sie 192022
 

Można śmiało rzec, że dzięki wojnie, fali uchodźców i wszystkim problemom jakie się z tym wiążą, my Polacy awansowaliśmy. W dodatku w takiej hierarchii, którą większość z nas uznaje i uważa za powszechnie obowiązującą. To znaczy w hierarchii rozpoznawanej jako pobożna miłość bliźniego swego. Czy jest to wysoki awans, czy tylko o oczko w górę, okaże się wkrótce. Na razie fakt ten pozostaje bezsporny, choć różne mendy próbują go podważyć. Jaka jest podstawa tych czynności? Opiera się ona na uniwersum pojęć stworzonych przez ćwierćinteligentów, wśród których najważniejsza jest pogarda dla Ukraińców. To trzeba powiedzieć wprost – najgorszym kataklizmem dla polskiego ćwierćinteligenta, jest pozbawienie go możliwości wyrażania pogardy dla Ukraińców. On z tego powodu cierpi, zgłasza różne obiekcje i domaga się atencji, a także wyjaśnień oraz recepty na przyszłość, która powróci stan poprzedni. Taką receptę może wypisać tylko doktor Szojgu, a ordynator Putin może wdrożyć leczenie. Nie wiemy tylko ilu polskich ćwierćinteligentów je przeżyje. Oni jednak wierzą, że przetrwają wszyscy, albowiem kolejnym fetyszem ćwierćinteligenta jest pewność siebie. Tę zaś podtrzymują autorytety.

Wczoraj na twitterze, opublikowano zdjęcie, na którym widać było cały sanhedryn ćwierćinteligenckich autorytetów. Siedzieli obok siebie Warzecha, Rola, Lisicki i Sumliński, do tego jeszcze jakieś nierozpoznane przeze mnie osoby. Normalnie, w najlepszej komitywie. I na taki widok polska ćwierćinteligencja reaguje dwojako. Jedna grupa jest szczęśliwa, że wreszcie tylu mądrych ludzi zebrało się w jednym miejscu, by deliberować nad błędami jakie popełnia rząd, a druga płacze albowiem okazało się, że bohater ich mokrych snów, redaktor Lisicki zmienił poglądy i okazał się nie tym człowiekiem, za którego się podawał. Próba wytłumaczenia im, że on zawsze taki był, ale uwiódł ich przekazem dla ćwierćineligentów i tym samym zdemaskował, nie ma sensu, albowiem mają tę charakterystyczną pewność siebie. Ta zaś każe im zadawać bliźnim pytania w rodzaju – proszę wymienić pięć książek, które czytał pan więcej niż raz.

I nikt, zapewniam Was, nikt widząc to zdjęcie i redaktora Sumlińskiego z obnażonymi ramionami nie zadał sobie pytania – gdzie są owe sławne blizny, które powinny zostać na nadgarstkach po próbie samobójczej, dokonanej przez redaktora w kościele na Żoliborzu. To są kwestie na które polski ćwierćinteligent nie zwraca uwagi, albowiem pochłonięty jest afirmacją swoich przyrodzonych braków, które zalewane są roztopionym masłem poglądów różnych ważnych redaktorów. I tylko to się liczy. Każdy kto odrywa ćwierćinteligenta od takiej przygody jest jego najgorszym wrogiem, przeszkadza bowiem w czynnościach życiowych, tak jakby przerywał palenie skręta, albo pobyt w toalecie po dobrym, acz nieco zapychającym obiedzie. Jak wszyscy wiemy trudno się wybacza takie rzeczy, musimy mieć więc trochę zrozumienia dla polskich ćwierćinteligentów.

