Formuła – promocja Polski za granicą, jest obok innej – panie, a jak trafić do młodzieży, moim ulubionym humbugiem. I oto uciecha jaką mam zawsze kiedy słyszę, że jeden z drugim będzie promował Polskę za granicą, została wczoraj podkręcona, bo okazało się, że mamy nowych macherów od promocji Polski. Są to panowie Świrski, Mistewicz i Korsuń. Tego ostatniego słabo kojarzę, a tych dwóch omawialiśmy tu już wielokrotnie, pozostaje nam więc dziś nie szydzić, ale zastanowić się nad tym czego oni nie rozumieją. Skąd ja wiem, że nie rozumieją? Bo gdyby serio traktowali tę całą promocję Polski, to byśmy nawet nie usłyszeli o tym, że ktoś ją koordynuje. Tu zaś mamy aż trzech kierowników, a każdy będzie odpowiadał za co innego. Potem zaś będzie się ich rozliczać z roboty zliczając ile razy zagraniczne gazety użyły słowa „Polska” na swoich łamach w poszczególnych kwartałach roku.
Napisałem wczoraj w komentarzu, że frankistowska Hiszpania promowana była, bezwiednie może i z niechęcią, ale była promowana przez osobnika nazwiskiem Salvador Dali. To on był latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, tym co poseł Wenderlich nazwał kiedyś, w czasie rozmowy telefonicznej z dziennikarzem Gabrielem Maciejewskim, „kwintesencją hiszpańskiego ducha”. Czy Świrski albo Mistewicz przypominają choć trochę Salvadora Dali? No nie, z całą pewnością nie. Być może przypomina go Korsuń i z tego właśnie wziął się pomysł, żeby ich w roli tych promotorów poobsadzać. No dobra, miałem nie szydzić….
Już kiedyś rozmawialiśmy tutaj o tym, co oni nazywają promocją, a co w ich rozumieniu i dostępnych im wymiarach jest zwyczajnym przewalaniem budżetów. Świrski będzie je przewalał z grymasem zwątpienia i cierpienia na ustach i świadomością, że przecież coś z tymi pieniędzmi trzeba zrobić, a on poza rozdawaniem ich kolegom nie bardzo wie co. I będzie w tym w pewien sposób szczery, a może nawet wzbudzi czyjeś współczucie. Moje w zasadzie już wzbudza. Mianowanie bowiem Macieja Świrskiego szefem promocji to zagranie podobne do – teoretycznego – mianowania Benedykta Korczyńskiego z powieści „Nad Niemnem” dowódcą floty Pacyfiku. Mistewicz zaś będzie robił to, co zwykle, czyli udawał znawcę zagadnień międzynarodowych przed milionami widzów i jeszcze się będzie chwalił swoimi dokonaniami. Korsunia nie widziałem chyba nigdy więc nie umiem zgadnąć do czego jest on zdolny.
Jak już kiedyś ustaliliśmy mistrzem promocji jest Wielka Brytania, tam bowiem efekt w zestawieniu z kosztami promocji robi wrażenie piorunujące. Ustaliliśmy także, że nie może być promocji w oderwaniu od realnej polityki. To znaczy może, ale kiedy przychodzi godzina próby kampanie promocyjne nie wytrzymują ostrzału czołgów. Dobrze jest więc, kiedy ten, tak zwany wizerunek kraju, jest choć trochę urealniony. W Polsce do tej pory promocja polegała na tym, że od czasu do czasu rząd zlecał nakręcenie jakiegoś krótkiego filmu ukazującego różne lokalne atrakcje, a potem ktoś tam dyskutował przez kilka tygodni na ten temat. I to wszystko. Ja się jednak obawiam, że tym razem czekają nas tak zwane działania z rozmachem. No, ale może nie, może się powstrzymają.
