wrz 212017
 

Wczoraj na stronie głównej WP ukazał się tekst kataryny na temat samobójstwa czternastoletniego Kacpra, który został zaszczuty przez kolegów przez to rzekomo, że był gejem. Tekst ten jest tak kuriozalny, że w zasadzie nie powinno się go omawiać. Oto kataryna, osoba udająca blogerkę i firmująca przez wiele lat całe to oszustwo jakim była i jest nadal polityczna blogosfera, przywołuje trzy przypadki samobójstw dzieci, po to jedynie, by nadmienić, że na polecenie ministra prokuratura wycofała zarzuty dla Jacka Międlara. Nie wiem czy wycofała i nie wiem o jakie zarzuty chodzi? Chyba o te idiotyzmy rzekomo hitlerowskie, w których Międlar uczestniczy. Dla Kataryny jest to, jak sądzę dowód na to, że kraj się faszyzuje, bo zwolennicy Międlara mordują gejów w szkołach, a jego samego prokuratura uwalnia od zarzutów o szerzenie ksenofobii i nietolerancji.

Nie ma w tym tekście nic ponad próbę uporczywego lansu, ponad chęć powrotu autorki do sfery znaczeń, w której długo przebywała zanim wszystko się posypało. Dobitnym na to dowodem jest ostatnie zdanie tego tekstu, które brzmi – I tylko dzieci szkoda. Nie wiem doprawdy co powiedzieć. Katarynie szkoda jest dzieci, a do tego jeszcze przypomina jak to za poprzedniej kadencji PiS wysocy urzędnicy, nawet prezydent uczestniczyli w pogrzebach młodocianych samobójców, a dziś nikt z partii rządzącej nie pójdzie na pogrzeb tego biednego Kacpra. Oczywiście, że nie pójdą, bo muszą się zająć uwolnionym od zarzutów Międlarem, który stanie się ich maskotką, prawda? To nam chce powiedzieć najbardziej znana prawicowa blogerka, tak? Stara baba, która nie zasłużyła nawet na jedną setną tej popularności, jaka stała się jej udziałem będzie się teraz lansować na trumnie dziecka? Jakie to prawda, urocze….

Ja zaś, ponieważ w kwestii szkolnych dręczycieli mam do powiedzenia bardzo wiele, też zabiorę głos. Bo mogę. Skoro dopuszcza się do dyskusji głos tak kuriozalny to i mój chyba może wybrzmieć jakoś w tym chórze oburzonych.

W internacie gdzie mieszkałem przez ładnych parę lat była fala. Nie było to jakoś szczególnie dolegliwe, najgorsze było to, że starsi chłopcy zabierali nam jedzenie, a był to czas kartek i powszechnego braku wszystkiego. Robiliśmy pompki, a Janek, starszy kolega, który był wielkim miłośnikiem geografii kazał nam założyć zeszyty i po lekcjach prowadził normalne, dodatkowe zajęcia z tego przedmiotu. W pierwszych klasach technikum leśnego geografii nie było. Kiedy dziś sobie przypomnę Janka, łza mi się kręci w oku. Syfon do dziś nazywa go pożeraczem niemowląt, choć Janek w rzeczywistości nikogo nie pożarł i był dobrym a także poczciwym człowiekiem. Ustawił nas kiedyś wszystkich na korytarzu szeregiem i łaził w tę i nazad gapiąc się każdemu w oczy. Ja nigdy nie grzeszyłem odwagą i zawsze raczej wolałem ustąpić niż iść na konfrontację. No, ale tamtego popołudnia coś we mnie wstąpiło i myślę sobie, a żebyś się dziadu nie zdziwił…I tak stałem sobie patrząc Jankowi prosto w oczy. Kiedy Janek skończył próbę jakiej nas poddawał, rzekł, że tylko ja wytrzymałem jego przenikliwy wzrok i kazał mi iść do pokoju. Reszta robiła pompki na korytarzu. Ja sam nigdy nikogo nie dręczyłem, myślę, że z tego względu, że jestem zbyt skupiony na sobie i własnych sprawach, ale wielu kolegów oddawało się tej pasji całym swym jestestwem. Szczególnie kiedy coś wypili, a okazja zdarzała się w zasadzie codziennie. Wszystko to miało wymiar kabaretowy i było w swojej wymowie idiotyczne. Jeden kolega uczył kotów, czyli pierwszaków jak się poszukuje żył wodnych za pomocą wahadełka. Łaził z tym wahadełkiem, a oni za nim w rzędzie. Kiedy zwróciłem mu uwagę, że jest na drugim piętrze i wahadełko może nie mieć aż takiej mocy, żeby wykryć żyłę w gruncie, ściągnął but i cisnął nim za mną, a dzieciakom kazał robić tak zwane prosiaczki. To znaczy mieli podskakiwać na czterech i robić – kwik, kwik…

Nauczyciele nie zwracali na to w większości uwagi, wyjątkiem był jedynie straszliwy Władek, dziś już świętej pamięci, który za dręczenie młodszych stosował kary bezwzględne i dobrze przemyślane. Do najgorszych należało stanie na baczność w obuwiu na gumowej podeszwie przed pokojem wychowawców. Jeśli nie wiecie o co chodzi, załóżcie trampki i postójcie w nich na baczność pół godziny bez ruchu. Władek był ponadto nauczycielem hodowli lasu, więc nikt z nim nie zadzierał, nikt nawet nie śmiał pomyśleć, że mógłby mu się postawić, bo zakończyłoby się to rozerwaniem takiego delikwenta na strzępy. Strach przed Władkiem był paraliżujący i nie dawał się zwalczyć.

W naszym roczniku nie dochodziło do wypadków naprawdę kuriozalnych, ale czasem przychodzili do nas uczniowie z innych szkół leśnych, których wyrzucono stamtąd za wódkę, albo znęcanie się nad młodszymi. Oni opowiadali nam historie naprawdę dziwne. O tym na przykład, że ktoś miał w internacie induktor i tym induktorem przypalał skórę młodszych uczniów. Dlaczego to czynił? Z głupoty pewnie. Kiedy go wyrzucali trafiał do naszego technikum, tam się jakoś odnajdywał, a jednego z naszych wywalali do innej szkoły, w której zastępował tego zwyrodnialca z induktorem. I tak to szło. Przy tym wszystkim nigdy w żadnym technikum leśnym, za mojej tam bytności nie doszło do żadnego samobójstwa. U nas zdarzyło się raz, że chłopak zwariował i pojechał do Abramowic karetką, w kaftanie, a to z tego względu, że dwóch świrów opowiadało mu wieczorami, że zgwałcą jego siostrę. To był naprawdę wrażliwy dzieciak i on zapłacił za tych durniów cenę straszliwą. Nie wiem co się z nimi stało, ale mam nadzieję, że wpadli w ręce Władka. On zaś na zawsze opuścił szkołę. Mam nadzieję, że mu się powiodło w życiu.

Teraz powiem najwyraźniej jak potrafię dlaczego dochodzi do samobójstw dzieci w szkołach. Otóż dochodzi do nich, bo nie ma Władka. Nie ma nikogo, kto na miejscu egzekwował by sprawiedliwość i karał zło w jednej chwili, krótkiej jak błyskawica. Władek był chudy, żylasty i wyglądał jak bazyliszek, kiedyś się zdarzyło, że duży bardzo i masywny kolega porwał się z pięściami na drobniejszego i chudszego. Zaraz pożałował, Władek podniósł go prawie pod sufit, a gość był już w czwartej klasie, a potem tłukł jego głową w ścianę. Następnie puścił go i coś mu tam szepnął do ucha. Więcej do żadnych ekscesów w wykonaniu tego kolegi nie dochodziło.

Dziś mamy do czynienia z samobójstwami dzieci, a ta idiotka Kataryna pisze, że powinniśmy się do tego przyzwyczaić. Oczywiście, że powinniśmy się przyzwyczaić, a dlaczego nie…mamy do czynienia z agresywną propagandą LGBT w zasadzie wszędzie, jeśli jakiś chłopiec jest trochę delikatniejszy od razu zyskuje przezwisko geja. W telewizji, za czasów pierwszego rządu PiS Wojewódzki otwarcie szydził z niektórych posłów tej partii, że są gejami, a więc dawał znak, że nie ma społecznego przyzwolenia na takie zachowania. To znaczy, ono niby jest, ale jest pozorne, bo gej to jest i zawsze będzie wyzwisko. Mamy do tego zdewastowaną edukację, w szkole nie zawiązują się pomiędzy uczniami żadne więzi, gimnazjum trwa zbyt krótko, w sam razy tyle, by pomiędzy uczniami, z których jedni są łagodnymi, lekko ospałymi myślicielami, a inni agresywnymi rozbójnikami, doszło do serii konfliktów. Tych konfliktów nie może łagodzić szkoła, bo nie ma takich narzędzi. Nauczyciel nic nie może. Rodzice zaś wymagają, by mógł wszystko, a kiedy jeden z drugim spróbuje coś zrobić lecą z tym na skargę do kuratorium. Uczniowie, szczególnie ci wrażliwsi są w zasadzie skazani. Jeśli trafi im się w szkole grupa dręczycieli w miarę inteligentnych, którzy znają i potrafią wykorzystać okoliczności w jakich dziś funkcjonuje polska szkoła, są bez szans. Wysuwanie w takiej sytuacji pretensji do ministra, prokuratorów, rządu i Jacka Międlara na koniec, to jest bezczelność krańcowa. Ja mam na to jedną radę – puśćcie Władka. Dopóki pan Władysław znów nie zacznie patrolować szkolnych korytarzy nic się nie zmieni. Powtarzam – nic się nie zmieni. Dzieci rzeczywiście szkoda, ale co zrobić z durniami, którzy zaaranżowali tę całą kuriozalną sytuację, z kretynami, którzy nie potrafią zrozumieć, że w szkole nie można bez przerwy gadać o tolerancji wobec gejów, bo tam tych gejów jest jak na lekarstwo, a takie gadanie budzi jedynie agresję? Poza tym nie po to kształci się dzieci, by interesowały się życiem płciowym bliźnich. Co z nimi zrobić? Poczekać aż zasną i podłączyć do induktora chyba, bo co więcej…

Ja oczywiście wiem, że nie ma powrotu do czasów pana Władysława, wiem, bo kiedy Gabryś mały był w podstawówce oszalałe matki, próbowały zbierać podpisy pod petycją o zwolnienie z pracy jedynego po dyrektorze faceta w tej szkole. Był to nauczyciel WF, który próbował, bardzo zresztą nieudolnie i słabo, przywrócić dawne standardy szkolne, dawne relacje pomiędzy nauczycielami płci męskiej a wychowankami. Nie ma do tego powrotu, bo system jest tak skonstruowany, że rodzice wolą udawać iż nie widzą zagrożeń niż pozwolić na to, by pan od WF postawił do pionu jednego z drugim durnia. To jest pułapka. Celem jest oczywiście całkowite zdewastowanie edukacji i zanegowanie jej celów istotnych, a wyeksponowanie tej całej tolerancji dla inności, czyli potworności prowadzącej do zwyrodnienia i śmierci.

Jak pewnie już wszyscy wiedzą okoliczności zmuszają mnie do ogłoszenia tutaj pokornej prośby o wsparcie tego bloga. Jeśli ktoś uzna, że moja ośmioletnia, jakże intensywna działalność, warta jest jakiegoś zaangażowania, ponad wpisanie komentarza pod tekstem, będę mu nieskończenie wdzięczny za pomoc.

Bank Polska Kasa Opieki S.A. O. w Grodzisku Mazowieckim, 

ul.Armii Krajowej 16 05-825 Grodzisk Mazowiecki

PL47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

PKOPPLPWXXX

Podaję też konto na pay palu:

gabrielmaciejewski@wp.pl

Teraz inne ogłoszenia.

