sty 302019
 

Może by ten tekst zatytułować także – lament nad upadkiem czytelnictwa. Wiem bowiem dokładnie są się ów upadek bierze – ze zgłupienia i sformatowania autorów, którym się zdaje, że powtarzając ciągle tę samą, coraz uboższą w szczegóły bajkę, przyciągną do siebie i swoich treści nowych czytelników. . Będzie dokładnie odwrotnie, co możemy obserwować choćby dzisiaj. Lepiej jednak dać ten tytuł, który widać. Dariusz Adamczyk bowiem, w swojej książce „Srebro i władza” przytacza dość kontrowersyjnie brzmiące w naszych uszach hipotezy znanych, polskich historyków. Ja przeczytałem jedynie kilka rozdziałów jego książki, ale już jestem wstrząśnięty, a do tego zmieszany. Cytuje bowiem Adamczyk Samsonowicza, który ponoć powiedział, że bez Mahometa nie byłoby Rurykowiczów na Rusi, Piastów w Polsce i Przemyślidów w Czechach. Mnie się zawsze zdawało, że ich by nie było bez Chrystusa Pana, albowiem od chrztu datujemy naszą państwowość, ale jak widać jest inna tradycja i my ją teraz odkrywamy ku swojemu nieopisanemu zdziwieniu. Ja jestem całkowicie przekonany o szczerości intencji Dariusza Adamczyka, który wykonał kawał dobrej roboty i przytacza tak ciekawe dane, że zapiera to dech w piersiach. Nie mogę się jednak nadziwić pewnym ograniczeniom, w których tkwi. Stawia na przykład taki problem – czy przyspieszenie kariery Piastów wynikało z zasobów naturalnych ziemi, którą zarządzali, a przez te zasoby rozumie on głównie płody rolne, oraz zapobiegliwości ludzi, czy też może była ona skutkiem „podłączenia się” miejscowego gangu pod globalny handel i sprzedaż produktów łatwo pozyskiwalnych. Przez te produkty Adamczyk rozumie nieokreślone bliżej „produkty leśne” oraz niewolników. Stawia oczywiście na ten drugi wariant, a ja mogę mu tylko przyklasnąć, bo podaje on także jaka była skala emisji arabskich dirhemów w VIII, IX i X wieku. Gigantyczna. To szło w miliony. No, ale wróćmy do tych produktów leśnych. Podstawowym produktem leśnym jest drewno, a do jego pozyskania potrzebna jest stal i to nie byle jaka. Myślę więc, że nie tylko niewolnicy, żywność i „produkty leśne” były towarem importowanym z terenów Polski. Produkty leśne w X wieku to, jak mniemam, także kopaliny leżące płytko pod powierzchnią Śląskiej i Małopolskiej ziemi. O tym jednak autor nie wspomina. Nie jest to jednak istotne, bo czego innego dotyczy książka. Wracajmy do tezy Samsonowicza. Stwierdzenie takie pewnie spodobało by się marksistom, ale oni, pisząc naszą historię, ani się nie zająknęli o jakichś Arabach, którzy wydzierżawili Mieszkowi część szlaków handlowych i płacili za dostawy towarów srebrem. Oni wymyślili ten nędzny denar, na którym jest krzyż i cztery kulki i do dziś opowiadają, że to jest ślad po emisji lokalnego srebrnego pieniądza. Tymczasem Adamczyk pisze, że do roku 2012 znaleziono w Polsce 37 tysięcy srebrnych dirhemów. To jest niesamowita ilość, jeśli porównać to z rzekomymi lokalnymi emisjami. Bo może oznaczać, że te drugie były po prostu ściągane z obiegu i przebijane. Być może kogoś te emisje denerwowały, bo były próbą wyemancypowania się z rynku zarządzanego przez banki arabskie, żydowskie, ormiańskie i chazarskie. Dariusz Adamczyk nie pisze nic o bankach, ale przecież banki musiały istnieć, zawsze istniały. Biblia o nich wspomina. Nie rozstrzygniętą kwestią pozostaje motywacja jaka kierowała ludźmi zakopującymi skarby w ziemi. Nie będę teraz pisał jakie sugestie wysuwa Dariusz Adamczyk. Ja mam taką jedynie wątpliwość – jeśli jest tyle znalezisk z dirhemami, a nie ma wcale z lokalnymi monetami, te zaś, które są traktujemy serio, a nie jak propagandowe fałszywki, to może oznaczać, że popularność lokalnej dynastii wśród poddanych nie były zbyt wielka. Może wszyscy lokowali co się dało w dirhemach, a Piastowie chcieli, żeby to porzucili i płacili ich monetą. No, ale i konsument i pośrednicy mieli w nosie ten pomysł. Stąd 37 tysięcy dirhemów i 3 egzemplarze denara Mieszka I.

