sty 232024
 

Tak wczoraj określił Seba z Jaślisk naszego ministra wojny, po jego wystąpieniu publicznym, zakończonym oklaskami.

https://twitter.com/janek_W1/status/1749490662242734179

Ja zaś chciałem napisać dziś o tym, że wszyscy, łącznie z politykami PO, znajdujemy się w pewnej pułapce, w zasadzie bez wyjścia.

Obejrzałem sobie wczoraj antologię ekranizacji opowiadań Roalda Dahla, ulubionego pisarza Toyaha, o którego się tu wielokrotnie kłóciliśmy. Są to dość zabawne, krótkie filmy, wykonane w konwencji, która nie szarpie nerwów, ale zapewnia jakąś tam rozrywkę. To jest bowiem dla mnie, w moim wieku, najważniejsze, żeby widowisko nie drapało w gardle, nie wyciskało łez z oczu i nie powodowało wymiotów. Jak wiecie coraz trudniej o takie rzeczy. Kiedy się więc coś trafi człowiek chłonie to całym sobą.

Nasz problem polega na tym właśnie, że nie rozumiemy konwencji widowiska. Po wczorajszym dniu przekonałem się, że być może jedynym człowiekiem, który ją rozumie jest Radosław Sikorski, co oczywiście wróży naszym, jak najgorzej. No, ale wróćmy do Roalda Dahla. Był to brytyjski agent, czynny w USA, który – tak sądzę – dał się przewerbować. Inaczej jego sztuki, filmy i scenariusze nie byłby ekranizowane. Jego sława, w Polsce dość umiarkowana, ale jednak istniejąca, wynikała z zaangażowania agenturalnego, które trzeba było czymś przykryć. Czy ja mówię, że Dahl był słabym autorem? Nie, był autorem rozumiejącym konwencję, która świetnie nadaje się do powtarzania i kręcenia wciąż na nowo. Poza tym, jak miał by pełnić swoje służbowe misje nie będąc pisarzem? Dochodzimy do pierwszego istotnego zagadnienia, które już tu kiedyś było poruszone – każdy poważny pisarz jest agentem. To świetnie, albowiem ani ja, ani toyah nimi nie jesteśmy, a to oznacza, że pisarze z nas niepoważni i przez to mamy święty spokój. Możemy patrzeć jak inni się męczą udając pisarzy, a nie mając przy tym za grosz wyczucia konwencji, że o talencie nie wspomnę. Taki Kamysz-Baczyński na przykład…mianowany ministrem wojny, co nastąpiło po złamaniu wszystkich zasad konwencji wskazujących jak i kogo mianuje się na takie stanowisko. Kamysz Baczyński nie jest ministrem wojny, może nadałby się na asystenta prof. Wilczura w jeszcze nowszej ekranizacji filmu „Znachor”, ale to wszystko. W stratosferę to on nie wleci, nawet jak mu się coś wzmacniającego do ogona przyczepi. Ratuje się więc mieszaniem konwencji i uprawia melorecytację na tematy, których sam do końca nie rozumie. Gdyby rozumiał, zrobił z tego wystąpienia skecz, polegający na tym, że on udaje grę na saksofonie, po zakończeniu utworu recytuje wiersz o słoniu Trąbalskim, a na koniec zza kulis wychodzi prawdziwy saksofonista i zaczyna się koncert wirtuoza dla wybranej publiczności. Dlaczego wybranej? Słabość oklasków na to wskazuje. Tam siedzi jakaś wyselekcjonowana grupa. No, ale skoro klaszczą to znaczy, że im się podoba. To z kolei wskazuje, że na sali jest sama wierchuszka PSL, czyli o żadnym Trąbalskim saksofoniście Kamysz Baczyński nie mógł nawet pomyśleć. Bo oni także nie rozumieją konwencji.

Dlaczego ja uważam, że rozumie ją Sikorski? Pojechał do Waszyngtonu po instrukcje, a potem wrócił i zrobił coś, co z punktu widzenia polityki międzynarodowej jest całkowicie bez znaczenia – wycofał list intencyjny. Ten akt ma znaczenie tylko dla części Polaków, w dodatku tej, która przegrała wybory. Można więc z tym listem robić co się chce, a nikt nawet nie wzruszy ramionami.