Oto musimy stanąć w prawdzie i ponieść odpowiedzialność za nieprzemyślane decyzje jakie stały się moim udziałem w tym i pod koniec zeszłego roku. Po sześciu latach prowadzenia wydawnictwa wiem już mniej więcej w jakich cyklach koniunkturalnych się poruszamy. Oczywiście nie potrafię tego opisać, ale biorę rzecz na wyczucie. I to wyczucie mówi mi, że jeśli nie zaczniemy już teraz opróżniać magazynu z książek, które na pewno nie będą się dynamicznie sprzedawać, położymy się na pewno. Nic nas nie uratuje. Zanim przejdę do rzeczy, chciałem coś jeszcze zaznaczyć. To mianowicie, że od dziś nie słucham nikogo. Nie biorę pod uwagę żadnych opinii, rad, cudownych przepisów na biznes i zwiększenie sprzedaży, nie robię też nic, co nie jest bezpośrednio związane z moją pracą. Słucham tylko siebie. Howgh. Weźcie to pod uwagę. Teraz clou. Nie sprzedamy nakładu wspomnień księdza Wacława Blizińskiego. To jest dla mnie już dziś jasne. Zajmują one poważną powierzchnię w magazynie i ona musi się zwolnić. Nie sprzedamy tego, bez względu na deklaracje jakie padają na temat tej książki oraz jej autora. Nie sprzedamy jej nawet wtedy jeśli obniżę cenę bardzo drastycznie, bo doświadczenia z obniżaniem cen książek mamy już za sobą i one nas o mały włos nie doprowadziły do katastrofy. Pomysł jest więc taki – wszystko co uzyskamy ze sprzedaży wspomnień księdza Wacława Blizińskiego, pod odliczeniu podatków rzecz jasna, zostanie przekazane na remont kościoła i plebanii w Liskowie, gdzie proboszczem jest dziś nasz dobry znajomy ksiądz Andrzej Klimek. To nie jest ekstrawagancja tak wielka jak „dżdżownica jest to:”, ale uważam, że trzyma jakiś standard. Nie mogę inaczej. Tak więc jeśli ktoś chce pomóc w remoncie kościoła i plebanii w Liskowie, niech kupi jeden egzemplarz książki księdza Blizińskiego i komuś go podaruje.

Zapraszam na stronę www.basnjakniedzwiedz.pl Michał wrócił już z urlopu, więc FOTO MAG jest już czynny. Zapraszam także do Tarabuka, do księgarni Przy Agorze w Warszawie. Do antykwariatu Tradovium w Krakowie, do sklepu Gufuś w Bielsku Białej, do sklepu Hydro Gaz w Słupsku i do księgarni Konkret w Grodzisku Mazowieckim. Nasze książki są także dostępne w Prudniku w księgarni „Na zapleczu” przy ulicy Piastowskiej 33/2

  193 komentarze do “W obronie szkolnych zwyrodnialców”

  1. Typowe dwójmyślenie. Ewolucja dobra bo lepsi i silniejsi wypierają słabszych, więc dajmy słabszym fory, aby silniejsi zanikli

  2. Nauczyciele…pamiętam starego ”dyra” z liceum.Niski,szeroki w barach,zwaliśmy o Tatar.Nigdy nie podnosił głosu,nigdy się nie znęcał,ale kiedy szedł korytarzem zapadała pełna szacunku cisza.Po nim nastał wicie,rozumicie ,sprawdzony towarzysz ,darł mordę a wszyscy mieli go  gdzieś.Bo Tatar był nasz,a ten był obcy.Na autorytet trzeba zapracować.

  3. We wczesnej podstawówce mój syn miał terrorystę. Zaczajał się na mniejszych kolegów i ich prał w szatni. większych nie ruszał, ale zaczajał się na ich młodsze siostry i braci.
    Mamusia o każdą uwagę robiła awanturę. Syn z dwójką kolegów, założyli spółkę. Łazili po szkole razem ale w pewnych odstępach, gdy terrorysta atakował jednego, dwójka była w pobliżu i spuszczali mu lekki łomot. Lekki bo przed przewagą uciekał. Kiedyś nie nie uciekł więc oberwał mocniej. Popłakał się, zadzwonił z komórki (której noszenie było zabronione) do matki, a że śladów nie miał, domalował sobie długopisem limo pod okiem.
    Matka (typowa frytka) wpadła jak furia do szkoły. Zobaczywszy limo, natychmiast chciała wzywać pogotowie, policję i straż pożarną. Wychowawczyni odczekała, aż ta umilkła z braku tchu i zmoczoną chusteczką wytarła ślady pobicia. Skończyło się.
    Oficjalnie chłopcy dostali jednocześnie uwagę za używanie przemocy i pochwałę za koleżeństwo.

  4. A nauczyciele mówią, że geje się mnożą niczym króliczki, bo to jest teraz trendy

  5. U mnie w podstawówce dyro i wuefmen lali chłopaków po pysku (nawet niesprawiedliwie, ale dla przykładu). Nikt nawet nie śmiał zaprotestować.

  6. No widzisz, a u nas nikt nikogo nie bił, czasem Władek tylko kimś potrząsnął i to wystarczyło, żeby trzymać 300 byków na wodzy.

  7. a w dupy was nie cwelili dla przykładu?

  8. A chcesz wylecieć? A z resztą, co ja będę z trolem gadał, won…

  9. Jest jeszcze gorzej. Nie tylko nauczyciel dziś nic nie może, ale sam jest do niczego i w większości stanowi antyprzykład dla dzieci. Nauczyciele to w dużej mierze zdegenerowane jednostki, roszczeniowe, leniwe i nienawidzące swojej pracy. Prowadzę szkołę od kilku lat i mam dużo różnych przemyśleń na ten temat. Owszem, zdarzają się nauczycielskie perełki, ale szybko są degenerowane przez starych wyjadaczy…..no i są w mniejszości.

    Natomiast wczoraj mój syn, który bynajmniej nie jest wylewny i wie, że zazwyczaj staję po stronie nauczyciela, jeśli dochodzi do jakichś nieporozumień, poskarżył się, że nauczycielka szydzi w obecności całej klasy z tego, że nosi on krzyż na łańcuszku. Jest to krzyżyk nieco większy niż taki maleńki, standardowy, ale mój syn akurat jest na etapie poszukiwań i jest dzieckiem, które szuka swojej drogi aktualnie w Piśmie Św., bardzo był dumny z tego krzyżyka, którego dostał w wakacje od babci. Nauczycielka – jego wychowawczyni, polonistka, najpierw zwróciła mu uwagę, że w szkole nie powinien afiszować się tak z tym krzyżem (szkoła im. Św. Jadwigi Śląskiej), teraz docina mu, np. mówiąc, że boi się przeczytać jego ocenę z kartkówki, bo jeszcze on ją tym krzyżem walnie.

    Takie są standardy teraz w szkołach. Mój syn nie skarżył się nigdy na kolegów, natomiast na zachowanie nauczycieli niejednokrotnie.

  10. „No, ale tamtego popołudnia coś we mnie wstąpiło i myślę sobie, a żebyś się dziadu nie zdziwił…”

    Masz niezłego Anioła Stróża. A raczej masz dar słuchania go jakby mimochodem.

    Nadto teza o panu Władku, a raczej o jego nieobecności to diagnoza w 10, która nawet bladym światełkiem nie zamigota w umyśle p. Kataryny. Wygląda to tak jakby wyczuwanie układów i  zadań poprawnościowych całkowicie w jej przypadku zastąpiło świadomość problemu. Tekst bardzo ciekawy.

  11. Mamy dziwną dychotomię w tym jak państwo reguluje prawo rodzica do stanowieniu o dziecku. Zanim dziecko się narodzi, państwo ułatwia jego zabicie gdy pojawi się podejrzenie choroby genetycznej. Po narodzinach państwo rzuca się na dziecko ze swoimi procedurami, strzykawkami i rejestrami rzekomo je chroniąc. Potem państwo wymusza na rodzicu obowiązek szkolny i z jednej strony system pozwala na patologię w szkole, w obronie praw rodzica i dziecka (patologicznych), a z drugiej zmusza do uczestniczenia w niej, paraliżując działania normalnych rodziców i normalnych nauczycieli. Do tego jeszcze dochodzi jeszcze odbieranie dzieci ubogim rodzicom.

  12. Władek wrócić niie może, bo podobnie jak ten WFista uosabiaja „fashysm” najstraszliwszy. Ten, w którym istnieją zjawiska i wartości obiektywne. A żadna współczesna matka nie zgodzi się na to, żeby owoce jej łona podlegały obiektywnej ocenie.

  13. Ale ja muszę wrócić jeszcze na chwilę do wczorajszego, b. ważnego tekstu. AU skarżył się że jest skonfudowany. Na co ty poskarżyłeś się, że refleksja którą podajesz nie jest opisem wyjaśniającym wszystko w kwestii tronu i tylnego siedzenia, zwłaszcza w kwestii bieżącego rozłożenia ról. Siłą rzeczy nie sposób mieć taką wiedzę, bo gdyby ktoś taką miał, to znaczy że byłby już na poziomie walki o tylne siedzenie i tą wiedzą nie mógłby się dzielić.

    Nie wiem, czy ktoś napisał,  że wczorajszy tekst jest jednym z ważniejszych, przybliżających nas, żuczków z nizin politycznych, do rzeczywistości, właśnie tej istotnie politycznej. Ja to zauważyłem od razu w tytule, ale zapomniałem o tym napisać. Faux pas. Upadek dobrych obyczajów na blogu. A to jest bardzo ważna wiedza, siłą rzeczy nieprecyzyjna. I nadto podawana nam za darmo. Za darmo!!!

  14. To nie trend, to idealna wymówka. Paraliżuje każdą panią wychowawczynie, wychowawcę może by rozbawiła albo co. A jak jeszcze pani pedagog czy psycholog jest wrażliwa to zaczyna się jazda. Ta jazda kończy się spychologią, zawsze !

    Dla dziecka ma taki plus, że jak wyląduje u specjalisty psychologa/psychiatry to dostanie papier, ze jest „normalne” ale „bardziej odczuwa dorastanie”. Tyle, że agresorzy też często mają takie papiery. No bo jak tu nie „bardziej odczuwać dorastania” gdy występuje przymus atakowania słabszych.

  15. Dzięki wuefowi miałem lekko.Fart, umiałem bronić w piłkę nożną, chociaż byłem mały. Tym uciekłem przed falą.

    Początek roku szkolnego w średniej szkole. Rozgrywki o mistrzostwo szkoły. Oczywiście, my pierwszaki trafiamy na czwartą. Już podczas rozgrzewki widzę, ich kopy na bramę i że będzie ostro. Dobrze, jak nie będzie dwu-cyfrówki. Pierwsza minuta i wygrywamy, kibice się z nich śmieją. Wkurzyli się. To był huragan, wpuściłem osiem ale wybroniłem trzy razy tyle. Zapamiętali mnie do tego stopnia, że wymuszali na drugich i trzecich klasach, aby oddawali mi odebrane moje kanapki.

  16. Rozemcjowane kobiety „z chusteczkami w rekach” podejmują społeczne DECYZJE…, lub wpływają na decyzje zniewieściałych mężczyzn.
    Tak to leci w historii świata od: Rdz. 3, Est, ścięcie Jana Chrzciciela, komitety przywódcze powstań i rewolucji, itd… jakakolwiek decyzja, bo obok leniwy facet nie ma cojones i dla swojego świętego spokoju woli się nie wtrącać, czyli BOI się podjęcia DECYZJI i ponoszenia ODPOWIEDZIALNOŚCI za skutki.

    Ja POPROSIŁEM moją Żonę, aby nie uczestniczyła w wyborach, bo to nie jest rola kobiet. Posłuchała i została w domu… miała zamiar głosować tak jak ja, ale… z zupełnie odmiennego powodu.

    Mamy 9 dzieci. Ma CHARAKTER taki, że jak Ją zdenerwujesz, to bezpieczniej jest drażnić gołą ręką kobrę.

    Brak odwagi mężczyzn do podejmowania: decyzji, walki, ODPOWIEDZIALNOŚCI za los innych ludzi… gotowości oddania swojego życia w ich obronie, do końca…

    Jak pamiętam, to bodajże John Derek, ciekawie napisał na własnym przykładzie o dojrzewaniu do tej ODPOWIEDZIALNOŚCI mężczyzny i roli, pomocy w tym procesie kobiety, która decyduje się być u jego boku na całe życie, na dobre i na złe.