Wracajmy do koncepcji Samsonowicza – jeśli to Mahomet i jego wyznawcy podnieśli strukturę organizacyjną państwa piastowskiego, to po co był chrzest? To jest ciekawe, bo jednak chrzest był i to jest fakt bezsporny. Jeśli to Arabowie kontrolowali emisję pieniądza, to dlaczego nie ma o tych faktach śladu w podręcznikach, publicystyce i powieściach, poza jednym Ibrahimem ibn Jakubem, którego w dodatku starają się dziś niektórzy usunąć z podręczników, bo podobno nie dotarł do Gniezna, a siedział tylko w Pradze i tam smarował swój reportaż, z trzeciej ręki. Pisanie o historii wczesnych Piastów bez wątków poruszonych w książce Adamczyka, to pisanie o historii powojennej Europy bez USA i dolarów. Można tak oczywiście robić, ale nie będzie to miało innego sensu, poza lokalnym sensem propagandowym. I my jesteśmy taką właśnie historią karmieni, a skoro tak, można śmiało założyć, że wszystko, dokładnie wszystko, było inaczej. Mnie najbardziej interesują jednak inne konsekwencje tego żartu Samsonowicza o Mahomecie i środkowoeuropejskich dynastiach. Skoro tak łatwo można przerzucić sprawstwo inicjacji państwowości polskiej, czeskich i ruskiej, na arabskie banki i ich emisje, to co zrobić z Rzeszą Wielkomorawską i Merowingami? Bo widzicie, są tacy, co twierdzą, że bez tych Arabów nie byłoby też Karola Wielkiego. Zostawmy na razie Merowingów, ponury gang seryjnych morderców, uporczywie nie dający się ucywilizować, popatrzmy na Wielkie Morawy. Ich powstanie, poprawcie mnie jeśli się mylę, zbiega się w czasie z największym nasileniem emisji arabskich dirhemów. Stąd można wyciągnąć wniosek, że frankijski kupiec Samon, który założył swoje państwo nad Dunajem, państwo, które przekształciło się następnie w Rzeszę Wielkomorawską, był namiestnikiem arabskich emitentów pieniądza, a Morawy były filią, wcześniejszej frankijskiej ekspozytury tych banków. Państwo to istniało przez 200 lat, po czym zostało gwałtownie zlikwidowane przez Węgrów, przybyłych z obszarów, nie dzikich bynajmniej, ale od setek lat penetrowanych przez dirhem i jego emitentów oraz obracających nim pośredników. Teraz pytanie – co takiego musi zrobić lokalny dynasta by uniknąć losu Wielkich Moraw? To znaczy likwidacji, kiedy już jego organizacja przestanie być potrzebna bankom? Może próbować wyemitować swoje pieniądze? Może skupić ludzi wokół jakiejś nowej idei, albo misji? Może zerwać wszelkie, łącznie z tymi najbardziej korzystnymi, relacje z dotychczasowym patronem, którego intencje z przyczyn nierozpoznanych nagle przestały być szczere? Ja nie wiem. Proponuję, byśmy się dziś tutaj nad tym zastanowili.

Zapraszam na stronę www.prawygornyrog.pl

  24 komentarze do “O nieznanych pomysłach polskich historyków”

  1. wiesz coryllusie, czytając to, co napisałeś naszła mnie taka ogólnej natury refleksja, że historia to fakty i ich interpretacje … fakty zazwyczaj są oczywiste, interpretacje wręcz przeciwnie … chociaż i z tymi faktami, to w mówieniu, czy pisaniu o nich wiele zależy od tego kto był ich świadkiem …

  2. Suplement:

    [YT – wRealu24] Mariusz Janowski o meczecie i islamskich bankach we współczesnym Londynie.

    i pada bardzo istotne pytanie: „Czy istniej bank chrześcijański, katolicki?”