Oczywiście, przez polski Internet przewaliła się fala oburzenia, która jest kolejnym dowodem na to iż nie rozumiemy konwencji. To zaś oznacza, że nie możemy się w sposób wiążący porozumieć z kimkolwiek z istotnych graczy politycznych. Mówimy do siebie, a w miarę jak tamci defasonują państwo nasze możliwości porozumiewania się z sojusznikami ciągle maleją. Ich zaś wzrastają, albowiem oni zaczynają rozumieć konwencję. Przynajmniej niektórzy z nich. Cała komunikacja po naszej stronie opiera się na fałszywej kokieterii, nieautentycznym tragizmie i zrzucaniu odpowiedzialności. Tymczasem Sikorski wziął odpowiedzialność na siebie, ponieważ, tak jak Roald Dahl, jest jakimś agentem. Nie wiadomo jakim, ale wie co mu wolno, a czego nie wolno. To fatalnie rokuje dla naszych, ale nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać. Konwencji nie rozumie też minister kultury, który na rzucone mu w przelocie pytanie dziennikarza odpowiedział – żułem kości swoich wrogów – czy jakoś podobnie. Czyli popisał się znajomością literatury i filmów podróżniczo-awanturniczych. To nie jest właściwy format, ale widocznie otoczenie ministra kultury taki właśnie preferuje. Dziennikarz przytomny zapytałby – i co? W zęby nie powłaziło? Ale gdzie dziś znaleźć przytomnego dziennikarza? Nie ma takich, albowiem nasi prowadzą cały czas ostrzał z ciężkiej artylerii. Tamci łamią zasady, szydzą z nich w sposób akceptowany przez mocarstwa i w takich, którego nawet żulia pod blokiem nie łyknie, nasi zaś wystawiają wycięte z tektury sylwetki ciężkich krążowników i oczekują, że ktoś się tego przestraszy. Profesor prawa taki, profesor prawa śmaki, a potem jeszcze owaki, tłumaczą, że minister co żuł kości wrogów, złamał konstytucję. Tłum ziewa, już nawet nie klaszcze, jak na występach Kamysza-Małysza-Baczyńskiego. Bo każde kolejne wystąpienie są coraz słabsze. Tamci zaś, ośmieleni tą słabością zaczynają się zachowywać tak, jakby naprawdę chcieli żuć kości wrogów. Opowiadają jakieś okropne rzeczy o uwięzionych, straszą, naśladują propagandę komunistyczną, która przecież nigdzie nie była akceptowana. I cieszą się z tego jak dzieci. Choć w zasadzie należałoby powiedzieć – jak dzicy. Wystąpienie Kamysza Baczyńskiego zaś, świadczy o tym, że nie ucywilizują się nigdy. Bo chcieliby, żeby traktowano ich całkowicie serio. My też tego chcemy i to jest właśnie pułapka. Komunikujemy się w rejestrach niezrozumiałych dla nikogo i tylko wewnętrznie. Strasząc jeden drugiego inwazją, podziałem kraju, rewolucją, wkroczeniem Niemców, albowiem uważamy, że to podnosi nasze znaczenie i sprawia też, że inni będą nas traktować serio. Tak się nie stanie, albowiem komunikacja odbywa się gdzie indziej. I nie pomoże tu kolejny odcinek filmu Reset, choć może on poprawić notowania jego twórców. No, ale tylko na chwilę. Tak, jak to zwykle bywa z prowokacjami, służącymi podniesieniu popularności tego czy innego prowokatora. Taki Sekielski, na przykład, napisał list do prezydenta, co było i jest nadal, próbą postawienia się na równi z prezydentem. Ten mu nie odpowiedział, bardzo słusznie, bo dlaczego ktoś taki jak Sekielski miałby zasłużyć na uwagę prezydenta? List ten zauważyli jednak nasi, to znaczy ci z nich, którzy do tej pory, w zwracaniu na siebie uwagi, posługiwali się głównie okazyjną demonstracją. Nie rozumiejąc, że jest to demonstracja słabości. I tak głos w sprawie zabrał Samuel Pereira, a analogiczny list, tyle że do Sekielskiego napisał Dawid Wildstein, o którym już dążyliśmy zapomnieć. Po co? Żeby było bardziej bojowo, jak sądzę. Czy tak się stało? Nie, ale mamy przed oczami pewną hierarchię: najpierw jest prezydent, potem Sekielski, a na samym dole Periera z Wildsteinem.