  17. W moim technikum nauczyciele raczej również nie podnosili głosu. Stosowali natomiast odpowiedzialność zbiorową. Zdarzało się, że lądował u nas jakiś spad-wiraszka i próbował chamsko zaistnieć. Nauczyciel na to dictum kazał wyciągać karteczki i robił nam sprawdzian z trzech ostatnich lekcji. Jeśli po naszych sugestiach by wiraszka się uspokoił, bo wszyscy mamy problemy, dalej kozaczył, braliśmy sprawy w swoje ręce. Na wuefie zakładaliśmy mu pałatkę na pustą łepetynę i dawaliśmy tak straszliwego ognia, że trzeszczały kości. Wyjątkowo skuteczna metoda socjalizacji.

  18. upadek zaczął się od klas koedukacyjnych w szkołach średnich.

     

    Młodzieńcy „na dojrzewaniu’ , niczym cietrzewie na tokowisku, chcą zaimponować koleżankom. No, ale czym taki młody tuman może imponować? A więc imponuje chamstwem, bo to najłatwiejsze.

    Kolejnym gwoździem do trumny edukacyjnej było całkowite sfeminizowanie tego zawodu, czyli szkoły stały się gettem dla absolwentek studió wyższych, które jakoś musza rozładowywać swoje frustracje i życiowe niespełnienia . Jest to klasyczny rodzaj  „piekła kobiet” One same sobie i uczniom robią owa „falę” , no i męża w szkolnictwie  znaleźć nie sposób. Nawet na szkoleniach, seminariach i temu podobnych spędach. grupowych.

  19. Ta kobieta to ma problem, ale ze sobą – ja bym to jej wyłożył w 4 oczy na spokojnie.

    Może panna lub rozwódka, albo własnych nie ma i coś pod stropem „iskrzy”.

  20. U nas osiedle tzw. „nowe bloki ” obok przedwojennych niesprywatyzowanych, lata 70 późne. W szkole „wielokulturowość”. Czasami kipiało. Pan od ZPT brał gościa jedną ręką do góry, że guziki pękały i patrzył się w oczy. Co bardziej wytrwali biegali na około „stadionika” przed WF-istą, tzn. on na kolarce + jego pies głośno ujadający – wykręcali nawet niezłe czasu, wszystko w imię zdrowia i kondycji.

  21.  

     
    Co do tego chłopca, rzeczywiście przypisywanie mu gejostwa jest bzdurą totalną. Był po prostu delikatny i zagubiony a więc idealny jako ofiara dla teraźniejszych „liderów” szkolnej dziczy. Do tego wszystkiego czytał książki (!!!) i dlatego często bywał w miejscowej bibliotece, a to już grzech prawdziwy.
     
    Pan Władzio. Tak, to jest istota tej sprawy. Fala, czyli hierarchia alternatywna – nieoficjalna, sama w sobie jest zjawiskiem nie do uniknięcia w żadnym większym skupisku ludzkim. Oprócz funkcji rozrywkowych pełni też kilka innych organizacyjno-dyscyplinujących, bo kiedyś grupy młodzieży dyscyplinowały się same i stąd prawdziwe tragedie zdarzały się bardzo rzadko. Dziś monopol na przemoc ma państwo i do tego mamy się przyzwyczaić, tyle że fala nie zaniknie bo jest wręcz przez państwo prowokowana. Właśnie za sprawą braku pana Władka. Był on bowiem zwieńczeniem tej piramidy, czyli hierarchii alternatywnej, ponieważ nikt nie kwestionował jego prawa do takich zachowań, wiedząc, że lepiej lub gorzej gwarantuje bezpieczeństwo dziatwy szkolnej.
     
    Na koniec anegdotka. Około roku 1992, czyli w czasach zamierzchłych miałem okazję spożywać trunki wysokooktanowe w towarzystwie nauczycieli WF przebywających na szkoleniu. Opowieści dotyczyły spraw różnych, ale najciekawsze dotyczyły właśnie ustanawiania własnego miejsca w tej szkolnej hierarchii. W szczególności jedna utkwiła mi w pamięci (nauczyciel w szkole zawodowej): „A ja robię to tak. Kiedy przychodzi mi do szkoły nowy rocznik to na pierwszej lekcji biorę ich w obroty od pierwszej chwili, ustawiam w dwuszeregu i zagaduję – który tu jest najsilniejszy, wystąp! Zadowolony z siebie występuje. Ja podchodzę, daję mu z otwartej w pysk i zagaduję dalej – a teraz ja jestem najsilniejszy a ty masz pilnować porządku. I później jest już spokój”. Nie pamiętam czy miał na imię Władzio, pewnie nie, ale wiem, że na pewno już tak nie robi.

  22. U mnie w szkole gość z fizyki, który był też kulturystą, raczej niskiego wzrostu facecik, w pierwszej klasie, gdy dwóch byczków coś tam podskakiwało, poszedł na zaplecze, przyniósł hantel wagi chyba z 15 kilo. Usiadł i wycisnął nim ze 100 razy (nie wiem ile, ale naprawdę sporo). Potem poprosił obydwu delikwentów aby to powtórzyli. Nie dali rady i od tej pory był spokój.

  23. Przeszedłem teraz drogę podstawówka/gimnazjum/liceum, dzieciaki fajne uśmiechnięte, gejów i lesbijek nie zauważyłem. Problemy wychowawcze zaczynają się z dziećmi w niepełnych rodzinach/rozbitych/emigranckich; chów babciny najgorszy. Ale żeby od razu LGBT to nie, ktoś to na siłę kręci.

  24. Świetny tekst i bardzo słuszna diagnoza. Mogę tylko dodać (jako testowy rocznik czarnobylski 1986), że kiedy była wprowadzana niesławnej pamięci reforma edukacji i wynikające z niej kosmiczne patologie i zaniedbania w nauce, to prawie wszyscy nabrali wody w usta, albo chwalili reformę. Ostatnio spotkałem się z kolegą (obecnie księdzem) i zaczęliśmy po prostu liczyć straty w ludziach, czyli kolegów z naszych albo równoległych klas, którzy stracili życie w wyniku nacisku różnych patologii, które ich dotknęły w gimnazjum (narkotyki, itd.).

  25. >POPROSIŁEM moją Żonę, aby nie uczestniczyła w wyborach, … Posłuchała i została w domu… … Mamy 9 dzieci. Ma CHARAKTER … jak Ją zdenerwujesz, to bezpieczniej jest drażnić gołą ręką kobrę.

    Po prostu Pięknie. Podziwiam.

  26. >braku pana Władka. Był on bowiem zwieńczeniem tej piramidy, czyli hierarchii alternatywnej, ponieważ nikt nie kwestionował jego prawa do takich zachowań, wiedząc, że lepiej lub gorzej gwarantuje bezpieczeństwo dziatwy szkolnej.

     

    Dokładnie. Bez Panów „Waldków” w szkołach jest strasznie dla słabszych.

  27. „Ja POPROSIŁEM moją Żonę, aby nie uczestniczyła w wyborach, bo to nie jest rola kobiet. Posłuchała i została w domu… miała zamiar głosować tak jak ja, ale… z zupełnie odmiennego powodu.”

    „Dziękuję” panu i pańskiej żonie za „roztopność” i wprowadzenie tym sposobem swoich wrogów politycznych do Sejmu… 🙁 I co, ponosi pan tę odpowiedzialność i bierze ją na klatę? A żona zadowolona z efektu?
    Może jednostkowy głos pana żony na tym akurat nie zaważył, ale co by to było, gdyby tak wszystkie kobiety zrezygnowały z głosowania, bo mąż prosi…  Niektóre kobiety mają „głupich” politycznie mężczyzn…takie życie, nie wie pan o tym?
    Tak czy owak, swojemu mężowi bym na taką hipotetyczną „prośbę” odpowiedziała, żeby może lepiej zrobił 100 pompek, będzie mądrzej i lepiej dla nas wszystkich, a co dwa głosy, to nie jeden.
    We wszystkim potrzebna jest rozwaga. Płeć akurat nie ma tu nic do rzeczy. Przepraszam, że tak się przyczepiłam, ale dość mocno się wkurzam na takie kwiatki, bo to mi się wydaje jednak zbyt ciasne i mało chrześcijańskie.

    Ja pamiętam, że w mojej szkole były „hetery” nauczycielki i to one wzbudzały największy respekt i u nich nie fikał nikt, a przejście pani od geografii po korytarzu w czasie przerwy, kiedy nieraz się kotłowało nawet niebezpiecznie, powodowało, że wszystkim automatycznie prasowały się kołnierzyki od fartuszków. Największe rozrabiaki-chłopaki z klasy i wszystkie „wredne” koleżanki robili się malutcy jak małe Miki. Genialna była także pani woźna… przezywaliśmy ją „muszka-plujka”, ale jak machnęła ścierą w powietrzu albo mokrą ręką, to od razu był spokój. Tylko jeden nauczyciel w całej mojej szkolnej przygodzie miał cojones, by doprowadzić rozrabiakę do porządku – no ale to był już „atak z liścia” i chyba jednak o krok za daleko (jak na dzisiejsze standardy), ale chłopak się nie poskarżył i wyrósł na całkiem rozsądnego.
    Pan Władzio, czy Pani Władzia- byle o odpowiednim podejściu. Niestety słuch o nich zaginął…

    Tekst Pana Gabriela genialny.

  28. Tak, Pani „Władzia” i  „głos zaważył”. Mało kumasz żabko.

  29. Myślę, że mitologizuje pan owo państwo. Gdzie są ojcowie, że się tak zapytam? To, że chcą nam wejść na głowę z całym tym g..wnem to nic nowego. Czy dzisiejsi ojcowie biorą za rogi to zło i pędzą precz?

  30. To o czym pisze Kataryna jak i parę innych dziwnych tematów bieżączki – wystarczy zerknąć na http://www.tvp.info – mam nieodparte wrażenie ma odwrócić uwagę od historii rodziców, którzy uciekli z wcześniakiem ze szpitala nie godząc się na zaszczepienie dziecka szczepionką wycofaną 2 lata temu. Do tego stopnia jest to dęte, że wczoraj w wiadomościach tvp1 marszałek Karczewski szczepił na wizji ministra Radziwiła, zachwalając szczepionke na grypę.

  31. >marszałek Karczewski szczepił na wizji ministra Radziwiła

    ja pier…

    seks też robili?

  32. Dawka szczepionki proporcjonalna do masy szczepionego?

    Czyli z 20x tyle, ile niemowleciu?

    Bohaterowie, k..a ich mac, medialni.

  33. Fakt, że minister zdrowia i marszałek Senatu tak się ośmieszyli na oczach milionów Polaków, świadczy o tym, że gangsterzy szczepionkarscy z każdą sekundą tracą powietrze.

  34. takim panom jak „darkside” trzeba pozwolić się pochwalić swoimi marzeniami, niech mają. Dyskusja jest tu stratą czasu.

    Mój mąż, gdybym mu powiedziała, że nie idę na wybory bo to nie jest sprawa kobiet, to najpierw pękł by ze śmiechu, a potem kazał mnie egzorcyzmować:-))))

     

    A wracając do tematu. Głównodowodzący edukacją w mieście, w którym mieszkam jest gejem i jakoś przeszedł całą drogę edukacyjną, żyje i rządzi.

    Problemem szkoły są nauczyciele, bez względu na płeć. To, że wybierają ten zawód dla świętego spokoju, że nie ma żadnej selekcji na studiach, porządnych praktyk zawodowych itp.