Wróćmy do Wielkiej Brytanii. Oni mają bezwzględną przewagę nad wszystkimi, bo to oni dyktują w jakich konkurencjach startują poszczególni zawodnicy. To znaczy na przykład, że Hiszpanie mogą mieć najlepszych piłkarzy, ale wszyscy wiedzą, że piłka została wymyślona na Wyspie. Jeśli idzie o muzykę młodzieżową, której słucha mój sześćdziesięcioletni kolega Toyah, to wszyscy mogą jedynie naśladować Brytyjczyków, tak jak w konkurencji „filmy fabularne” wszyscy z wyjątkiem Brytyjczyków usiłują naśladować Hollywood. I co teraz zrobią Świrski, Mistewicz i ten trzeci? Ustawią się w ogonku i będą aspirować i oczekiwać aż ktoś ich zauważy? No jasne, że tak, a niby co mają zrobić? Po wszystkim zaś powiedzą – no wiecie, wyszło jak wyszło, bo konkurencja była silna. No więc promocja prawdziwa polega po pierwsze na ustanawianiu własnych konkurencji, które na zawsze pozostaną nasze, nawet jeśli będziemy ponosić w nich klęski. Ktoś powie, że to łatwe, trzeba natychmiast zorganizować festiwal piosenki patriotycznej i zaprosić nań Karela Gotta. Reszta zrobi się sama. No właśnie, nie….trzeba się w ogóle trzymać z daleka od opcji takich jak festiwal i patriotyzm. Ja już widzę miny naszych niedzielnych patriotów, którzy to czytają…jak to trzymać się z daleka? Nie zakładać głupich, biało czerwonych czapek z dzwonkami? Nie machać flagami? Nie skandować podskakując na ulicy? Jak to? Dlaczego? No tak to. W tej promocji, moim zdaniem, należy przede wszystkim obniżać koszta. Festiwale to radziecki sposób na promocję, a Eurowizja dowodzi nam dziś, że także tęczowy. I nic więcej się z tego nie wyciśnie. Z filmami jest jeszcze gorzej, bo ta czyhająca na ogłoszenie preliminarzy budżetowych banda złodziei, która jest zawsze przy każdym filmie obecna, nie da się pokonać. Pozostaje sport, ale w sporcie jak wiadomo rządzą działacze, a tych trzeba by po prostu pacyfikować miotaczami ognia, żeby polski sport zaczął jako tako wyglądać. Żeby ująć rzecz jednym zdaniem, Polsce nie potrzebna jest promocja, tylko normalność, to znaczy motywujące ludzi okoliczności plus jasno określona misja. Pozwólcie ludziom działać, a będzie promocja Polski i zrobi się ona sama, bezkosztowo. Dziś jedynym człowiekiem serio promującym Polskę jest Lewandowski. To co będą czynić ci trzej, opisani wyżej, będzie zaś jak najdalsze od Lewandowskiego i jak najbliższe Michała Szpaka, który się właśnie wybiera na festiwal Eurowizji. Skąd ja to wiem? Bo promocja Polski w Polsce polega na zadowalaniu środowisk, którym się zdaje, że są tejże Polski kwintesencją. W obecnym momencie dziejowym mamy do czynienia z dwoma formacjami wyrastającymi z jednego pnia właściwie, roszczącymi sobie prawo do wyłączności na Polskę. Są to potomkowie czerwonych, którzy nazywają siebie potomkami liberalnej inteligencji i potomkowie socjalistów w wersji soft, którzy nazywają siebie patriotami i katolikami. O tym, by ktokolwiek poza nimi rzekł choć słowo na temat Polski w tak zwanej sferze publicznej, nie może być mowy. Nie może być też mowy o tym, by inne niż narzucone przez nich kwestie były dyskutowane. Tak więc i teraz owa promocja będzie wynikiem konsensusu pomiędzy tymi grupami. I ja Wam mówię, że to świetnie, bo czeka nas kupa śmiechu i niezłe jaja. Dlaczego ja tu tak silnie akcentuję tę „niemożność”? Otóż dlatego, że każda uczciwa dyskusja natychmiast te środowiska demaskuje i unieważnia. Dobrze to widać na przykładzie naszych trzech tenorów-promotorów. Polsce potrzeba trzech Lewadowskich i jednego Salvadora Dali, a nie trzech gości w garniakach z brzuchami wylewającymi się zza pasków spodni, którzy będą dzieli kasę i opowiadać jacy są fajni. Oni zaś, ci trzej, powołani zostali do tego właśnie, by pilnować żeby się tu żaden więcej Lewandowski czy nie daj Bóg jakiś Dali nie pojawili Oni zostali powołani do tego, by utrzymać w mocy obowiązujące narracje. Tylko o to chodzi w tej całej promocji i o nic więcej.
Teraz trochę o naszych sprawach, które mają o wiele mniejszy, ale wcale przez to nie mniej istotny wymiar. Oto miałem nie pojawić się na Warszawskich Targach Książki, które odbywać się będą w dniach 19-22 maja na Stadionie Narodowym. Pojawię się jednak. Dostałem od organizatorów bardzo korzystną propozycję. Tak więc w dniach 19-22 maja zapraszam na Stadion narodowy. Będzie mnóstwo niespodzianek, aż drżę cały na myśl o nich, bo z całą pewnością się ich nie spodziewacie. Toyah też będzie, przyjedzie w sobotę i w niedzielę.
