Zanim przejdę do sedna sprawy, chciałbym coś ogłosić i zaprezentować dwa cytaty z naszego ulubionego Edwarda Woyniłłowicza. Cytaty, które korespondują z wczorajszą notką oraz sytuacją, w jakiej się cały czas znajdujemy.
Najpierw ogłoszenie – wygląda na to, że ilość demaskacji w naszych wydawnictwach będzie narastać i to w skali do tej pory niespotykanej. Ja wiem, że demaskacja jest marnym narzędziem poznania, ale skoro fakty się ujawniają same, trudno bym udawał, że ich nie ma. Tym bardziej, że dostajemy wszystko na piśmie. Wprowadzenie będzie łagodne, ale w pewnym momencie dojdziemy do rzeczy naprawdę przykrych, których wielu może zwyczajnie nie wytrzymać nerwowo.
Teraz pierwszy cytat z Woyniłłowicza, wspomnienie z gorących lat 1863-1864 – voila, dla tych, którzy nieuważnie czytają:
To też każdy z nas nie zawsze umiał lekcje, ale miał szpilkę z orzełkiem w krawacie i spinki u koszuli z fotografiami Kościuszki, Zamoyskiego, Kronenberga lub Hiszpańskiego, któremi nas hojnie zaopatrywał handel i przemysł warszawski.
Koniec cytatu. Jeśli ktoś nie wie, o jakiego Kronenberga chodzi, wyjaśniam – chodzi o Leopolda Kronenberga, bankiera, który w czasie powstania czmychnął za granicę, a kiedy wrócił odebrał od najjaśniejszego pana order za wzorową postawę wobec jego majestatu. Idźmy dalej.
Kobiety, jako wrażliwsze, zawsze ofiarne i gorące patriotki, we wszelkich demonstracjach przodowały i młodzież za sobą pociągały, więc pierwsze intonowały „Boże coś Polskę!” i „Z dymem pożarów” w kościołach. Przemycały literaturę nielegalną, przechowywały broń, a niekiedy i samych powstańców, a że przy tem urozmaicały „żałobę narodową” efektownemi kontusikami, konfederatkami, kokardami narodowemi i wielkimi krzyżami na piersiach, to trudno im mieć to specjalnie za złe. Jedno co miałem wówczas za złe i obecnie mam nie do darowania, to że ogół był tak nie wyrobiony, czy zahypnotyzowany, iż zbyt mało reagował na te rządy niewieście. Kobiety pociągnąwszy młodzież, decydowały o wszystkiem: dawały np. palmę posług obywatelskich agitatorom i demonstrantom, a stawiały pod pręgierzem opinii publicznej ludzi głębiej myślących i dalej patrzących, niż emisariusze „Rządu Narodowego” nieraz bardzo domniemani. Mogę zacytować przykłady: hr. Emerykowi Czapskiemu, fundatorowi Muzeum Czapskich w Krakowie, a ówczesnemu dyrektorowi departamentu leśnego, pobito okna. Szwagier mój, Jerzy Mogilnicki, zesłany na katorgę, nie miał miru u twórczyń opinji publicznej, które i dalej popijały herbatkę z obwarzankami gdy mu majątek skonfiskowano. Pamiętałem to wszystko i ta niesprawiedliwość wpłynęła zapewne na to, że zbyt może lekceważyłem opinie publiczną i nie ubiegałem się nigdy o popularność.
Koniec cytatu. Zwracam uwagę na zwrot – bardzo domniemani emisariusze rządu narodowego. Oznacza on, że każdy oszust, który potrafił uwieść swoją gawędą jakąś mińską czy wileńską wariatkę w konfederatce na głowie, mógł liczyć na sławę i zaszczyty, a także uznany mógł być za wskrzesiciela ojczyzny. To tego dostawał w pakiecie ciasteczka i herbatę, a jak był bardzo namolny to pewnie i inne jeszcze atrakcje w grę wchodziły.
Tym były owe sztuki łatwiejsze im głębiej rząd narodowy, pisany przez Woyniłłowicza w cudzysłowie brnął w dalekie obszary politycznej fikcji wydając oświadczenia, że granice państwa odrodzonego będą tam, gdzie się poleje polska krew. Jak wiemy deklaracje te nie sprawdziły się ani w pokoleniu Woyniłłowicza, ani później.
Teraz o podziale władzy, o którym już wspomniałem. Fikcja, w którą wierzymy opisywana jest w podręcznikach do WOS-u. Władza dzieli się na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, a jej gwarantem jest naród, który głosuje w powszechnych wyborach. Naród ten nazywany jest czasem suwerenem. Realnie władza dzieli się na flotę, armię i bojówkę lub bojówki. Te ostatnie mają nadrzędny w stosunku do armii i floty charakter, albowiem za ich pomocą dyscyplinuje się generałów i admirałów. W obecnym świecie bojówka ma charakter oficjalny i nosi nazwę tajnych służb. Ponieważ każda kolejna władza musi mieć pewność, że bojówka jest wierna, bo od niej zależy wszystko, tworzy nowe służby, które kontrolują poprzednie. Tamte zaś rozwiązuje, albo i nie, jeśli okaże się, że nazbierali oni tyle haków na władzę, że nic im nie można zrobić. W takiej sytuacji wszyscy siadają do negocjacji i coś ustalają. A co z suwerenem? Nic. Naród już od dawna ma w nosie wybory, głosuje tylko 30 proc. społeczeństwa i tak jest dobrze. Nikt nie chce tego zmieniać, bo gdyby wszyscy uprawnieni poszli do wyborów, zmieniły by się w sposób istotny realia polityczne, a to pociągnąć mogłoby za sobą rozruchy, w wyniku których ktoś musiałby zginąć. A ci co giną, zawsze są wcześniej do śmierci wyznaczeni. Nie informuje się ich jednak o tym, bo ta śmierć jest przedmiotem targów, pomiędzy władzą aspirującą, mającą do dyspozycji nową bojówkę, a starą bojówką i częścią władzy, która nie ma sił, by utrzymać się na powierzchni i szuka nowych rozwiązań. U nas jeszcze do takich rzeczy nie doszło, ale one są znane z historii. Przykład wielkiego pensjonariusza Niderlandów – Jana de Witt i jego brata Cornelisa jest tu najbardziej wyrazisty.