    ……………………………………….

  3. Jeśli Arabowie mieli taki wpływ na ekonomię , dlaczego nie zaprowadzili w Europie Wschodniej islamu?

  4. Arabowie narzucali islam przez dżihad. W islamie, w przeciwieństwie do katolicyzmu, nie ma misji i misjonarzy jest tylko podbój! A na drodze stał kaganat Chazarii, którego elity przyjęły judaizm.

  5. Drogi Coryllusie, ta książka o srebrze i władzy jest wstrząsająca i w tym sensie, że ukazuje rozmiary globalnych powiązań  handlowych Europy wschodniej i północnej z Bliskim Wschodem oraz Azją Środkową (Transoksanią). To na pewno w VII, IX i X w. nie były peryferia Europy skoro kierowano tu rocznie od 3 do 5 milionów srebrnych dirhemów. Widać również, że świat Mahometa nie miał do zaoferowania, poza srebrem, żadnych ważnych towarów. Przyjeżdżali tu po towary po prostu z kasą.

  6. Własnie te bliżej nieokreślone produkty leśne… Z pewnością była tu prastara słowiańska puszcza, z której pozyskiwano te produkty ale jak zauważa Wojciech Zaleski w książce ,,Tysiąc lat naszej wspólnoty „: ,, Polskę pierwszych Piastów wyobrażamy sobie zwykle jako kraj puszcz, jezior i bagien, zupełnie jakby nazwa ,,Polska” nie pochodziła od ,,pola”, będącego przeciwieństwem puszczy. Taki obraz zostawił nam Kraszewski, a Gołubiew sugeruje nas jeszcze tytułem pierwszego tomu swojej epopei ,,Puszcza”.” A propos Wielkich Moraw i ich upadku to przypomina mi się jak to było pięknie opisywane, już nie pamiętam autora tej książki o wczesnej Słowiańszczyźnie, o Niemcach którzy tak nienawidzili Slowian że dla zniszczenia ich państwa gotowi byli sprzymierzyć się nawet z dzikimi Węgrami, nie bacząc na późniejsze konsekwencje. A te jak wiadomo były takie że skończyły się bitwą na Lechowym Polu. Niektórzy wysuwają  teorie takie jak ta, z którą spotkałem się w jednym artykule, a mianowicie że niejaki Wonimir, lokalny wódz słowiański brał udział w wyprawie Franków na Awarów, tej która zdobyła stolicę  i rzekomo coś mu tam odpalili z tego ogromnego awarskiego skarbu. Działo się to około roku 795. A ten cały Wonimir to założycel dynastii Mojmirowiców, władców Wielkich Moraw. Ale czy to w ogóle sensowana historia czy doszukiwanie się sensacji tam gdzie jej nie ma tego nie wiem.

  7. Według mojego założenia: pieniądz jest jedynie narzędziem do transferu władzy – jej pewną emanacją, nie jest wartością sam w sobie, co płynie wprost z wielu nauk Pana Jezus, przykładowo: „Oddajcie Bogu to co boskie, a Cesarzowi to co cesarskie.” [kwestia narzędzi w zależności od poziomu hierarchii]. Jest KOSZYKIEM do którego wkłada się ZAUFANIE* „w system” oraz własne marzenia-iluzje-emocje. A jeżeli system jest hierarchiczny, to im wyższy jego stopień, tym mniejsza ilość ludzi z coraz większą władzą – korporacjonizm.

    Przykład 01: współczesna struktura banków.

    *w moim mniemaniu niezależnie od momentu na osi czasu, ZAUFANIE zawsze stanowi walutę, wiecznie kwestionowana i wiecznie w czasach kryzysu najbardziej pożądaną i najcenniejszą.

    Dygresja: miłość i zaufanie idą w parze, a oba stanowią spoiwo rodziny.