Teraz ogłoszenie. To ważne ogłoszenie i chciałbym, żeby wszyscy je dobrze zrozumieli. Targi, które odbędą się w dniach 4-5 czerwca w Bytomiu nie są miejscem lansu dla polityków. Politycy mogą tam oczywiście wejść, ale muszą wcześniej kupić bilet, bo impreza jest biletowana. Powinni też zostawić w domu immunitet, bo to nie jest impreza dla nich, ale dla czytelników i wydawców. Jeśli jakiś polityk pojawi się tam i zacznie się popisywać wezwiemy do niego policję, a w skrajnych przypadkach karetkę z kaftanem bezpieczeńśtwa. I wszystko nagramy. Odmówiliśmy już kilku z nich i odmówimy wszystkim, którzy będą się domagać wpuszczenia na targi na jakichś specjalnych warunkach. Nie ma mowy! Jedynymi obecnymi tam politykami będą przedstawiciele władz miasta Bytomia, które jest współorganizatorem targów. To wszystko. Lepiej będzie jeżeli politycy zrozumieją tę deklarację właściwie i się do niej zastosują.
Zbliżają się targi książki w Bytomiu, zapisywać się już nie można, lista jest zamknięta. Mam jednak coś do zakomunikowania. Oto w trakcie targów publiczność będzie wybierać najbardziej popularnego autora. Będą kupony rabatowe i będzie można głosować na tego autora. Bardzo proszę o nie oddawanie głosów na mnie, albowiem włączyłem się w organizację tej imprezy i nieładnie byłby, żeby organizator startował w zawodach, które przygotowywał.
Nagrodą dla najpopularniejszego autora będzie emaliowana rozeta z brązu, z odpowiednią dedykacją. O wiele gustowniejsza niż ta cała Nike. Nie mówiąc już o złotej rybie z gipsu, co ją sobie „nasi” wręczają.
Ważna informacja! Tragi objęte są patronatem medialnym TVP Katowice, na imprezie akredytowane będą ekipy nagraniowe, którym akredytacje wystawił organizator. Nikt kto nie ma akredytacji nie będzie mógł nagrywać i robić wywiadów z gośćmi targów. Piszę to teraz, jasno i wyraźnie, żeby nie było potem niedomówień.
Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze oraz do antykwariatu Gryf przy ul. Dąbrowskiego.
Na koniec jeszcze krótka pogadanka o targach książki w Bytomiu. Przepraszam wszystkich, za to machanie rękami, ale inaczej nie potrafię i do telewizji się jak widać nie nadaję.
http://rozetta.pl/slow-o-targach/
Ten ostatni to nomen omen. Promocja skończy się jak pod Korsuniem 😉
Tak właśnie…
arcysmutna prawda
są obszary wyłączne i nie do podrobienia jako okaz promocji to polskie: urzędy skarbowe, sądy, prokuratury, .. i w tej konkurencji nikt z POLSKĄ nie wygra;- może to nalezy promować i okazywać jako coś tak doskonałego, że nikt na podróbkę się nie odważy bo nie ma szans, a jak spróbuje to koniec wiadomy 'dostanie w d… od …. a s.. od ….’
ciekawym będzie zobaczyć jak oni widzą i rozumieja Polskę? co będzie pryzmatem? a co tym co ową Polskę stanowi wg projektu promocji zaordynowanego ku uciesze mas i beneficjentow koryta
a co to jest ta zagranica? Rosja, Ukraina, Izrael, Niemcy, ..? to sie skończy tak: oscypki, dorsze, wóda, martylologia i piękne krajobrazy;- no i audyt w wykonaniu następnej ekipy, a jeszcze innowacyjność na przykładzie rękodzieła ostatnich łyżkarzy na Podlasiu; a ktos ma odwage na pytanie: a po jaki ch… ta promocja? volkswageny niech sobie Niemcy promują, i reszta wg przypisanej wlasności, bo na rynku własności i produkcji to Polski już nie ma [chyba, że działkowicze uratują honor]
Zapewne widzą Polskę przez pryzmat pieniędzy, pieniędzy dla siebie.
Eryk Mistewicz określa siebie jako autora strategii marketingu narracyjnego. Skoro tak, to pytanie jaką wojnę wygrał, że o bitwach nie wspomnę.