Kluby Gazety Polskiej robią zaś specjalne mitingi, gdzie jakiś ważny i ponoć dobrze poinformowany pan mówi, że polskie służby zawarły deal z ruskimi. Ja bardzo przepraszam, ale takie postawienie kwestii wyklucza istnienie polskich służb. Być może bylibyśmy bliscy prawdy mówiąc: amerykańskie służby opłacane z kieszeni polskiego podatnika zawarły deal ze służbami udającymi moskiewskie, a opłacanymi przez nie wiadomo kogo? Nie wiem czy to prawda, ale polskie służby nie mogą dilować z ruskimi bo nie są już wtedy polskie. Taka formuła jest fałszywa i dęta, jej przydatność do komunikacji zaś mierzyć można w Kamaszach Baczyńskich, poetach wojny. Oceniam jej wartość na trzy i pół Kamasza. A wy? Jak ją oceniacie.

Przyjechał nawigator, miał być w środę, ale jest dzisiaj. Poświęcony jest Węgrom i bardzo się namęczyłem przy jego tworzeniu. Doceńcie to. Nie da się go umieścić na skali kamyszowo-kamaszowej, co też jest ważne. Jest to ostatni kwartalnik z zeszłego roku. Pierwszy noworoczny będzie w kwietniu. Niech więc to każdy dobrze zrozumie i nie zgłasza do mnie pretensji, że nie dostał go w ramach nowej prenumeraty.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szkola-nawigatorow-nr-38-wegierski/

Jeśli ktoś zechce pomóc Saszy i Ani, będę wdzięczny

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

  14 komentarzy do “Władysław Kamysz Baczyński – poeta wojny”

  1. Psychiatrzy jako Ministrowie Obrony Narodowej stają się już tradycją – Klich, Kosiniak Kamysz, – kto następny 😉

  2. O matko! A w domu wszyscy zdrowi?

  3. Dzień dobry. Ja to tak czuję od dawna, trochę intuicyjnie, a trochę dopasowując różne małe kawałki tej układanki. Prawdziwa komunikacja odbywa się gdzie indziej i bierze w niej udział ktoś, o kim nie wiemy, on – niestety – wie o nas i to dlatego jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. To zaś co oglądamy jest niegustownym widowiskiem dla biedoty, ocenianej jako banda przygłupów, dlatego robionym po taniości na niskim poziomie. Co więksi cwaniacy z pewnością wiedzą więcej, ale trzymają tę wiedzę dla siebie i – wiedząc jakie są kryteria – starają się załapać na następny sezon w tym lupanarze (exemplum – minister od listu). Cóż możemy zrobić? Ano wzorem teatru elżbietańskiego – przyczaić się gdzieś z jakimś zgniłym jajem i w dogodnej chwili wyrazić swoją dezaprobatę. Skoro już jesteśmy widzami…

  4. Może ta pani od ekologii, nagrała filmik jak tresować tubylców, by nie jedli psów.

  5. Sikorski nie poleciał po instrukcje do USA. Nie musiał. Wystarczyło Davos.

  6. No był chyba, czy ja coś źle zrozumiałem?

  7. No był… https://www.gov.pl/web/dyplomacja/minister-sikorski-rozpoczal-udzial-w-swiatowym-forum-ekonomicznym-w-davos

    I jak donoszą zagraniczne media ma otrzymać zaproszenie do USA,ale chyba co nieco uzgodnił podczas rozmowy z z Sekretarzem Generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem

  8. Sikorski ma osobistego oficera prowadzącego – Anne Elizabeth Applebaum-Sikorską, która mu przywozi z USA wszystkie potrzebne instrukcje 😉

  9. Henry ,słuszna uwaga.Ten Radzio to ma męski talent,nawet w alkowie na zamku w Chobielinie.Ta żydowska połowica z paszportami z taką urodą i wykształceniem przyjmowana jest na dworach politycznych świata.Ma chłopina szczęście ,że wyłowił taaki talent. Tak mi się też wyłowiła notka naszej nieocenionej Panthery z 2014r i chociaz sprawy nabrały biegu i przyśpieszenia to jednak świat jest stary…  https://www.salon24.pl/u/bobry7/604309,applebaum-chodorkowski-chobielin-i-helikoptery-sikorskiego

  10. BTWSelena…to chłopina został wyłowiony, to jest stary numer starozakonnych!

    Pantherę też lubię. Pozdrawiam serdecznie 😉

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.