Jak wskazałem są ich dwa rodzaje. Jeden ciężko wzdycha, albowiem źle zainwestował swoje intelektualne deficyty, a nie jest to żadna sprzeczność, bo poza logiką, w świecie rzeczywistym mogą dziać się rzeczy naprawdę zaskakujące. Takie jak inwestowanie deficytów. Źle zainwestowane deficyty procentują kosztem prawdy. To znaczy łatwiej zgodzić się na wszystko niż przyjąć do wiadomości prawdę. Nawet jeśli ona jest widoczna wyraźnie, tak jak na tym, opisywanym przeze mnie zdjęciu. Drugi rodzaj ćwierćinteligencji to w zasadzie internetowe trole, które oczekują, że będzie się ich karmić coraz to nowymi porcjami powierzchownej grozy. Do mnie na przykład wysyłają wiadomości już dwa boty, jeden pod nazwiskiem Jabłoński, a drugi pod nazwiskiem Rybski. W wiadomościach ich jest to samo, słowo w słowo po prostu, a składają się te wiadomości z treści antyszczepionkowych i z uwag na temat polityki rządu. I myślę sobie, że wielu ludzi traktuje to bardzo serio. Kampania wchodzi więc w nową fazę, która może nas postawić przed wyborami znacznie bardziej drastycznymi niż problem – czy i jak pomagać uchodźcom. I nie wiadomo czy udam nam się awansować kiedy staniemy wobec tych nowych problemów. Może się zdarzyć, że zostaniemy zdegradowani.

W zasadzie codziennie słyszymy o tym, że Rosjanie prowadzą politykę zalewania polskiej przestrzeni medialnej fejnewsami. Informuje nas o tym Stanisław Żaryn, który dziś jest koordynatorem służb, a wcześniej pracował w gazecie Karnowskich. Rozumie więc na czym polega praca dziennikarza i publicysty, jakie są tam warunki, ograniczenia i fory. Może coś przeoczyłem, ale jeszcze ani razu nie ostrzegł nas Stanisław Żaryn przed Warzechą i Lisickim, choć różni ludzie wskazują ich palcami, jako tych, którzy emitują – z premedytacją – właśnie owe sławetne fejknewsy, a do tego jeszcze robią coś znacznie gorszego – starają się uwiarygodnić swoją postawą i doświadczeniem narrację rosyjską. Czy to koordynatorowi służb specjalnych nie przeszkadza? Ja nie wiem, warto go może jednak o to spytać przy jakiejś okazji. I tu dochodzimy do momentu najważniejszego, czyli eskalacji pogardy. Gdyby polski ćwierćinteligent miał pewność, że mowa redaktorów ma charakter ewangeliczny – tak – tak, nie – nie, łatwiej wyzwoliłby się z okowów ćwierćinteligencji. No, ale kiedy widzi on, a może to obserwować codziennie, jak Stanisław Żaryn zwalcza internetowe boty, a jednocześnie jego koledzy z branży dziennikarskiej rozprawiają o upadku wartości zachodnich, który kontestuje – co z tego, że zbrojnie, ale w dobrej przecież wierze – pan Putin, przeżywa wiele rozterek. Jest rozdarty, a jego przyrodzone braki każą mu przyjąć postawę możliwie bezpieczną. Słucha więc tego, co mu się dobrze kojarzy, narkotyzuje się tym wręcz. Stara się nie stawiać pytań, ani nie straszyć nikogo w zakresach innych niż te, które mu podsuwa koordynator służb. Dyskusje pomiędzy redaktorami, którzy przecież za swoje publiczne występy biorą pieniądze, traktuje serio i chce w niej uczestniczyć, powtarzając ich argumenty i całe frazy z ich wypowiedzi na rodzinnych imprezach. I ani przez moment nie pomyśli o tym, by dokładniej przyjrzeć się nadgarstkom redaktora Sumlińskiego. To takie niestosowne przecież, a nawet wulgarne. Jak tak w ogóle można? Przecież musimy spierać się na argumenty. Te zaś pochodzić powinny z najwyższej półki.

Mam nadzieję, że wszyscy widzą w jak głębokiej pogardzie mają nas ci, którzy powinni pilnować polskiej racji stanu i jak bardzo chcą oni, żeby tak naprawdę nic się nie zmieniało. PiS zapewne zwycięży w wyborach, ale czy to spowoduje, że znów awansujemy i dyskusje prowadzone w sferze publicznej nie będą miały charakteru propagandowych ustawek prowadzonych przez całkowicie pewnych siebie agentów? Tego nie byłbym taki pewien.

  12 komentarzy do “Ulubione zabawki polskich ćwierćinteligentów czyli eskalacja pogardy”

  1. „Oni jednak wierzą, że przetrwają wszyscy, albowiem kolejnym fetyszem ćwierćinteligenta jest pewność siebie. Tę zaś podtrzymują autorytety.”