A ten Koruń to toto?
http://www.fakt.pl/gwiazdy/pawel-korsun-z-pytania-na-sniadanie-na-szefa-tvp,artykuly,541543,1,1,2.html
Jasny gwint. Delikwent nie ma własnego hasła w wiki i jest odesłanie do Korsunia, a w angielskiej wiki jest opis tego człowieka – orkiestry
Paweł Korsun a Warsaw-born musician/producer, trendsetter (look up Korsun dubsteps Korn), music and political publicist, political advisor, think tanker, National TVP and Radio 3 personality. His TV and radio work includes multifarious programs on intellectual property infringement in music and modern methodology in lingusistics (ap. 200 episodes). Its resourceful estetic and rhetoric background have greatly influenced media market and TV production not only in Poland. In 2015 a catchy Pawel Korsun-produced song „Enemies in spe c.t.r.e.” strove to become the new 007 James Bond Spectre theme, yet for undisclosed reasons parties failed to correspond and a Sam Smith’s song was chosen instead, however, a future co-operation is reportedly in spe… TBC
Dzięki za odpowiedź …. jest taka jak myślałam……
.
Mistewicz jest śmieszny z tym swoim omnipotentnym zadęciem , Świrski markuje pracę maszyn a bitwy pod Korsuniem nie będzie co może i dobrze.
Nie zauważyliście że nas od pewnego czasu lansuje w świecie Agata Kulesza, a to w roli kobiety – bandyterki, a to zakonnicy która ma zderzenie czołowe z Armią Czerwoną itd.
Na razie w dużym pałacu nie ma miotaczy ognia, więc póki co Szewińską poczęstowano orderem.
Sportowo na rynek wewnętrzny był taki spot patriotycznych naszych siatkarzy chyba.
Ale ja o innej sprawie – właśnie czytam Kredyt i Wojnę i lepiej rozumiem obecność ks. prof. Guza na targach w Bytomi. On głosi m.in., że Luter wywodzi stworzenie od szatana. No to mamy już prostą drogę do dualimu, miłolubców i katarów…
Będą też inne promocje – ostatnio w Radiu Wnet było o skrzyżowaniu pociągu z samolotem – puszczanie w tunelach w niskich ciśnieniach pojazdów z prędkościami bliskimi samolotowym. Podano koszty i że amerykanie się interesują i że do Łodzi w 15-20 minut a do Krakowa w 40 min. I że oczywiście możemy być liderami tej technologii.
Nie będzie prof. Guza, a będzie Mniszysko.
Uważa, tak na serio, że to on zainstalował TT jako medium w Polszcze.
tylko kartki na gorzałę i już będzie zrobione, podziw świata i podatki z tego tytułu
pojęcie marketing narracyjny, ktorym szermuje jest jak 'pismo urzędowe narracyjne’, lub 'propaganda szeptana’;- ciekawym jest jak wygląda egzemplifikacja marketingu narracyjnego, czy to domokrążni sprzedawcy są nośnikiem tego marketingu; i jakie obszary handlu i czym sa podatne na ten rodzaj marketingu? – doktoraty, doktoraty i habilitacje – czekamy
Wracamy do Cystersów.
Przeciw zakusom heretyków.
.
a z czym wiąże się promocja? ze sprzedażą; a co będzie oferowane do sprzedaży? Polska właśnie, z mieniem obywateli jako bonusem extra; i komu to zostanie zaoferowane? Zulusom?
Poza tym Brytyjczycy mają „bohaterskiego” Dżemsa Bonda. A my co mamy?
„Obowiązujące narracje” to sposób na pełne koryto dla „potomków czerwonych”. Pięknie napisane i jakże prawdziwe. Trzeba to przerwać.
Azja Tuhajbejowicz – nie nasz, Bohun – nie nasz, Krzywonos – nie nasz, co my mamy?
Mamy Chopina.
…Bardzo wielu artystów-malarzy, muzyków, koperników, lekarzy, nauczycieli, pisarzy, rolników, no i mamy – Siebie, Świętych i Rodziców.
A właśnie, to tych działek nie udało im się jeszcze ukraść? Pytam, bo jakoś zgubiłam się w śledzeniu tej walki. Ostatni zapamiętany przeze mnie etap, to obietnica Tuska, że absolutnie nic takiego nie mieli na myśli. Ale to było przed jakimiś wyborami.
Teraz chyba próbują następnego podejścia poprzez zmuszenie do likwidacji altanek. Mogłam coś źle zrozumieć, ale to są takie horrenda, że się w głowie nie mieszczą.
