wrz 122016
 

Muszę się Wam do czegoś przyznać. To ja, właśnie ja, jeździłem czarną Wołgą. Dawno, dawno temu, jeszcze w szkole średniej, żeby ułatwić nam życie w przyszłości, zorganizowano dla uczniów kurs prawa jazdy. Leśnik jak wiadomo powinien mieć prawo jazdy, bo musi się przemieszczać szybko i sprawnie. Byłem jedną z nielicznych osób, które tego egzaminu nie zdały i prawo jazdy zrobiłem dużo, dużo później. A było to tak, pan nauczyciel przedmiotu Urządzanie lasu, był opiekunem kursu i miał do mnie i jeszcze czterech kolegów różne anse, a ponieważ to on decydował kto na czym będzie jeździł, wsadził nas na czarną wołgę. To była ewidentna szykana, która położyła się cieniem na całym moim życiu. Samochód Wołga przypomina trochę niektóre Mercedesy, światła długie ma nie tam gdzie trzeba, czyli w podłodze, inne rzeczy też są nieźle pochrzanione. Oczywiście z faktu, że uczyliśmy się jeździć Wołgą nic nie wynikało, bo egzamin i tak zdawaliśmy na maluchu albo na dużym fiacie. Jak się zapewne już domyśliliście, nie można było zdać takiego egzaminu, bo człowiek osiemnastoletni, nieobyty z automobilami, po kilkunastu godzinach jazdy, nie przesiądzie się z Wołgi na malucha, mowy nie ma.

W dodatku nasz instruktor, nauczyciel z zespołu szkół mechaniczno elektrycznych w Biłgoraju (na pewno pan się tego nie spodziewał, co?) był osobistością składającą się w zasadzie z samych deficytów emocjonalnych. Wrzeszczał na nas okropnie, do mojego kolegi zwracał się per „toto”. Wołał na przykład – co toto robi? No co toto robi…w czasie kiedy kolega usiłował skręcić. Do mnie i innych się tak nie zwracał bo po prostu byliśmy więksi niż tamten. Sam instruktor był mały, pokręcony, miał długą brodę, krzywe nogi i pełnił funkcję wicedyrektora tego zespołu szkół. Zapamiętałem go bardzo dobrze. Nie wiem czy jeszcze żyje, bo minęło sporo lat.

W dni, kiedy musiałem wsiadać do czarnej Wołgi i objeżdżać okolice Biłgoraja potrafiłem wypalić paczkę Mocnych, oczywiście w czasie kiedy wracałem z jazdy do internatu oczywiście, nie przez cały dzień. Bo cóż to za sztuka spalić paczkę fajek przez dzień? Każdy to potrafi.

Po co o tym piszę? Otóż sytuacja w obszarze tak zwanego dyskursu publicznego zaczyna przypominać sytuację na tym naszym kursie. Oto okazuje się, że prowadzący, taki ktoś dla przykładu, kto decyduje o tym jaką wymowę powinien mieć ten czy iny film (powinien, a nie jaką rzeczywiście ma) potrafi niespodziewanie wsadzić Bogu ducha winnych ludzi na czarną Wołgę, a potem wołać, albo sugerować, że są to rosyjscy szpiedzy zrzeszeni w czymś co nosi nazwę „brygady sieciowe”. Nie wiem kto to wymyślił, ale przeznaczenie tej bredni jest dla mnie oczywiste. Jak ktoś nie będzie pisał tego czego się odeń oczekuje zostanie zaliczony do zbioru ruskich agentów. Do zbioru tego nie zostaną rzecz jasna zaliczeni prawdziwi ruscy agenci, z którymi nasz główny rozgrywający będzie utrzymywał jak najlepsze stosunki, czyli tak zwaną sztamę, bo oni wszak ze swojej istoty należą do lepszego towarzystwa. Ruskimi agentami będą ci, którzy ośmielają się mieć własne poglądy na sprawę i artykułują je w słowach dla większości uczestników dyskursu publicznego niezrozumiałych, ale za to zrozumiałych dla czytelników.

W wikipedii jest nawet omówiona działalność tych brygad sieciowych. Ich centrala mieści się w wiosce Olgino, werbunek zaś trwa w internecie. Atakują oni póki co strony anglojęzyczne, ale kto wie czy nie przerzucą się na polskie. Przecież na ekrany wszedł już tak wybitny film jak Smoleńsk, a przed nami jeszcze Wołyń. Płacą tym trolom sieciowym marnie, wiki twierdzi, że w przeliczeniu na złotówki to jest raptem 98 złotych dniówki, ale widać w Rosji to wystarcza.

Nie wiem kto wymyśla te brednie i używa formuł takich jak „brygady sieciowe”, ale jest to pomysł tej samej klasy co czarna Wołga. Pomysł dający się zrealizować tylko wtedy kiedy dyskurs publiczny jest płaski jak naleśnik i ogranicza się do dywagacji na temat co jest lepsze – lewica czy prawica. Jakiekolwiek pogłębienie dowolnej kwestii jest dla działalności tych rzekomych brygad zabójcze. No, ale ktoś to wymyślił i ktoś się tym ekscytuje. Sądzę, że powód jest jasny – próba wyautowania niezależnych publicystów pod zarzutem działalności na rzecz wrogiego mocarstwa, które nagłym atakiem chce zniszczyć demokrację zachodnią.

No więc ja zawczasu uprzedzam ten atak i mówię wprost – to ja jeździłem czarną Wołgą. Przez cały w zasadzie rok 1986 można było mnie zobaczyć za kierownicą tego samochodu.

Jasne jest, że gwarantem skuteczności takich agentów jest ich całkowita anonimowość w blogosferze, wśród ludzi ekscytujących się różnymi sensacjami, albo – jeśli mamy zamiar skokietować towarzystwo aspirujące – znane nazwiska. W Polszcze naszej możemy z marszu wymienić popularnych blogerów, którzy wieszczą od lat różne rzeczy, a do głowy im nie przyjdzie, żeby po prostu zdradzić ludziom własne nazwisko. Powodem ma być stan permanentnego zagrożenia ze strony sił wrogich pokojowi i demokracji. Do osób takich należy na przykład Aleksander Ścios, osobnik próbujący od samego w zasadzie początku przypisać sobie różne nadludzkie cechy i stanąć na czele tej, tak zwanej prawicy, która produkuje się w internecie. Ponieważ mamy poważne powody, by przypuszczać, że Ścios to Roman Becker z Torunia, kolega prof. Zybertowicza, możemy mu tylko pomachać i pożyczyć szczęścia w dalszej działalności publicystyczno propagandowej.