    To objaw efektu Dunninga-Krugera, którego istotę Dunning ujął tak:

    – jeśli jesteś niekompetentny, nie potrafisz ocenić, jak bardzo jesteś niekompetentny.

    Dotknięci tym efektem, nie są też w stanie docenić wiedzy innych i nie potrafią uwzględnić informacji zwrotnej, ani się poprawić.

    Są już pewni, że wiedzą wszystko, więc dlaczego mieliby słuchać kogoś innego? 

  2. Skala tego zjawiska jest przerażająca

  3. Od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że w Polszcze tych ćwierćinteligentów jest na tyle dużo, że nie udaje mi się trafić na inteligentnych, którzy potrafiliby merytorycznie odpowiedzieć na zadawane im pytanie/test.

    Pytanie/test dotyczy wydarzeń z 10.04.2010 roku:

    – jaki związek z tymi wydarzeniami miał „cud” z czasem lokalnym urzędowym na obszarze od Kamczatki po Alaskę, że akurat na dzień 10.04.2010 roku, automatycznie na całym tym obszarze, urzędowy czas letni zmienił się na czas zimowy/strefowy?

    https://t.co/vDjPeZmXG6

    https://t.co/XvyexA3ZbG

    https://t.co/I7nbbxNpA7

    https://images91.fotosik.pl/612/1f8e222024af96cdmed.png
    W związku z tym „cudem”, nadzwyczajne posiedzenie rządu, które w realu trwało 1 h i 20 minut, w stenogramie z posiedzenia czas jego trwania „skurczył się”  o 1 h i zapisano czas trwania posiedzenia jako 20 minut.
    D.Tusk na 83. posiedzeniu Sejmu w dniu 19 stycznia 2011 r. mówił:

    „Posiedzenie Rady Ministrów rozpoczęło się w Warszawie o godz. 13.40, tzn. w momencie, kiedy wszyscy ministrowie dotarli na miejsce. ”

    strona 60

    http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter6.nsf/0/5D58AA5F938C649BC125781E004BBF81/$file/83_a_ksiazka.pdf
    Nic to, że media, które były w sali konferencyjnej podczas rozpoczęcia posiedzenia pisały(gazety i portale internetowe) i podawały (rozgłośnie radiowe) o czasie trwania posiedzenia rządu „już ponad godzinę”.
    TVP Info nie transmitowała „NA ŻYWO” rozpoczęcia posiedzenia, tylko pokazała nagranie z rozpoczęcia posiedzenia wtedy, gdy ono się zakończyło  o godzinie 14-tej (na ekranie), przed transmisją „NA ŻYWO” konferencji D.Tuska, która zaczęła się o godzinie 14:18(na ekranie):
     Screen z nagrania rozpoczęcia posiedzenia rządu, zaprezentowany w TVP Info po godz.14-tej(na ekranie):
    https://images92.fotosik.pl/614/bf1684606740c2e1med.png

     

  4. Pan Stanisław Żaryn jest rzecznikiem prasowym koordynatora służb specjalnych, nie koordynatorem.

  5. Przepraszam za pomyłkę, ale to niewiele zmienia

  6. „No cóż…”

    To stwierdzenie nie pozwala ocenić w jaki sposób są odbierane te informacje, choć w tym Pańskim przypadku może to oznaczać, że temat jest na tyle niebezpieczny, że merytorycznej odpowiedzi udzielać raczej nie należy.

  7. Stygmaty na rękach Pana Sumlińskiego, po prostu czasem znikają. Pojawiają się dopiero przy premierach kolejnych książek. Ale, ale… proces z exprezydentem wygrał. To bardziej go uwiarygadnia niż jakieś tam blizny.

    Poza tym to dość ciekawa postać, na tle większości prawicowych publicystów. Ma w sobie jakąś tajemnice, kontakty ze służbami, konflikty z politykami oraz film demaskujący CAŁĄ PRAWDĘ o 447:) Jeszcze nie widziałem. Muszę obejrzeć!