    W oparciu o to założenie: widać Arabowie byli również narzędziem – pośrednikiem, który ośrodek decyzyjny z jakiś powodów zaprzestał wykorzystywać.

    Innymi słowy: to nie oni mieli wpływ [byli decyzyjni] na ekonomię. Oni byli tylko częścią ekonomi [tymi których decyzje dotyczyły]. Wiem, że to śmiały postulat :]

    Przykład 02: NBP – ma wpływ na lokalną politykę i ekonomię, ale ośrodek wyższej instancji jest w EBC, a następnie w BIS, a następnie …

    Wniosek: NBP jest niesuwerenny, choć takim się mieni we własnych oczach i oczach większości „suwerenów”.

    Przykład 03: ochrona rzymskiego powozu ze złotem, ani nie jest samostanowiąca [o celu podróży], ani nie jest dysponentem ochranianego złota.

    Przykład 04: wątki „polskiego” złota w ostatnim stuleciu.

    Nikt nie ufał Arabom, tak jak nikt nie ufa ochroniarzom [podlegającym stałej obserwacji i rozliczeniom]. Zgodnie z dowodem pewnego Noblisty [zapomniałem którego], że ludzie niemający wiedzy ekonomicznej, zawsze intuicyjnie postępują jakby ją posiadali [jakby każdorazowo dokonywali założeń, obliczeń i oceny] w zgodzie z własnym interesem.

    Temat reklamy mający na celu zagłuszyć tę intuicję, to osobny wątek.

    I to co pisze @cortes, to fundamentalna różnica między jednym i drugim: misjonarz.

    W korporacji to frajer. Ewentualnie tymczasowo nazwany wolontariuszem, niemający stałego miejsca w strukturze [a już na pewno od pewnego poziomu]. W instytucji Kościoła Powszechnego za to jest to stały szczebel funkcyjny, mający swoje różne emanacje na różnych poziomach hierarchii.

    Upraszczając: korporacja powstaje i narzuca sobie fikcyjny cel. Kościół nie powstaje lecz został powołany. W przypadku Kościoła cel był pierwszy. No i nie jest to cel fikcyjny!

    Graficznie:

    korporacja >>> cel [c1] >>> korporacja

    cel [c2] >>> Kościół >>> cel [c2]

    c1: pieniądz czy cokolwiek równie iluzorycznego

    c2: Bóg w Trójcy Jedyny

    c1 jest zawsze różne od c2, choćby dlatego, że c2 zawsze jest, a c1 trzeba narzucić/stworzyć.

    Wszędzie jest „magiczne” słowo cel, ale „diabeł tkwi w szczegółach”. W tym wypadku w definicji/źródle/identyfikacji celu.

    Sama organizacja korporacji i kościoła [jako instytucji] jest podobna.

    Ponownie nawiąże do jakiś czas temu opublikowanej notatki Coryllusa, w której była mowa o tym że ludzie nie rozumieją, lub nie chcą zrozumieć, że zło może działać długoterminowo, konsekwentnie i z zamysłem – w uporządkowany sposób. Czyli zgodnie z „ładem korporacyjnym”.

    Łatwiej jest dla „świętego spokoju” zakładać, że działa chaotycznie i impulsywnie.

    Przykład 05: za przykład związany z hierarchią dotyczącą KK i Świętych [„pracowników” KK] niechaj posłuży tekst zawarty w książce Krzysztofa Osiejuka pod tytułem: O samotnej wyspie, zapomnianej łodzi i oceanie bez kresu., „Luty 2013” strony: 166-179; szczególnie 175.

    ……………………………………….

  8. Ale skąd mieli kasę ???? Nie można niepracowac, niw wytwarzać i mieć pieniądze.

  9. No tak, no tak (nie jestem historykiem) ale Bizancjum tak pozwalało jeździć w tę i z powrotem muslimom, czy też przez Adriatyk docierali Arabowie z kasą lub od  strony Morza Czarnego?

  10. Zastanawia mnie jaki sposób datowania zastosowano dla denara Mieszka I, i czy w ostatnich latach weryfikowano datowanie.