  35. Wychowawczyni zachorowała i nie było jej pół roku w szkole. W jej miejsce przyszła starsza nauczycielka. Zorientowała się, że klasa jest zatomizowana i postanowiła coś z tym zrobić. Zrobiła to po damsku, a więc na godzinie wychowawczej wszyscy usiedli na ustawionych w koło krzesłach, a pani powiedziała coś miłego o jednym z uczniów i wręczyła mu czerwoną poduszeczkę w kształcie serca. Zauważyła, że poduszeczka wędrowała tylko wśród grupy lubiących się uczniów, kiedy inni nie istnieli. Kiedy jakiś lizus dał serduszko pani to ta wręczała je komuś pomijanemu i nielubianemu. Stosowała również inne sposoby wzbudzenia więzi między uczniami. Kiedy po pół roku wychowawstwo podjęła nauczycielka właściwa to klasa miała najlepsze wśród V klas wyniki w nauczaniu, najmniejszą liczbę godzin nieusprawiedliwionych i mało skarg od innych nauczycielek. Po wywiadówce porozmawiałem na temat metod budowania więzi między uczniami przez zastępczynię, na co pani żachnęła się, że coś tam słyszała i rzuciła mi niechętne spojrzenie. Pod koniec roku szkolnego klasa już nie przodowała.

  36. Super, ropuszko, że ty kumasz wszystko.

  37. Ech szkoła średnia… chodziłem do szkoły mundurowej (5-letnie technikum) w III i IV klasie mieliśmy praktyki na statkach(ok. dwa miesiące) i po praktykach uczniowie wracali 100% zdemoralizowania (nauczeni życia). Nie wiem jak dawali sobie z nami radę nauczyciele, ale jak mi kiedyś po latach powiedzieli , to o te właśnie nasze klasy żeglugowe się bili, by mieć „wychowawstwo”. Pamiętam nauczyciela z j. polskiego, był to gość naprawdę mizernej postury, a na jego lekcjach była cisza, miał autorytet.

  38.  Nauczycielka – jego wychowawczyni, polonistka, najpierw zwróciła mu uwagę, że w szkole nie powinien afiszować się tak z tym krzyżem

    Niech jej odpowie żeby się nie afiszowała ze swoim ateizmem. A to co nosi na szyi czy ma taki czy inny napis na koszulce to już jego sprawa a nie jej. W artykule 53 konstytucji RP jest coś takiego:

    Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób.

    Nigdzie w polskim prawie nie jest napisane że szkoła jest ateistyczna. Ja bym tej babie nie dopuścił i bym starą prukwę do pionu postawił.

  39. Babie bym nie odpuścił rzecz jasna. Wordowy błąd się wkradł.

  40. To trzeba zrobić formalnie i trktować jako krucjatę uderzyć zawiadomieniami do wszelkich instytucji i nagrać lub sfilmować oraz zabezpieczyć zeznania

  41. Ojców zawsze było mało, powstania, wojna, walka w podziemiu, nadmiar pracy, alkoholizm. Teraz mógłby nastać czas ojców, ale chyba jest niedostatek wzorców.

  42. To sie zawsze robi tak, że uderza się do dyrekcji i zapodaje się stosowną formułkę:”jeżeli te nękanie będzie się powtarzać, sprawa trafi do kuratorium i prokuratury”. Najtwardszemu lewakowi mięknie rura po czymś takim i żaden krzyżyk na szyi już nie przeszkadza.

  43. Zawiadamiam dyrektora jako urzędnika państwowego o ….. ; pisemnie i dopiero się konfrontacja zaczyna;  w tle wracamy do Gulianiego Zero tolerancji …

  44. Wystarczy ojców w populacji nie tędy argumentacja

  45. To nie szczepionka była przeterminowana. To witamina K, którą chcieli podać noworodkowi w postaci zastrzyku z wycofanego preparatu Vitacom wzbudziła wątpliwości rodziców. Do preparatu nie było polskiej ulotki, a personel nie chciał lub nie umiał udzielić żadnych informacji. Tę witaminę podaje się ponoć aby zwiększyć krzepliwość krwi u noworodków. Nie wiem czy to prawda, ale dawka jaką się podaje znacznie przekracza zapotrzebowanie tak małego organizmu.

    Dzisiaj minister Radziwiłł oznajmił, że „Z tego, co się dowiedziałem, […] to rodzice odmówili wykonywania w zasadzie wszystkich czynności pielęgnacyjnych, diagnostycznych i leczniczych u wcześniaka z niską wagą urodzeniową, a to jest jest sytuacja zupełnie niedopuszczalna, która potencjalnie musi być postrzegana jako zagrożenie dla życia i zdrowia dziecka”.

  46. >Nigdzie w polskim prawie nie jest napisane że szkoła jest ateistyczna.

    > zapodaje się stosowną formułkę:”jeżeli te nękanie będzie się powtarzać, sprawa trafi do kuratorium i prokuratury”… żaden krzyżyk na szyi już nie przeszkadza.

    >Zawiadamiam dyrektora jako urzędnika państwowego o ….. ; pisemnie

     

    Dobrze zapamiętać 🙂

  47. Panie Gabrielu, wiadomo jak Pan pisze na codzień i że to wszystko jest naprawdę ważne, ale dzisiaj napisał Pan po prostu po trzykroć cholernie ważny tekst. I w 100% prawdziwy.

    Kto miał to szczęście chodzić do szkoły, kiedy panowały tam jeszcze normalne relacje między nauczycielami a uczniami oraz mogły działać naturalne hamulce dla wszelkich przesadzonych czyli niebezpiecznych przejawów agresji i zła – ten to bardzo dobrze wie i rozumie.

    Ja też chodziłem do technikum męskiego, 30 chłopa i połowa nauczycieli to mężczyźni. Wtedy się mówiło, że jest dużo problemów z tymi relacjami. I że to uczniowie są zawsze poszkodowani. Ciekawe jak to nazwać dzisiaj?

    Zaprawdę brakuje nam panów Władków.

  48. Tych wersji jest wiele, jedno jest pewne: z tego powodu pozbawiono rodziców władzy rodzicielskiej i jest cicho sza na ten temat.

  49. DOKŁADNIE. Ta sprawa bulwersuje mnie i żonę dość mocno, aczkolwiek ja mówię jej i sam się staram nie wnikać w szczegóły, bo tak naprawdę to wszystko tylko relacje z 2 i dalszych rąk.

    Niemniej szczegóły tej sprawy tak naprawdę nie maja znaczenia w jednej kwestii. Jeśli meritum jest prawdą, to z powodu braku zgody na jakieś procedury szpitalne wobec ich dziecka rodzicom ograniczono prawa rodzicielskie. Czyli de facto odebrano władzę rodzicielską. I to jest prawdziwy dramat świata, w którym żyjemy.

    Dodam dla informacji, że w wielu szpitalach na życzenie rodziców dziecko nie jest szczepione po urodzeniu, nie jest myte przez pierwsze 24h i nie dostaje wit. K. I tu jest drugi problem medycznej placówki państwowej czyli państwa – wielość standardów.

  50. Bo każdy wiedział, że jak trzeba będzie, to dostanie upokarzający i bolesny łomot od nauczyciela i nawet do głowy mu nie przyszło, żeby pokazywać rogi ponad akceptowalny poziom.

  51. Za niedługo za odmowę lewatywy jako procedury med., będę pozbawiony praw wyborczych i obywatelskich. Jaki chyba papiery już przegląda. Wice-m do takich spraw – dramat.

  52. Wczoraj były jakies pokrętne wyjasnienia, ze pozbawiono ich władzy rodzicielskiej „czasowo”

  53. Preparat wit.K mający rejestrację w Polsce (i u nas produkowany) nie jest fizycznie dostępny, dlatego MZ sprowadza produkt o identycznym składzie zarejestrowany m.in.w Niemczech. Dawka jest prawidłowa i zgodna z wytycznymi dla urodzonych przed 37tyg. Ma zabezpieczyć dziecko zagrożone krwotokami na pierwsze miesiące życia. Ilość idiotyzmów jaka w sprawie Białogardu przetoczyła się przez media jest porażająca. Rozsądna dyskusja o szczepieniach zostanie tym przypadkiem zaorana na lata. Emocje histerycznych rodziców to straszliwa broń.

  54. Jasne. Poszczepił bym chętnie tych ministrów.

  55. To nie jest związane z Jakim to jest dyktat ideologiczny i tworzenie nowego ładu społecznego komu się to panstewko/eu/.. nie podoba to won i sankcje

  56. >Mój mąż, gdybym mu powiedziała, że nie idę na wybory bo to nie jest sprawa kobiet, to najpierw pękł by ze śmiechu, a potem kazał mnie egzorcyzmować:-))))

    To nie jest śmieszne.

  57. Proszę Państwa, wzruszył mnie dzisiejszy tekst Pana Gabriela. Wróciły wspomnienia z lat 86 -90. A, że po sąsiedzku mieliśmy technikum leśne w Zagnańsku i pociąg bezpośredni relacji Kielce- Zagnańsk – Dęblin. Przypominają mi się koledzy w zielonych mundurach, jeden nawet został dr hab gleboznawstwa. My biegaliśmy w czarnych i granatowych mundurach. I była fala i był porządek.

  58. Prawda nie jest dla nikogo interesująca

  59. I nas w chemiku fal nie było ale hirarchia i kindersztuba tak, koleżanki też były a przygód co niemiara

  60. Państwo pokazało majestat  poddanym. Powinni jeszcze WOT uruchomić. Rozsądku w tym brak. Okopy będą jeszcze głębsze.

  61. Wice-m poczciwa chłopina, krzywda go mierzi..na razie…kapitału chyba nie buduje.

    Dzieci „wyciekają” też z systemu edu – też wścieklizna ta sama.

  62. https://www.youtube.com/watch?v=LTf3mp3tbz4

    Eksperyment pt: „Upadek Cywilizacji” w Szwecji został zaprogramowany i skrupulatnie wykonany przez socjalistów. Dziś tego się raczej już nie da zatrzymać. Oglądając ten film mam wrażenie że większość spraw pokazanych w filmie zaczęło się dziać również w Polsce. Oni przegapili moment kiedy można było się jeszcze cofnąć,  wydaje się iż „dobra zmiana” u nas zatrzymała procesy degeneracyjne, ale znów się one odnawiają. Myślę że jeśli właściwie nie zdiagnozujemy tej choroby i nie zaczniemy leczenia w ciągu kilkunastu lat czeka Polaków taka sama zagłada jak naród Szwedzki.

  63. Nie. Rodzice poprztykali się z ordynatorem. O co naprawdę poszło nie wiemy. A media grzeją temat i robią z nas idiotów. W tym kontekście żale za szkołą, w której istniała hierarchia i jakieś reguły uważam za kuriozalną. Skoro rodzice wiedzą najlepiej jak leczyć, to i w szkole powinni mieć zdanie decydujące.

  64. Film znany i wstrząsający. Ale im nic nie pomoże. Pamiętam mój szok poznawczy kiedy w 90′ roku wylądowałem w Szwecji i zobaczyłem na ulicy marsz komunistów z czerwonymi flagami, sierpami i młotami oraz orkiestrą grająca międzynarodówkę.

    Nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać.

  65. Dokładnie. Nie kupuję tego. Przy obecnym stężeniu zidiociałych ekofaszystooszołomów wali prowokacją na kilometr jak spleśniałą onucą.

  66. Rodzice powinni podpisać tylko, że biorą odpowiedzialność na siebie w przypadku powikłań i pójść po rozum do głowy. A katastrofa epidemiologiczna ani ekologiczna nie groziła w tym wypadku. Po co obława ?

  67. Nieprecyzyjna tylko w kwestiach bieżących. Jako zarys relacji wystarczająco precyzyjna.

  68. I vice versa. Niech lekarz który optuje za szczepieniem napisze /zaświadczy, że szczepienie nie stanowi zagrożenia dla zdrowia/życia dziecka. W przypadku komplikacji poszczepiennych pokryje koszty leczenia i rehabilitacji. Zrobi to?

    Lekarz, nauczyciel, rodzic…. Oni są produktem /w większości/ stworzonym przez ten chory system. Nie liczy się zdrowie dziecka. jego dobro tylko zachowanie ustalonych przez to państwo procedur. Nauczyciel, lekarz czy rodzic winien odpowiadać za dziecko? Tylko rodzic. Pozostali winni mu w tym pomagać a nie narzucać procedury.

  69. Do Państwa nie wolno mieć żadnego zaufania ciekawe jak realizowano procedury w 24 godz. Chyba ładne dziecko się urodziło i jest klient

  70. Dziecko jest „państwowe” dopóki jest zdrowe i można z niego wycisnąć tyle kasy ile się da, filując je jak salceson wszystkimi „niezbędnymi” specjałami – w przypadku komplikacji bujajcie się rodzice sami.