Jeśli zaś idzie o znane nazwiska to łatwo je w wykreować. Wystarczy wyznaczyć dowolnego, silnie aspirującego młodego naukowca i kazać mu coś tam ględzić w formie, którą publiczność zaakceptuje i kupi. Kimś takim jest Jacek Bartosiak, który ostatnio gadał przez półtorej godziny w klubie wtorkowym w Krakowie na temat „Sztuka wojny”. Spotkanie prowadził Gadowski. Mamy więc dwie strony medalu – schizofrenicznych geniuszy takich jak Ścios i aspirujących mędrców z brodami takich jak Bartosiak. Oni wyznaczają granicę, za którą szaleją już tylko smoki i agenci Putina.

Musimy teraz jasno stwierdzić, kto jest rozgrywającym w dyskursie publicznym i kto decyduje o czym wolno mówić, a o czym nie wolno i jak daleko można się posunąć w owym „nie wolno”. Odpowiedź na te pytania jest banalnie prosta. O tym co mówić i kiedy decyduje Aleksander Smolar. Po czym to poznajemy? Po tym, że Semka ogłasza z dumą na twitterze, że będzie sobie w telewizji gawędził ze Smolarem o stanie Europy. Ciekawe co Semka wie na ten temat? Bo co wie Smolar, to my z kolei już także dobrze wiemy.

Sprawa wygląda tak mniej więcej. Oto nasi spodziewają się, że wskutek sprzyjających międzynarodowych koniunktur gazownia, która jest nie do ruszenia tak naprawdę awansuje już tak wysoko, że z ziemi pana Smolara nie będzie mógł dostrzec nawet Paweł Śpiewak. „Nasi” zaś już to krytycznie, już to entuzjastycznie odnosić się będą do rządów PiS i do każdych właściwie rządów jakie się pojawiają. Ryśki, Krzyśki i inne wynalazki z zakresu ulicznego folkloru pójdą w odstawkę i do zagospodarowania zostanie po nich kawał terenu. Ktoś to musi zrobić, żeby się nie okazało, że wejdą tam jacyś dzicy, tacy jak na przykład my, zadba anonimowy Ścios, który unikając starć i potyczek bezpośrednich, a jedynie banując niewygodnych komentatorów sprawiał będzie złudzenie naprzemienne – wolności dyskusji i jej ciągłego zagrożenia. Wszyscy, którzy się w tej formule nie mieszczą zostaną ogłoszeni ruskimi szpiegami co pracują w wiosce Olgino za 98 zł dniówki.

Wczoraj jakiś mądrala napisał, że za panterą stoi z całą pewnością cały zespół ludzi, bo jeden człowiek by tak nie potrafił. I to jest clou. Banda gamoni i leni musi dostać swoją pajdę kosztem innych, powody są dwa, albo są tak zasłużeni dla wszystkich dotychczasowych reżimów, że nie można ich odstawić na bok, albo są tak skoligaceni z nadchodzącymi reżimami, że także nie można tego zrobić.

My zaś jak dotychczas robimy swoje. Góra stoi.

Teraz ważne ogłoszenie – nie odbieram telefonów. Jeśli mam skończyć książkę to po prostu nie odbieram telefonów i niech nikt nie ma do mnie pretensji.

Na koniec jeszcze zostawiam Wam nagranie z amerykańskiej telewizji, występuje w nim Tomek Bereźnicki i opowiada o komiksach.

http://youtu.be/sPZTIqGKImE
Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

  108 komentarzy do “To ja jeździłem czarną Wołgą”

  1. to podobnie do Rymkiewicza ,który był przy egzekucji Zborowskiego o czym zechciał wspomnieć w ” Samuelu Zborowskim „

  2. podobny 'literacki chwyt ” czyli uwierzytelnienie jakiegoś historycznego aspektu w ten sposób jakby samemu się przy tym było

  3. Ja niczego nie uwiarygadniam, (uwierzytelnienie znaczy zupełnie co innego) ja szydzę…

  4. wiem , odniosłem się tylko do samego tytułu tej „notki” czyli prawda ,że Rymkiewicz był przy egzekucji jest taka sama jak to ,że Ty jeździłeś tą „słynną wołgą „

  5. nic dodać nic ująć;

  6. Wyrazy współczucia z tą Wołgą. Też w technikum zdawałem prawko. Jeździliśmy maluchem, za to nasz instruktor (spoko, gość – pozdrawiam) mający 180+ wzrostu musiał musiał się nieźle nagimnastykować aby z nami jeździć przez cały rok po kilka godzin dziennie. Ale o czym innym chciałem.
    Właśnie mam w firmie „prace ręczne” i odsłuchuję zaległości z tygodnia, akurat Szewczaka w Klubie Ronina (https://www.youtube.com/watch?v=vdm-vKQuzU8), który opowiada o swojej książce „Banksterzy”. Książkę mam, nawet przeczytałem, ale uważam że jest słaba, zwłaszcza gdy wcześniej czytało się Song Hongbinga. Za dużo tam emocji, za mało konkretów. Ot taka książka do uświadamiania zupełnie zielonych.
    Mówi że pomimo że książka kosztuje 50 zł sprzedało się 10 tys. a on dostał z tego 1zł za książkę i jest to kupa kasy a pisał ją 4 lata! Czy naprawdę jest taka bryndza w branży że autor dostaje tylko 2% honorarium?
    Mówi że mocno sobie zaszkodził tą książką, bo nigdy już nie zostanie prezesem w żadnym banku centralnym – rozumiem – gorzka ironia, natomiast nie rozumiem motywacji człowieka na kierowniczym stanowisku, który przez 4 lata pisze słabą i drogą książkę aby zarobić tyle co pewnie dostaje przez miesiąc.

  7. http://konserwatyzm.pl/artykul/22744/szlezak-bedzie-dobra-zmiana-czyli-przybedzie-w-polsce-ukraincow/ A Państwo wierzycie jeszcze w zapewnienia wicepremiera Morawieckiego, że będzie lepiej?

  8. Szewczak to mitoman. W najlepszym razie. Pisać książkę 4 lata? On nie ma pojęcia o czym mówi. Ktoś mu to napisał, on to podpisał, następnie wydali to w niewiadomym nakładzie. Obstawiam, że najwyżej 1000 egz. Nikt tego nie wziął do hurtowni, bo kto to jest Szewczak dla hurtowników książki? Pastuch jakiś. Sprzedali trochę pokątnie. On na tym nic nie zarobił, ale żeby udramatyzować sytuację mówi o tej złotówce. Niech pan nie słucha tych bredni.