Sprawa działek pracowniczych jest w ogóle solą w oku nieprzyjaciół naszych.
GW zaostrzala walkę z działkami z klucza, obalania zarządów działkowych, bo to panie, straszna komuna i złodzieje. A ja uważam, że lepsze jest wrogiem dobrego. Jeżeli te zarządy potrafiły utrzymać działki przez kilkadziesiąt lat, to niech im będzie na zdrowie.
Bo jak to mawiają: jak się urodzi to ma i gospodarz i złodziej.
Gospodarzu! Paczka przyszła. Ładnie pachnie, a zawartość wielce obiecująca.
Ten Korsuń?
https://www.youtube.com/watch?v=aB-7oBiqc9k
Światowiec pełno gębo
Minister Galiński właśnie przejmuje Sherlocka.
http://www.tvp.info/25255909/kazdy-bedzie-mogl-prowadzic-sledztwo-telefon-rozpozna-zrabowane-obrazy
Pruska kasata klasztorów na Śląsku w 1810 − edykt likwidacyjny króla Fryderyka Wilhelma III z 30 października 1810, likwidujący 56 klasztorów męskich i 13 żeńskich na terenie Śląska. https://www.youtube.com/watch?v=-mk3A2Zdtn8 BLIŻEJ BOGA: Opactwo Cystersów w Rudach
Proszę jak się Pani Ogórkowa ze swoimi tekstami z „Do Rzeczy Historia” z tym komponuje.
Teraz się Brytowie promują pierwszym burmistrzem Londynu muzułmaninem.
Gospodarz nie wspomniał o tych paru tysiącach inżynierów, który wciąż zadając szyku tu i ówdzie zarobią grosz. Może nie taki jak Pan Lewandowski ale i promują Polskę przy swoich biurkach jedynie.
Niech spróbuje coś sprzedać, tak z ręki…
No popatrz, a Dostojewski był tylko pisarzem….
Jasne, a potem jak znajdzie ukradziony obraz i poleci z tym do gazet, to jego znajdą, w Sekwanie, gdzie przypadkowo wpadnie, przechodząc przez molo w Sopocie.
On kokietuje tego buca w okularach, a tamten jest zażenowany, to jest w zasadzie wszystko, nic nie trzeba dodawać. Czy ten Gliński jest ślepy, głupi, czy jedno i drugie?
Cały Gospodarz! 😀
To jest kino za darmo… i kompletna kompromitacja tych kolaborantow i sprzedawczykow
od Sakiewicza!
Nie uwierze, ze pan Waszczykowski tak sie samokompromituje… co to to nie… ten
caly zespol miedzyresortowy to zwyczajnie – V kolumna w MSZ jak na dloni… zespol bezuzyteczne i bezprodukywnych zlobow, ktory nie ma absolutnie zielonego pojecia
o zyciu i otaczajacej nas rzeczywistosci … zwyczajne resortowe tlumoki bez wiedzy
i bez osiagniec, ale za wszelka cene chcace zalapac sie na panstwowy etat!
Im przyswieca jedynie jeden cel: KORYTO! KORYTO! KORYTO!
Jeden wielki obciach dla MSZ !!!
Czytałem gdzieś ostatatnio, ze Dali był związany ze służbami Caudillo Franco
Bingo!
Trzeba obalic absolutnie „obowiazujace narracje”… to tylko pelne koryto dla czerwonego, resortowego pomiotu…
… dla Polski i Polakow kompletna dekadencja i degrengolada! Juz to przerabialismy… i styknie!
Oj promuja sie… wczoraj sie promowal ten mer z pania mer Anne Hidalgo w Paryzu…
Frankom opadla szczeka… merdia sa w lekkim szoku, jeszcze nie doszli do przytomnosci
i nie wiem czy dojda… odlot ma tendencje wzrostowa.
Ten brak hasla w wiki i z drugiej strony kompletny „odlot” w angielskiej. „Think tanker”, „trendsetter”, ktory produkuje „multifarious programs on intellectual property infringement” co to za brednie! Jak mawia nasz gospodarz: demaskacja ostateczna. Zachowujac odpowiednie proporcje to pewnie Angole kreuja tego czlowieka na polskiego O’Connor’a na nowe czasy.