    .

  71. Od domu i szkoły wszystko się zaczyna

  72. Myślę że wreszcie zrozumiałem dlaczego nie chcesz mi wysłać tego na co się umówiliśmy na mój/prostszy sposób a wolisz na Twój/droższy i bardziej pracochłonny dla nas obu.

    Minimalizujesz ryzyko prowokacji :):)

  73. Każda władza dąży do totalitarnego podporządkowania sobie wszystkiego. Pohamować może ją masowy opór i kontrola społeczna, lub samoograniczająca się monarchia oświecona. Obydwa bezpieczniki słabe i zawodne więc wymagające ciągłego wsparcia modlitewnego

  74. Lubię Pana, ale się nie klei.

    W kontekście zdania:

    ” Skoro rodzice wiedzą najlepiej jak leczyć, to i w szkole powinni mieć zdanie decydujące.”

    Raz Pan ironizuje na temat władzy rodziców: „w matmie też?”, teraz pisze Pan o ważności „domu”. Wcześniej – że nikogo nie interesuje prawda. A jeszcze wcześniej sugerował Pan rozwiązanie – zbieranie pieniędzy poprzez sms z kredytem od operatora.

    Jak to można rozumieć?

  75. Krucjata Różańcowa za Ojczyznę na takie dictum acerbum.

  76. „pieniędzy” w sensie – zapłaty za pracę.

  77. Nadmierne uogólnianie wy bywa z rozsądku i co ma płacenie smsem z dziejszym pisaniem tutaj sms jest narzędziem takim jak potmonetka każdy rozumie to na co mu rozum pozwala w matmie do gadania mają matematycy ….

  78. Większości prawda nie interesuje emocje i iluzje tak

  79. Dlaczego ma nie być powrotu do czasów pana Władysława? Z góry się poddawać? Nie wychylać się? Wprost przeciwnie. Próbować się przeciwstawiać utartym i durnym zwyczajom. Nie tylko wychowujemy dzieci, czasem i wnuki. Sami uczymy się też przez całe swoje życie. Takie Kataryny czy inne mendy życiowe nie mają szans /nie pozwólmy im/ na to by nam i naszym dzieciom wskazywać drogę.

  80. Technikum Chemiczne to była twarda szkoła. Trudno było się dostać, egzamin wstępny, piekielnie wymagający nauczyciele. Nie zna życia kto za komuny nie odsłużył jakiegoś technikum.

  81. Dlatego swojego nie posłałem do szkoły. U nas tworzą się edukacje domowe, sami rodzice sobie szkołę organizują dzieciom i to jest fajne, a nie edukacja państwowa.

  82. Ale tylko do pewnej granicy nie się oderwać od standaryzowanej wielopoziomowej edukacji

  83. A żadna współczesna matka nie zgodzi się na to, żeby owoce jej łona podlegały obiektywnej ocenie.

    Zna Pan wszystkie współczesne matki?

  84. Zawsze mnie dziwiły wspomnienia ze studiów za komuny. Że imprezy, popijawy, ogólnie luz. Skończyłem elektronikę na Politechnice i dla mnie to był wtedy zapieprz od rana do nocy. Spotykaliśmy się u mnie, bo z żoną i dzieckiem mieliśmy swoje mieszkanie. Całą grupą, zwykle przed laboratorium, kolokwium czy egzaminem. Każdy miał przygotować jedno zagadnienie, tak żeby móc pomagać innym. Siedzieliśmy na dywanie, przed nami cały stos notatek i książek i uczyliśmy się do późnej nocy. Gdyby ktoś wtedy popijawę zaproponował to byłby traktowany jak wariat. To skąd te dziwne wspomnienia, kto tak mógł sobie imprezować na studiach?

    No tak, było mieszkanie, żona, dziecko, korepetycje, bo jakoś trzeba było na to zarobić. Ale te imprezy całonocne to dla mnie są opowieściami z jakiegoś obcego świata.

  85. Świry, panie Janku, świry i straceńcy, którym i tak nikt żadnych szans nie dawał….

  86. Powiem o Szwecji. Mój zięć uczy tam polskie dzieci języka polskiego z krzyżykiem na szyi, wnuczki do szkół również maszerują udekorowane. One, tzn.krzyżyki są śliczne i błyszczące. W szkołach żadne krzywdy je nie spotykają, a gdy wnuczka starsza miała operację kręgosłupa, cała klasa o niej pamiętała. W liceum  muszą się ubierać przyzwoicie, klasa 40 sztuk, lubią się, pomagają. Przyjaciółka Szwedka przyjechała w wakacje do Polski, chce tutaj studiować.  W kościele przeważnie kolorowo, proboszczem był Niemiec, Wietnamczyk, teraz jest  Najciemniejszy.

  87. Napisał Pan wcześniej „Ilość idiotyzmów jaka w sprawie Białogardu przetoczyła się przez media jest porażająca.” Tymczasem niestety Pan sam nie dotyka istoty rzeczy. Bo kontrowersje dotyczące masowych szczepień wszystkich dzieci, w tym już pierwszego dnia po urodzeniu, a potem jeszcze wielokrotnie w ciągu kilka lat, rosnącej coraz bardziej liczby zalecanych szczepień i coraz powszechniejszych prób wprowadzania nowych przymusów (karnych i administracyjnych, czyli działanie na poziomie państwa i urzędu) – kontrowersje wokół całej tej rzeczywistości nie pojawiły się bez powodu.

    A powód jest bardzo prosty: po jednej stronie stoi przemysł farmaceutyczny, który już teraz jest obok finansowego chyba najbardziej potężny na świecie. A po drugiej stronie stoją ludzie czyli my, którzy (przynajmniej niektórzy jak choćby uczestnicy tego bloga) starają się myśleć samodzielnie i chcieliby mieć możliwość z jednej strony działania dla swojego własnego dobra (czyli tutaj być zdrowymi), a z drugiej podejmowania racjonalnych decyzji na podstawie wiarygodnych i uczciwych informacji. Tymczasem dla przemysłu farmaceutycznego głównym celem jest leczenie ludzi i to najlepiej od samego początku do samego końca. A to oni mają wszystkie narzędzia w swoim ręku. I dlatego szary człowiek nie ma tu już żadnych szans na poznanie prawdy, tj. plusów i minusów oraz ryzyka i sensu. Może jednak mieć dużą dozę pewności odnośnie jednego, bo jest to prawda obowiązująca od zawsze: tym dużym na pewno nie zależy na naszym dobru. Szczególnie, jeśli miałoby to stanąć na drodze do zysku.

    A lekarze, no cóż chyba wiadomo jaką rolę tu zwykle pełnią i kto ich wykorzystuje do swoich celów. Dziwne, myślałem że gdzie jak gdzie, ale tutaj to dla wszystkich jest oczywiste.

  88. Pewnie ci co byli na prawie albo na marketingu i zrządzaniu i doczołgali się tylko do pierwszej sesji.

  89. To ja ich nie pamiętam. Może byli na pierwszym semestrze, ale potem już nie. Jednego pamiętam, ale wyleciał na drugim roku i służył w jednostce łączności w Zegrzu. Potem go do Cytadeli przenieśli gdzie miał słodkie życie bo naprawiał oficerom telewizory po domach i właściwie cały czas był na przepustce.

  90. U mnie w V kasie technikum dyro sprawdzał tarcze na rękawach munduru,a po rozróbie na zabawie wyrzucono trzech kolegów ,przed maturą, za szkoły,a reszta nie miała studniówki.A dzisiaj na zjazdach wspominamy jaką mieliśmy wspaniała kadrę nauczycielską.

  91. Nie było wtedy marketingu. Ani politologii ani innych bzdur. Tylko twarde kierunki, to było przed osiemdziesiątym rokiem, kiedy skończyłem studia. Wtedy, w osiemdziesiątym roku, dowiedziałem się od kolegi kim jest Bolek. I tylko takie szczepionki są skuteczne.

  92. Już nie będzie powrotu do pana Władysława droga ,,marianno”. To jest niemożliwe! I na nic się zdadzą nasze: poddawanie się, czy nie poddawanie, wychylanie, czy nie.

    Jeśli dobrze zrozumiałem dzisiejszy głęboko prawdziwy i nadzwyczaj celny tekst Coryllusa, to w tych wszystkich i ciągłych pseudoreformach w polskiej szkole, nie chodziło oczywiście o żadne nowoczesne programy, o rozwój i dostosowanie do zmieniającej się rzeczywistości. Nic z tych rzeczy. Trzeba było tak zakamuflować ten cyrk reform, żeby nikt nie domyślił się prawdziwego celu.

    Chodziło oczywiście tylko o to, żeby na wsze czasy pana Władysława wyp…….  z polskiej szkoły. Żeby nawet pamięć o panu Władysławie zetrzeć z historii szkół.  Przepraszam, że się tu wśród znawców wymądrzam, ale ja w tym siedzę już 34 rok.

    Pierwszym, który trzymałby mnie do skucia kajdanami, po ewentualnej, naturalnej i błyskawicznej reakcji ,,według pana Władysława” wobec ewidentnej krzywdy, zadawanej jednemu uczniowi przez  innego, byłby mój dyrektor. Sam podzielający oczywiście moje poglądy. Zbyt długo w tym siedzę, żeby nie wiedzieć, jak bardzo Gospodarz ma rację.

    A ja mam tylko do czynienia z dziećmi,  od powiedzmy 6 do 10 lat!

  93. Jakie popijawy,jak przyszły ciężkie semestry to tylko „kwadratowe głowy” zaliczały w pierwszym terminie ,a reszta łapała zaliczenia i część egzaminów a pozostałości na wrzesień.Mówię o kierunkach politechnicznych.

  94. Temat szczepionek obrósł milionem kłamstw. Nikt nie ma interesu aby publikować rzetelne i zgodne z prawdą informacje na ten temat, oczywiście poza rodzicami dzieci, którzy z kolei nie mają dostępu do żadnych informacji poza cyniczną propagandą i ogłupiającą reklamą. Jedno jest pewne bezpieczniej jest zaufać banksterom niż szczepionkarzom do dziś odcinającym kupony z rezultatów badań doktora Mengele w Auschwitz.

  95. Skoro i w Polsce jest mozliwosc wyboru (ze zgroza czytalam o tym przymusie mycia, i kilku innych; ja rodzilam dziecko kilkanascie lat temu za granica, co do szczepien jest prawo wyboru, a nie mycie lecz jedynie delikatne wytarcie dziecka jest standardem) to jak tlumacza sie ci lekarze z nagonki? Bo wyszli raczej na durni.

  96. Zaciekawiła mnie Pana wypowiedź, ale jednego nie rozumiem. Chodzi o to, że ten dyrektor jest takim konformistą czy takim oszustem?

    Co do zmian z kolei to byłbym daleki od mówienia „nigdy” albo „zawsze”. Nigdy nie wiadomo, co to nam przyszłość przyniesie i co Bóg dla nas zaplanuje 🙂 Fakt jednak, że trend jest widoczny i trudno sobie pewne zmiany wyobrazić bez zburzenia większego obowiązującego porządku. Jak tak dalej pójdzie, za X lat i resztki (pozorów?) władzy rodzicielskiej znikną bezpowrotnie. Zostanie nam już tylko wzajemna miłość i tolerancja. Do jedzenia, ubrania i mieszkania.

  97. W pewnej, nauczycielskiej rodzinie o nauczycielach mówiło się *srakotłuki*, bo kiedyś, dawniej kary cielesne, w szkole, były normą.

  98. We wczesnej podstawówce mieliśmy starego nauczyciela, który o sowietach mówił *moskale* i nie rozstawał się z kawałkiem gumowej rurki gazowej (tak, tak, były takie), którą używał mówiąc *guma wali, łeb się pali*. Prał po łapach często i boleśnie. Mimo to był przez nas lubiany.