  9. Ja nie wierzę Morawieckiemu odkąd go zobaczyłem

  10. Paradny ten cały Szewczyk. A ci cali „Banksterzy”, to wydrukowani wielką czcionką liczą niecałe 200 stron (bodaj). Czyli: 50 stron rocznie pisał? Kabaret jakiś…

  11. Do Gospodarza.
    Napisał pan, że jeździł tą czarną w 1986 r. Ja czarną Wołgę, kojarzę jeszcze z jakieś 10 lat wcześniej. Tak więc poproszę o zdekonspirowanie wcześniejszych kierowców (no chyba, że to tajemnica służbowa ;))).
    Moglibyśmy sobie stworzyć taką galerię kierowców czarnej. I galerię wspierających. Ja mogę się przyznać, że byłem w supporcie ekipy (myłem szyby i odkurzałem).

  12. To taki sam cyborg, jak Balcerowicz. Aby ocieplić jego wizerunek to podają, że „jego” bank sporo przeznaczał na działalność charytatywną. Zapłacili za to klienci jego banku.

  13. Kiedyś pożyczyłem lewarka do zmiany koła też się nadaję?

  14. A propos czarnej Wolgi i egzaminu na prawo jazdy, przyszło mi do głowy wspomnienie śmieszne i straszne. Podzielę się śmiesznym. Tym razem dla odmiany będzie o tatusiu.

    Mój ojciec wcześnie miał motor WSK, jeździł nim dużo i chętnie, ale motocykl często psul się w trasie, więc wiele czasu w podróży spędzał na jego reperowaniu. Felerny egzemplarz po prostu.

    Po dziesięciu latach kupiliśmy Skodę, znaczy rodzina kupiła, ja też, bo wiązało się to z dość dużymi wyrzeczeniami finansowymi. Samochód odebrany stał pod domem, a ojciec dopiero robił prawo jazdy. Wiadomo, że w jego przypadku chodziło o jazdę, a nie o przepisy drogowe czy obsługę techniczną samochodu, bo to nie był problem.

    Kurs odbywał się latem. Jego istruktor motywowal go tak:
    – „Panie! Takiego idioty za kierownicą to ja w życiu nie widziałem!!!”

    Z każdej jazdy przychodził skonany, ale nadrabial miną. Jednak pewnego dnia od razu po kursie wstąpił do mamy do pracy. Koszulę miał miał przyklejona do ciała, całkowicie mokrzuteńką. Jako niepalący, nie odreagowywal po Coryllusowemu.
    Strasznie mu zależało, żeby zrobić to prawo jazdy w pierwszym terminie. Dlatego wykupil dodatkowe kilkanaście jazd z tym samym instruktorem, co go tak „komplementowal”. No i w końcu jakoś zaskoczył, zaczął nabierać swobody.

    W dniu egzaminu pewnie nie jadł z nerwów, ale zdał. A na koniec razem z tym intruktorem i innymi kursantami poszli do knajpy opijać prawko. Mama się niepokoila, bo długo nie wracał. Ale w końcu jest dzwonek do drzwi. Wielki facet trzyma tatuśka mocno, przekazuje mamie półprzytomnego. Jakoś zdołał z jej pomocą pokonać trasę do tapczanu i padł.

    Tym eskortujacym facetem był oczywiście jego instruktor :).
    Sposób zwieńczenia kursu na prawo jazdy popijawa był wielce wychowawczy. Swoją drogą mój ojciec miał bardzo słabą głowę do alkoholu i pewnie tylko on skończył w takim stanie.

    Czyli to była scenka podobna z wyglądu do wczorajszej z Hillarią Clintonową.

  15. Eeee…machałam …z konieczności…całemu rzędowi czarnych wołg …
    I co mi kto zrobi?

    Oto zdjęcia:)))

    http://swietochlowicki.pl/aktualnosci,h,23,1,l,1646.html

    Mam nadzieję, że zaskoczy:)))

    .

  16. a do adresuje te mity? też ma swój obszar niszowy gdzie walczy o bycie mądre mzimu

  17. Na tle Twojego opowiadania – myśl ogólniejsza.
    Najbardziej idiotycznym sposobem uczenia jest mówienie/krzyczenie uczniowi, że robi nie tak.
    Drugim w kolejności – co robi nie tak.

    A mózg ludzki łatwo załapuje, jak mu sie przekazuje – jak coś zrobić.

    Moi instruktorzy – s kolei na kursie motocyklowym – mieli tendencję wyłącznie do A.
    Ale podobno są i tak jedną z lepszych szkół.

    PS. Jak jest w tych gorszych? Nic się uczniowi nie mówi tylko wsadza na motor i każde coś wykonać ?
    Nie mówiąc ani jak, ani co jest źle, ani jak to zrobić.

  18. Te treningi erotyczno poddancze zakończyły się Grodzką w Sejmie. Błeeee…

  19. HISTORIA MARKSIZMU CZ. 3a/5 MARKSIZM PSYCHOANALITYCZNY https://www.youtube.com/watch?v=8j4zoRjhQHM

  20. Prawidłowe skojarzenie:D.

    .

  21. Jest tylko jeden problem ze za chwile żaden ukr tu nie przyjedzie .Czesi , węgrzy i słowacy płaca o 50 % więcej.Dobrym przykładem jest IBM w Katowicach i Ostrawie.Ile sie zarabia w ” niby ” tej samej firmie ?. Także ten skansen tworzony przez Morawieckiego i jego mocodawców to padnie zanim powstanie 🙂

  22. Otrzymałem najnowszy egz.SN artykuły cymes,jako pierwszy przeczytałem P.M.Sztajer 'Okradzione miasto-smutne ale prawdziwe,niweluja nas równo.”Krwawa Pascha”Toaffa to znana sprawa nie tylko w sredniowieczu,a do tego tematu dla pokrzepienia”http://gazetawarszawska.com/videos/4439-co-zydzi-sadza-o-polakach.
    Polecam ” Z dziejów wegrzyna w dawnej Polsce”rewelacyjna pozycja,pobieznie przekartkowałem,cytuje jeden z rozdziałów-NaWegrzech wino sie rodzi a w Polsce umiera.Z racji bliskosci Wegier bywam tam często,w winnicy gdzie kupuje wina mówia,że w sklepach sie wina nie kupuje,pokazuja stare piwnice z dojrzewającym winem i mówia ma pan to co Bozia dała,żadnego oszustwa.

  23. Miło wiedzieć. Proszę tylko mieć na uwadze, że w tekście jest wiele skrótów historycznych i myślowych. Objętość tekstu wymuszała zwięzłosc.