  11. Dirhamy bije się ze srebra. Wystarczy mieć złoża i kopalnie, no i mennicę.

  12. Kontakt był albo przez kaganat chazarski (północne wybrzeże Morza czarnego) albo przez Wikingów mających swoje emporia handlowe w okolicach Morza Kaspijskiego, do którego docierali łodziami ze Szwecji przez swą osadę Stara Ładoga a dalej Wołgą.

  13. Kolejny świetny przystanek na drodze zwanej – „planetą rządzi tylko kilku ludzi”… od zawsze…

  14. Nie sprzedawalne produkty, które wymagały narzędzi czyli

    Między rolą i lasem

  15. Jakie proste, prawda? Myśle jednak, ze inne szatany były jeszcze.

  16. Dirhemy to były ówczesne dewizy czyli waluta międzynarodowa. W Biblii opisane są nie tyle banki co kantory wymiany a tam pani marża musiała być zbójecka. Każdy kto chciał się np. wzbogacić czyli nabyć przez jak najmniejszą ilość pośredników pożądane i cenne dobra : jedwab, przyprawy, kadzidło  musiał starać się o dewizy. Dewiz lepiej nie wydawać na lokalnym rynku bo traci się na wymianie i zwraca na siebie uwagę co dzisiaj jest proszeniem się o kłopoty,a co dopiero kilkanaście wieków temu.

    Trzeba także pamiętać, że w dawnych czasach samo posiadanie złota i srebra to była wysoko oprocentowana AUTOLOKATA. Nie było naprawdę potrzeby ich w nic inwestować, po prostu rosnąca ilość towaru i przy jednoczesnym ściąganiu tych metali poprzez znane mechanizmy z rynku powodowała ciągły wzrost ich wartości. Nawet dostawy złota i srebra z Nowego Świata, nie były w stanie tego zmienić i dopiero po dwóch wiekach nieledwie rozchwiały wysoką opłacalnością tego mechanizmu, który działa nawet do dziś. A jak wiemy w tym czasie np. VOC wyrósł na największą ówczesną potęgę morską właśnie wożąc do Chin srebro i kawę , a wywożąc przyprawy , jedwab. Zakopywanie srebra było po prostu dobrą inwestycją.

  17. Przepraszam, ale co to jest VOC? I kto woził kawę do Chin i w jakim celu? Srebro, owszem trafiało do Chin ale przywozili je Hiszpanie z Meksyku.

  18. Przy odpowiednio dużym wolumenie, tylko morza pełnią rolę ekonomicznie zasadnych „autostrad”.

    Było tak kiedyś, i jest i dziś.

    ……………………………………….

  19. Nie sprzedawalne ale wynagradzalne

    Wrzuciłem temat torfu, bo zwykle patrzymy na dawne ziemie przez pryzmat lasów i pól pomijając temat moczarów/moczydęł, gdzie bogactwem było ptactwo i torf – produkt, który dawał zatrudnienie kobietom i dzieciom, ale do wycinania wymagał narzędzi. Niekiedy mogły wystarczać narzędzia drewniane*/, ale w torfowiskach z wieloma gałęziami i korzeniami potrzebne były narzędzia metalowe.

    W roku 1919 w bolszewickiej Rosji w „handlu” torfem zatrudnionych było 57910 osób, a każda z nich dostarczała w sezonie 33 pudy torfu dziennie (zakładam, że wysuszonego), co dawało roczną produkcję 67 milionów pudów. Otrzymywały one najwyższe „wynagrodzenie” tamtego czasu, bo jeden pud racji żywnościowej za 350 pudów torfu.

    Jak sądzę, we wczesnym średniowieczu nie brakowało klęsk głodu, a ludzie musieli jeść.  Torf był chyba odporny na wszelkie klęski oprócz powodzi.

    */Jeszcze w czasach powojennych w zimowe wieczory chłopi samodzielnie robili dębowe lub bukowe grabie z osikowymi zębami. A wspominam o tym, by podkreślić, że chłop to co potrafił, robił sam, ale po siekierę i szpadel, musiał iść do sklepu lub kowala.