  99. 1 semestr analiza i algebra wykłady i ćwiczenia – ok. 14 godzin w tygodniu – pierwszy tydzień – 11 studentow po dwóch tygodniach zostało nas 5 i dobrnęliśmy do końca, oczywiście z przygodami ale dyplomy i egzaminy OK; to była politechnika – a rywalizację z prawnikami z UJtu i tak wygrywaliśmy, bo oni nie umieli i nie umieją liczyć

  100. Prawo było i ekonomia też była. Studia na akademii ekonomicznej trwały 4 lata i były śmiesznie łatwe. Zależy kogo zakwaterowano do akademika, niby były wydziałowe ale zawsze kogoś dokładali z innego wydziału.

  101. Panie Wawrzyńcu. Za rok minie 50 lat jak zakończyłam swoją edukację w technikum ekonomicznym. Nauczyciele tak mi dali popalić, że na dalszą naukę zabrakło ochoty. Byłam i pozostałam typem wojownika dla którego nie ma przeszkód. Jedyną przeszkodą dla naszych zamierzeń ….jest nasza spolegliwość – „a bo to się nie da”. Może się i nie da ale dlaczego z góry to zakładać?!

    Co do moich nauczycieli – nie wszystkich miło wspominam. Ale bez żalu. Najlepiej wspominam tych starszych, jeszcze sprzed wojny. Nawet najgorszy szkolny łobuz im się nie postawił. Przez szacunek na jaki sobie zasłużyli.  Natomiast ci młodzi, już powojenny chów – to byli prekursorzy dzisiejszych byle jakich nauczycieli. Odwalali swoje godziny i reszta ich nie interesowała. Jeżeli działo się coś niedobrego – udawali, że nie widzą. Tak bywa i dziś. Są jednak i dziś nauczyciele o których można powiedzieć „z powołania”.  Kapłan, lekarz i nauczyciel – to są zawody do których konieczne jest t.zw. powołanie. I głębokie przekonanie, że jeszcze się da.

  102. miałem kolegę 12 lat architekturę studiował – on to miał życie łatwe miłe i przyjemne ale coś jednak stracił

  103. mieliśmy takiego z naboru prlowskiego i jego tylko kasa interesowala – jak nam nie chciało się iść na lekcje bo graliśmy w piłke na błoniach to wysyłalismy emisariusza z gotówką i było ok, ale co do grosza

  104. Ta maszyna wspaniała jest.

  105. To po prostu nie było tak, jak mówią nam media. A jak było? Ano nie dowiemy się.

  106. kilka lat temu w Japonii rząd interweniował i zakazał pewnych typów szczepionek, statystyka wykazywala powikłania i kalectwa dzieci ponad normę, ale to nie znaczy, że w Japonii zrezygnowano ze szczepień, w Polsce już ocieramy się o epidemie np. kokluszu jako wynik zaniechania szczepień, a w dorosłym wieku koklusz nie jest fajnym przeżyciem

  107. Szary człowiek miałby szansę, teoretycznie, gdyby zaczął kierować się rozumem. Oczywiście, że Big Pharma ma swój interes w tym, żeby po stronie przeciwników szczepień, czy innych leków dominowały głosy półgłówków, oszołomów i histeryczek. Ale my nie mamy. Dlaczego zatem pozwalamy im iść na przedzie? Ano z tego samego powodu, dlaczego nie chcemy już pana Władysława w szkole.

  108. rodzic jest autorytetem ale nie we wszystkich dyscyplinach, trzeba też zostawić pole do popisu dla zawodowców w procesie kształcenia, moje dzieci pokończyły po dwa fakultety, doktorat, i niech mnie ręka boska broni abym się wymądrzał, że mam racje jak nawet nie wiem o co chodzi

  109. Bardzo biblijne podejście, Św. Paweł Apostoł się cieszy:

    Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony jak i Chrystus -Głową Kościoła.

  110. Być może ale ja szczepionkarzom nie ufam bo to ku*wy są pazerne bez skrupułów i opamiętania a ich „lekarstwa” najczęściej okazują się gorsze od choroby.

  111. Normalne s….syństwo

  112. bo to pewnie wspominają ci z historii z UW, na SGPiS też był zachrzan od rana do nocy. Jak usłyszałam, że Komorowski napisał pracę magisterską w ciągu 11 dni to mi włosy na głowie stanęły, mnie to zajęło 3 semestry i nie do pomyślenia było, by ktoś nie zjawił się na seminarium magisterskim , odbywającym się raz na tydzień i nie przyniósł kawałka pracy.

  113. Wybacz, ale człowiek po AGH, który żyje z tego, że krytykuje lekarzy nigdy dla mnie wiarygodny nie będzie. Równie dobrze ja mógłbym zbudować biznes na zarzucaniu morderczego spisku leśnikom.

  114. kilkanaście lat temu syna ugryzł pies. Mimo poszukiwań nie udało się znaleźć psa, więc zaczął syn brać zastrzyki przeciw wściekliźnie. Po drugim zastrzyku pojawił się lekki świąd, po trzecim pokrzywka. Wizyta w szpitalu chorób zakaźnych i na nasze obawy co do celeowości dalszego podawania szczepionki dyżurująca lekarz koło pięćdziesiątki powiedziała, że nie można przerywać serii i że to uczulenie spowodowane truskawkami. Na protesty, że nie jest na nie uczulony stwierdziła, że „przecież mógł się uczulić”, a gdy rzuciliśmy iż podejrzewamy szczepionkę, żachnęła się i stwierdziła autorytarnie, że szczepionka nie uczula. Kiedy powiedziałem, że szczepionka to obce białko w organiźmie i ono z każdym zastrzykiem powoduje zapewne odczyn coraz intensywniejszy. Tu p. doktór stwierdziła, ze nie będzie z nami rozmawiała i kazała syna przyprowadzić na dalsze szczepienia. Po kolejnym zastrzyku stopy zaczęły mu dosłownie wylewać się z butów. Wizyta u lekarza w przychodni i ten po obejrzeniu dzieciaka stwierdził, że odczyn alergiczny pogłebia się bo kanały słuchowe są prawie że zaciśnięte. Potem laryngolog na cito, a stamtąd do alergologa. Dopiero ta powiediała, że oczywiście szczepionka przeciw wściekliźnie uczula i miała u siebie wiele dzieci, które tak zareagowały na szczepionkę.

    A wracając do szczepionek utrwalanych tiomersalem to okazało się, że świadomie dodaje się go do szczepionek dla dzieci, bo tak utrwala on aktywnośc szczepionki, że może być nawet stosowana w Afryce i to bez przechowywania w lodówce. Tak w praktyce wygląda moralność producentów szczepionek.

  115. …pozbawiono ich władzy rodzicielskiej „czasowo”

    Rozprawę w Sądzie Rodzinnym wyznaczono na 13 października.

    Powtórzę za saturnem-9,  oto porozumiewawcze mrugniecie okiem do tych co lubią liczby. Szczęśliwa 13.

  116. Skąd opinia o rozhisteryzowanych rodzicach??

    Tutaj rozmowa z Justyną Sochą ze stowarzyszenia STOPNOP, proszę posłuchać, 14 min.    https://www.youtube.com/watch?v=XKG7-RCAR-0

    Wypowiedź ojca noworodka:   https://www.youtube.com/watch?v=nbiwye5C_go&t=1s

    Wypowiedź adwokata rodziny po złożeniu odwołania:     https://youtu.be/jYUfJzffO6w

    Wczoraj albo dzisiaj sąd odwołał  decyzję, rodzice mogli wrócić do domu. Nagranie tego oświadczenia niestety nie mogę już znaleźć. Ale sprawa nie jest zamknięta.

    A taki cyrk odstawiają minister zdrowia i marszałek senatu, obaj lekarze z zawodu.  ttps://youtu.be/PYnX_TcD_ys

    Białogardzki lekarz;    https://www.youtube.com/watch?v=nJ788JATnvw

  117. Ani moralność producentów, ani kompetencja lekarzy nie są dogmatami. Ale wierzyć bez sprawdzania każdemu, kto podważa te „dogmaty” jest rownie niemądre. Jeździsz naprawiać auto do dentysty, czy jednak do mechanika?

    A już dziennikarze prezentują taki poziom niekompetencji na dowolnie wybrany temat, że z definicji wierzyć im nie można.

  118. Tu na pewno to Pan ma rację, że zawsze trzeba  uwzględniać, że właśnie w najgorszych momentach  Pan Bóg zsyła nam nieoczekiwane rozwiązania, przez ludzi, których sobie upodobał,. I może tylko zawierzenie Bożej Opatrzności da nadzieję, że w polskich szkołach nie zostaniemy już na  zawsze skazani na ,,miłość i tolerancję” .

    To nie chodzi o to, czy mój dyrektor jest złym, czy dobrym człowiekiem. Obecny system szkolny to omija. To właśnie jest najgorsze, że taki dyrektor nie ma najmniejszego wyboru. Pod groźbą medialnej infamii musi przeciwstawić się wszelkim przejawom normalności przypomnianej  dziś przez Coryllusa.

  119. Nie wiemy, co się tam wydarzyło naprawdę i się nie dowiemy. Jednakowoż tysiące noworodków są myte, szczepione i leczone witaminą K, a jakoś nikt ich nie porywa ze szpitala. Mam swoją hipotezę, co tam się stało, ale nie zamierzam się nią publicznie dzielić. To zresztą i tak offtopic, nawiązaniem do artykułu gospodarza jest tu tylko istnienie rodziców, którzy nie wiedzą dobrze, ale wiedzą lepiej. Liczebność tej populacji we współczesnej Europie gwarantuje wymarcie panów Władysławów.

  120. Niewielu jest w stanie krytykować tą mafię

  121. PS.: W RM Pani Premier Beata Szydło. Będzie można dzwonić.
    6-655-23-55– antena 1 – słuchacze z Polski płn.
    56-655-23-56– antena 2 – słuchacze z Polski płd.

    Doszła Beata Kępa

  122. Tak, oczywiście, że są tacy nauczyciele, o których pisze Pani ,,że z powołania”. Byli, są i da Bóg będą. Przez wszystkie lata mojej pracy wielu takich znałem, może więcej na początku mojej nauczycielskiej przygody, niż obecnie.

    Mam też nadzieję, że choćby niektórzy z moich uczniów tak o mnie powiedzą. Ale oni są jakby pobocznym strumykiem całej rzeki pedagogicznych ciał, które przelewają się przez polskie szkoły.

    Myślę jednak, że Gospodarz napisał dziś trochę o czym innym. Moim zdaniem jego tekst mówi o  iście diabelskim i niestety zrealizowanym już zamierzeniu, by wykorzenić ze szkoły strażników prawdziwych wartości. Kimkolwiek by byli: nauczycielami, czy uczniami.

  123. Jak wiele innych mafii. Ale jeśli z krytyki „mafii” ktoś nie najgorzej żyje, to albo mafia kiepska, albo krytykant oszukany.

  124. Ja Gospodarza bardzo za ten off topic przepraszam

  125. Jeśli tak piszesz o Ziębie, to po prostu nie nzasz tematu. A jak nie znasz to się zapoznaj, a nie wypowiadaj. Bo to coś jakbys napisał że Gabriel nie ukończył dziennikarstwa tylko leśnictwo wiec jako pisarza to Ty w niego nigdy nie uwierzysz.

     

    A facet wyglada po wszystkich znakach (obserwuje go od 3 lat, a po mailach to wiem o nim ze od kilkunastu) zajmuje sie biochemia i medycyna, zna angielski po 20 latach w Australii, wiec ma latwy dostep do literatury, i swoje tezy wyglasza na podstawie badan publikowanych m.in. w pubmedzie.

  126. Człowieku! Wysłałam kilka linków. proszę obejrzeć je! Ja nie mówię o hipotezach.

    Raz jeszcze przepraszam Gospodarza za wtręty poza tematem:-)

  127. Poprztykac się z ordynatorem w sali porodowej w chwilę po porodzie.  Po prostu super miejsce i super okazja na prztykanie, zwłaszcza gdy medycy pospiesznie i natarczywie, robią  z dzieckiem coś, co rodzice uważają za niebezpieczne i nieodwołalnie szkodliwe.

    Trochę wyobraźni i empatii, please.