    Warto by każdy popatrzył ,,u siebie,,. Gdzie żyje. Co o swoim miejscu wie.

    Duże miasta są jakoś opisane.
    Te dziś małe…kiedyś były nadspodziewanie ważne. I teraz się o nich nie pisze prawdy. Tłukac po głowie wymogiem ,,naukowości,, specyficznie pojętym.

    Pozdrawiam
    M.Sz.

    .

  24. Do autora, czy nie czuje się dziwnie gdy połowa komentarzy jest o ” kursie na prowa jazdy ” ?

  25. Będzie krótko.

    W LO można było robić prawo jazdy. Instruktorem był pan od PO. Wśród kursantów był nasz kolega Jurek, znany z tego, że był ogromnym flegmatykiem, który chciał zdobyć prawo również na motocykl. Samochodem mu jakoś szło, ale z WFM-ką odwalił taki kawał. Zrobił wszystko jak należy, zapalił silnik, dodał gazu, tylko zapomniał wsiąść na motocykl i zaczął biegać z nim po podwórzu szkoły. Nasz instruktor popisał się sprawnością, dobiegł do WFM-ki, podniósł tył motocykla, a opierniczony zdrowo Jurek zgasił silnik.

  26. Wyobrażam sobie Zbawiciela, jak tłumaczył towarzyszą słowo boże przypowieściami, a oni w dyskusji,
    ” A moje ciocia też była wdową i ona….”, albo ” No ja znam takiego jednego celnika….”
    Wniosek: albo się ma coś do powiedzenia, albo się milczy i słucha.
    Pozdrawiam.

  27. Mamy tu dużo większą swobodę niż w relacjach Zbawiciel – apostołowie. Można w zasadzie pisać co się chce. Panskie porównanie jest chybione.

  28. Zbawiciel miał uczniów a nie „towarzyszy”.
    A kursom na prawo jazdy poświęcone są (stan na 16.30) 4 (słownie: cztery) spośród 27 komentarzy – gwoli ścisłości też „w temacie”, bo Gospodarz pisze o swoich przeżyciach w trakcie szkolenia do ekipy „Czarnej Wołgi”

  29. To wszystko dla zmylenia npla. 🙂

  30. Uczniowie, to akurat słuchali. Jak nazwać pozostałych ?

  31. „Można w zasadzie pisać co się chce”, ale czy to nie zatraca celu dyskusji?

  32. Nie wiem dlaczego, jako osoby do kształtowania opinii publicznej podrzuca nam się niejakiego Ściosa, bo nie dość iż człowiek anonimowy to jeszcze nieomylny. A jeśli już daje taki twarz jak np. rodzina Singerów, pardon Śpiewaków, to jeden profesor, a drugi ojciec Jakuba, a Jakub defraudant. Czy nie może być takim ktoś normalny z własnym nazwiskiem, gębą i na dodatek bez obciążeń własnych i rodzinnych też?

    Ostatnio widziałem w TV Jasia Hartmana, był mało napastliwy, gęba jak księżyc ze zbolałą miną i starał się być w zgodzie ze swoją specjalnością (był bio, a nawet etyczny). Dostał po łapkach, czy to kolejna faza przepoczwarzania się?

  33. Małe miasta były b.wazne,proszę spojrzeć łuk geograficzny;Ślask-Małopolska-Podkarpacie-Ruś Halicka ,najbardziej zurbanizowana część I RZ-LITEJ ,główny szlak handlowy.Powiatowe miasta w odlekgłości ok 25-35 km,między nimi małe miejscowości targowe,chłopi mogli dojechać furmankami.Logiczna zwarta siatka społeczna samowystarczalna.Wszystko rozbite…duże metropolie bezosobowe łatwe do kontrolowania

  34. Nie wiem czy zauważyłeś, że MM nosi tutaj ksywę NUM, czyli Nasz Ulubiony Minister.

  35. Żeby być bardziej strawny musiałby zacząć być fałszywy, a czy jet coś bardziej obrzydliwego niż fałszywy Harman? No słowem chyba się zapętlił w tym przepoczwarzaniu na amen.

  36. Dyskurs publiczny to jak URBAN LEGENDS, czyli każdy jakąś zna, np. o czarnej wołdze porywającej dzieci z ulic i wyssysającej krew. Albo tę o zamrożonym ciele Walta Disneya, czekającym na rozmrożenie w czasach, kiedy nauka pozna sposób leczenia raka. A z nowszych choćby tę o nerce wyciętej człowiekowi, któremu do drinka dosypano narkotyki.
    Urban legends – historie posiadające cechy prawdopodobieństwa, przekazywane z ust do ust, a dziś z emaila na emaila , jako historie, które przydarzyły się dalekiej znajomej szwagra albo kuzynce sąsiadki spod niemieckiej granicy

    🙂

  37. Tamte były klasyczne.
    Ale te nowe widziałam…tzn….w jskimś artykule.
    Vladimir Vladimirowicz jeździ też czymś fsjnym. Nie pamiętam czy Wołga czy coś innego…ale ich rodzime. Też fajne:>))))).

    .

  38. Cały czas o tym krzyczę.
    Ten łuk to JEDEN człowiek…Tu u nas.
    Władysław Opolski.
    Budowniczy.
    Zapomniany.

    Zapowiadałam w teście że sobie do niego wrócę.
    I wróciłam.

    A aglomeracja katowicka to wszystko zabija.

    Zresztą ja urwałam opowieść w konkretnym punkcie… Dalej jest dopiero szał.

    Wymiana ludności.
    Ale to nie do żydowskiej SN. Inny całkiem temat.

    .

  39. Dobre 🙂 MM = Mickey Mouse https://en.wikipedia.org/wiki/Mickey_Mouse
    Dzięki za szkolenie 🙂

  40. A ja nie wierzylam nawet seniorowi Morawieckiemu… z miasta Wroclaw…
    o „legendarnym” Juniorze, nie ma nawet co wspominac.

    Te „ikony solidarnosci” juz dawno „zlustrowalam”… kim sa i co soba
    reprezenuja udowodnili obydwaj… senior glosujac w Sejmie „na dwie rece”,
    a junior wypowiadajac sie o „potrzebie” sprowadzenia do Polski jeszcze
    wiecej Ukraincow… zeby junior mniejszy cwaniak mogl sobie kabze nabijac
    kosztem Ukraincow!

    Trzeba byc naprawde lachudra, zeby jako wicepremier wypowiadac
    takie „mundrosci”… dla mnie juz go NIE MA !