W opisanym wyżej układzie potrzebny jest jakiś stabilizator czyli gwarant. I to zawsze jest bank, który daje zabezpieczenie aktywom starej bojówki i nowej władzy. Ten bank może przez to wpływać realnie na to kto będzie rządził. I to jest clou systemu, ale o tym się nie mówi. To znaczy nie mówi się dziś, w epoce rozbuchanych mediów, wolnego słowa i różnych innych fikcji jakże podobnych do konfederatek i kontusików oszalałych mitomanek biegających ulicami polskich miast w latach 1863-64. Dawniej pisało się o tym otwarcie w gazetach.
Ot choćby sprawa wojny domowej w Chile, w roku 1891. W tym przypadku opisany przeze mnie schemat jest najbardziej wyrazisty. Oto zbuntowany kongres przeciwstawił się prezydentowi nazwiskiem Balmaceda. Władzą podzielili się tak, że ludzie z kongresu zabrali flotę, a prezydentowi została armia – albo na odwrót, nie ma to w zasadzie znaczenia. Jeśli zajrzymy do wiki, to aż podskoczymy z radości. Balmaceda, stary mason, promotor robót publicznych, sprzeciwiał się obecności w Chile kapitału brytyjskiego. Oczywiście nie zadbał o to, by zorganizować sobie bojówkę, ale zadbał o kredyt finansujący jego szerokie i ważne inwestycje. Zaciągnął go w banku niemieckim. No, ale przegrał. Kongres i jego flota zapędzili pana prezydenta do argentyńskiej ambasady w Santiago, gdzie polityk ten, z rozpaczy, strzelił sobie w łeb. To ci dopiero demaskacja. Znowu ci cholerni Brytole. No, ale uważna lektura ówczesnych gazet, a prasa była wówczas naprawdę wolna, Chile zaś naprawdę bogate, co oznacza, że polityka tam prowadzona była serio, daje nam jeszcze jedną odpowiedź na pytanie – dlaczego Balmaceda się zastrzelił. Otóż wcześniej zdeponował on duże ilości gotówki u Alfonsa Rotszylda. Na wszelki wypadek, gdyby coś się stało. Jakby jakiś bunt wybuchł albo coś. -Wtedy – pomyślał spryciarz Balmaceda – zadzwonię do Alfonsa i powiem – oddaj mi moje pieniądze, a jak on już je odda zaciągnę nową armię i pomaszerujemy do tej dziury, gdzie schowali się ci tchórze z kongresu. I wyobraźcie sobie, że do buntu rzeczywiście doszło, Balmaceda rzeczywiście zadzwonił do Rotszylda, a ten odebrawszy słuchawkę rzekł – Balmaceda? Balmceda? Nie przypominam sobie nikogo takiego….Stropił się prezydent Balmaceda, ale nie dał tego po sobie poznać. Dopiero potem, kiedy okazało się, że Rotszyld wydał jego pieniądze buntownikom z kongresu wpadł w prawdziwą rozpacz. Dlaczego uczciwy bankier postąpił tak niegodnie i podstępnie? Miał dobre powody, chciał razem z Kronenbergiem i Hiszpańskim, to jest chciałem rzec, razem z Goldsmithem i Hirschem zorganizować osadnictwo żydowskiej w Chile i przesiedlić do tego kraju Żydów w Polski i Ukrainy. Balmaceda nie odpowiedział na propozycję Rotszylda w sposób zadowalający, a przez to postawił pod znakiem zapytania swoją polityczną karierę. Zabijać jednak się nie musiał….chyba….
Dzięki opisanym tu wypadkom do Chile trafiła rodzina Chorodowskich, Żydów z Ukrainy, a dziś żyje tam ich potomek, najsłynniejszy scenarzysta komiksowy świata – Alejandro Jodorowski. Jest on znany z tego, że pisze scenariusze do najbardziej obscenicznych i antykościelnych komiksów jakie powstają. Sami zresztą możecie je sobie obejrzeć w sieci. Jego zresztą też, to bardzo malownicza postać. Na dziś to tyle. Dziękuję za uwagę
A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:
O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0
poprzednie nagrania:
O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:
https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI
O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:
https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA
O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:
https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U
O kwartalnikach: Szkoła Nawigatorów o bolszewikach, herezji i in.
https://www.youtube.com/watch?v=5cXv6kzVA9A
Przypominam o promocjach na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl