas jazdy. Te romantyczne blondynki z trzema psami na smyczy, które on zaobserwował, to prawdopodobnie dziewczyny, które uczciwie zarabiają na życie. Nie twierdzę, ze SUV-ach zarabia się nieuczciwie.

    Co do ekologii, to królowa angielska wydaje urodzinowe przyjęcia kilka razy w roku. Bal dla najwyższego sortu i przyjęcia w ogrodach, dla tych którzy na balu się nie zmieszczą. Moi wspaniali rodacy pamiętają z przyjęć w ogrodach głównie to, że królowa nie sprząta ogrodów po swoich walijskich pieskach corgi.

    A teraz od spraw przyziemnych do wzniosłych. Szukałem dziś długo obrazu Fallero „Lady with a dog”, o którym wzmiankę znalazłem w książce z roku 1887. Nie znalazłem, ale odkryłem tego malarza, który nawet sabat czarownic przedstawia jako romantyczne piękno kobiecego ciała. Z pewnością nie był bezpłciowy.

  13. Romantyczność i ekologia

    Paryżanki są z definicji romantyczne, ale potrzebują do tego romantyzmu duże pieniądze na bezpłciowych projektantów mody, a zwłaszcza świetnych fryzjerów. W Polsce romantyczne dziewczyny najłatwiej zobaczyć w wielkich SUV-ach. Wiem coś o tym, bo spędzam więcej czasu w samochodzie na parkingach niż Coryllus podczas jazdy. Te romantyczne blondynki z trzema psami na smyczy, które Coryllus zaobserwował, to prawdopodobnie dziewczyny, które uczciwie zarabiają na życie. Nie twierdzę, ze w SUV-ach zarabia się nieuczciwie.

    Co do ekologii, to królowa angielska wydaje urodzinowe przyjęcia kilka razy w roku. Bal dla najwyższego sortu i przyjęcia w ogrodach, dla tych którzy na balu się nie zmieszczą. Moi wspaniali rodacy pamiętają z przyjęć w ogrodach głównie to, że królowa nie sprząta ogrodów po swoich walijskich pieskach corgi.

    A teraz od spraw przyziemnych do wzniosłych. Szukałem dziś długo obrazu Fallero „Lady with a dog”, o którym wzmiankę znalazłem w książce z roku 1887. Nie znalazłem, ale odkryłem tego malarza, który nawet sabat czarownic przedstawia jako romantyczne piękno kobiecego ciała. Z pewnością nie był bezpłciowy.

  14. Jak wielu z nas wychowałem się na Thorgalu, nie ma co odmawiać Rosińskiemu talentu.
    Przypomniało mi się co innego. Pamiętam, że prawie w każdym komiksie świat przedstawiony (miasta, wsie) to był syf, brud, błoto, deszcz, śnieg, słota, odcienie brązu i szarości.
    Tak samo było w słynnym filmie „Imię Róży”.

    Tak właśnie przez  dziesięciolecia, jeśli nie setki lat, przedstawiano Średniowiecze, niezwykle ciekawą, oryginalną i barwną epokę w dziejach Europy. Żeby je obrzydzić, bo było ultra-chrześcijańskie.
    Niewiarygodnie skuteczna kampania memetyczna.

  15. Wystarczy obejrzeć pierwsze trzy minuty …ma talent i warsztat.

    https://www.youtube.com/watch?v=A3L7RNDBlp0

    Miał cztery latka gdy skończyła się wojna i nastał stalinizm a po nim PRL, dorastał w nim i dla „niego” pracował (rysował Żbika i Pilot śmigłowca), „Najdłuższa Podróż” – do magazynu RELAX którego był dyrektorem. Wyjechał na zachód już w 1976 rysować do pomysłów Vana Hamme. Po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w 1981 roku Rosiński wyjechał z rodziną na stałe do Belgii i zamieszkał w Brukseli (ma się te dojścia i zasługi). Coś jest w tamtym pokoleniu, że muszą odejść by w Polsce skończył się peerel. Koniec Polski z laminatu i płyty pilśniowej unieważnia dolary i funty, unieważnia Rolling Stonesów  …to się nie podoba, bo to jest koniec kultu cargo. 

  16. Toś Pan zdemaskował tego Rosińskiego… Na Zachód wyjechał – pułkownik wywiadu PRL jak nic… Tylko: wojskówki, czy niebieskich? Bo Szarlota Pawel, to wiadomo – MSW. W końcu Kleks był niebieski. Czekam na Pańskie demaskacje Papcia Chmiela…

  17. Niech Pan z łaski swojej nie mierzy wszystkich swoją miarką.

  18. Gospodarzu, jeśli Pan zagwarantuje, że na LULu będzie Pan Hubert, który za 50 zeta da autograf i wykona mi rysunek w Panów dziele sztuki zatytułowanym „Noc św. Bartłomieja”, to ja poważnie rozważę wydatkowanie 500 złotych za możliwość uczestnictwa w tej imprezie. 🙂

  19. Panie Maciejewski, jest takie powiedzenie lacinskie volenti non fit iniura.Jak komus zbywa 500 stow na Rosiewicza to proszę bardzo.W 1996 jak Jackson był w Polsce, to później przescieradla z jego lozka poszly za dość gruba sumke.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.