  41. Rok 19…
    …Tu pan dyrektor na moment przerwał treściwą informację i okolicznościowym gestem otwierając drzwi samochodu powiedział:
    – Uprzejmie zapraszam.
    – Ta miejscowość, daleko od Krakowa? – zdążyłam spytać.
    – Piętnaście kilometrów, zobaczy pani, jaka urocza jest droga do mojego gospodarstwa.
    – Gospodarstwa…
    Wsłuchana w interesującą reklamę – prawdę mówiąc bezbłędnie skierowaną do właściwego adresata – nie zauważyłam, że zbliżałam się nie wiadomo dokąd.
    Pamiętam ten dzień dobrze, ale wspominając go, pytam z rozterką o lata i dnie minione, między starymi a nowymi czasy, które unieważniły tak wiele pojęć, słów, zachowań. Dziś na Plantach – wielki, czy mały dyrektor nie wpatruje się w portal uniwersyteckiego gmachu, nie uprawia swoistego śledztwa tropiąc absolwenta uczelni. Ale też dziewczyna zaproszona przez taktownego dyrektora bez strachu nie wsiadłaby przy ulicy Świętej Anny ani do jego limuzyny, ani samochodu byle-jakiego; może pojechałaby z nietaktownym łapserdakiem… Historia podsunęła nam świat ze wszystkim, co do niego nie pasuje, ponad naszymi głowami przetoczyła fakty niezrozumiałe przez nie same.
    Wsiadłam do czarnej wołgi.
    Jechaliśmy Alejami Słowackiego. W myślach mówiłam:
    – Samochód dygnitarza, radziecki, normalni ludzie nie mają czegoś takiego… /z listu do Wnuczki/.
    W tym samym roku zrobiłam prawo jazdy ucząc się jeździć na… traktorze.

  42. Rozumiem – ….że Czesi, Węgrzy i Słowacy płacą 50% więcej ??!!

    Kto i komu ?
    IBM – co by to dziś znaczyło – nie jest marką ani CZ, ani HU, ani SL.

    Może ktoś zwrócił uwagę na różnicę gęstości sieci elektrycznych po obu stronach Olzy (okolice Cieszyna) ?

  43. Pan Janusz Szewczak…
    Gość od SKOKów czyli BANKIER (do tego parlamaentarzysta 🙂 ) który nienawidzi innych bankierów (z banków „komercyjnych”) i nazywa ich banksterami. Sam zaś zachowuje się tak jakby SKOKi lichwy nie uprawiały i nie żerowały na kredytobiorcach. Typowy pies ogrodnika którego jedynym pomysłem na gospodarkę „narodową” jest dowalić wyższe podatki tym co się obłowili (tak żeby rabunek państwa odbywał się po równo)

  44. O tak… cyborg… Junior, Balcerowicz, Petru… ekonomiczne jelopy!

    Najwiecej Junior jako „derektor banku” to przeznaczal „charytatywnie”
    ale Igorkowi Janke… tych tych to dopiero „wspieral”… az Insytut Wolnosci
    se otworzyli… szkola liderow i przyszlych asow poliycznych… z cala plejada
    „sfiatofej slafy fykladofcuf i dyplomatoluf”… m.in. Endrju Michta, Wicia Jurasz,
    a takze we wlasnej osobie Junior czy Janke!

    Taki to ci znamienity instytut… teraz tylko potrzeba im mlodych na te ich
    zlodziejskie „studia” albo „stypendia”!

  45. Jeździłam czołgiem, ale jednak ….miałam kierowcę….No i też byłam studentką.
    No i …nie po Plantach:)))

    .

  46. „… Takze ten skansen tworzony przez Morawieckiego i jego mocodawcow
    to padnie zanim powstanie.”

    Bardzo dobre, baaardzo… i prawdziwe!

    Junior wie, ze dzwonia, tylko nie wie w ktorym kosciele… tyle w temacie
    fachowosci i profesjonalizmu NUM’a!

  47. Oj, Paris, Paris, tak nieładnie o wicepremierze. Władzy należy się szacunek lub choćby ….sxacuneczek:P.

    .

  48. Sama widziałam poprzedniej jesieni…był w finale …na scenie… Jako sponsor.
    Bardzo dobrze się zaprezentował.
    I nie gadal tyle co inni.

    Czekaliśmy na koncert finalistów i tylko num mało gadał!:)))

    .

  49. To ja się nie zgodzę. Dobrze gra …. wyznaczoną rolę.
    Nie znacie się na dyplomacji….;).

    .

  50. Te klasyczne – jak dla mnie – to miały t.zw. grill jak zęby rekina (tv „spotkania z przyrodą”) i prędkościomierz wysunięty nad deskę z błękitną pleksi z tyłu do podświetlenia dziennym światłem.
    Nie zapomnę jazdy – jako pasażer na tylnej kanapie taxi – takim modelem 1 maja 1988 (Warszawa) i transmisji radiowej z defilady na Placu Czerwonym (baj rediou), oraz bordo-czerwonej tapicerki kanap. wot mistika !

    A, jeszcze jedno. Popielniczki (!) też miały grill jak zęby rekina.
    Chyba nie miała czarnego lakieru ?

    ja też jestem ruskim agentem.

    (za tekstowo.pl)
    Волга, Волга, мать родная

    Ehhh…
    Kto pamięta o Oplu Olimpii czy Simce Vedettcie ?
    EEEEEh

  51. Jasio tylko wyczuł że nie ma co płynąć pod wiatr skoro się zmienił… Dziś nawet wyczytałem że Pan Michnik uważa się za „narodowca”, bo (uwaga!) nie widzi w tym niczego niestosownego a wręcz przeciwnie 🙂
    Druga sprawa to problem lewicy z lewicowością PISu który zamiast gadać o państwie opiekuńczym po prostu je sukcesywnie instaluje, „Tradycyjna” lewica została kolokwialnie mówiąc „wydymana” na własnej idei przez tzw. „prawicę” (za którą uchodzi PIS).
    Słowem dziad z „Konopielki” miał racje oto „słońce wstaje na zachodzie a zachodzi na wschodzie” 🙂

  52. Dobre pytanie!

    Do kogo on adresuje te mity… i kto go slucha??? 2 tygodnie temu byl w „Polskim
    Punkcie Widzenia”… promowal swoja ksiazke. Zamknelam ten program, bo nie dalo
    sie go sluchac.

    Lazi tak juz co najmniej z 15 lat po tych roznych studiach telewizyjnych i tak opowiada
    te cale swoje brednie i kocopoly… i jeszcze mu sie marzy zostac prezesem banku…
    aby tylko byc „na etacie”… no chyba zglupial do reszty!