To możliwe. On się nawet w pewnym momencie do papieża wybrał, ale Ojciec Święty nie chciał go widzieć. Trzeba zwrócić uwagę, że wiele rzeczy można zarzycić salvadorowi, ale nie był nigdy związany z komunizmem. On się komunizmu brzydził. Związki z transwestytami, proszę bardzo, narkotyki, czemu nie, ale komunizm won…To nie jest może wzór do naśladowania, ale jakiś kierunek wyznacza…
Strasznie mocnych maja Angole tych ludzi ostatnio… profesorek Norman,
a teraz ten pajac niby od promocji… strugany rzekomo na nowego Connor’a
to chyba lekka przesada.
Pan Prezes Kaczynski musi czym predzej zakonczyc ten… projekt
i eksperyment…
… juz widac golym okiem, ze to NIEWYPAL !
Nie moge przetrawic tego, co widzialem. To jest jakies znarkotyzowane, prostackie, aspirujace i pretensjonalne dno.
Dali znał tajniki malarstwa i je stosował. Kto potrafi lepiej pokazać kromkę chleba w koszyku, albo Krzyż patrzący na Jana prawie-że z nieskończoności? Mieli go za wariata, Michała Anioła też, choć w różnych wariantach.
trzech tenorow i jedno ulubione słowo:
JA!
Z pewnością popierał Franco. Co do tego nie ma wątpliwości. Orwell Dalemu to wypominał, o czym można się przekonać z felietonu, który można znaleźć w książce „Hitler, Stalin, Dali i Czerwony Kapturek”.
Dali i te jego zegarki wielkości talerza i spływające z komódki, niezłe zioło trzeba by wcześniej wyhaczyć, żeby takiej wizji doznać, nie ma za darmo.
Wróciłam do domu prawie równo z doręczycielem paczek :)))) i mam :)))))
miło tak coś zdobyć ….w tym przypadku O’Connora ….
Przyznam, ze nie lubię takiego koloru jaki ma okładka …ale pozatem….. OK grubaśna księga w twardej oprawie …
No i kto ma już lub dostanie za chwilę….. polecam stronę 56 …… Bardzo miła niespodzianka dla zainteresowanych historią Polski…..Proszę NIE przegapić ..
Przy okazji załatwiłam zakupy „:prezentowe” ….. Tokarzewski , bo obiecałam …
ale
Jeśli ktoś chce dać prezent ładny , po prostu ładny , i nie obciążajacy odbiorcę jakimiś trudami … dla przyjemności…… Kupiłam ks. Klimka „Camino …”
Droga do Santiago…. pięknie wydana , pełna zdjęć z wędrówki …. kościoły , ludzie , plenery … fantastyczny klimat już w momencie gdy ją otwarłam delikatnie .
Przy okazji może dla kogoś inspiracja do takiej wędrówki …. odbywającej się od tysiąca lat ….
No i śliczna malizna o Bereccim Joli Gancarz ….. taki uroczy drobiazg …. też na prezencik:))
.
Mamy wspanialego sp. Woynillowicza… no i na dzis mamy CORYLLUS’a… to baaardzo duzo!
Zegarki Dalego są OK … filozofia czasu …. Pisał o tym Mann w pierwszym tomie Józefa i Jego Braci…..
Nie wiem który od którego zapożyczył , nie chce mi się sprawdzać dat …A może niezależnie od siebie – tak czuli – warto się przyjrzec własnemu odbiorowi czasu ….Na bieząco …i z perspektywy wspomnień….
.
Zdaje się , że była jakaś „umowa ” z papiezem … co do pożycia małżeńskiego…?
Dali malował obraz …Madonny ? Nie pamietam ?
.
Jeśli znajdzie samowolnie ….ale jeśli na zlecenie …pisałeś w którymś Miśku :))
.
… i 2 metry mulu! Underground cistern!
Kraina grzybow!
Słuchajcie ! Ten O’Connor wydany w 2012 roku …..
Co za durniem trzeba być zeby tyle lat nie sprzedać małego nakładu?? Pisane prostym językiem , nie ma mowy zeby ktoś biorąc do ręki zniechęcił się po przekartkowaniu ….
Gabriel dał popis wirtuozowski , jak się to robi :))
.
A teraz co sie tyczy promocji Polski… tak na powaznie i jak najbardziej serio, skoro audyt rzadow
poprzedniej zlodziejsko-mafijnej ekipy PO-PSL zostal juz zrobiony i podany do publicznej wiadomosci
to teraz wypada poinformowac o tym KE i PE w Brukseli… to bedzie naprawde doskonala „promocja”
dla tych kryminalistow!
Tak wlasnie robi „promocje” dla zblizajacych sie Igrzysk Olimpijskich przewidzianych na sierpien
tego roku w Rio de Janeiro, w Brazylii. W tej chwili w Brazylii ma miejsce eskalacja nastrojow
spolecznych i nieprawdopodobnych malwersacjii finansowych, ogromnej korupcji na niespotykana dotad skale.