  128.  Nauczycielka – jego wychowawczyni, polonistka, najpierw zwróciła mu uwagę, że w szkole nie powinien afiszować się tak z tym krzyżem (szkoła im. Św. Jadwigi Śląskiej), teraz docina mu, np. mówiąc, że boi się przeczytać jego ocenę z kartkówki, bo jeszcze on ją tym krzyżem walnie.

    Na zdrowy rozum brednia, bo jak można walnąć kogoś kilkucentymentrowym krzyżykiem. A diabeł się boi krzyżyka, poświęconego medalika, różańca,  poświęconych figur i obrazków, osób konsekrowanych,  a już najbardziej hostii. Syn pewnie ma gorącą wiarę,  dlatego noszenie przez niego krzyżyka bardzo przeszkadza.

    Piosenkarka „Madonna”, na początku  swojej kariery, była cała poobwieszana krucyfiksami i to nie wzbudzało emocji, nie było obaw że krzyżem walnie. Nie było, bo nosiła je by bluźnić Bogu.

    Nauczycielka ma problem, niestety pobożni uczniowie będą mieli problemy z nią. Niech Bóg błogosławi i strzeże syna Bożenki.

  129. Ja w podstawówce miałam matematyczke, która karcila fizycznie tylko chłopców. Nawet nie wiem za co były  kary bo siedziałam w pierwszej ławce i jeśli nie było głośno, to rozrabianie mi umykalo. Matematyczka wzywała delikwenta do tablicy i mówiła: – Podaj rękę.  A jak podał, to wyginala mu  środkowy palec do góry, aż klęknął. Musiałam obserwować z bliska te upokorzenia i wcale mi się to nie podobało.  Niektórzy chłopcy znosili je dzielnie i z honorem,  ale słabsi psychicznie, zbliżając się do tablicy, byli bladzi jak kreda.

    Nauczycielka w ogóle faworyzowala dziewczynki, a mnie lubiła szczególnie,  pewnie dlatego, że byłam dobra z matmy. Kiedyś ( V klasa) metodycznie odpytywala z wzorów,  a może z tabliczki mnożenia do dwudziestu,  nie pamiętam. Miałam sposób,  żeby od razu nałapać dobrych stopni i później mogłam sobie trochę odpuścić. Nudziłam się, robiłam papierowe kulki i strzelalam nimi na prawo, lewo i do tyłu  używając jako wyrzutni bardzo elasycznej linijki. Upominala mnie kilka razy, bezskutecznie. Co gorsza wyraźnie ją to bawiło.  W końcu jednak wezwała mnie do tablicy i… kazała rozwiązać trudne zadanie.  Rozwiązałam, dostałam kolejną piątkę.

    Czy to było sprawiedliwe? W pewnym sensie była to z mojej strony prowokacja. Za takie zachowanie na jej lekcji, chłopak wyszedłby chyba z kikutem.

  130. 8.000 tysięcy kosztował w 2007 roku, poród w klinice Damiana przy Wałbrzyskiej,  ciekawe co oni zaaplikowali wtedy noworodkowi, bo na fakturze były ogólne informacje, pediatrą tam była sama pani Balicka (wtedy żona ministra zdrowia). Tyle wiadomo w zakresie szczepionek wtedy wstrzykniętych dziecku. Pierwszy raz słyszę że jakaś witamina K (bliżej nieznana rodzicom)  jest bez wiedzy i potrzeby wstrzykiwana noworodkom.

  131. A kogo obchodzi co tam sie wydarzylo? I ze tysiace dzieci sa myte i szczepione? To nie sa argumenty.

    Istotna jest informacja, ze pomimo tego iz rodzice w sprawie tych akurat czynnosci mieli ponoc prawo wyboru, ale  im je odebrano. I potraktowano jak „porywaczy”. No przeciez kretynizm do kwadratu.

  132. Siedem lat uczyłem w szkole. Dość renomowanej w jednym z największych miast Polski. Szkoła ta położona była w centrum przy starówce. Stąd chodzili tam zarówno uczniowie z  tzw. „rejonu”, jak i dzieci urzędzasów, profesorów z uniwerku oraz lepiej sytuowani. Dyrektorką była wredna, impulsywna baba, którą zwaliśmy Kaddafi. Ta kobieta miała jednak specyficzny dar intuicyjnego zarządzania ludźmi oraz bezczelność w stosunku do władz oświatowych. Jej marzeniem było aby co najmniej połowa nauczycieli w szkole to byli mężczyźni. Należałem do tzw. gwiazdorów, czyli nauczycieli oklaskiwanych przy scenie. Co nie było trudne w tej szkole, bo ze względu na dobór uczniów, czy to ze „środowiska” czy to z elitki liczyła się szczerość, wiedza i umiejętności. Dodam, tylko że „gwiazdorzy” na lekcjach mieli taki porządek, że muchy w rządku srały. A wiem to od zaprzyjaźnionego woźnego, który po godzinach reperował mi samochód,  i mówił, że  Kaddafi chodzi podczas lekcji po korytarzach i podsłuchuje co się na tych lekcjach dzieje. Oczywiście relacja była zdana temu woźnemu, co dyrektorce tez naprawiał samochód. Drugą część stanowiło grono paniuś, nauczycielek  słabo radzących sobie na lekcjach, za to świetnie orientujących się w trendach obowiązujących w edukacji. Przy czym należy powiedzieć, że nauczanie w chwili obecnej w szkole to jest rzecz trzeciorzędna. Na pierwszym miejscu jest wychowanie, socjalizacja a drogą do tego samodoskonalenie nauczycieli poprzez „ewaluację”. Sprowadza się to do odbycia licznych nudnych w większości idiotycznych kursów, opracowania ankiet, diagnoz i innych zbytecznych pierdół. Oczywiście paniusie gorąco i ochoczo zdobywały dyplomy z tych szkoleń, kursów, podyplomówek. Co gorsza z entuzjazmem wprowadzały je w realu. Pewnego września Kaddafi czując intuicyjnie, że aby utrzymać się na stołku musi brnąć do przodu zgodnie z trendami, zatrudniła jako drugą wicedyrektorkę Pindyryndę (to słowo z gwary wielkopolskiej najlepiej oddaje charakter), która opanowała do perfekcji prezentowanie wykresów, słupków i analiz. W szybkim czasie zmontowała sobie zaplecze paniuś analityczek słupkowych, jak najbardziej nie radzących sobie z dziećmi, za to lubujących się w przesiadywaniu w papierach, specjalnych radach pedagogicznych i szkoleniach. W szybkim czasie wysadziła z  siodła pierwsza wicedyrektorkę, dość kontrowersyjną wuefistkę, która była jednak świetną organizatorką siatki godzin itd. Szkoła chodziła za niej jak w zegarku. Następnie przyszedł czas na Kaddafi. Poszły donosy o jakieś nielegalne wynajęcia sali gimnastycznej itp.  W szkole nastał papierologiczno-ankietowo-słupkowy horror. Już co prawda nie za moich czasów, bo zrezygnowałem przechodząc na swoje. Ale wiem to do swoich kolegów-oryginałów zapędzonych w ten biurokratyczny kierat. Zastanawiam się jak przywrócić szkole autorytet i wychodzi mi na to, że musi być dobrowolność zarówno w doborze uczniów jak i nauczycieli. Ja mam przed oczyma, jak mój kumpel wuefista, 205 wzrostu wynosi za chachoł, dobrowolnie i odważnie całkowicie, za płot pajaca, który mu fikał, któryś już raz na lekcji. I na koniec, prawda jest taka, że w każdej klasie są tzw. „ofiary batalionowe”. W większości przypadków to mija i jest pełna akceptacja z całym apanażem zachowań ofiary. Ale na to trzeba czasu, co najmniej 8klasowej podstawówki. W systemie z gimnazjum dopiero co dzieciaki się poznały, szły dalej. Nie było szans na jakiekolwiek więzi a co dopiero akceptację ofiary batalionowej.

  133. Przypomnij sobie jak w ubiegłym roku tej całej minister od edukacji w kontekście nauki w domu wyrwało się, że „dzieci wyciekają nam z systemu”. Ona miała rację, bo dzieci są własnością państwa. Rodzice są już tylko opiekunami koncesjonowanymi przez państwo, lecz nie wiedząc o tym, myślą i działają w taki sposób, aby mieć na to co się z „ich” dziećmi dzieje jakiś realny wpływ, czyli tak jak było dawniej. Jeśli jednak zgadzają się na wszystkie „dobrodziejstwa” rzekomo wyświadczane dzieciom przez totalną socjaldemokraturę, to nie powinni się dziwić, że przy jakimkolwiek większym sprzeciwie z ich strony – próbie realnego powrotu do przeszłości, czyli decydowania o własnych dzieciach – totalne „państwo opiekuńcze” da im mocno po głowie. Przypuszczam zresztą, że ten konkretny przypadek został specjalnie przygotowany i wyreżyserowany przez lokalnych urzędników na polecenie z góry w celu zastraszenia rodziców przejawiających postawę antyszczepionkową. Jeśłi ludzie się nie opamiętają, dadzą się dalej omamiać, to będzie już tylko gorzej, istniejące jeszcze furteczki będą zamykane na soliden kłódy.

  134. Teraz rozumiem. W notce Coryllusa bardzo ważny był fragment:
    „Nauczyciel nic nie może. Rodzice zaś wymagają, by mógł wszystko, a kiedy jeden z drugim spróbuje coś zrobić lecą z tym na skargę do kuratorium.”

    I tu akurat histerię rodziców uważam za dużo groźniejszą niż uzasadnioną nieufność wobec uczciwości i transparencji działań koncernów farmaceutycznych.

  135. Powinni zaszczepić się na wszystkie odmiany grypy od razu, a także powtórzyć wcześniejsze szczepienia. Później powinni zaszczepić siebie i innych zwolenników szczepionek, na pozostałe choroby. Istnieje prawdopodobieństwo, że paru by zwątpiło w to „dobrodziejstwo”.

  136. Tu nie chodzi tylko o przemysł farmaceutyczny, ale o depopulację, ogłupianie i obniżanie inteligencji. Łatwiej rządzi się głupimi i do tego prowadziły reformy edukacji.

    U mnie nie było próbnej matury i nikt nie robił problemu ze zdawalnością. Jak komuś nie wyszło, to mógł zdawać za kilka miesięcy.

  137. Znam doskonale temat. Człowiek żyje z wykonywania zawodu lekarza nie będąc nim i nie ponosząc kosztów ani jego zdobycia, ani odpowiedzialności za jego wykonywanie. Tego Gabriel nie robi – ani zawód dziennikarza nie wymaga jakichś szczególnych uprawnień, ani nie jest tak, że Gabriel nie ponosi kosztów i odpowiedzialności, przeciwnie, ponosi dużo bardziej niż wielu „namaszczonych” dziennikarzy.

    Nie czepiam się Zięby za publikacje naukowe (popularno-naukowe de facto), tylko neguję jego prawo do zabierania głosu eksperta w sprawach, o których nie ma pojęcia.

  138. Już odpowiedziałem Krzysztofowi. Moja opinia o Ziębie jest ugruntowana, oparta o solidne źródła i wiedzę, a jego ścieżka naukowo-zawodowa nijak mi nie imponuje.

  139. Poprztykanie nastąpiło dużo wcześniej. Nie mamy wiedzy, żeby wydać osąd, co tam się działo. I nie zdobędziemy jej z mediów. Natomiast to, co już wiemy, ładnie pokazuje, że żadna ze stron nie ma tam czystych intencji.

    Teraz w mediach odbywa się publiczny osąd nad panem Władysławem. Może miał rację, a rodzice dziecka są szkodliwymi wariatami? A może nie miał racji i sam jest szkodliwym wariatem? A może wszyscy tam są niebezpiecznymi wariatami? Niech to sąd orzeka, nie my.

  140. Kretynizm absolutny, dlatego nie wierzę, że to się odbywało tak, jak nam to przedstawiono.

  141. Koszta są spore, nawet nie wiecie jak duże….

  142. To szarlatan jest, znachor co najwyżej, przepraszam, że brutalnie. Trochę teorii i podbudowa. Wysnuwa wnioski, bez znajomości komórkowych procesów biochemicznych. Wodą utlenioną sam się zaorał. Tombak etc. Poród kamieni z woreczka ż. śmiech na sali.  Przepraszam zawiedzionych.