  53. Nudny jestem, ale jeszcze raz podam:
    http://www.davidrumsey.com/luna/servlet/detail/RUMSEY~8~1~285380~90058053:A-Newe-Mape-of-Poland-?sort=Pub_List_No_InitialSort%2CPub_Date%2CPub_List_No%2CSeries_No?#
    To dzięki rac’owi – za namiar. Trochę w kierunku NE od Będzina/Czeladzi jest kilka miejsc, które dziś są wioskami…

  54. To prawda że Pan Ścios blokuje komentarze. Zwłaszcza kiedy ma się coś nieprzychylnego do powiedzenia na temat jego idola Macierewicza, albo USA (co dziwi tym bardziej bo lansuje się jako wróg wszelkiego klientelizmu).
    No i tak jak coryllus napisał, ten facet źle znosi bezpośrednią konfrontację z faktami które jeśli nie pasują do jego wersji wydarzeń są przez niego kwitowane jako teoria spiskowa a w skrajnych wypadkach (drążenia problemu na niewygodny temat) ucieka się do personalnych uwag w stosunku do adwersarza, albo po prostu blokuje komentarze. No i ewidentnie cierpi na syndrom „kto nie z Ciosem ten przeciwko Polsce”.
    Szkoda bo to inteligentny i spostrzegawczy gość. W wielu sprawach potrafi trzeźwo i w sposób konkretny ocenić to co się dzieje na polskiej scenie politycznej (po obu jej stronach).

  55. To prawda że Pan Ścios blokuje komentarze. Zwłaszcza kiedy ma się coś nieprzychylnego do powiedzenia na temat jego idola Macierewicza, albo USA (co dziwi tym bardziej bo lansuje się jako wróg wszelkiego klientelizmu).
    No i tak jak coryllus napisał, ten facet źle znosi bezpośrednią konfrontację z faktami które jeśli nie pasują do jego wersji wydarzeń są przez niego kwitowane jako teoria spiskowa a w skrajnych wypadkach (drążenia problemu na niewygodny temat) ucieka się do personalnych uwag w stosunku do adwersarza, albo po prostu blokuje komentarze. No i ewidentnie cierpi na syndrom „kto nie z Ciosem ten przeciwko Polsce”.
    Szkoda bo to inteligentny i spostrzegawczy gość. W wielu sprawach potrafi trzeźwo i w sposób konkretny ocenić to co się dzieje na polskiej scenie politycznej (po obu jej stronach).

    PS…Poprzedni komentarz o tej samej treści wcisnął mi się nie tam gdzie trzeba (jako odpowiedź dla „lilav”) więc tamten można usunąć (przepraszam za zamieszanie)

  56. Ale… To nie jest nudne!

    Ja tropie swoje i niech każdy tak robi.

    Podslam w SN adres wirtualny sztetl. Podzukajcid tam swoich miejsc.

    Zróbmy swoje..

    .

    Przepraszam……przestaje widzieć, wieczór…ale jutro tu wrócę i porozmawiamy jeśli chcecie.
    Przede wszystkim szukać swoich małych korzennych miejsc.

    Nie wstydzić się że to nie. STOLYCA…..

    .:).

  57. Moj sp. tata nie mial prawa jazdy… i jakos dozyl bez niego. Ja natomiast zdobylam prawo
    jazdy tez w Technikum… tylko, ze w ogrodniczym… no i pewnie dyrekcja szkoly doszla
    do akiego samego wniosku jak w Technikum u Pana Gabriela… ze ogrodnicy tez musza sie
    latwo i szybko poruszac.

    Pan z LOK, ktory wspolorganizowal kurs prawa jazdy byl tylko zainteresowany dokonaniem
    wplaty przez przyszlych kursantow… i mnie to tak zafascynowalo, ze ja tez zapisalam sie…

    Prawo jazdy zdalam… ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu… za pierwszym podejsciem.
    Mialam bardzo fajnego, przemilego instruktora… on widzial, ze jestem tak zdjeta strachem
    i nerwami, ze po prostu nie bede mogla nawet jechac… wiec podszedl do mnie naprawde
    po ojcowsku… poprosil zebym sie tak nie denerwowala, bo jak nie zdam to sprawie tylko
    wielki zawod i koszt dodakowy swoim rodzicom… chcial mnie nawet dla rozluznienia
    poczestowac papierosem… ale ja wtedy nie palilam… wobec czego poczestowal mnie
    dobrym ciastkiem i na koniec dal prawdziwa amerykanska gume do zucia… popularnego
    wtedy „Donalda”… i rzeczywiscie nerwy odeszly jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki.
    Pomodlilam sie… no i zdalam…

    … potem w 10 osob z 3 instruktorami pojechalismy „oblac” nasze prawa jazdy. Ja myslalam, ze
    na tym „oblewaniu” napijemy sie jakiegos wina, a tu wszyscy zamowili po 100-ce wodki…
    staropolskim zwyczajem… byla taka wielka euforia radosci, ze nawet nie bylo mowy abym sie
    „wylamala”… no i w moim wypadku, bardzo szybko skonczylo sie to jak w przypadku
    Pani taty.

    Po prostu zaszkodzilo mi strasznie, poza tym to byl moj pierwszy alkohol… i sieklo mnie tak, ze
    jak usiadlam to nie bylam w stanie wstac… instruktor powiedzial, ze mnie odwiezie do domu
    i poprosil o legitymacje szkolna… no i zdebial… zobaczyl moj rok urodzenia, ze ja mialam
    tylko… 16 lat…
    no sie zaczelo, lecialy „dlugie i krotkie”, pan instruktor byl wkurzony maksymalnie… okazalo sie,
    ze nikt z organizatorow nie sprawdzil mojego wieku… razem ze mna byly jeszcze 4 osoby, ktore nie mialy „jeszcze lat”… w miedzyczasie „doszlam” troche do siebie, ale pan instruktor i tak elegancko odwiozl mnie do domu i cale „zajscie” wytlumaczyl mojej mamie.

    Moja mama zapewnila go, ze ja i tak nie bede jeszcze jezdzic samochodem, bo po prostu
    rodzice go nie mieli… panu instruktorowi spadl kamien z serca, a ja i tak dostalam profilaktycznie
    „wygawor”… co ja sie wtedy musialam nasluchac, to ludzkie pojecie przechodzi… od mamy,
    od taty, od dziadkow… jaki to straszny wstyd im przynioslam.

    Tak sobie mysle, ze ja wtedy tez musialam wygladac jak Hillaria wczoraj… po spotkaniu
    wyborczym.

  58. Okropna jest ta… slitfocia… brrrrrrr

  59. ;;
    STOLYCA to pułapka na szczury (jak inne metropolije jeszcze nie wylęgłe), albo to tylko jakieś żydowskie miasto na zachodzie.