Bardzo znany tam i popularny pilkarz Rivaldo wezwal spolecznosc miedzynarodowa do bojkotu
igrzysk w Brazylii… sytuacja wymyka sie spod kontroli, obiekty sportowe nie spelniaja podstawowych
zasad bezpieczenstwa, sa bardzo zlej jakosci groza niebezpieczenstwem, czy wrecz katastrofa, baza hotelowa jest w fatalnym stanie, panuje kompletny haos i dezorganizacja,… a wojsko i policja odmawia posluszenstwa.
W ten sposob Rivaldo ostrzega potencjalnych sympatykow i kibicow IO przed wielkim niebezpieczenstwem i wstrzymaniem przyjazdu do Brazylii.
Dali był karlistą. Poparł Franco z uwagi na to , choć z falangistami nie było mu po drodze. Z republikanami wszelkiej maści tym bardziej.
A jak wykorzystają krzywiznę Ziemi, zasadę zachowania energii i zaczną kopać tunel w linii prostej, to nie będzie potrzebny i silnik i hamulce (Zajmująca fizyka – taka książka radziecka z lat 50-tych). Ale z Bielan do Wawra 60+ minut jak nie ma korków.
Oj, kolejne wcielenia gazów głupkowych.
Dżem śliwkowy.
Jak wczoraj Panie się rozgadały, to ja właśnie skończyłem ostatni słoiczek. Eh…
No to nie mam nic. Hm..
Mam gdzieś taką książkę „Dziad wędrowny w kulturze ludowej” to pewnie o to chodzi…
ja tylko pamiętam, że Mistewicz całkiem niedawno jeszcze mówił o politykach PiS, takich jak Kaczyński i Macierewicz, że są to politycy XIX wieczni, a teraz to mamy wiek XXI i bez „narracji wyprzedającej”, „narracji narzucającej” nikt nic nie wygra.
Minęło kilka lat i chyba jego słowa obróciły się w przysłowiowe g…
On oczywiście był trochę schowany przez ostatnie 4-5 lat, Ale ja pamiętam co mówił wcześniej, pewnie nie tylko ja.
Jaką on narrację może narzucić i komu? A ten debil Korsun, który się podlizuje czarnym raperom, żeby jego muzykę oceniali….? Co ten pajac może zrobić?
Kosmos i odlot. Plus spodnie z lampasami, które mi przypomniały o szyldzie nad sklepem w pewnym miasteczku: „Dresy sportowe”. No bo oczywiście sa jeszcze dresy, w których się robi biznes. Właśnie takie jak ten 'trend setter’.
Ja w pierwszym momencie myślałam że osoba z „dredami” to rzeczony specjalista od promocji Polski, aż cała zmartwiałam, no i wcale mi nie ulżyło, kiedy nastąpił moment prezentacji właściwej osoby i jego dziełka muzycznego. Dramat.
I tak sobie pomyślałam jak zmarły (niedawno) kompozytor Górecki ofiarowywał swoje dzieła muzyczne ludziom których lubił i przy tym mówił „dla ciebie napisałem ot taki malutki koncercik, może ci się spodoba ?” Podobał się zawsze,
i to ………… skrzyżowanie szlaków.
ale to nie jest Lord Mayor of the City of London , isn’t ?
Dziękuję. Nie otworzyłem tego linka i już nie otworzę. Dziękuję!
„Jeśli idzie o muzykę młodzieżową, której słucha mój sześćdziesięcioletni kolega Toyah, to wszyscy mogą jedynie naśladować Brytyjczyków”. Coraz bardziej to do mnie dociera. Z każdej strony jesteśmy wpędzani w kompleksy, że urodziliśmy się na tam gdzie trzeba.
Niestety, tez mi sie juz skonczyl, ale w zeszlym roku na jesieni sasiadka uraczyla
mnie 5 czy 6 kg mirabelek… polowe zjedlismy na surowo, a z polowy zrobilam
konfiturke… tez miodzio.
Witold Gadowski ma nowy pomysł wydawniczy: chce skłonić swojego grafika, żeby zrobił komiks powieściowy. Albo powieść komiksową. Jakiś pomiks czy co? Pochwalił się w czasie promocji nowej książki.
Ja tego tlustego, oblesnego prosiora Mistewicza w ogole nie kojarze. Nie rozumiem zupelnie
jak takie zero moze sobie gebe Kaczynskim czy Macierewiczem wycierac… i o jakich narracjach
to-to spasione w ogole bredzi.