  143. Każdy, kto sprzedaje usługę, za którą nie bierze odpowiedzialności szarlatanem jest z definicji.

  144. Ta reguła obejmuje również szczepionkarzy?

  145. Może komuś się nie spodoba co napiszę, ale większość polonistek młodego i średniego pokolenia jakie spotkałem w pokoju nauczycielskim, to były pretensjonalne idiotki propagujące  na lekcjach postępowe dyrdymały. Te przed emeryturą jeszcze miały trochę starego fasonu.

  146. Ja sobie zdaję sprawę. Zapewniam Cię.

  147. Wyjaśnienie tego problemu tkwi w składzie kadry wykładowców na wydziałach polonistyki.Tu nazwa ”polonistyka nijak nie przystaje.

  148. Wskazówki Z. co do zdrowego stylu życia i odżywiania OK! Ale leczyć raka – nie popieram.

  149. żesz w mordę, pomyśleć że miałem marzenie w dzieciństwie iść do technilum leśnego, ale bym się wpakował!

  150. Ja jeszcze coś dodam od siebie, bo większość spostrzeżeń kolegów i koleżanek pokrywa się z moimi obserwacjami od środka systemu. Żeby mógł zaistnieć pan Władek, to musi być system swojskości,  którym pisał niedawno autor. Wtenczas pan Władek może pozwolić sobie na pewne rzeczy, ale też jest bacznie obserwowany przez swoich. Szkoła, też musi dać coś od siebie, nie może być tylko świetlicą na czas kiedy rodzice pracują. A szkoła ma możliwości realizacji celów taniej i kompleksowo, przez to że jest organizacją .  Podam przykład z mojego rodzinnego, wielkopolskiego miasta. Otóż od lat 90tych jest w niej moda na koszykówkę, gra klub ekstraklasowy itd.  W kilku szkołach (to bardzo ważne, że nie tylko w jednej, bo jest później prawidłowa selekcja) prowadzi się szkolenie dla chłopców i dziewczynek z koszykówki. To szkolenie jest z tych co to nie ma żartów. Dzieciaki bardzo chętnie się garną, bo mają realne przykłady starszych kolegów i koleżanek, którzy grają w reprezentacji, podpisują kontrakty w Hiszpanii. A to bardzo motywuje, bo jednak zarobki są lepsze niż w korporacji. Ja byłem zaskoczony, że nawet dziewuszki w typie księżniczek z wieży ciśnień lecą na tę koszykówkę. Myślę, że to działało podobnie czy to w przypadku technikum leśnego, kolejowego czy mocnego ogólniaka.

  151. Najwyrazniej.

    Wystarczy obejrzec wszystkie materialy z ostatnich kilku lat (Dania, Japonia, Kanada) na temat cierpien dziewczyn (kilka przypadkow smierci)  po szczepieniu Gardasilem (przeciw HPV). To jest beznadziejna wedrowka po lekarzach, i zaden ani sie zajknie ze szczepionka moglaby miec z tym cos wspolnego. Gdyby tak sie stalo nie wyplaciliby sie z odszkodowan.

  152. Za takie wyzwiska powinny być spektakularne kary, nawet po śmierci ofiary

  153. Z problemem HPV dało sobie radę jedynie Królestwo Tajlandii. Żadna kobieta tam nie umiera na raka szyjki macicy a profilaktyka tego raka jest tania i skuteczna co się bardzo nie podoba mafii szczepionkarskiej.

  154. Oczywiście. Ale oni jednak odpowiadają za swój produkt, chociaż bronią się jak mogą.

  155. Szczepienie przeciwko HPV to medyczny nonsens. Jednak dokarmianie antyszczepionkowych oszołomów skutecznie uniemożliwia jakąkolwiek merytoryczną dyskusję.

  156. Syn znajomej uczy geografii i z racji małej ilości godzin tego przedmiotu w programie uczy w kilku szkołach. Ceni sobie to, bo gdyby pracował w jednej szkole to twierdzi, że po tygodniu wysiadywania w pokoju nauczycielskim zamordowałby którąś z koleżanek.

  157. Zięba? Nic o Ziębie nie było w tych odsyłaczach.

  158. Kogo nazywa pan antyszczepionkowymi oszołomami? Na czym polega ich „szkodnictwo”?Proszę podać przykłady.

  159. Jutro tutaj:    http://www.tv-trwam.pl/    transmisja w internecie
    18:15

    Rozmowy niedokończone

    Rozmowy z zaproszonymi gośćmi z otwartą anteną dla telewidzów. Dyskusja na temat: Prawa rodzicielskie a przymus szczepień w Polsce. Goście: Małgorzata Dźwikowska-Bąkowska (Stop NOP), dr Bartłomiej Grysa (Katolicki Dwumiesięcznik Ewangelizacyjny „Miłujcie się!”), mec. Arkadiusz Tetela.

  160. Zięba był w linku Aquitaine, sorry. Wejdź sobie na FB i TT to poznasz całe stada antyszczepionkowych oszołomów.

  161. Szkodnictwo polega na tym, że histeria uniemożliwia rozsądną dyskusję.

  162. Ulega pan szczepionkowym oszołomom.  Konowały aplikują szczepionki bez informowania o działaniu i efektach ubocznych. O informacjach  na temat skuteczności nawet nie wspomną. Jest  to przemoc wobec nieletnich, bo nie dotyczy to dorosłych. Z taką gorliwością nie robią badań okresowych, bo ich koszt obniża ich zarobki. Wynika to z reformy platformianego AWS.

  163. Żebyś się nie zdziwił. Gdyby nie nakaz administracyjny żaden pediatra nie szczepiłby dzieci, chyba że na wyraźną prośbę rodziców. Zysk żaden, a co się trzeba nagadać….

  164. Już dawno przestałem się dziwić. Lekarze szczepią, bo są z tego rozliczani. Przepisują określone leki, bo z tego mają korzyści, nie wszyscy, ale to podważa zaufanie do nich. W szczepieniach chodzi o niszczenie zdrowia, obniżanie inteligencji i ograniczenie liczby ludności. To ułatwia rządzenie, zwłaszcza jeśli sprowadzani emigranci to debile o niskim IQ. Żeby szczepionka była skuteczna, należy zbadać poziom przeciwciał, a o tym nawet się nie mówi.

  165. Ogólnie niby prawda, ale nie do końca. Lekarz w Polsce pracuje zazwyczaj na etacie. Nic nie ma z tego więcej, czy leczy, czy nie leczy. Te niby straszne benefity za przepisywanie leków to jest czajnik do poradni. W realu przepisują leki tej firmy, której przedstawiciela bardziej lubią.

    Sprawdzanie poziomu przeciwciał ma sens tylko w odniesieniu do nielicznych szczepień (głównie WZW i to się rutynowo robi).

  166. Procedury, procedury. Przed inwazyjnym leczeniem pacjentowi po wylwie z niedowładem prawej części ciała i z afazją mowy podsuwa się do podpisania świstek o ew. powikłaniach pozabiegowych, bite dwie strony. Ze strony lekarza pada: niech pan przeczyta i podpisze. Pytam lekarza, czy przepisze jakiś środek lagodzący poparzenia skóry po naświetlaniach. Z wyższością informuje mnie, że nie ma mowy o poparzeniach, bo to jest naswietlanie paliatywne. Po tygodniu cała jama ustna zaogniona i nie ma mowy o jedzeniu normalnych posiłków, tylko papki. Po dwóch tygodniach i z papkami jest kłopot. Nie ma nawet okazji ochrzanić owego radiologa, bo następne wyzyty odbywają się u innego lekarza.

  167. Im wyższe stanowisko tym pewnie mają większe zyski.

    Jeśli nie bada się poziomu przeciwciał, to skąd wiadomo, że szczepionka ma działać ?

    Rutynowo to oni g…. robią. Za szczepionkę zapłaciłem sam, nie dostałem informacji o przeciwciałach ani nawet ulotki za którą zapłaciłem.

  168. To typowe prawniczenie : ma się zgadzać w papierach, reszta jest problemem pacjenta. Takie gnoje zmuszają do tego samego innych lekarzy.

  169. Dokładnie. Problem jeśli jest, to bardzo wysoko, tam gdzie nie dosięga ani nasza wiedza, ani możliwości. A my się napieprzamy między sobą.

  170. Badanie przeciwciał tylko przypadku niektórych szczepień ma sens, a i wtedy ograniczony. Odporności komórkowej i tak nie ma jak ocenić. Nie wiem, o jakie szczepienie tu chodziło, ale w większości wypadków tego się zwyczajnie nie bada, bo nie ma sensu. Dyskusja o szczepieniach w oderwaniu od konkretów jest w sumie bicie piany. Ciekawym antyszczepionkowca, który byłby na tyle twardy, żeby przed wyjazdem do Afryki nie zaszczepić się na choroby tropikalne…

    Ulotki dla pacjenta w lekach dostępnych wyłącznie w lecznictwie zamkniętym zwyczajnie nie ma.

  171. Niestety, typowe w naszym kraju kuriozalne podejście do procedur plus brak empatii.

  172. Skoro się nie bada, to szczepionka jest niewiarygodna. Należałoby podać bakterie lub wirusy zaszczepionym zwolennikom szczepień i doświadczalnie sprawdzić ich skuteczność. W innym przypadku szczepionkę należy uznać za niesprawdzoną i zbędną.  Chodziło o wzw, kiedyś dwie dawki były bezpłatne, a trzecia dająca rzekomo trwałą odporność była płatna. Gdyby państwu chodziło o ochronę zdrowia, to wszystko byłoby darmowe, bo koszty leczenia są wyższe. Zero informacji o działaniu, odporności i terminach podawania dawek. Ulotka powinna być w pudełku razem ze szczepionką kupioną przeze mnie w aptece. Do Afryki nie ma obowiązku wyjeżdżać, a jeśli szczepienie będzie nieskuteczne, to nikt nie będzie podejrzewał choroby, a jeśli wystąpi, to człowiek umrze zanim trafi do specjalisty. Dotyczy to również innych chorób, bo lekarze są niedouczeni, a teoretyczne państwo nie dba o to.

  173. Powtarzam, nie ma sensu badać w wielu wypadkach, bo to nic nie mówi. Akurat w WZW zbadać można, ale robi się to tylko w celu decyzji, czy potrzebna jest dawka przypominająca, czy nie. Szczepionka jest skuteczna wtedy, kiedy nie zachorujesz, a nie gdy masz takie czy inne miano przeciwciał.

    Co do finansowania, to szczepienia obowiązkowe są bezpłatne. Ty szczepiłeś się dobrowolnie. A że musiałeś iść do apteki i kupić tam lek, przeznaczony do stosowania w LZ, to jeden z wielu polskich absurdów. Lekarze nic do tego nie mają.

    Tak jak piszę, jeśli chcesz, jedź do Afryki nie zaszczepiony, zdrowia życzę.

  174. Jeśli badanie przeciwciał nic nie daje, to jedyną metodą weryfikacji jest próba wywołania choroby przez zakażenie.

    Kiedyś zapisano mi środek mogący powodować zwłóknienie węzłów chłonnych, co obniża wytwarzanie przeciwciał – lekarz tradycyjnie nic nie mówił o możliwych skutkach ubocznych. W takim przypadku szczepienia są chyba mało skuteczne.

  175. Przeciwciała nie są wytwarzane w węzłach chłonnych i są jedynie jednym z mechanizmów odporności, niekoniecznie najważniejszym. Szczepienia są z definicji nieskuteczne u osób z istotnym defektem odporności – najczęściej chodzi o ludzi w trakcie chemioterapii lub po przeszczepach. Właśnie dlatego szczepi się pozostałych, żeby nie zarażali tych, których banalny wirus zabije. I właśnie dlatego szczepienia mają sens jedynie populacyjny. Jeśli nie zaszczepi się przynajmniej jakichś 80% populacji, to równie dobrze można nie szczepić nikogo.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.