    Tnę. Tata poznał Warszawę w 1936. Nie było 500+ – doceńmy to wreszcie.

    Kochał i szlochał o Warszawie.

  60. Bo on mrukowaty jest i dodatkowo dużo robi, szkoda, że nie dla nas.

  61. @pirs Specjalnie dla wielbiciela moich opowieści o mamusi i tatusiu:)))

    Kiedy miałam dwa latka, gdy wsiadalismy do tramwaju, głośno protestowalam: Nie chcę jechać tramwajem, chcę jechać siosiołkiem.

    Z braku siosiołka (taksówki) mogła by być też czarna Wołga. Buziaczki.

  62. Nie. Czajka to byłłłłło… Też mi się przypomniał obraz znajomy ten… dwie tylne kanapy zwrócone „do się” mordami.

  63. Oj nie znamy się. My nikczemni !..

  64. Mareczku, skopiowales tę cyrylice, czy też można jakoś przejść na ten alfabet na tablecie?
    Pytanie w ramach przygotowania do zaciągu na ruskiego agenta 😉

    Czasem widzę, że ktoś wtrąca jakieś słówka w innym alfabecie, a ja nie potrafię.

  65. Duża „Czajka” 😉
    Też czymś takim jechałam, ale dla mnie to było wsio rawno, „mordami czy zadami”, ważne że było wygodnie i jechało.

  66. też matką byłem.
    Uwaliłem testy (kocioł ze mnie niereformowalny) w 1978 i dzięki temu żyję !
    wot siurpryza !

  67. oczywiście że cc cv .
    Podałem kopyrajt (za tekstowo.pl)
    Ja tu pytałem o japońską maszynę do pisania i przerzuciłem.
    Ruska jak nasza. Brr !
    To ci źli jezuici w Rosji się rozpanoszyli, to jest zakładali szkoły i wszystko nam zabrali/ukradli ?!
    Ja też nie potrafię, po za cc i cv.

  68. Cholera zazdroszczę. Naprawdę. Na Odolańskiej to – ja podziwiał se i po….
    Prymas w tym czasie był wożony Humber’em

  69. Trzeba było chodzić do technikum mundurowego i robić prawo jazdy(ja jeździłem Dacią) w szkole, wówczas wszystko było by jasne,

  70. A kogo obchodzi jakiś ścios, o ile nie leży na mojej działce. 😉
    UWAGA. granat zaczepny – bez ładunku prochowego.

  71. „Wczoraj jakiś mądrala napisał, że za panterą stoi z całą pewnością cały zespół ludzi, bo jeden człowiek by tak nie potrafił. I to jest clou. Banda gamoni i leni musi dostać swoją pajdę kosztem innych, powody są dwa, albo są tak zasłużeni dla wszystkich dotychczasowych reżimów, że nie można ich odstawić na bok, albo są tak skoligaceni z nadchodzącymi reżimami, że także nie można tego zrobić.”

    Otóż to. Ale pantera została wystawiona na takie strzały od kiedy wiadomo, że jest dziewczyną, do tego ładną dziewczyną, jak twierdziliście. Dopóki była Pink Panther, to wydawało się wszystkim że to doświadczony starszy facet. Z tym jeszcze można się było zgodzić, a skoro okazało się że jak w angielskim, Panther to dziewczynka, pupa blada, nie do zaakceptowania, że mogłaby mieć taką analityczna głowę.

    Moja rada jest taka, na poziomie języka. Przestańmy, ją nazywać panterą, bo to się trochę może kojarzyć z kobietą z pejczem. To odbiera jej autorytet. Pink Panther i już.

    To są ludzie którzy w półtora roku robili maturę wieczorowo, i studiowali zaocznie, a autorem ich prac magisterskich był „murzyn”. Oraz ich progenitura. Ci ludzie widzą mizerie swojego intelektu i obawiają się prawdziwej konfrontacji. Bo czują, że w klikach wieżowców, w wiejskich domach, w Szwajcarii, Australii, Chinach, Pcimiu i Koziej Wolce itd. Itp, na całym świecie, są tacy, którzy na znak z nieba ruszą „jak iskry po ściernisku”. I nastąpi zmiana.

  72. Ja zwracam się PINK PANTHERZE. 🙂

    Wołgami jeździli dyrektorzy, czarnymi wołgami partyjni kacykowie i bezpieka. W województwie kacykowie jeździli ziłami i tatrami. A pierwszy sekretarz KC PZPR, i inni z rządu jeździli czajkami.

  73. Jak poprosiłam o zaświadczenie o chrzcie przed moją Pierwszą Komunia, do której przystąpiłam jako osoba bardzo już dorosła, przy okazji okazało się że parafia w której byłam chrzczona jest z trzynastego wieku. Miasto tak podupadło w czasie Potopu szwedzkiego.

  74. Może jakiś zajazd na Wąchock ? … trzy kropki???

  75. Nie mam szacunku dla czlowieka, Pani Marylko, ktory w kilka miesiecy po objeciu stanowiska wygaduje takie ANDRONY… nie mam nawet szacuneczku!

  76. Miasto ? to tylko mapa z XVII wieku!

  77. To fakt… jest mrukowaty… generalnie robi wrazenie czlowieka
    nieszczerego… czy robi duzo – nie sadze, jak mowi Marine… Europa
    to trup… i bankrut… i nikt tego – o dziwo – nie neguje… a wczoraj
    wieczorem podali info we francuskim telewizorze, ze Marina…
    jest… juz na czele w sondazach…

    … dla mnie pan wicepremier to nawet wrazenia dobrego nie umie
    zrobic… wiec o czym mowa.

  78. Ja jechałem też Wołgą-taksówką i co…. nie będę wklejał. Cholera jasna – czajka – jest problemem.
    Mój Boże !

    Przycisz !

  79. Pani Marylko, tu wiekszosc komentatorow zapedzilaby wicepremiera
    w „kozi rog”… nie wspominajac o przymiotach Gospodarza bloga…
    i co najwazniejsze to narod wybral rzad… i wybor pana wicepremiera zaakceptowal, nie po to zeby… gral wyznaczona przez niewiadomo
    kogo role…

    … ani my tutaj ani pozostali Polacy nie potrzebujemy… aktora czy aktorow!