Mowisz pan, ze, Rambo Balkan… inwigilowany w dodatku… ma pomysl ze „swoim” grafikiem
na komiks powiesciowy…
… a kto ten badziew kupi!
może we Francyi są większe mirabelki, tutaj to malizna. Chińskie czereśnie są ze dwa razy większe.
Ubiegłej jesieni były świetne większe śliwki – na Wolumenie / Bielany – prawdziwa klęska urodzaju.
Cholera jasna – może też chińskie ?!
Smaczne były !
Teraz było z przytupem.
Rok temu kupiłem 3 w 1 Mieczysława Jałowieckiego wydane przez wyd. Czytelnik, choć tutaj z komentarzy wyglądało na wyczerpane.
Zdziwiłem się, że Czytelnik jeszcze istnieje.
Spokojnie, to jest oko cyklonu.
dobre !
Wszystkim się wszystko kończy, a Dżems wiecznie żywy.
Takie same, ale zawsze sa bardzo drogie… tutaj uchodza za rarytas
a u nas tzw. krzaczory to byly zawsze z lubaszka… ludzie nawet
nie bardzo chcieli je zbierac. U nas w domu zawsze sie zbieralo
na kompot… a tu we Francji tylko jako konfitura, czesto w polaczeniu
z jablkiem… bardzo smaczna, nieco delikatniejsza… czesto tez
dodawana do pieczystego mieska… mniam, mniam.
O nie, panie Wojtku, teraz to i James sie skonczy… teraz to chyba zacznie byc „a la mode” jakis … bo ja wiem… Sandokan albo cos
w tym stylu!
Glinski jest po prostu przecietnie wykrojonym PRL-owskim inteligentem, nic wiecej. Kotlety na obiad odgrzac, z psem na spacer wyjsc. A rano do pracy na siodma i fajrant o trzeciej.
Zrobili go ministrem kultury po raznie machal bialo-czerwona flaga no i oczywiscie znal kogo trzeba.
no tak Dżem(s) wiecznie żywy…
a je… go …s
Późna pora. Gospodarz jeszcze nie ogłosił – startapu
(jestrdej w tv strat up to było key word.. kursywą, kursywą..)
GM24h ?!
Dobranoc.
Panie Jurku
Inżynierów to jest kilku (). Parę tysięcy to jest majstrów,” którzy wciąż zadając szyku tu i ówdzie zarobią grosz”
P. Marylko – tłumaczy się, Bernard O`Connor , że w Królestwie spędził zaledwie 12 miesięcy oraz nie posiada ani talentu ani zamiłowania do historii… jego profesja jest tak odległa od historii , zwłaszcza historii Polski , że ….. Bernard korzysta z pomocy … stylisty.
A tak w ogóle, to wygląda że O.Connor przyjechał po gotowy materiał historyczny, kto mu zebrał te informacje i wręczył? Do tego jeszcze nie dotarłam, pewnie będzie taka informacja o podziękowaniu osobom które pomogły mu w stworzeniu dzieła.
Ciekawa jestem czy to będzie grupa Anglików (nawracająca na protestantyzm) mieszkająca w Warszawie, czy ktoś z inny?
Nie na temat, ale muszę napisać.
Niewiarygodne, jak dobrze Coryllus analizuje rzeczywistość i wyciąga wnioski.
Nie dawno pisał Pan, że zagonią nas do tkalni, i już dziś na rt.com informacja o podatku od „pasożytów”, to jest nie tyrających „przy krosnach”.
Ponieważ takiż podatek wprowadził już JE prezydent Łukasznko na Białorusi, to tylko czekać na podobne pomysły niemiłościwie nam rządzących.
Przecież nie odpuszczą takiej okazji, a ile spraw niewygodnych można w ten sposób uregulować.
A tymczasem Chińczycy wydali u siebie Raport Pileckiego.
http://book.sina.com.cn/news/b/2015-12-17/1125783002.shtml
akurat Pani powinna tego wieprza Mistyfikiewicza kojarzyć, bo on się obnosi z Francją.
Naprawde… bez zbytu… ale nie kojarze tego wieprza, dlatego sprawdzilam go
w Google… a we Francji za znafce od Polski robi rowniez wieprz i knur
koszerny Gebert Konstanty… widzialam tego mende jak to-to plulo
na Polske juz pare razy.
À le tego Mistefikiewicza… pierwsze slysze.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.