  20. Statystyka über alles 🙂

    Każdy jakiś IQ posiada, robimy wykres ile ilu (patrz wiki: rozkład normalny) i otrzymujemy krzywą Gaussa w kształcie dzwonu.

    Z rozkładem Pareto to jest tak. Każdy jakąś 'własność’ posiada, robimy wykres ile ilu (patrz wiki: rozkład Pareto;  także: powerlaw) i widzimy, że bardzo niewielu ma bardzo wiele, w przeciwieństwie do bardzo wielu posiadających niewiele. Jeżeli wyszło nie tak  to wystarczy trochę poczekać i powtórzyć wykres dla nowych danych, rzeczony wykres zmieni się.

    „Mózgowo”, poprzez ewolucję, przyzwyczajeni jesteśmy do rozkładu Gaussa który stratyfikuje 'lokalnie’, jeżeli stratyfikuje 🙂

    Jak bardzo 'real’ odbiega do 'mniemanej jako prawidłowa oczywistości’ patrz np.  Glattfelder, Battiston 🙂

  21. Choć nazwa banków wywodzi się ze średniowiecznych włoskich złotników urzędujących przy ławkach, to łatwo sprawdzić, ze działały one już 2000 lat przed Chrystusem, udzielając pożyczek zbożowych, wymieniając pieniądz i przyjmując depozyty.

    Brama Srebrników (łac. Arcus Argentariorum, wł. Arco degli Argentari) – ozdobna brama wystawiona w 204 roku przy wejściu na Forum Boarium przez handlarzy bydłem i bankierów (argentarii et negotiantes boarii huius loci) ku czci cesarza Septymiusza Sewera i jego rodziny.

  22. >bez Mahometa nie byłoby…

    A gdyby motyl nie zamachał skrzydełkiem nad Amazonką, to świat byłby inny.

    A na poważnie, to kultura zachodnia 19. i 20. wieku była słusznie zafascynowana starą kulturą arabską i rozciągała tę fascynację na czasy nowożytne, co nie przeszkadzało w dążeniu do narzuceniu własnych rządów.

    Zwiedzałem kilkanaście lat temu ZEA. Najmniej fascynowały mnie wieżowce, hipermarkety pełne złota i autostrady, gdzie co kilkaset metrów były ślady hamowania i rozbite słupy (bogate dzieci w luksusowych samochodach). Ale mój podziw budziły wzgórza ze starymi zamkami, Arabowie tańczący w kole (może dla turystów) i ławki, na których urzędowali rzemieślnicy. Przy takiej ławce wymieniłem baterie w zegarku. Ale mojego Canona kupiłem w kanciapie, gdzie wynegocjowałem cenę, o jakiej w Europie nie mógłbym marzyć.

  23. Dirhemy a „produkty leśne” i niewolnicy – muzeum w Lublinie podaje, że skarb 1000 dirhemów z końca IX w. był warty 1000 futerek z kuny lub 15 niewolnikow. Blognumizmatyczny zaś twierdzi, że ówczesny 1 dirhem to 315 zł na dzisiejsze pieniądze. Czyli 315 zł za skórkę z kuny i 21 000 za niewolnika, zdrowego zapewne. Natomiast PZU płaci 300-500 zł odszkodowania za 1% uszczerbku na zdrowiu, do daje 30 000 – 50 000 za 100% zdrowia. Zakładając że człowiek jest jest zdolny do pracy w zakresie 50%-100% zdrowia, to zakres ten warty jest 15 000 – 25 000 zł, co jakoś za dobrze się porównuje z 21 000 zł za niewolnika do pracy. Hm….

    http://www.muzeumlubelskie.pl/images/media/file/8_Markiewicz_SiML_19.pdf

    http://blognumizmatyczny.pl/2016/03/14/trofa-miernik-wartosci-pieniadza/

    https://skylark.up.poznan.pl/sites/default/files/artyku%C5%82y-dokumenty/Broszura%20informacyjna.pdf

  24. Kto był bankierem Arabów, kto miał ichni FED? Czytałem opracowanie, że gospodarka starożytnego cesarstwa rzymskiego wymagała napływu setek tysięcy niewolników rocznie.

    Po upadku cesarstwa gospodarka się nie zmieniła, prawda?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.