  80. Statystyka. brrr i masakra.
    Chłopak z bankowej karuzelji

  81. Pani Maryla wróci.
    Miejmy miłosierdzie i dajmy odpocząć. i tyle

  82. Wołgą TAXI jeździł w .89 I mój niedoszły teść :))

  83. Tak, Pani Rozalio… oni doskonale widza mizerie swojego intelektu… doskonale widza swoja
    zgnilizne i zaprzanswo… i obawiaja sie prawdziwej konfrontacji… to jest „toczka w toczke” to co widze tu we Francji…

    … oni bardzo… ale to bardzo sie tego boja… ze na znak z Nieba inni „rusza jak iskry
    po sciernisku”… i dokona sie zmiana!

    Pieknie! To jest to… Pani Rozalio.

  84. Poniał 🙂

    PS… bez ładunku też można krzywdę zrobić bo taka skorupa też swoje waży 😉

  85. Kurcze… Ja to chyba za bardzo domyślny jestem, bo ten nick (kiedy pierwszy raz o nim usłyszałem) od razu mi się z kobietą skojarzył 🙂 (może to przez ten kolor).
    A zazdrość o talent jest tak oczywista że nie ma co się zagłębiać w głębszą analizę tego rodzaju „krytyki” która jest zwykłą insynuacją. A każdy typ który buduje swoją narrację/argumentację na insynuacji zasługuje co najwyżej na to żeby splunąć i obejść go szerokim łukiem (bez dawania satysfakcji).

  86. Oooo… a na Odolanskiej… Panie Marku… to moj tata pracowal w DOKP… jeszcze prawie do konca 90-tych lat… ale zbieg.

  87. nadmiar woli trenowania innych i brak zrozumienia miejsca oraz proba narzucanie bełkotu o tym i tamtym, byle w sterowalnej konwencji, i tak dojdziemy do banksterow i żydów jak zawsze? o to chodzi? to nie ten klub!!!

  88. cele są szczytne i ku wielkości imperium, paniatno?

  89. rolą sciosa jest kreowanie i podtrzymywanie tzw. skrzydła nieomylnych, jak trafi się przypadkowo korzystna koicydencja zdrzeń to będzie na sztandarach, ale facto realnośc nie interesuje;- są tezy to i są opowieści;- gośc jest super odporny na fakty,

  90. w moim domu definicja gamonia brzmi tak: świeczkę zjadł i po ciemku siedział.

  91. Samochód Wołga przypomina niektóre Mercedesy. Realistyczne. „Genetycznie” to zapewne tak było. Schemat ideowy „merza” mógł zostać w ZSRR po działaniach poligonowych radziecko – niemieckich przed II WŚ, albo tez mógł być drogą grabieży dokonanych przez wojska zwycięskie tj radzieckie przewieziony jako trofeum do ZSRR . I tak jakoś w nawiązaniu do jakości, przypomniała mi się pralka „Wiatka” , która mieli znajomi i mówili że w podłodze pralki jest jakaś płyta obciążająca to urządzenie, żeby przy odwirowywaniu nie latało ono po całej łazience.
    Wygląda na to że myśl techniczna w ZSRR była trochę inna, tak bywa kiedy kraj pozbędzie się warstwy społecznej nazywanej inteligencją. .

  92. To jak w tej reklamie, która mnie urzekła:

    https://www.facebook.com/photo.php?fbid=923485961111684&set=a.809002112560070.1073741828.100003508664442&type=3&theater.

    Jak dla mnie, wystarczą dwa i jestem gratis w robocie 🙂

  93. Mapy jeszcze nie kontenplowalam. Chodziło mi o miejscowość, w której bylam chrzczona, to jest TERAZ małe miasto, kiedyś już w XII wieku miejscowość była siedzibą Kasztelana.

    „Od XIV do XVI wieku należało do biskupów chełmskich. W okresie tym miejscowość przeżywała swój okres świetności. Rozwój ten miasto zawdzięczało korzystnemu położeniu: przy ważnych drogach handlowych prowadzących do ówczesnych regionalnych centrów: Czerska, Łęczycy i Sandomierza.

    Miasto w tym okresie było ważnym centrum lokalnego handlu – poza cotygodniowym targiem w mieście corocznie odbywało się 16 jarmarków.”

    Mogłabym dać link, ale ja tu tak pyszczę, a w tamtej okolicy władają teraz goście z czarnej Wolgi. Nie chcę, szkodzić mojej rodzinie, tym bardziej, że bynajmniej nie wszyscy podzielają moje poglądy.

  94. Na skalę światową podobną rolę pełni Alex Jones, a podejrzewam że na polską również Robert Brzoza.
    Być może moja podejrzliwość wynika z tego, że Robert Brzoza jest protestantem i najeżdża na Kościół Katolicki.

  95. No, jak chwalimy sie takimi doswiadczeniami to prowadzilem BWP (Bojowy Woz Piechoty). Kilkanascie ton stali na gasienicach i 60-70 km/h po poligonie w 2-3 metrowych zaspach. Uczucie porownywalne tylko z galopem na pelnokrwistym, duzym i szalonym ogierze…

  96. Ten nick jest świetny, bo po pierwsze żartobliwie zakamuflowal płeć, bez kłamstwa, a po drugie to tytuł popularnej seriii filmów kryminalno-komediowych.

  97. Tak… ostatnie zdanie to miodzio…

    … a z „wiatka”… tez potwierdzam…

    … akurat wyszlam zamaz… poczatek lat 90-tych. Moj dyrektor w Polexpo… skladajac mi zyczenia
    spytal mnie… Dziecko, co potrzebujesz ze sprzetu AGD do domu… dyrektor hali kopinskiej jest
    moim kolega… zadzwonie do niego i co chcesz przywiezie ci do domu.

    I przywiezli mi lodowke i pralke automatyczna „wiatke”… bo tak chcialam… wtedy jeszcze byly
    trudnosci z kupnem takich rzeczy. Pralka po 10 latach uzywania popsula sie na „amen”…
    trzeba bylo ja wyniesc… maz z kolega i ze mna ledwo dalismy rade… w koncu wyleciala
    z niej wlasnie ta plyta obciazajaca… cos niebywalego jak ciezkie bylo to zeliwo.

  98. @Paris 01:53
    ?
    A nie Odolany. Przepraszam, ale nie kumam DOKP.

  99. Eeee, zaczepny to jakaś blaszka owinięta wokół ładunku na szczycie pałki. T.zw. obronny to co innego. Hej!

  100. Jakby Pan dostał takim w głowę to inaczej by Pan krzyczał (ał!). Pamiętam jak kumpel na ćwiczeniach rzucił czymś taką skorupą i trafił w figurę bojową. Nie chciałbym tak oberwać 🙂
    Czołem.

  101. Być może (spółdzielnia), bo jest dużo, samo gęste i non stop. Jako konsumentowi, mi to pasuje.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.