    Czekam jeszcze, aż Pani Jaruzelska zacznie w końcu zapraszać do siebie kolegów swojego ojca na wielogodzinną spowiedź. Ile można słuchać Ziemkiewicza…

  8. Nie bardzo mam czas, a nie wiem też, czy wszystko dobrze zrozumiałem

  9. Ona właśnie to robi, zaprasza kolegów ojca. Tyle, że młodszych. Ja, jak się trzasnąłem sierpem w kciuk w roku 1986 to do dziś mam ślad

  10. W Polsce za generowanie polskiej atomowej skali czasu UTC(PL) oraz wyznaczanie i rozpowszechnianie czasu urzędowego Rzeczypospolitej Polskiej poprzez serwery czasu, jest odpowiedzialne Laboratorium Czasu i Częstotliwości Głównego Urzędu Miar(GUM), nad którym  bezpośredni nadzór zgodnie z prawem, sprawuje Prezes Rady Ministrów(wtedy Donald Tusk).

    W innych krajach taką funkcję wypełniają odpowiedniki GUM tam funkcjonujące.

    W skali świata zrzeszone są one w Międzynarodowym Komitecie Miar (CIPM, Comité International des Poids et Mesures), podlegającemu Generalnej Konferencji Miar (CGPM, Conférence Générale des Poids et Mesures), składającej się z delegatów wszystkich układających się państw.

    Taki przypadek o jakim mowa(zmiana w skali światowej urzędowych czasów lokalnych z letniego na zimowy na okres jednego dnia(10.04.2010 roku) musiało być podjęte i uzgodnione na szczeblu nie tylko Międzynarodowego Komitetu Miar ale na szczeblach rządowych wielu państw.

    Pytanie jest następujące, skoro nie mogło to działanie być przypadkiem, to w jakim celu to uczyniono.

    Wytłumaczenie tego tkwi w wydarzeniach z tego dnia, które nie były katastrofą typu CFIT jak to przedstawiono w Raportach MAK i KBWLLP, ani zamachem w wersji wybuchowej jaką zaprezentowano w Raporcie Podkomisji MON pod przewodnictwem A.Macierewicza i ogłoszonym 11.04.2022 roku, po czym nastała całkowita cisza(nikt, żadna strona publicznie go nie analizuje, co też powinno dawać wiele do myślenia).

    Wszystko wskazuje na to, że była operacja fałszywej flagi, zorganizowana nie tylko przez Rosję ale i przez inne państwa, zainteresowane polityką resetu USA/Zachodu z Rosją.

    Te okoliczności sprawiają, że już ponad 12 lat trwają badania, publikowane są pseudo Raporty a Prokuratury Polski i Rosji ciągle nie kończą śledztwa.

    W maju 2010 roku(z okazji I-szej miesiecznicy wydarzeń) A.Macierewicz w tekście opublikowanym na łach Gazety Polskiej postawił prawdziwą tezę o jej przyczynach(geopolitycznych):

    (…)

    Lech Kaczyński wraz z elitą niepodległościową znalazł się w wirze wielkiej rosyjskiej operacji odzyskiwania wpływów na obszarze dawnego imperium i to w uzgodnieniu z Niemcami oraz za zgodą rządu Donalda Tuska. Była to w istocie gigantyczna pułapka, która zatrzasnęła się wraz ze startem Tu-154 10 kwietnia o godzinie 7.20 czasu warszawskiego

    (…)

    https://www.salon24.pl/u/autorzygazetypolskiej/179901,droga-do-smolenska

    Szybko jednak został przywołany do pionu i kiedy w lipcu 2010 roku powoływał Zespół Parlamentarny, o udziale Niemiec (w zmowie z Rosją przy pomocy rządu D.Tuska) „zapomniał i do dziś nie pamięta.

    Tak geopolityka wpływa od wieków na prawdę o historii , nie tylko Polski.

  11. To dotyczy wszystkiego. Np zadowolonych z siebie samorządowców dewastujących przestrzeń publiczną przez fatalną architekturę. To co się dzieje w tej materii to w 95 % potężna, ośmieszająca kompetencje raszynizacja kraju. Aż oczy bolą. Ale samorządowcy o mentalności parobków spuszczonych ze smyczy tego nie czują, że biegają po urzędzie w walonkach utytłanych w oborniku.

    I tak jest w wielu miejscach, nawet nie pilnowanych przez wielobarwną agenturę.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.